Advertisement
Menu
/ YouTube.com

Xabi Alonso: Jeszcze nie czas, by mówić o przyszłości

Xabi Alonso wziął dzisiaj udział w konferencji prasowej, podczas której ogłosił, że po zakończeniu sezonu opuści Bayer Leverkusen. Przedstawiamy pełny zapis tego spotkania Baska z dziennikarzami.

Foto: Xabi Alonso: Jeszcze nie czas, by mówić o przyszłości
Xabi Alonso podczas dzisiejszej konferencji prasowej. (fot. Getty Images)

Witam wszystkich ponownie. Czuję, że to najlepszy moment, żeby zabrać głos. W tym tygodniu klub i ja uzgodniliśmy, że dwa najbliższe mecze będą moimi ostatnimi jako trenera Bayeru Leverkusen. Rozmawialiśmy o tym od kilku dni – w futbolu chodzi o wyczucie chwili, a teraz nadszedł właściwy moment, by to ogłosić. Zawsze mieliśmy bardzo dobrą, bezpośrednią komunikację z klubem. Skoro wszystko jest już jasne, to odpowiedni czas, by się tym podzielić. To moment pełen mieszanych emocji. Ale tak – to jest ten moment. Nie czas na długie rozmowy, nie czas, by mówić o przyszłości. Teraz chcemy skupić się na właściwym pożegnaniu w niedzielę – dla niektórych piłkarzy, dla mnie – i właśnie dlatego dziś o tym informuję. Trzeba cieszyć się tą chwilą, mimo emocji, które jej towarzyszą.

Dziś rano rozmawiałem z zawodnikami, ze sztabem, z wieloma osobami, które pomagały mi przez te niesamowite trzy lata. Teraz czas, by podzielić się tym także z kibicami – zwłaszcza w niedzielę, tutaj, na stadionie, na którym przeżyłem tak wiele wspaniałych chwil, który mnie ukształtował. Jestem wdzięczny wszystkim – fanom, ludziom w klubie, sztabowi i oczywiście zawodnikom. Futbol to często kwestia momentu – a ten, jak sądzę, jest odpowiedni dla wszystkich. Spróbujmy cieszyć się każdą chwilą do samego końca – tak, jak robiliśmy to do tej pory. Możemy być z siebie dumni. W ciągu tych trzech lat przeszliśmy przez różne etapy, ale zawsze z przekonaniem, że prowadzimy klub w dobrą stronę i że możemy osiągnąć coś wielkiego – co ostatecznie się udało.

Jestem wdzięczny od pierwszego dnia aż do ostatniego. Zostały nam jeszcze dwa mecze – przyjdzie czas na więcej emocji, ale decyzja już zapadła. Jak zawsze z klubem mieliśmy bardzo dobre porozumienie i pełną jasność. No i w końcu się udało – poznaliście tę wiadomość po wielu spekulacjach. Mówimy dziś po angielsku, bo tak łatwiej wszystko wyjaśnić. To bardzo emocjonalna chwila – zwłaszcza dziś, kiedy rozmawiałem z pracownikami klubu, z zawodnikami, którzy tak wiele mi dali. Myślę, że mieliśmy świetną relację – i to było kluczowe. Czułem, że we mnie wierzyli, że za mną podążali.

To właśnie dlatego tak konsekwentnie realizowaliśmy nasz plan, niezależnie od wyników – wygrywając, przegrywając – ale zawsze z dobrą atmosferą. I to było bardzo ważne. Wciąż jest jeszcze czas, żeby się tym wszystkim nacieszyć. Teraz, gdy wszystko jest już jasne, chcemy przeżyć te chwile do samego końca. Przed nami wielkie wydarzenie – niedzielny mecz z Borussią Dortmund. To szczególny dzień nie tylko dla mnie, ale też dla Jonathana Taha i kilku innych piłkarzy – to może być nasz ostatni występ na tym stadionie. Chciałbym, żebyśmy godnie się pożegnali z fanami.

Xabi, angielski czy niemiecki?
Angielski. Najbardziej martwi mnie to, że po trzech latach wciąż nie potrafię poprowadzić konferencji po niemiecku tak, jakbym chciał. Może zasługuję na ocenę „dwa minus”.

Czy nie byłoby uczciwiej rozegrać ostatni mecz bez tego ogłoszenia, żeby klub i fani mogli się pożegnać w pełni?
Myślę, że to właśnie dobry moment. Teraz wszystko jest jasne – zarówno klub, jak i fani mogą się odpowiednio przygotować. W życiu i w futbolu chodzi o wybór właściwej chwili. I według mnie ten moment jest właściwy – to było moją intencją. Ale trzeba było poczekać – i w tym tygodniu wspólnie z klubem uznaliśmy, że to najlepsze rozwiązanie. To nie był krótki i nieznaczący etap. To był długi, ważny, pełen sukcesów czas – czas, który spędziliśmy razem w tym klubie, na tym stadionie. Czułem ogromny szacunek i uznanie – i chcę się tym odwdzięczyć do ostatniego dnia. Na pewno będzie to moment pełen emocji – może trochę smutku, ale i radości. Nie tylko dla mnie – może to Jonathan powinien tu siedzieć i mówić o emocjach… Ale tak, to odpowiedni moment, by mówić o tej decyzji. Nie chcę dziś mówić o przyszłości. Dziś jest dzień, by podsumować to, co wydarzyło się do tej pory, i powiedzieć, co nas czeka w nadchodzących dwóch tygodniach. Ważne było, by wszystko sobie wyjaśnić i nie rozmawiać za dużo o przyszłości.

Xabi, podobno powiedziałeś o tym zawodnikom. Jak zareagowali?
Tak, oczywiście. Spędziliśmy razem trzy lata. Kiedy mówi się im, że to już koniec wspólnej drogi – to nie jest łatwe. Wiele mi dali. Wiem, że z wieloma z nich miałem świetne relacje. To była relacja oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Starałem się wycisnąć z nich jak najwięcej, a oni dawali mi z siebie wszystko. Może teraz jestem już pusty jako trener – ale to dobra pustka.  Zawsze byłem dobry w tych drobnych sprawach, w normalności – i to właśnie była jedna z tajemnic tych niesamowitych lat: dobra relacja z zawodnikami, wzajemny szacunek i uznanie. I to nie zniknie za dwa tygodnie. To zostanie ze mną na dłużej – moja więź z klubem, z Bayerem Leverkusen. Mam nadzieję, że w przyszłości tu wrócę – może jako trener, może po prostu jako kibic z rodziną. Moja rodzina również czuje ogromne wsparcie i szacunek ze strony wszystkich – jesteśmy za to bardzo wdzięczni.

Xabi, powiedziałeś, że środowisko w Leverkusen pomogło ci stać się tym, kim dziś jesteś. Jak się zmieniłeś przez te trzy lata?
Myślę, że wszyscy się zmieniliśmy. Oczywiście sezon jeszcze trwa, ale jeśli spojrzeć wstecz – to był czas rozwoju dla każdego. Pierwszy sezon był prawdopodobnie najtrudniejszy – z uwagi na sytuację klubu, nowość, potrzebę szybkiego uczenia się i osiągania wyników. Drugi był sezonem historycznym, sezonem marzeń – pełnym wielkich wieczorów, wspaniałych meczów. I rzeczywiście – zapisaliśmy się w historii. Ten trzeci sezon był najbardziej wymagający. Musieliśmy sprostać oczekiwaniom, grając w Lidze Mistrzów, starając się dawać z siebie wszystko. I choć nie awansowaliśmy do finału, jesteśmy rozczarowani – to oznacza, że klub się rozwinął, piłkarze się rozwinęli, ja się rozwinąłem. Nauczyłem się naprawdę dużo i rozwinąłem się jako trener. Zyskałem nowe zasoby – na przyszłość. I myślę, że to wszystko zadziałało bardzo dobrze. Taki był cel – żeby to zadziałało. Simone i Fernando są tutaj – pamiętam nasze pierwsze spotkanie w San Sebastián. Mieliśmy wtedy pewne pomysły, pewne oczekiwania. I kiedy się je spełnia – można powiedzieć, że zadanie zostało wykonane.

Xabi, kiedy poczułeś, że to czas na kolejny krok?
Prawdopodobnie po meczu z Mainz, gdy zakończymy sezon. Chcemy wypełnić nasze obowiązki do samego końca – a wtedy przyjdzie czas na kolejny rozdział.

Powiedziałeś, że to za wcześnie, by mówić o swojej przyszłości. Ale czy już wiesz, co dalej?
Nie, nie, jeszcze nie czas, by o tym mówić.

Czy to dla ciebie pewnego rodzaju ulga – po tych wszystkich tygodniach i pytaniach, które słyszałeś co piątek?
Myślę, że Simon powiedział to już kilka tygodni temu – jasność jest dobra dla wszystkich. I teraz, kiedy mamy tę jasność, to dobrze. Wiemy, gdzie jesteśmy, możemy podejmować decyzje, wiemy, czym dysponujemy. To dobry moment dla wszystkich. Teraz musimy cieszyć się tą końcówką i grać jak najlepiej. Musimy skupić się na grze – zarówno na boisku, jak i po meczu, na poziomie emocji i organizacji. Mam nadzieję, że zakończymy sezon z dobrym uczuciem. Myślę, że to dobra sytuacja dla wszystkich.

Xabi, kiedy i dlaczego zdecydowałeś się odejść?
W futbolu chodzi o momenty – i czasami najtrudniejsze jest właśnie wybranie właściwego momentu. Czas pokaże, ale czuję, że wszystko dobrze się ułożyło – i tak też będzie dalej. Z klubem zawsze miałem bardzo dobrą relację, świetną komunikację. To była zresztą jedna z przyczyn, dla których rok temu zdecydowałem się zostać – bo czułem się tu naprawdę dobrze. To nie jest tak, że coś się teraz zepsuło. Decyzję podjęliśmy nie dlatego, że coś się zmieniło, tylko dlatego, że może to właśnie inny moment. Wszystko działało dobrze – i to tyle.

Masz ważną wizę do USA?
Nie mam pojęcia.

Jak oceniasz swój osobisty rozwój od początku pracy w Leverkusen?
Nie wiem, jak to zmierzyć. Trudno to uchwycić w liczbach. Ale na pewno – jeśli chodzi o osobowość, zasoby trenerskie, analizę futbolu, kontakt z zawodnikami, próby przekonywania ich – bardzo się zmieniłem. Jestem wdzięczny Simonowi, Fernando i panu Wenningowi – to oni jako pierwsi uwierzyli we mnie. To było dla mnie bardzo ważne – że dali mi szansę, mimo że wcześniej nie miałem dużego doświadczenia trenerskiego. A trzy lata później, z wieloma wzlotami – na szczęście głównie wzlotami – mogę powiedzieć, że naprawdę się rozwinąłem. Ale nauka się nigdy nie kończy. Mam nadzieję, że nie przestanę się rozwijać.

Xabi, czy był jakiś moment, o którym nie wiemy, a który był dla ciebie najbardziej emocjonalny?
Dobre pytanie. Nie byłem gotowy na to… Przepraszam. Ale tak – to był finał Pucharu Niemiec. Finał Pucharu, który wygraliśmy.  Ostatni tydzień zeszłego roku był bardzo intensywny. Po całym sezonie – oczywiście świętowaliśmy mistrzostwo Bundesligi – ale w pewnym momencie już wiedziałem, że je zdobędziemy. Czy to miało być przeciwko Bremen, czy Dortmundowi, czy może Frankfurtowi – ale byłem tego pewien. Ale ten ostatni tydzień… po porażce w Dublinie poczuliśmy ten gorzki smak futbolu. Pomyślałem wtedy: „Nie możemy jechać na wakacje z takim uczuciem, że kończymy sezon porażką w finale”. Dlatego byłem spięty i bardzo chciałem zakończyć wszystko pozytywnym akcentem. Dlatego tamta wygrana w finale Pucharu Niemiec miała dla mnie ogromne znaczenie – mogliśmy zdobyć dublet i naprawdę uczcić historyczny rok dla klubu. Być tam wtedy – z zawodnikami, rodzinami, kibicami, przyjaciółmi – to była idealna puenta do perfekcyjnego sezonu. Ten rok również był bardzo udany, ale zeszły był jak sen – niezapomniany. Może o tym sezonie będzie się zapominać szybciej, choć i on był dobry, ale tamten… za 20 lat wciąż będziemy o nim mówić.

Wspomniałeś już, że spodziewasz się emocjonalnej niedzieli. Czy możesz jeszcze raz opisać więź, jaka powstała między tobą, kibicami, klubem i całym Leverkusen?
Myślę, że to wszystko opiera się na szacunku, pewnej więzi, współodczuwaniu. Ludzie tutaj nie tylko cenią to, co osiągasz – ale jak to robisz. Chcą czerpać radość z bycia z drużyną – i my również tego chcieliśmy. Staraliśmy się dawać im tę radość. I oni oddali nam to swoją energią. Czułem, że wszyscy nas wspierają – kibice, klub, wszyscy. Szacunek i zaufanie – to kluczowe. A teraz właśnie nadszedł czas, by pokazać, że można coś zrobić naprawdę dobrze. I to wsparcie, ta wiara – one bardzo mi pomogły.

Xabi, kiedy rok temu ogłosiłeś w szatni, że zostajesz, zawodnicy bili ci brawo. Jak zareagowali dzisiaj? Pewnie spodziewali się tej decyzji, ale jak wyglądała rozmowa?
Było bardzo podobnie. Myślę, że przede wszystkim poczuli wdzięczność – tak jak ja. Bo to był ważny etap – trzy lata, dla wielu z nich również kluczowy okres kariery. To naturalne, że coś kiedyś musi się skończyć. Ale jeśli można odejść w dobrym momencie, to zawsze lepiej, niż gdyby miało się to skończyć w złej atmosferze. My wszyscy – ja, zawodnicy, dyrektorzy – mamy poczucie, że ten moment jest właściwy. Dzięki temu cała sytuacja przebiega spokojniej. Z zawodnikami połączyły mnie silne emocje – to dzieje się wtedy, gdy przeżywa się wspólnie coś ważnego. Tak było choćby we wtorek z Jonathanem Tahem – a dziś znów się to powtórzyło.

Czy jesteś zadowolony ze stanu, w jakim zostawiasz klub? I jaka jest twoja prognoza na przyszłość? Co twoim zdaniem będzie ważne dla klubu?
Z całą pewnością – nie ma wątpliwości, że moment, w którym znajduje się klub i drużyna, jest znakomity. Mamy świetny skład, udało nam się rozwinąć klub na wielu poziomach. Myślę, że to oczywiste, że możemy być z tego dumni. W klubie pracują bardzo inteligentni i dobrze przygotowani ludzie – jestem pewien, że nadal będą prowadzić klub we właściwym kierunku, tak jak robili to do tej pory.  Zawsze będę gotów pomóc najlepiej, jak potrafię. To nie znika ot tak – że mnie tu już nie będzie i wszystko zapomnę. Nie, to nie w moim stylu. Chcę zachować tę więź z Bayerem 04 – ona zostaje na zawsze.

Mam pytanie, ale nie o mecz. Xabi, gazeta BIDL napisała wczoraj, że Florian Wirtz chce odejść do Bayernu Monachium i tylko do Bayernu – i że powiedział ci o tym.
Nie wiem nic na ten temat. To pierwsze, co o tym słyszę. Z Florianem rozmawialiśmy o nas, o meczu, o tym, co mamy tu i teraz. Ale nie powiedział mi tego. Więc nie mam takich informacji. I nie rozmawialiśmy o jego przyszłości.

Co możesz powiedzieć o reakcji Fernando Carro i Simona Rolfesa, gdy powiedziałeś im, że odejdziesz z klubu?
To nie było tak, że im coś oznajmiłem. Od początku byliśmy zgodni w wielu kwestiach – i to nie było wyjątkiem. To była sytuacja, którą wspólnie musieliśmy przeanalizować. I wykazali się pełnym zrozumieniem i wsparciem. Nie było żadnych zgrzytów. Rozmawialiśmy jak zawsze – w dobry sposób. I to była część tego, dlaczego podejmowaliśmy razem dobre decyzje. To nigdy nie była jednostronna decyzja – robiliśmy to wspólnie, a gdy osiągaliśmy konsensus, szliśmy za tym z pełnym przekonaniem.

Gdy myślisz o niedzieli i o meczu – będziesz musiał dodatkowo motywować zawodników, czy już sam fakt pożegnania wystarczy?
Zrobię to, co zawsze – swoją część. Nic się nie zmieni. Przygotowujemy się jak zwykle – a to, co dodatkowe, to tylko emocje. Ale przed nami 95 minut przeciwko Dortmundowi – topowemu zespołowi walczącemu o Ligę Mistrzów. To nasz ostatni mecz u siebie – więc motywacji nie zabraknie. Dla Jonathana też. Nie zapominam pierwszych tygodni – październik 2022, gdy było tu o wiele więcej napięcia, również na tych konferencjach prasowych. Zaczynaliśmy nową erę, było mnóstwo niewiadomych, musieliśmy się uczyć. I Jonathan był od pierwszego dnia jednym z tych, którzy niesamowicie mnie wspierali – swoją osobowością i tym, jak się rozwinął. To było fantastyczne. Nie tylko on – wielu z nich. Nie będę wymieniał wszystkich z osobna, ale nie zapominam tych pierwszych tygodni. One nie znikają tak szybko.

Xabi, cały twój sztab jest dziś na sali. Czy to pokazuje, jak wiele dla ciebie znaczą?
Tak. Bez nich to wszystko byłoby absolutnie niemożliwe. Są niesamowici. Bardzo profesjonalni. Pracują bardzo dużo, bardzo mi pomagają – i są po prostu świetnymi ludźmi. Zawodnicy również ich bardzo cenią. To także jeden z naszych sukcesów – udało nam się zbudować świetną relację w całym sztabie. Nie byliśmy jak szefowie – byliśmy zespołem, który przyszedł, żeby im pomóc. I oni to czuli. Od pierwszego do ostatniego dnia – tak będzie do końca. Jestem im bardzo, bardzo wdzięczny. Spędziliśmy razem mnóstwo godzin… Ale nie mogę ich już „sprzedać publicznie”.

Czy obiecałeś Simonowi i Fernando, że nie zabierzesz żadnych zawodników z Bayeru Leverkusen do swojego kolejnego klubu?
Nie. Nie było żadnych obietnic.

W niedzielę BayArena będzie wypełniona po brzegi. To będzie piękne pożegnanie. Z Dortmundu przyjedzie 3000 kibiców.
To nie ostatnia konferencja, więc będziemy mieć jeszcze czas w przyszłym tygodniu. Dziękuję bardzo.

 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!