Advertisement
Menu
/ as.com

Prorok na własnej ziemi

Jude Bellingham, nowy lider reprezentacji Anglii, robi furorę w swoim własnym kraju. „Sam Gerrard powiedział, że w wieku 20 lat nie miał takich zasobów”, stwierdził Joe Cole. Jego recital na Hampden Park sprawił, że piłkarz Realu Madryt zawładnął pierwszymi stronami gazet.

Foto: Prorok na własnej ziemi
Fot. Getty Images

„Nie chcemy zbytnio ubóstwiać Bellinghama, ponieważ poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko”, powiedział dwa dni temu Dani Carvajal w wywiadzie udzielonym Jorge Valdano. Takie proste, a jednocześnie takie utopijne. Ponieważ w bieżących okolicznościach ta sytuacja już wymknęła się spod kontroli. Jude Bellingham robi furorę nie tylko w Hiszpanii, ale także w Anglii. Wyjątek, który potwierdza regułę zawartą w powiedzeniu, że „nikt nie jest prorokiem na własnej ziemi”. I faktycznie nikt nim nie jest. Gdyby sugerować się okładkami gazet, doniesieniami medialnymi, reakcjami trybun i wypowiedziami byłych piłkarzy, można by dojść do wniosku, że Jude jest bliski otrzymania kopii kluczy do Pałacu Buckingham.

To zastrzyk adrenaliny, który sprawił, że Anglia obudziła się z marazmu. Synowie Albionu nigdy nie wygrali Mistrzostw Europy (tylko raz grali w finale, w ostatniej edycji turnieju, a wszyscy angielscy kibice najchętniej chcieliby o tym zapomnieć) i tylko raz triumfowali na mistrzostwach świata. Miało to jednak miejsce aż 57 lat temu. Ich ramiona były opuszczone przez długi czas. Ale Bellingham, zdobywając bramkę i podnosząc swoje, podnosi ręce całego kraju.

Londyn doświadczył tego samego, co reszta piłkarskiego świata. Anglicy wiedzieli, że mają diament, ale nie sądzili, że aż takiej krystalicznej czystości. Wiedzieli, że był dobry, nawet bardzo dobry, ale nie sądzili, że jest na aż takim poziomie. Liczby sprawiły, że Santiago Bernabéu potrzebowało tylko czterech kolejek, żeby zaśpiewać mu „Hey Jude”. Bellingham strzelił pięć goli w pierwszych czterech meczach (w tej chwili jest jedynym zawodnikiem, który dotrzymuje kroku Erlingowi Haalandowi w wyścigu po Złotego Buta). A w Anglii już jest „drugim królem”. „Słyszałem, że ludzie porównują go do Gerrarda… Cóż, grałem z nim i był absolutnym geniuszem, ale sam Stevie powiedział, że w wieku 20 lat nie miał takich zasobów, jakie ma Jude. Strach pomyśleć, jak dobry może być!”, stwierdził wczoraj wieczorem po znakomitym występie 20-latka na Hampden Park Joe Cole.

Zmotywowany słabym występem
Bellingham wyruszył do Szkocji z chęcią zrehabilitowania się. Było to spotkanie towarzyskie, ale jego postawa przeciwko Ukrainie w nim samym wywołała ogromny niedosyt. „Nie byłem zadowolony z tego, jak zagrałem, pokazałem poziom, który był daleki od tego, do czego jestem zdolny i to była moja motywacja”, przyznał Jude w rozmowie z Channel 4 po tym, jak poprowadził swoją drużynę narodową do zwycięstwa nad Szkocją.

Strzelił drugiego gola, a przy ostatnim trafieniu autorstwa Harry’ego Kane'a zanotował asystę. Była to wspaniała akcja – poradził sobie z dwoma rywalami na plecach, wyszedł spod pressingu i fantastycznym podaniem wyprowadził napastnika Bayernu na pozycję. Angielskiego cracka wyróżnia umiejętność sprawiania, by to, co jest niezwykłe, wydawało się łatwe. Jego bezbarwny występ z Ukrainą nagle został zapomniany. „Nic się nie stało”, zadeklarowali w tym kontekście angielscy fani. Trzy Lwy już teraz są w trzech czwartych drogi na EURO 2024.

Narodziny lidera
Dziś z pierwszych stron czołowych gazet sportowych i mediów cyfrowych spogląda na nas jego twarz. Jest wybrańcem. Udoskonalił się jako strzelec i już zaczyna przekładać to na grunt reprezentacyjny. Do wczoraj zdobył tylko jedną bramkę w narodowych barwach, w pierwszym dla Anglików starciu na mundialu w Katarze (zwycięstwo 6:2 z Iranem). Na Hampden Park trafił po raz drugi. Umożliwił mu to również pewien niuans taktyczny.

Gareth Southgate przeciwko Ukrainie ustawił go bardziej na skrzydle (nie był klasycznym skrzydłowym, ale poruszał się bliżej linii bocznej), podczas gdy przeciwko Szkocji wrócił do drugiej linii. I tam jest szczęśliwszy: „Gdzie czuję się bardziej komfortowo? Cóż, najważniejsza jest drużyna, a nie mój komfort. Skupiam się na dopasowaniu do tego, co nakazuje trener i daję z siebie wszystko… Ale osobiście uważam, że ten system (środek pola) był nieco lepszy niż ten z weekendu (skrzydłowy). Bardzo podobało mi się granie tam, gdzie dzisiaj grałem”. Jude zagrał tam, gdzie czuje się najlepiej. Ku uciesze jego samego i całej Anglii. Anglii, która znów może marzyć o wielkich sukcesach. Nie narodziła się gwiazda, narodził się lider z krwi i kości.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!