Rüdiger wraca do początków
Niemiecki stoper rozpoczyna sezon, w którym będzie musiał walczyć o minuty po dwóch latach jako szef defensywy. Jego obecna sytuacja przypomina tę z początku rozgrywek 2022/23, gdy również nie miał pewnego miejsca a wyjściowej jedenastce.

Antonio Rüdiger. (fot. Getty Images)
Antonio Rüdiger rozpoczyna swój czwarty sezon w Realu Madryt. Xabi Alonso nie mógł jeszcze na niego liczyć w pierwszym meczu ligowym, w którym to obrońca wypełnił zawieszenie za finał Pucharu Króla. Teraz Niemiec jest już jednak w pełni gotowy, aby pomóc drużynie. AS przypomina, że jego kontrakt wygasa wraz z końcem obecnych rozgrywek i czeka go zatem kampania zupełnie inna niż dwie poprzednie. Z roli kluczowego i niezastąpionego zawodnika u Ancelottiego przechodzi do walki o miejsce w defensywie, której liderami mają być Éder Militão i Dean Huijsen. Antonio wraca więc do punktu, z którego zaczynał swoją przygodę w stolicy Hiszpanii.
W ostatnich dwóch latach Rüdiger był bezdyskusyjnym dowódcą formacji defensywnej. W poprzednim sezonie żaden defensor nie rozegrał tylu minut co on (4532). Z kolei rok wcześniej, w rozgrywkach 2023/24, był drugim zawodnikiem całej kadry pod względem minut (4076), ustępując jedynie Fede Valverde. Kontuzje Militão i Alaby sprawiły, że Niemiec musiał objąć stery i podołał temu wyzwaniu bez zawahania.
Etap ten rozpoczął się dwa lata temu w San Mamés, gdy Brazylijczyk zerwał więzadło. Zdarzenie to stał się impulsem dla Niemca, który w swoim debiutanckim sezonie w Madrycie musiał dzielić minuty z Alabą. Potem nadszedł uraz samego Austriaka i Antonio musiał wziąć na siebie pełną odpowiedzialność. To on wraz z Nacho stworzył duet stoperów, który dał Królewskim piętnasty Puchar Europy.
Na początku poprzedniego sezonu znów miał koło siebie Militão, ale duet ten szybko się rozpadł, ponieważ Brazylijczyk znów doznał urazu w listopadzie. Do Rüdigera dołączył więc nowy uczeń, czyli Asencio. Dwójka wspierana w niektórych momentach przez Tchouaméniego była zdana na siebie przez ponad siedem miesięcy. Niemiec grał wtedy przez długie okresy z bólem w lewej kolanie, spowodowanym uszkodzeniem łąkotki bocznej, które zoperował dopiero po finale Pucharu Króla. Zrobił to, by być w pełni sił również na Klubowe Mistrzostwa Świata. Na turnieju jednak swoje pierwsze kroki w Realu stawiał Huijsen, zapowiadając zmiany w hierarchii.
32-latek nigdy nie uciekał od odpowiedzialności i rywalizacji, dodaje AS. Teraz czeka go nowe wyzwanie: pozostać ważnym elementem drużyny, nawet jeśli miałby spędzić mniej minut na boisku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze