Advertisement
Menu
/ realmadrid.com / as.com

Di Stéfano: Mam siedem żyć

Wywiad-rzeka z legendą Królewskich

Honorowy prezes Realu Madryt i jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii, zwany w latach świetności Blond Strzałą, jest głównym bohaterem poniedziałkowego wydania dziennika „As". Poniżej zamieszczamy obszerny wywiad z Alfredo Di Stéfano, który ukazał się na jego łamach. Genialny Argentyńczyk wspomina, chwali, przewiduje, ale i krytykuje.

Najlepsze wieści, jakie madridistas otrzymali w 2006 roku, to te, iż Alfredo Di Stéfano uporał się z krytycznym stanem swojego zdrowia i znów ma się dobrze.
Dziękuję wszystkim, którzy o mnie myśleli. Istotnie czuję się lepiej niż w zeszłym roku. Wszystko się zmienia! Miałem wiele szczęścia, ale muszę za nie podziękować lekarzom i pielęgniarkom, którzy bardzo dobrze się mną opiekowali w czasie, gdy byłem w [szpitalu – przyp. A.] La Fe.

Ale wyzdrowiał pan bardzo szybko i...
Nie, nie. Bardzo późno. Wiele mnie to kosztowało, przez dwa miesiące miałem w domu fizjoterapeutkę, która pomagała mi ruszać nogami i rękami. I z dnia na dzień mogłem znowu chodzić. Kiedy pierwszy raz wstałem ze szpitalnego łóżka, upadłem. Nie miałem dość siły w nogach. Bardzo mnie to wystraszyło, ale przezwyciężyłem to.

Madridistas przez okrągły tydzień bali się o pana zdrowie.
Wiem. Zawsze będę im wdzięczny za okazaną troskę. W czasie podróży do Walencji tamtego roku, kiedy trafiłem do szpitala, nieomalże mieliśmy wypadek. Jechaliśmy autostradą, obok nas jechała ciężarówka z wysuniętym dźwigiem... Wystraszyliśmy się.

To pokazuje, że ma pan kuloodporne serce.
Mogliśmy postradać tam życia, a tak się nie stało. Czasem mam wrażenie, że jestem jak kot, że mam siedem żyć.

W zeszłym roku pożegnaliśmy Puskasa...
Tak, to było bolesne, zasmuciło wszystkich weteranów, choć on przecież był już w bardzo złym stanie. Był człowiekiem powszechnie uwielbianym, wspaniałym towarzyszem, niesamowitym piłkarzem w skali całego świata. Takie jest życie, ale parszywy Alzheimer to przyspieszył.

Amancio i Zoco powiedzieli mi, że to wielka szkoda, że madridismo urządziło mu tak skromne pożegnanie.
Cóż, tak, ja też tak myślę. W kościele były zaledwie czterdzieści trzy osoby, liczyłem sam. Ale pożegnanie na Węgrzech było bardzo wzruszające. Było piękne. Byli tam chłopacy, którzy przybyli z Madrytu (chodzi tu o Santamaríę, Zoco y Amancio) i byli bardzo wzruszeni. A tutaj, już po mszy, dobry przyjaciel powiedział mi tak: „Alfredo, spokojnie, martwi do dziury, żywi do bochenka". Nie lubię tego powiedzonka, ale to prawda.

O co pan prosi w roku 2007?
Zdrowie i radość dla weteranów i aby Real Madryt podążał naprzód. Tu, w stowarzyszeniu weteranów, tworzymy ponad dwustuosobową rodzinę. Staramy się pomagać wszystkim, którzy pomocy potrzebują.

Jak widzi pan ten sezon w wykonaniu Realu Madryt?
No i doszliśmy do tego. Ciężko, dość ciężko. Budowa kosztuje, a my nie umiemy budować. Przynajmniej się bronimy, ale wiele jeszcze brakuje. Brakuje radości z gry.

Gago i Higuaín to dobre wzmocnienia na drugą część sezonu?
Jeszcze nie wiadomo, jest za wcześnie. Znam ich, ponieważ widziałem ich w meczach transmitowanych w telewizji, a do tego mam wieści z pierwszej ręki od krewnych zafascynowanych piłką. Ci dwaj chłopcy są niesamowici, dwie wspaniałe nadzieje argentyńskiej piłki, ale piłka w Hiszpanii to nie to samo.

Co pan ma na myśli?
Murawa jest inna, wilgotność, rosa, nawadnianie powodują, że piłka porusza się z większą prędkością. Jest wiele czynników, z których ludzie nie zdają sobie sprawy: atmosfera, klub, sposób gry, wymagania publiczności. To nie jest teatr.

Publiczność na Bernabéu jest bardzo wymagająca.
Real Madryt to nie jest drużyna, która wygrywa dzięki publiczności, ale nie można zmusić ludzi, by dopingowali i bili brawo. Płacą za bilety i chcą oglądać dobrą piłkę, dobre mecze i zwycięstwa. Od zawsze było tak, że to Real Madryt popychał kibiców, a nie kibice klub.

Od pewnego czasu nie było w drużynie Argentyńczyków, odeszli Solari i Cambiasso, a na ich miejsce nie przyszedł nikt.
Trzeba zauważyć, że to, co zrobił Bernabéu w naszych czasach było bardzo charakterystyczne. Zależało mu na tym, by klub był bardzo międzynarodowy. Uważał, że jeśli klub ma być popularny wszędzie na świecie, muszą być w nim przedstawiciele różnych narodowości. Dlatego ściągnął Urugwajczyka, Brazylijczyka, Francuza, Anglika, Węgra, Argentyńczyka. Kiedy ruszaliśmy na tournee, wiele się działo. Jeździliśmy do Ameryk tak, jak dziś się jeździ do Azji.

Ależ to były czasy!
Graliśmy dziesięć meczów i musieliśmy zarobić pieniądze, ponieważ akurat budowany był nowy stadion i trzeba było za coś postawić trybuny, nie mówiąc o obiektach treningowych. Początkowo trenowaliśmy w oboziku za rogiem, który nazywaliśmy małą Marcaną. Był tam basen i rosły krzewy różane. Jeśli się do nich zbliżyło, było się pokłutym ze wszystkich stron.

Jest powiedzenie, które mówi, że lepiej mieć dwóch Argentyńczyków, niż jednego Anglika.
Myślę, że w Madrycie muszą być sami świetni piłkarze, niezależnie od narodowości. Język jest jeden: język dobrej gry w piłkę. W Madrycie nie ma innego języka.

Teraz to Raúl jest jak róża. Znów zaczyna być taki sam jak niegdyś, całkowicie wrócił do formy.
To chłopak, któremu zależy na klubie i zawsze z nim jest, na dobre i na złe. Bardzo dobrze wpływa na drużynę. Dobrze jest mieć wokół siebie ludzi o jego charakterze, bo zawsze są przy tobie i pomagają, gdy trzeba.

Widzę, że darzy go pan głębokim szacunkiem.
To dobry chłopiec. Wielu myśli, że dość jest rzucić koszulkę w trybuny, ale to nieprawda. Madridistas chcą dobrze grać i wygrywać. A u siebie nie wolno tracić punktów. W tym sezonie straciliśmy ich jednak już dużo, a wcale nie musiało tak być.

Dlatego właśnie jest poddawany takiej krytyce, prawda?
Nie można przegrywać u siebie, jeśli chce się walczyć o mistrzostwo. To smutne, ale taka jest prawda. Ewidentnym dowodem tego, jak ważny jest Raúl, jest fakt, że jest z klubem od dziesięciu lat i zawsze był zwycięzcą.

Teraz, po wszystkich zmianach, jakie zaszły w świecie piłki, jest niemal niemożliwe, by gracz był tyle czasu w jednym klubie.
To między innymi wina braku cierpliwości. Drużyna chce zakontraktować piłkarzy w wieku dwudziestu lat i... gdzie oni są. Ja wolę trzydziestolatków od dwudziestolatków i nie kryję tego. To jest przypadek Zidane`a. Od niego można było wymagać, oczekiwać, że będzie z drużyną, nie oglądając się na innych. To samo było z Figo. Usuwamy piłkarzy kluczowych dla drużyny i co wygrywamy? Jesteśmy bez nowego tytułu od trzech lat. Z Realem Madryt każdy chce wygrać.

W pana czasach antimadridismo było silne?
Trochę, w niektórych rejonach. To było nieuniknione. Ale teraz jest siedem razy silniejsze.

Gdyby teraz znaleźli się przed panem Gago i Higuaín, jakich rad by im pan udzielił?
Gago i Higuaín muszą się dużo uczyć i obserwować. Muszą uważnie słuchać trenera, aby wiedzieć, czego ten od nich oczekuje, czego żąda, jak mają pracować. Jak mówiłem, trzeba być cierpliwym. Są bardzo młodzi, ale już są niesamowitymi piłkarzami.

W dniu prezentacji Gago jego krewni byli panem zafascynowaniu.
Gago jest z Boca, której to drużyny byłem trenerem i jestem z nią związany. Może to dlatego. Higuaín za to jest z River, a ja jestem jej wychowankiem. Szkoła pilkarska, która wychowała tych chłopców, jest bardzo dobra, wypuszcza dobrych piłkarzy, ma dobrą bazę treningową. Mam nadzieję, że osiągną sukcesy, bo jeśli tak się stanie, będzie to oznaczało, że osiąga je także Real Madryt.

Dziękuję, mistrzu. Szczęśliwego Nowego Roku. To była wielka przyjemność.
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim madridistas.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!