Advertisement
Menu

Klasyk nasz, finał nasz!

W pierwszym meczu półfinałowym Superpucharu Hiszpanii Real Madryt wygrał po dogrywce z Barceloną 3:2. Gole dla Królewskich strzelili Vinícius i Karim Benzema, a w dogrywce decydującą bramkę zdobył Fede Valverde.

Foto: Klasyk nasz, finał nasz!
Fot. własne

Real Madryt dobrze wszedł w mecz i starał się wykorzystywać kontrataki, by w jakiś sposób przeszkodzić Ter Stegenowi. Królewscy stworzyli kilka niezłych okazji i wreszcie w 25. minucie po raz pierwszy znaleźli sposób na niemieckiego bramkarza. Świetnie zachował się Karim Benzema, który odebrał piłkę Busquetsowi, swoje zrobił też Luka Modrić, a wszystko wykończył Vinícius Júnior. 

Zasłużone prowadzenie nie było jednak dodatkową motywacją dla Królewskich, by iść po więcej. Real oddał rywalom środek pola, a dwa ostrzeżenia Luuka de Jonga nie wystarczyły, by coś zmienić. Trzeciego ostrzeżenia już nie było. Złe zachowanie Édera Militão spowodowało, że właśnie holenderski napastnik pokonał Thibaut Courtois, choć trudno mówić tu nawet o oddaniu strzału.

Królewscy nie wyszli z odpowiednim nastawieniem na drugą połowę. Barcelona z zaskakującą łatwością dominowała w środku pola i przy wyniku 1:1 to ona była bliżej trafienia. Real potrafił jednak wyjść z marazmu i dzięki dobremu zachowaniu swoich bocznych obrońców i Benzemy wyszedł na prowadzenie.

Ale lekcji nie wyciągnął. Za mocno się cofnął, nie potrafił zareagować na to, że Barcelona szuka kolejnego gola wyrównującego. To mogło skończyć się tylko w jeden sposób. Po trafieniu na 2:2 czekaliśmy na dogrywkę. 

Dogrywka i Superpuchar Hiszpanii to poletko należące do Fede Valverde. To właśnie Urugwajczyk wykorzystał świetną akcję Casemiro i Rodrygo. Na to Barcelona już nie odpowiedziała. Real trzy razy wychodził na prowadzenie, a Katalończycy potrafili odpowiedzieć na to dwukrotnie.

Królewscy nie byli dziś zespołem lepszym, ale w rzeczywistości – zwłaszcza gdyby byli drużyną mądrzejszą – mogli i powinni wygrać wyżej. Podawali tlen Barcelonie, której postawa mogła się dziś podobać. Mimo porażki Katalończycy pokazali, że w pojedynczym meczu mogą rywalizować jak równy z równym.

Ale dziś po raz piąty z rzędu Gerard Piqué i spółka schodzą z boiska jako przegrani. Nawet jeśli mają podniesione głowy.

FC Barcelona – Real Madryt 2:3 (1:1, 2:2)
0:1 Vinícius 25' (asysta: Benzema)
1:1 L. de Jong 42' 
1:2 Benzema 72' 
2:2 Fati 83'  (asysta: Alba)
2:3 Valverde 98'  (asysta: Rodrygo)

FC Barcelona: Ter Stegen; Alves (79' Nico), Araújo, Piqué, Alba; Busquets, F. de Jong (46' Pedri), Gavi (78' Memphis); L. de Jong (66' Fati), Dembélé i Ferran (46' Abde, 110' Jutglà).
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militão, Nacho, Mendy; Casemiro, Kroos, Modrić (82' Valverde); Vinícius (110' Camavinga), Asensio (68' Rodrygo), Benzema.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!