Advertisement
Menu
/ marca.com

Dzień furii Bale'a

W starciu z Levante w 2019 roku Bale'owi puściły nerwy, co było zapowiedzią rozwodu z Realem Madryt. Dziś Walijczyk wraca na Ciutat de València z zupełnie innym nastawieniem.

Foto: Dzień furii Bale'a
Fot. Getty Images

Ponad dwa lata temu Ciutat de València było świadkiem wybuchu gniewu Garetha Bale'a. 24 lutego 2019 roku w spotkaniu z Levante Walijczyk dał upust frustracji wywołanej przez swoją trudną sytuację w Realu Madryt. Bale zdobył bramkę na wagę trzech punktów, wykorzystując rzut karny raptem cztery minuty po wejściu z ławki. Napastnik nie cieszył się jednak z gola, unikał przyjęcia gratulacji od swoich kolegów i nawet lekko odepchnął Lucasa Vázqueza. Po tym zdarzeniu Solari kolejny raz zesłał go na ławkę i cała sytuacja rozeszła się po kościach. 

Wkurzenie Bale'a narodziło się już kilka minut przed zameldowaniem się na murawie. Piłkarz przestał się rozgrzewać po tym, jak zobaczył, że nie jest pierwszym do wejścia. Pod pretekstem pójścia po butelkę wody Walijczyk udał się na ławkę i schował za resztą zawodników. Kilka chwil później zameldował się na placu gry na ostatnie 16 minut meczu. Był wyraźnie sfrustrowany. Później przyszedł gol i manifestacja gniewu. W tamtym okresie był to z pewnością najbardziej napięty moment w „sprawie Bale'a”. 

Na początku sezonu 2018/2019 Gareth miał wszystko, by stać się wielką gwiazdą Realu Madryt. Zidane zrezygnował z posady, Cristiano odszedł do Juve, a Bale był noszony na rękach przez madridismo za finał w Kijowie. Walijczyk nie zrobił jednak tego kroku naprzód, którego wszyscy oczekiwali, i wrócił na ławkę. Sytuacja zaczynała go przerastać i Bale dał upust swoim emocjom na tydzień przed „czarnym tygodniem” Realu, który zakończył się zwolnieniem Solariego. 

Wieczór furii Bale'a na Ciutat de València był początkiem sytuacji, która z biegiem czasu stała się nie do zniesienia, a powrót Zidane'a tylko pogorszył sprawę. Zwłaszcza wtedy, kiedy Francuz publicznie wyznał, że lepiej byłoby, gdyby Gareth opuścił klub. Sezon 2019/2020 to festiwal afer z udziałem piłkarza, szczególnie w końcówce sezonu, kiedy liga wróciła do gry po okresie izolacji. 

Kolejne polemiki
Do bardzo nikłego zaangażowania na boisku doszły „ucieczki” z Bernabéu (kiedy Bale lądował na trybunach, to regularnie zmywał się przed końcowym gwizdkiem). Czarę goryczy wśród madridismo przelało świętowanie awansu z Walią na EURO z flagą „Walia. Golf. Madryt. W tej kolejności”. Po koronawirusowej przerwie w rozgrywkach Zidane niemal całkowicie zapomniał o Bale'u, który wystąpił tylko w 2 na 12 spotkań. Rola rezerwowego wyraźnie nudziła napastnika. W meczu z Alavés Bale założył maseczkę na oczy i udawał, że śpi, a trzy dni później w starciu z Granadą bawił się „lornetką” zrobioną z rolki po papierze toaletowym.  

Kryzys z Bale'em, który wybuchł na Ciutat de València, zakończył się wypożyczeniem do Tottenhamu w poszukiwaniu spokoju, który nie był możliwy w Realu Madryt z Zidane'em na ławce trenerskiej. Dziś piłkarz wraca na stadion Levante (po raz pierwszy od tamtych wydarzeń) z zupełnie innym nastawieniem. Wydaje się, że Gareth odzyskał radość i jest wdzięczny Ancelottiemu za zaufanie, czego dowodem był pierwszy skład w inauguracyjnym starciu w Vitorii. Ciutat zobaczy kompletnie innego Bale'a, który do spółki z Benzemą i Hazardem ma przewodzić ofensywie Los Blancos

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!