Helguera: Real mnie wypychał i blokował moją grę, prezes nawet się ze mną nie witał
Barcelona próbuje wypchnąć z klubu Marca-André ter Stegena, który nie chce odchodzić. Katalończycy przekazali mu, że nie będzie grać i dodatkowo planują odebranie mu opaski kapitana oraz najpewniej zabiorą mu numer, z którym w sparingu zagrał już nowy golkiper Joan García. Social media przypomniały wypowiedzi Ivána Helguery w podcaście Offsiders, gdy klub w jego ostatnim sezonie w Realu też chciał doprowadzić do jego odejścia i zapowiedział mu, że nie będzie grać. Przedstawiamy te wypowiedzi.

Iván Helguera w derbach Madrytu w lutym 2007 roku. (fot. Getty Images)
– Ostatnie momenty w Realu były ciężkie. Nie chodziło nawet o poziom piłkarski, ale o to, że dyrekcja, szczególnie prezes [Ramón Calderón] oraz Mijatović, czyli dyrektor sportowy i były piłkarz, po którym się tego nie spodziewałem, zabrali mi numer i powiedzieli, że nie wrócę do gry w Realu Madryt. Bardzo utrudniali mi życie. Nie wiem nawet, z jakiego powodu.
– Przyjechałem na przygotowania i mówią mi: więcej w Realu nie zagrasz, chcemy cię sprzedać. A ciągle miałem 3 lata kontraktu. Do tego chcieli sprzedać mnie do Racingu Santander. Mógłbym tam grać, to moje miasto, ale to nie była drużyna, do której chciałem odejść po Realu Madryt. Miałem też wtedy 31 lat i Racing proponował, że mój 3-letni kontrakt w Realu rozłoży mi na 7-letnią umowę. Pff! Myślałem sobie: będę mieć prawie 40 lat i będę grać w Racingu… Nie chciałem, żebym źle czuł się ja, moi rodzice czy kibice. Zdecydowałem, że nie chcę tego robić. Powiedzieli, że jeśli nie chcę, to mogę przejść do Fenerbahçe. Właśnie urodził mi się starszy syn Luca, więc nie chciałem jechać do Turcji. Miałem 3 lata kontraktu w Realu i nie rozumiałem tej sytuacji, bo właśnie wygraliśmy mistrzostwo i ja grałem regularnie w pierwszym składzie. Nagle jednak mnie odsunęli, przekazał mi to też Capello. Trenowałem z grupą, bo z niej nie mogli mnie wyrzucić, ale jak graliśmy minimecze, to odsyłali mnie do graczy ze szkółki, bym grał przeciwko kolegom z pierwszej drużyny. To było ciężkie.
– I co się stało... To, co zawsze, czyli Realowi nagle zaczęło iść bardzo źle [śmiech]. Cannavaro nie wyprowadzał dobrze piłki od tyłu, ale w obronie był niesamowity. Do gry z nim świetny był ktoś taki jak ja. Capello nie był głupi, a zaczął też mieć średnie stosunki z dyrekcją. I nagle z dnia na dzień zacząłem grać. Nagle wystawił mnie na Getafe. Zagrałem nieźle, ale czułem skurcze w łydkach, bo nie grałem od kilku miesięcy. Po tym meczu zacząłem grać regularnie. Sezon skończyłem szósty pod względem rozegranych minut i wygraliśmy mistrzostwo.
– W tamtym sezonie opierałem się na złości i motywacji bardziej niż na umiejętnościach. Widziałem to tak, że działacze mnie krzywdzą i cholernie mi szkodzą. Czułem, że klub mnie nie chce. Fakt jest wręcz taki, że prezes i spółka nie witali się ze mną. A ja grałem w ich drużynie. Do tego dyrektor sportowy, który sam był byłym piłkarzem, zabrał mi mój numer. A oglądałem Mijatovicia w telewizji i był dla mnie fenomenem. On nagle zachował się wobec mnie w taki sposób. Rozumiesz... Taki jest futbol.
– Nie było żadnej okoliczności czy sytuacji, która mogłaby to uzasadnić. Oni chcieli mojego odejścia. Capello mówił, że to nie on o tym decydował, a jak zostaję, to mam trenować, ale nie będę grać, bo tak mówią z góry, że mam nie grać nawet na treningach. To mnie zabolało, ale taki jest futbol.
– Kolejnego lata Mijatović znowu przyszedł i powiedział, że mało go obchodzi, że grałem, ale więcej nie zagram i znowu utrudni mi życie. Chciała mnie wtedy Valencia, a mieli świetną drużynę, więc stwierdziłem, że nie będę znowu tego wszystkiego powtarzać w Realu, bo w końcu wybuchnę i coś mu [Mijatoviciowi] zrobię. Lepiej było odejść. Na koniec nie jeździłem już na spotkania z dyrekcją, bo było za duże napięcie.
– W Realu spędziłem 8 lat. Ja rozegrałem ponad 300 meczów w Realu [dokładnie 346], a ten gość nie zaliczył nawet setki [Mijatović rozegrał 118] i on mi mówi, że Real mnie nie chce i utrudni mi życie. To by było na tyle.
– Czuję się doceniany przez kibiców Realu, ale czasami dochodzi do takich niesprawiedliwości. Wielu zawodników Realu stało się idolami fanów, a z mojego punktu widzenia nie zrobili tak wiele. Z drugiej strony, jest wielu niedocenianych zawodników. Na przykład, Morientes, wielki napastnik. Grałem z Ronaldo, który był najlepszym piłkarzem, z jakim w życiu zagrałem, ale w Realu nie zrobił moim zdaniem tyle co Morientes. Idolem został jednak Ronaldo. To są takie życiowe niesprawiedliwości. Wielu Galácticos to byli fenomenalni zawodnicy, ale wielu innych graczy w Realu pokazało więcej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze