Advertisement
Menu

La Liga poluzuje Finansowe Fair Play na korzyść Barcelony?

Coraz głośniej spekuluje się o tym, że La Liga uelastyczni zasady swojego wewnętrznego Finansowego Fair Play, by pozwolić Barcelonie wpisać do rozgrywek Leo Messiego i inne letnie nabytki.

Foto: La Liga poluzuje Finansowe Fair Play na korzyść Barcelony?
Fot. Getty Images

Jednym z głównych tematów tego lata w Hiszpanii są transfery, ale nie w tradycyjnym sensie wydawanych kwot czy zmian drużyn przez wielkie nazwiska. Tym razem na pierwszym planie są straty finansowe i rygorystyczne zasady wewnętrznego Finansowego Fair Play La Ligi, które kryje się pod hasłem limitów płacowych.

Limit płacowy składa się między innymi z pensji piłkarzy, zarobków trenerów i ich asystentów, wydatków na szkółkę i jej zawodników, opłacanych podatków i składek na ubezpieczenia związane z piłkarzami, amortyzacji dotyczącej transferów, premii, a także jakichkolwiek innych aspektów finansowych dotyczących działalności stricte piłkarskiej. Do tego w przypadku klubów z wieloma sekcjami zalicza się te same wydatki związane z innymi dyscyplinami. W skrócie jest to kwota możliwych kosztów po odjęciu od wszystkich przychodów wydatków niezwiązanych z budowaniem i utrzymaniem kadr sportowych.

Ta liczba nie zawsze oznacza maksimum, a jest raczej kwotą, jaką klub uznaje za stosowną dla swoich możliwości. Do tego limit nie oznacza, że dany klub będzie miał takie wydatki sportowe w sezonie. Mieszczenie się w przedstawionym limicie badane jest kilka razy w roku.

Barcelona przy swoich problemach finansowych, konkretnie stracie finansowej w ostatnich dwóch sezonach o wielkości nawet 400 milionów euro (przy nieco ponad 1 milionie euro zysku w Realu Madryt!; to nie dług, to sama strata budżetowa Katalończyków za ostatnie 2 sezony), doprowadziła do znaczącego przekroczenia limitu płacowego w ostatnim sezonie, który wynosił 348 milionów euro. Zgodnie z przepisami nadwyżka została odjęta od limitu na nowy sezon. Oficjalnie nie podano kwoty nowego limitu, ale media spekulują, że spadł on nawet poniżej 200 milionów euro. Sam Leo Messi w ostatnim kontrakcie mógł zarabiać rocznie w ramach podstawowej pensji 72 miliony euro brutto (w sumie z premiami kwota mogła przekraczać 138 milionów euro brutto), co pokazuje skalę problemu.

Barcelona może przekroczyć ten limit, ale, co najważniejsze, nie może dopisać ponad nim żadnego nowego zawodnika. Jako nowi gracze traktowani są i pozyskani latem Memphis Depay, Sergio Agüero, Emerson czy Eric García, i Leo Messi, z którym nie przedłużono umowy przed 1 lipca. Na dzisiaj pierwsza czwórka ma kontrakty o pracę z Barceloną, ale nie jest wpisana do gry w La Lidze, bo klub nie może tego zrobić wobec przekraczania wyliczonego limitu płacowego.

Leo Messi w teorii także osiągnął indywidualne porozumienie z Barceloną i mógłby podpisać umowę w każdej chwili. To porozumienie to oddzielna historia w tej sprawie, bo Barcelona zaoferowała piłkarzowi 2 sezony gry w jej barwach, przy czym spłatę całości chciałaby rozłożyć na 5 lat. Dodatkowe 3 lata objęłyby okres gry Messiego w najprawdopodobniej Stanach Zjednoczonych, w czasie których atakujący otrzymywałby stałe wypłaty w ramach usług ambasadorskich. Wielu prawników i doradców podatkowych twierdzi, że jest to balansowanie na granicy prawa, tym bardziej przy fakcie, że kapitan Barcelony został już raz skazany za oszustwa podatkowe i drugi wyrok oznaczałby dla niego karę bezwzględnego więzienia. W pierwszym, na dzisiaj najważniejszym sezonie miałby on zarobić około 40 milionów euro brutto.

Co może zrobić Barcelona, by móc wpisać nowe nabytki, nie mówiąc o Messim? Zwiększyć znacząco przychody na przykład przez podpisanie nowego sponsora, ale przy obecnych porozumieniach nie jest to realne. Dla całej piątki musi więc obrać drugą drogę, czyli znaleźć oszczędności o wielkości ponad 100 milionów euro! Do tego wszystkiego dochodzi zasada La Ligi mówiąca o możliwości wydania zaledwie 1 euro z 4 euro zaoszczędzonych, czyli przy przekraczaniu limitu płacowego przy każdej sprzedaży czy zmniejszeniu pensji klub może wykorzystać na nowych graczy zaledwie 25% oszczędzonej kwoty. Pozostałe 75% ma zrównoważyć budżet i pokryć straty czy długi. W przypadkach największych gwiazd, których pensje przekraczają 5% budżetów płacowych, stosuje się regułę 1 euro z 2 euro przy obliczaniu zysku z samej sprzedaży piłkarza. Oznacza to, że chcąc dopisać do limitu płacowego 100 milionów euro, klub musi znaleźć oszczędności na poziomie od 200 do nawet 400 milionów euro!

Jak trudny to zabieg, pokazuje przykład praktyczny. Antoine Griezmann został pozyskany w 2019 roku za 135 milionów euro, podpisując 5-letni kontrakt. Roczna amortyzacja Francuza w księgach to 27 milionów euro, więc w tym względzie klubowi pozostaje do zamortyzowania aż 81 milionów euro. Jeśli Barcelonie udałoby się sprzedać go w tym okienku za 90 milionów euro, klub uzyskałby w ramach tej opcji zysk netto w wysokości 9 milionów euro. Do powiększenia limitu płacowego mógłby wykorzystać połowę tej kwoty. Dodatkowo doszłoby do oszczędności na pensji atakującego, która wynosi około 40 milionów euro brutto rocznie. Tutaj zastosowana byłaby reguła 1 z 4, więc klub mógłby powiększyć limit płacowy o 10 milionów euro. W sumie przy 90-milionowym transferze Griezmanna limit płacowy zostałby zwiększony o zaledwie 14,5 miliona euro! Szybko można zobaczyć, że największe korzyści w tym względzie Katalończycy odnieśliby z wielkich transferów wychowanków w stylu Ansu Fatiego czy tanio pozyskanych młodych gwiazd jak Pedri. Cały proces jest bardzo skomplikowany i najłatwiejszą drogą do wyjścia z tej sytuacji jest po prostu sprzedaż jak najmłodszych i jak najtaniej pozyskanych gwiazd.

Barcelona oczywiście nie chce o tym słyszeć i szuka raczej pozbycia się niechcianych starszych zawodników jak Coutinho, Umtiti czy Pjanić. Przy ogromnych kosztach ich transferów i wciąż potężnej amortyzacji, odpowiednie zwiększenie limitu płacowego jest po prostu niemożliwe. Klub rozkłada też pensje liderów zespołu na większą liczbę lat, ale wcale nie zwiększa to jego marginesu w limicie płacowym, a jedynie odciąża ogólny budżet na najbliższy sezon. Dlatego coraz głośniej o tym, że Barcelona wnosi o uelastycznienie zasad i pozwolenie na dopisanie nowych graczy bez wypełnienia zasad Finansowego Fair Play. Podstawą propozycji jest argument o tym, że Finansowe Fair Play La Ligi jest po prostu najbardziej restrykcyjne w Europie, co jest prawdą. Druga strona medalu to jednak fatalna sytuacja finansowa Blaugrany.

„Zawodnicy, których nabyliśmy, według nas mogą zostać wpisani do rozgrywek przy obecnych kryteriach, ale prosimy La Ligę o większą elastyczność, co ma miejsce w innych krajach, gdzie można dzięki temu wpisać więcej nowych piłkarzy. Jeśli nie będziemy mieć większego marginesu w Fair Play, nie będziemy mogli pozyskać nikogo więcej”, przekazał w poniedziałek prezes Joan Laporta na prezentacji Emersona, gdy kolejny raz zapytano go, dlaczego kapitan Leo Messi pozostaje już ponad miesiąc bez podpisanej umowy.

Tydzień temu w tej sprawie jasny sygnał dał prezes Getafe. „La Liga nie może pozwolić, by Messi odszedł z niej w tym roku. To byłby błąd i wszyscy byśmy tego żałowali. On musi zakończyć karierę w Hiszpanii przy wypełnieniu zasad kontroli finansowej, ale czasami trzeba też trochę odpuścić. Mam nadzieję, że La Liga będzie rozsądna w tym roku po tak trudnym sezonie hiszpańskiego futbolu, w którym straciliśmy miliard euro. Ja zrobiłbym wszystko, by tacy gracze jak Messi czy Cristiano nigdy stąd nie odeszli”, stwierdził Ángel Torres. To inny aspekt tej sytuacji, w której wskazuje się na to, że reguły kontroli finansowej na czele z opcją zainwestowania zaledwie 25% oszczędności to po prostu zabijanie konkurencyjności La Ligi w tych już tak trudnych czasach.

W ostatnich tygodniach zapewniano mimo wszystko, że La Liga będzie nieugięta i może dojść do sytuacji, w której kilku, jeśli nie wszyscy nowi zawodnicy Barcelony nie będą mogli zostać wpisani na rundę jesienną La Ligi. Messi to inny przypadek, bo formalnie pozostaje on bezrobotnym piłkarzem, którego przy wypełnieniu zasad kontroli finansowej można dopisać do kadry ligowej w każdym momencie sezonu.

W ostatnich godzinach po wypowiedziach Laporty zaczęto jednak informować, że La Liga i jej kluby zaczynają zastanawiać się nad odpuszczeniem Barcelonie i pozwoleniem jej na wpisanie wszystkich graczy. Sytuacja dotyczy także 6 innych klubów z Primery i Segundy, ale oczywiście w dużo mniejszym stopniu. Cała zmiana odbyłaby się w ramach wniosku jednego z 42 klubów La Ligi o zmianę Regulaminu Generalnego, co dzieje się na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu La Ligi. Do zatwierdzenia modyfikacji potrzebnych jest 32 z 42 głosów.

W stolicy już spekuluje się, że Real Madryt zagłosowałby za rozluźnieniem zasad w ramach podziękowań Florentino Péreza dla Joana Laporty za jego pełne poparcie dla projektu Superligi. To wszystko przy bolesnych ruchach Królewskich w celu równoważenia dwóch ostatnich budżetów i pozostania w ramach limitu płacowego. Wśród nich znalazły się sprzedaże Rafy Varane'a, Sergio Reguilóna i Achrafa Hakimiego czy nieprzedłużanie umowy z Sergio Ramosem, którego pensję względem poprzednich rozgrywek prawie w całości przejął David Alaba.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!