Advertisement
Menu
/ marca.com

Zidane: Wciąż jest we mnie ogień

Zinédine Zidane udzielił wywiadu dla Telefoot. Były trener Realu Madryt rzucił w trakcie rozmowy kilkoma wspominkami z czasów kariery zawodniczej oraz dość jasno zasugerował, że choć wciąż chce pracować jako trener, to jednak nie ma zamiaru spieszyć się z obejmowaniem któregoś z zespołów.

Foto: Zidane: Wciąż jest we mnie ogień
Fot. Getty Images

– O czym marzę? Nie marzę o niczym. Wcześniej dużo marzyłem, miałem wiele rzeczy. Zaraz jednak skończę 50 lat, czuję się spełniony i szczęśliwy. Mam wspaniałą rodzinę. To najważniejsze w życiu człowieka.

– Uważam, że wciąż mogę wnieść jako trener wiele lub chociaż trochę. Chcę kontynuować pracę w tym zawodzie, ponieważ jest we mnie ogień. Wciąż budzi to we mnie ekscytację i jest moją pasją.

– W Realu pracowaliśmy bardzo dużo, miałem do dyspozycji niewiarygodnych graczy. Drużyna za mną podążała. Byłem odpowiedzialny za wiele rzeczy, ale zawsze czułem wsparcie piłkarzy. Sam nie osiągnąłbym nic. Potrzebuję otaczać się ludźmi, z którymi obcowanie sprawia mi przyjemność. Jeśli jest inaczej, to nie ma prawa działać.

– Nie wiem, czy gol z Bayerem był najlepszym w mojej karierze, ale na pewno jednym z najważniejszych. Do tamtej chwili miałem już w gablocie wszystkie trofea oprócz Ligi Mistrzów. Możliwość zdobycia zwycięskiej bramki w finale była czymś fajnym, ale dokonanie tego w taki sposób miało w sobie magię.
 
– Podcinka z karnego w finale w 2006 roku? Nie sądzę, by to był objaw szaleństwa. Powiedziałem sobie, że w razie czego przede mną jeszcze szmat czasu w tym meczu. Karnego dostaliśmy w siódmej albo ósmej minucie. Zwlekałem chwilę z decyzją, nim kopnąłem w stronę bramki. Naprzeciwko siebie miałem bramkarza, który doskonale mnie znał. Musiałem coś wymyślić.
 
– Każdy piłkarz marzy o takiej chwili, jaką ja przeżyłem w starciu finałowym z Brazylią w 1998 roku. Selekcjoner powtarzał mi przed meczem, że będę miał okazje, by strzelić po stałych fragmentach, ponieważ rywal bronił strefą, a nie indywidualnie. A oni nie byli zbyt wysocy. Trener miał rację: zdobyłem w ten sposób dwie bramki. To była bajeczna noc, niesamowicie było świętować to trofeum z rodziną.

– Być może, gdyby w 2006 roku obok mnie znajdował się Lizarazu, to historia potoczyłaby się inaczej. Bixente jest jedyną osobą, która była w stanie mnie powstrzymać. Czasu nie da się jednak cofnąć, choć uważam, że byłby ważny tamtej nocy, gdyby tylko mógł stać obok.

– Starcie z Materazzim? Nie jestem dumny z tego, co zrobiłem, ale to część mojej podróży. W życiu człowieka nie wszystko odbywa się perfekcyjnie. Miałem kilka trudnych momentów, to był jeden z nich.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!