Koszykarze się nie poddają
Real Madryt pokonał Olympiakos w trzecim ćwierćfinałowym meczu w Eurolidze. Królewscy zmniejszyli straty, ale ciągle znajdują się w gorszej sytuacji. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w czwartek, również w Movistar Arenie.

Serge Ibaka. (fot. Getty Images)
Real Madryt nie poddaje się w walce o awans do Final Four. Królewscy zdołali pokonać Olympiakos po raz pierwszy w tej rywalizacji i doprowadzili do konieczności rozegrania czwartego meczu. Ta sztuka nie udała się graczom Paris Basketball, którzy pożegnali się z rozgrywkami, a Fenerbahçe jako pierwsze zagwarantowało sobie bilet do turnieju finałowego w Abu Zabi.
Madrytczycy w dzisiejszym spotkaniu zdołali znów wykonać krok w przód. Poprawili się względem drugiego pojedynku i to poskutkowało. Tuż przed meczem pojawiła się informacja, że kontuzji doznał Evan Fournier. Francuz osłabił Olympiakos, co Królewscy wykorzystali. Świetnie spisali się wszyscy gracze z wyjściowej piątki, ale dobre momenty mieli też Feliz, Garuba czy Deck. Warto dodać, że na trybunach Movistar Areny pojawił się Florentino Pérez.
Pierwsza kwarta była najlepsza dla Realu Madryt pod względem ofensywnym. Zaczął Campazzo od celnej „trójki”, a później świetnie spisywali się Musa z Tavaresem. Olympiakos został na moment w blokach startowych, jednak Nigel Wiliams-Goss chciał się przypomnieć madryckiej publiczności. Wraz z Wezenkowem podjęli się wyzwania i próbowali dogonić gospodarzy, co w pierwszej kwarcie się nie udało (28:21).
Po krótkiej przerwie zawodnicy wrócili na parkiet, pierwsze punkty zdobył Llull i nagle Real Madryt zatracił swój pomysł na ofensywę. Olympiakos dzięki serii 10:0 wyszedł na prowadzenie. Królewscy jeszcze na moment je odzyskali, ale byli na tyle nieskuteczni w ataku, że stopniowo inicjatywa przechodziła w ręce gości. Po znakomitych 28 punktach w pierwszej kwarcie druga przyniosła ledwie 10 (38:44).
Na drugą połowę Real Madryt wyszedł z dobrym nastawieniem. Udało się skorygować błędy i wszystko wróciło na właściwe tory. Królewscy dogonili Olympiakos i rozpoczęła się wymiana ciosów na krótkim dystansie. Bardzo dobrze wyglądała gra w defensywie. Goście zakończyli kwartę z dorobkiem zaledwie 12 oczek i wszystko zaczęło się od nowa przed decydującymi minutami (58:56).
Real Madryt kontynuował dobrą grę. Punktował w ofensywie i świetnie bronił pod własną tablicą. Wszystko układało się korzystnie dla madrytczyków, których przewaga sięgnęła 10 punktów (72:62). Wtedy Sasza Wezenkow zdobył sześć oczek w krótkim czasie i ponownie zrobiło się nerwowo, szczególnie że chwilę później dwa rzuty osobiste wykorzystał Saben Lee. Jednak Olympiakos miał swoje problemy. Za pięć fauli boisko musiał opuścić jeden z najlepszych graczy dzisiejszego spotkania, czyli Nigel Williams-Goss. Real Madryt zachował koncentrację i nie popełniał żadnych błędów w końcówce, co pozwoliło utrzymać prowadzenie do końca.
80 – Real Madryt (28+10+20+22): Hezonja (14), Musa (14), Tavares (15), Abalde (9), Campazzo (9), González (-), Deck (2), Garuba (5), Ibaka (4), Fernando (-), Llull (4), Feliz (4).
72 – Olympiakos (21+23+12+16): Williams-Goss (17), Vildoza (5), Fall (0), Wezenkow (21), Papanikolaou (2), Walkup (5), Wright (4), Larentzakis (-), Lee (11), Peters (3), Milutinov (4), McKissic (0).
Poza kadrą znaleźli się:
- Eli Ndiaye – decyzja trenera
- Xavier Rathan-Mayes – decyzja trenera
Ćwierćfinały (rywalizacja do 3 zwycięstw):
- Olympiakos – Real Madryt 2:1
- Fenerbahçe – Paris Basketball 3:0
- Panathinaikos – Efes 1:1
- Monaco – Barcelona 2:0
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze