Advertisement
Menu
/ as.com

Gehenna Reiniera

Reinier trenuje w samotności i czeka na odejście. A czas ucieka…

Foto: Gehenna Reiniera
Fot. własne

To lato jest dla Reiniera bardzo trudne. Niełatwo zrozumieć, jak wszystko może pójść tak źle, gdy wszystko zależy od ciebie. Tak jest jednak w jego przypadku. Od pierwszego dnia zaakceptował, że nie będzie dla niego miejsca w Realu Madryt. Wiedział, że musi odejść i poszukać najbliższej przyszłości poza stolicą Hiszpanii. 

Po dwóch latach nicości w Dortmundzie (mniej niż 800 minut przez dwa lata) Reinier doskonale wie, że musi coś pokazać, by udowodnić swoją wartość i dostać szansę w Realu. Z tego powodu cały czas wiosłował z prądem i poprosił agenta, by jak najszybciej znalazł rozwiązanie. Wtedy pojawiła się Benfica, a sam piłkarz był zachwycony („Jest podekscytowany!”, mówił jego ojciec). Ogromna nadzieja wywołała jeszcze większe rozczarowanie.

To, co się wydarzyło, nie jest już żadną tajemnicą. Porozumienie między Realem a Benficą było już dopięte na ostatni guzik, ale… Portugalczycy, którzy rozstali się z Darwinem Núñezem, nie chcieli zostawać z niczym, gdyby Reinier ich oczarował. Zgadzali się na wypożyczenie, ale chcieli zawrzeć w umowie klauzulę, dzięki której mogliby wykupić Brazylijczyka. Królewscy nie zamierzali się na to zgadzać, ponieważ w dalszym ciągu widzą w nim ogromny potencjał. Chcieli zwykłego wypożyczenia, regularnej gry i powrotu na Bernabéu.

Z niemal pewnego wypożyczenia Reinier znalazł się na bezdrożu. Na ziemi niczyjej. To on zdecydował, że nie poleci z drużyną do Stanów Zjednoczonych, zostanie w Europie i ostatecznie zdecyduje o swojej przyszłości. Piłkarze wrócili z Los Angeles, a Brazylijczyk nadal jest w Madrycie…

Najmocniej zabiega o niego Real Valladolid, z Ronaldo na czele, ale zespół z Estadio José Zorrilla ma swoje problemy. Musi pozbyć się tych, którzy zarabiają krocie, a trener na nich nie liczy. Chodzi o takich graczy jak Roberto Jiménez czy Sergi Guardiola. Otoczenie Reiniera wie, że to mogłaby być najlepsza opcja. Grałby w pierwszym składzie, byłby blisko rodziny, przyzwyczajałby się do ligi, a w 2023 roku wróciłby dla Madrytu. Opcją numer dwa jest też Torino.

W 2020 roku Real Madryt zapłacił za niego 30 milionów euro, a jego kontrakt z Królewskimi obowiązuje do 2026 roku. Klub ciągle wierzy w eksplozję jego talentu, ale Reinier musi pokazać to wreszcie na boisku. Jego odejście jest bardzo blisko i jednocześnie bardzo daleko. W międzyczasie Brazylijczyk nie trenuje ani z pierwszą drużyną, ani z Castillą. Do przyszłego sezonu przygotowuje się indywidualnie, właściwie tylko po to pojawia się w ogóle w Valdebebas: siłownia, przebieżki, litry potu. 

Sytuacja jest jednak wyjątkowo delikatna także pod względem emocjonalnym. Chce odejść, ale nie może obecnie nic zrobić. Nic nie zapowiadało takiej opery mydlanej, ale obecnie jego sytuacja jest męką. A finał tego letniego serialu wciąż nie jest znany…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!