Ancelotti: Jeśli ktoś chce trenera, który rządzi batem – niech zatrudni kogoś innego
Carlo Ancelotti wziął udział w konferencji prasowej przed meczem z Getafe. Poniżej przedstawiamy zapis tego spotkania Włocha z dziennikarzami.

Carlo Ancelotti podczas konferencji prasowej przed dzisiejszym spotkaniem. (fot. realmadrid.com)
[Real Madrid Televisión] Jutro wyjazd do Getafe, zawsze trudny teren, zazwyczaj wymagający mecz. Jakiego spotkania spodziewa się pan przeciwko drużynie Bordalása? Dziękuję.
Wszyscy wiemy, jak gra Getafe. To intensywny futbol, bardzo dobrze zorganizowany, z wieloma pojedynkami. To silny zespół, który ma bardzo jasną tożsamość. Spodziewamy się właśnie takiego meczu. Myślę, że jesteśmy gotowi, przygotowani. Im bliżej końca sezonu, tym mecze są ważniejsze – dla wszystkich drużyn, bo wszyscy gramy o coś i chcemy iść dalej.
[Onda Cero] Analizując trochę ten sezon – to już 55 meczów, jak w poprzednim. Wtedy rozegraliście 55 spotkań, teraz czeka was jeszcze co najmniej 10. Czy nie odnosi pan wrażenia, że wiele spotkań było zdeterminowanych przez konieczność wystawiania tzw. czterech fantastycznych? To prawda, że zdobyli ponad 80 z 120 goli, ale może w niektórych meczach brakowało jednego dodatkowego pomocnika?
Nie sądzę, żeby to był problem. Problemy, jakie mieliśmy w tym sezonie, są dość oczywiste – nie trzeba wiele mówić. Straciliśmy dwóch kluczowych zawodników w defensywie, trudno było ich zastąpić. Zmieniliśmy też trochę koncepcję gry, bo mamy piłkarzy o innych cechach i mieliśmy trudności ze znalezieniem równowagi. Mam nadzieję, że uda się ją znaleźć w tej końcowej fazie, bo jeśli jej nie będzie, trudno będzie wygrywać. A jeśli ją znajdziemy, wtedy można wygrywać.
[Okdiario] Widzieliśmy, jak trenowali Mbappé i Mendy. Chciałem zapytać, w jakiej są formie przed jutrzejszym meczem i przede wszystkim przed finałem Pucharu Króla.
Na jutrzejszy mecz nie są gotowi, ale będą trenować w najbliższych dniach. Myślę, że obaj mogą być dostępni na sobotni finał.
[Televisión Española] Do finału Pucharu zostały tylko cztery dni. Czy jutrzejszy skład będzie jakoś uzależniony od tego i czy planuje pan jakieś rotacje?
Nie, nie. Skład na jutro będzie ustalony na podstawie obciążenia, jakie mieliśmy w niedzielny wieczór. Tylko to. Myślę, że zawodnicy dobrze się dziś zregenerowali, ale niektórzy są jeszcze trochę zmęczeni. To normalne. Zobaczymy jutro.
[Cadena COPE] Przed nami pięć tygodni, w których wiele będzie się mówiło o przyszłości trenera Realu Madryt. Już pan jasno powiedział, że nie będzie o tym rozmawiać aż do końca sezonu, ale…
Jeśli nie mówimy o tym, to nie zadawajcie pytań (śmiech).
To raczej refleksja. Cały poranek rozmawiamy o tym z kolegami. Można sobie wyobrazić. I padło takie zdanie: „Jeśli Real wygra La Ligę i Puchar, a Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów – czy to możliwe, że Ancelotti i tak nie będzie trenerem Realu w przyszłym sezonie?”
W piłce wszystko jest możliwe. Nic mnie już nie zaskakuje. Naprawdę – nic. Tak że… wszystko się może zdarzyć.
[Cadena SER] Czy chciałby pan zostać na przyszły sezon – nie po to, żeby udowadniać, że potrafi pan zdobywać trofea, bo to pan już pokazał – ale żeby mieć małą osobistą „rewanżową” szansę po tym sezonie, naznaczonym przez kontuzje?
Szczerze mówiąc, nie mam potrzeby żadnych rewanży, ani wobec ludzi, ani wobec sytuacji. Zawsze mówiłem, że bardzo lubię ten klub, bardzo mi się podobała pierwsza kadencja, bardzo podoba mi się ta druga i chciałbym, żeby to trwało jak najdłużej. A kiedy się skończy, to po prostu podziękuję i uchylę kapelusza temu klubowi. I tyle.
[RNE] Ostatnio Kylian Mbappé został wygwizdany. Czy rozmawiał pan z nim? Czy jest w dobrym nastroju? Zaskoczyło to pana? Bo dziwne, że zawodnik z 33 bramkami jest tak oceniany.
Czytałem, ale nie słyszałem tego. On jest przygnębiony z powodu kontuzji, bo nie może pomóc drużynie. Robi wszystko, żeby być gotowym na sobotę.
[TNT Sports Brasil] Nie zapytam o Brazylię, tylko o Brazylijczyka – Endricka. W ostatnich dwóch meczach to jedna z pierwszych zmian z pana strony. Co się zmieniło, że widzimy go częściej?
Nic specjalnego się nie zmieniło. Dobrze się rozwija, jak już mówiłem wcześniej, dobrze pracuje i ma teraz więcej znaczenia, bo są mecze, w których potrzebujemy jego siły i jakości.
[La Sexta] Jeśli wygra pan Puchar Króla, czy to doda Realowi szans na mistrzostwo – jako impuls psychologiczny, zwłaszcza że w Barcelonie uważa się, że Real praktycznie nie ma już szans na La Ligę?
Oba tytuły, o które wciąż gramy – nie licząc Klubowych Mistrzostw Świata – wymagają pokonania Barcelony. To nasza jedyna pewność. Jeśli chcemy wygrać oba trofea, musimy wygrać te dwa konkretne mecze. Teraz najważniejsze, żeby dobrze wypaść w najbliższym meczu i skupić się na finale Pucharu Króla. Mamy wiarę, że jesteśmy w stanie to zrobić. Musimy coś zmienić i coś na pewno zmienimy.
[DAZN] Widzę u pana uśmiech – tu na konferencji i na treningach. Nie znaczy to, że jest pan bardziej szczęśliwy niż w poprzednich tygodniach, ale wcześniej widać było u pana pewne przygnębienie. Chciałem zapytać, jak przeżywa pan te ostatnie chwile sezonu. Czytałem pana książkę „Spokojne przywództwo”, rozmawialiśmy już kiedyś o „miesiącu miodowym”. W jakim punkcie tej koncepcji znajduje się pan teraz?
Jak już mówiłem, bardzo dobrze się czuję w klubie. Klub też wie, że to sezon trudniejszy niż poprzedni. Zresztą poprzedni był wyjątkowy – trudno trafić na taki sezon. Razem staramy się zarządzać tymi trudnościami. Miesiąc miodowy trwa. Ja jestem zadowolony, szczęśliwy, oczywiście też pod dużą presją – jak zawsze o tej porze sezonu. Kiedy sukces jest blisko, to presja rośnie. Ale stres to dla mnie paliwo – nie przeszkadza mi, tylko napędza. Dzięki niemu myślę szybciej. Do czasu aż wstaję rano, wszystko idzie dobrze.
[El Chiringuito] Praktycznie wszyscy piłkarze, których pan prowadził, określają pana jako sportowego ojca. W tym sezonie, kiedy drużyna przegrywała, mówił pan, że brakowało solidności i kompaktowości. Gdyby mógł pan cofnąć się do sierpnia, września, kiedy zaczęły się rozmowy o solidności – czy zmieniłby pan sposób zarządzania zespołem? Czy byłby pan bardziej surowy, wymagałby pan więcej biegania, większego zaangażowania w pracę dla drużyny?
Wielokrotnie mnie o to pytano. Myślę, że to taki… we Włoszech mówimy na to „lewa ręka”. Za każdym razem, gdy coś idzie źle, mówi się o mojej „lewej ręce”, że jestem zbyt łagodny. Mówiono to także w mojej pierwszej kadencji tutaj – „zbyt miękka ręka”. Ja po prostu staram się zarządzać relacjami z ludźmi tak, jakim sam jestem. Bo w relacjach trzeba być sobą. Myślicie, że w tym sezonie nigdy się nie zdenerwowałem? Wkurzałem się wielokrotnie – ale to nie znaczy, że trzeba być surowym. Mój styl to otwarta relacja z ludźmi na równym poziomie. A żeby taka relacja działała, potrzebne są dwie rzeczy: szacunek i bycie szanowanym. I to tutaj miało miejsce. Nawet teraz, kiedy przechodzimy trudne chwile. Bo powtarzam: trzeba pamiętać, że piłkarz to zawód, ale człowiek to życie. A ja jestem życiem z „lewą ręką”. Dlaczego? Bo nigdy nie miałem w życiu kogoś, kto traktowałby mnie „prawą ręką” – ani mój ojciec, ani moi trenerzy, ani nauczyciele. Często w innych klubach mówiono mi: „musisz użyć bata”. Ale ja nie umiem tego robić. Jeśli ktoś chce trenera, który rządzi batem – niech zatrudni kogoś innego. Dla mnie to nie jest sposób na zarządzanie ludźmi.
[El Desmarque] Jesteśmy już w kwietniu, sezon szybko leci, zostały tylko dwa miesiące i zaraz zacznie się kolejny. Ma pan jeszcze rok kontraktu – czy już planuje pan przyszły sezon, jeśli chodzi o transfery? Czy jest pan na bieżąco z możliwymi wzmocnieniami?
Tutaj nigdy nie myślimy o transferach w trakcie sezonu. W tym klubie planuje się transfery zawsze po zakończeniu sezonu.
[MARCA] Cały czas mówi pan o równowadze i solidności. Czy kiedy zaczynał pan ten sezon, spodziewał się pan aż takich problemów? Czy uważa pan, że z obecnym składem da się to naprawić? A może, jeśli pan zostanie, to biorąc pod uwagę, że Kroos i Modrić są coraz starsi, trzeba będzie przebudować środek pola?
Tak, mogło być lepiej. Oczywiście, że tak. Popełniłem pewne błędy i biorę za to odpowiedzialność. Ale, jak już mówiłem, to będzie analiza, którą przeprowadzimy po zakończeniu sezonu. I mam nadzieję, że ta refleksja – być może słuszna – wtedy będzie miała drugorzędne znaczenie.
[AS] Dziś Barcelona gra mecz ligowy, jutro gracie wy. Zwykle przed finałem Pucharu finaliści grają już we wtorek, ale w waszym przypadku było to niemożliwe przez mecz z Athletikiem. Czy uważa pan, że byłoby sprawiedliwiej, gdyby obie drużyny grały w tym samym czasie albo przełożono wasz mecz, skoro później będą dwa tygodnie przerwy?
Nie, nie narzekam. To się zdarza. Nie mogliśmy zagrać we wtorek, bo Atlético też grało w niedzielę, więc nie dało się przesunąć spotkania. Ale mamy wystarczająco dużo czasu na regenerację, poza tym gramy blisko domu, bez dalekich podróży. Może tylko można było ustawić mecz na trochę wcześniejszą godzinę – bo o 21:30 wiele osób już śpi. Mam tylko nadzieję, że moi zawodnicy nie będą jutro spać.
[Castilla-La Mancha Media] Chciałem zapytać o konkretnego zawodnika – Fran Garcíę. W ostatnich meczach widzieliśmy, że pan próbował z Camavingą, także przeciwko Arsenalowi z Alabą. Fran zagrał w tym sezonie w 10–11 meczach więcej niż w poprzednim. Czy ta wersja Frana bardziej się panu podoba i czy widzi go pan w Realu na dłużej?
Myślę, że się poprawił, grał więcej i prawie zawsze prezentował się dobrze. Jeśli czasami grał Camavinga, to tylko ze względu na różne cechy tych zawodników. Camavinga lepiej czuje się w środku, Fran lepiej operuje przy linii. A kiedy na lewej stronie gra Vinícius, to Franowi trudniej pokazać swoje atuty. W takich przypadkach wybierałem Camavingę jako lewego obrońcę.
[Radio MARCA] W kontekście finału Pucharu Króla – patrząc na to, co działo się w La Lidze, w Superpucharze, na to, że Barcelona prowadzi w lidze i zaszła dalej w Lidze Mistrzów – i biorąc pod uwagę, że Real zawsze jest faworytem – czy podoba się panu rola „ofiary”, którą wiele osób wam przypisuje przed finałem?
Może nie tyle mi się podoba, ale cóż… Tak to wygląda. Wydaje się, że oni są w lepszym momencie niż my. Ale finał to finał. Finały są nieprzewidywalne. I przedstawianie Realu jako ofiary w finale wydaje mi się trochę przesadzone.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze