Advertisement
Menu
/ as.com

Talizman Carvajal

Dani Carvajal na dobre wrócił do zespołu i może być zadowolony z co najmniej dwóch powodów.

Foto: Talizman Carvajal
Fot. Getty Images

Przeciwko Realowi Betis Dani Carvajal rozegrał jeden z najbardziej szczególnych meczów w ostatnich latach, z dwóch powodów. Jeden jest oczywiście taki, że był to dla niego pierwszy występ w pierwszym składzie Królewskich od bardzo dawna, a drugi to strzelony gol. Dla Hiszpana było to niczym swego rodzaju katharsis. Wychowanek jest prawdziwym talizmanem dla Realu Madryt, który zawsze wygrywa, gdy ten trafia do siatki.

Od kiedy Dani wrócił do stolicy Hiszpanii z Bayeru Leverkusen, trafiał do siatki rywali siedmiokrotnie. Jego seria rozpoczęła się 29 marca 2014 roku, gdy zdobył debiutancką bramkę przeciwko Rayo Vallecano w meczu, który Królewscy wygrali 5:0. Miesiąc później ponownie wpisał się w lidze na listę strzelców, tym razem w 35. kolejce przeciwko Osasunie. W obu przypadkach jego trafienia nie były kluczowe dla zdobycia trzech punktów, a jedynie bardziej podkreślały, że oprócz niezwykłej solidności w defensywie, którą wówczas niekoniecznie dawał Arbeloa, Dani potrafił również dorzucić coś z przodu. Pomimo tego trzeba było czekać kolejne dwa lata, by zobaczyć nazwisko Carvajala wśród strzelców, tym razem w Lidze Mistrzów. Wówczas Królewscy, pod wodzą Rafy Beníteza, mierzyli się z Szachtarem Donieck, a Hiszpan strzelił gola na 4:0. Choć wydaje się to niezbyt istotne, w ostatecznym rozrachunku dało ważne punkty, bo Ukraińcy obudzili się w końcówce i pokonali Navasa trzykrotnie, a ostateczny wynik wynosił 3:4. 

Bramki Daniego nie służyły jednak tylko temu, by podwyższyć wynik lub nawet sięgnąć po trzy punkty. Przy jednej okazji zadecydowały o losach trofeum. W 2016 roku Królewscy mierzyli się z Sevillą w Superpucharze Europy i w 119. minucie dogrywki Carvajal popisał się fenomenalną indywidualną akcją na 3:2 i uchronił kolegów przed serią rzutów karnych. Jego kolejne trzy gole miały miejsce w rozgrywkach ligowych. W meczu przeciwko Getafe, do spółki z Garethem Bale'em, pozwolił Realowi Madryt sięgnąć po trzy punkty. Następnie, na Mendizorrozie, po bramce Ramosa i wyrównaniu Lucasa Péreza, to Dani strzelił zwycięskiego gola. O ostatnim natomiast nie trzeba nikomu przypominać, bo trzy punkty z Betisem i czyste konto sprawiają, że Real obecnie znajduje się na fotelu lidera.

Oczywiście drugim powodem do zadowolenia może być fakt, że Dani wystąpił w pierwszym składzie Realu Madryt po raz pierwszy od wielu miesięcy, a konkretnie od 27 kwietnia i pierwszego meczu z Chelsea. Wówczas Hiszpan zszedł z boiska jeszcze w pierwszej połowie i kilka dni później potwierdzono najgorszą diagnozę i nawrót kontuzji. To był dla niego bardzo trudny rok. 5 kontuzji, które uniemożliwiły mu grę w sumie przez 190 dni. W ubiegłym sezonie wystąpił jedynie w 15 meczach i zanotował dwie asysty.

Podczas pretemporady z Realem Madryt trenował ciężko pod nadzorem Antonio Pintusa nad powrotem do pełnej sprawności. Wszyscy najbardziej obawiali się tego, że Carvajal może ponownie wylądować w gabinetach lekarskich, a Lucas Vázquez i Álvaro Odriozola, który ostatecznie odszedł do Fiorentiny, nie byli gwarantami jakości na prawej stronie obrony, jakich mógłby oczekiwać klub kalibru Realu Madryt. Dlatego też, po jego bardzo dobrym występie z Betisem, można było odetchnąć z ulgą. Dani wydaje się w pełni zdrów i krok po kroku wraca na swój najwyższy poziom. Nie chodzi tylko o umiejętności, ale również o charakter i doświadczenie. „Jeśli chodzi o intensywność, wszyscy musimy podążać śladem Carvajala”, mówił po meczu Carlo Ancelotti. Na dziś z całą pewnością Dani pozostaje podstawowym prawym obrońcą Królewskich.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!