Advertisement
Menu
/ relevo.com

Madryckie rozczarowanie, które nie zniechęciło De Gei

Hiszpański bramkarz latem ubiegłego roku czekał na telefon z Realu Madryt po poważnej kontuzji Thibaut Courtois. Telefon, który nigdy nie nadszedł.

Foto: Madryckie rozczarowanie, które nie zniechęciło De Gei
Ostatnie zdjęcie Davida De Gei (w środku w białej bluzie) w bazie Getty Images: październik 2023 roku na meczu kobiecego Manchesteru United w mieście Leigh. (fot. Getty Images)

3 czerwca 2023 roku. To właśnie tego dnia David de Gea rozegrał swój ostatni mecz. W finale FA Cup jego Manchester United przegrał z Manchesterem City (1:2). Potem Hiszpan nie osiągnął porozumienia z angielskim klubem w sprawie przedłużenia kontraktu i stał się wolnym zawodnikiem. Dziś, niemal cały sezon później, bramkarz nadal pozostaje bez klubu.

De Gea nie narzekał na brak ofert. Z Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych, a nawet z Europy, ale żadna z nich nie spełniała oczekiwań wychowanka Atlético Madryt. Były golkiper Czerwonych Diabłów ma już 33 lata i od prawie roku nie gra w piłkę nożną na profesjonalnym poziomie. Ale on nie myśli o emeryturze – chce kontynuować karierę. I już czeka na lato, żeby ponownie założyć rękawice.

Od momentu ogłoszenia jego odejścia z Old Trafford w lipcu ubiegłego roku De Gea mieszka w Hiszpanii. Ożenił się ze swoją narzeczoną, piosenkarką Edurne, i trenował indywidualnie, żeby utrzymać kondycję fizyczną. Korzystał z wielu boisk na terenie Wspólnoty Madrytu, pracując ze swoim trenerem personalnym. Zdecydował się nie przyjmować żadnych propozycji w oczekiwaniu na pojawienie się czegoś lepszego.

Portero od czasu do czasu odwiedza również Manchester. Z jednego powodu – korzyści podatkowych. Ponieważ poprzedni sezon zakończył się w maju, musiał spędzić więcej czasu w kraju, bo w Anglii trzeba przebywać przez sześć miesięcy w roku kalendarzowym, żeby móc rozliczyć się z tamtejszym fiskusem.

Telefon, który nigdy nie zadzwonił
Los Davida de Gei mógł odmienić się pod koniec sierpnia minionego roku. Kontuzja Thibaut Courtois odniesiona na przedsezonowym treningu pokrzyżowała plany Carlo Ancelottiego, a Real Madryt rozpoczął poszukiwania nowego bramkarza. Jednym z kandydatów, o których pisało i mówiło się w mediach, był właśnie De Gea.

Piłkarz cieszący się uznaniem w oczach Florentino Péreza, który próbował go sprowadzić latem 2015 roku, kiedy w sfinalizowaniu całej transakcji przeszkodził pamiętny spóźniony faks, znajdował się w gronie tych, którzy mogli zasilić szeregi drużyny. Nawet sam David czekał na telefon od Królewskich, żeby rozeznać swoją sytuację. Ku rozczarowaniu Hiszpana, nic takiego nie miało miejsca.

Real odrzucił jednak opcję Davida de Gei i zwrócił się w stronę innego hiszpańskiego golkipera, Kepy Arrizabalagi, który był faworytem sztabu trenerskiego. Ostatecznie ani jeden, ani drugi nie zadomowił się w bramce Los Blancos. Wybrańcem okazał się być Andrij Łunin. A De Gea po telefonie, na który czekał, ale którego nigdy nie otrzymał, oraz po niemal roku spędzonym na bezrobociu już przygotowuje się do podjęcia nowego wyzwania w związku z nadchodzącą kampanią. Chce kontynuować swoją przygodą z futbolem, choć będzie musiał znaleźć zespół, który spełni jego oczekiwania. A to nie będzie łatwe.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!