Advertisement
Menu

Jak upaść i jak wstać

Czasami nawet wielkie i zasłużone firmy muszą pogodzić się z tym, że Kuba Błaszczykowski nie otworzy portfela, Bogusław Leśnodorski nie zaoferuje bezpłatnej porady prawnej, a na kreatywną księgowość będzie już za późno. Okazuje się, że po prostu nie ma innego wyjścia niż start od zera.

Foto: Jak upaść i jak wstać
Tore André Flo, najdroższy piłkarz w historii Glasgow Rangers (fot. Getty Images)

Z założenia nie ma nic złego w tym, że mając na koncie ponad sto trofeów, chcesz walczyć o kolejne. Nie ma też nic dziwnego, że w takiej sytuacji przestaje ci wystarczać miano najbardziej utytułowanego zespołu w kraju. Naturalną koleją rzeczy zaczynasz mieć chrapkę na sukcesy na arenie międzynarodowej. To, co jednak przychodziło tak łatwo we własnym gniazdku, najczęściej okazuje się o wiele trudniejsze, gdy wypływasz na szeroki ocean. A nieraz wręcz niemożliwe, co zauważasz dopiero, kiedy po przeciągającej się fali entuzjazmu okazuje się, że jest już za późno. 

Wiosną 2012 roku dowiedzieliśmy się, że 140 lat historii i tradycji oraz trzycyfrowa liczba pucharów w gablocie może działać na wyobraźnię kibiców, ale już niekoniecznie robi wrażenie na wszelkiej maści urzędach, które wolą mimo wszystko liczyć nie trofea, lecz pieniądze. Wreszcie musiało dojść do czegoś, o czym mówiono od dłuższego czasu, ale co niekoniecznie do wszystkich docierało. Glasgow Rangers z powodu bankructwa zostali wymazani z piłkarskiej mapy świata, a jedynym wyjściem pozostała odbudowa klubu od najniższego szczebla rozgrywkowego. Krach The Gers był bodaj najbardziej spektakularnym w XXI wieku. Tym samym dołączyli oni do całkiem zacnego grona tworzonego jeszcze przez między innymi Fiorentinę, Leeds, Parmę czy Zawiszę Bydgoszcz. 

Jak do tego doszło? Jak zapewne się domyślacie, przez nieudolne zarządzanie i rosnące długi. Rangersi chcąc zbudować swoją potęgę poza samą Szkocją trafili na dość newralgiczny moment. W latach 90, bo wtedy tak naprawdę ruszył cały proces upadku, na rynku zaczęły pojawiać się coraz większe pieniądze z praw telewizyjnych. To właśnie wtedy zaczęły się tworzyć aż tak wyraźne różnice między najsilniejszymi i średniej klasy ligami. Do Anglii czy Hiszpanii z każdym rokiem telewizja pompowała coraz potężniejsze kwoty, podczas gdy w Szkocji utrzymywały się one cały czas na mniej więcej podobnym poziomie. Na rynku piłkarskim zaczęli pojawiać się także inwestorzy pokroju Romana Abramowicza, którzy jednak woleli inwestować w kluby z mocniejszych lig niż szkocka. Zasypywanie przepaści w takich warunkach było więc, eufemistycznie rzecz ujmując, wyjątkowo skomplikowane. 

Nadzieją na większy zarobek było zaistnienie w Lidze Mistrzów. Wyjście z tego założenia nakręciło jednak spiralę, która koniec końców okazała się prostą drogą do bankructwa. Wielkie transfery miały spłacać się dzięki występom w Europie. Do Rangersów na początku tysiąclecia trafiali chociażby Tore André Flo (18 milionów euro), Michael Ball (10 milionów) czy Mikel Arteta (8 milionów). Za 3,5-letniej kadencji Dicka Advocata w roli szkoleniowca Rangersi wydali w sumie 83 miliony funtów. W tym samym czasie powstał także kosztujący 14 milionów ośrodek treningowy. Do legendy przeszły już słynne słowa byłego właściciela Rangersów, Davida Murraya, który stwierdził, że na każde wydane przez Celtic 5 milionów Rangersi wydadzą 10. 

Sukcesy w Europie jednak nie nadchodziły, a transfery przez to się nie spłacały. Bogatsze ligi odjechały już zbyt daleko. Ciąg dalszy był łatwy do przewidzenia – konieczność zaciągania kolejnych, coraz większych długów i ponowne nieudane próby odkucia się na arenie międzynarodowej. Do pewnego momentu udawało się jeszcze tuszować rozmiary długów, ale taki stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie. W końcu odpowiedni ludzie doszli do tego, że wynosiły one nie 5, lecz 135 milionów funtów. Koniec imprezy. Po 140 latach.

Miniony sezon Rangersi zwieńczyli pierwszym po 10 latach mistrzostwem Szkocji. Niewielu spodziewało się, że odbudowa klubu pójdzie aż tak sprawnie, choć oczywiście z racji na uznaną markę oraz rzeszę kibiców The Gers na starcie na pewno mieli nieco łatwiej. Na mecze w czwartej lidze fani potrafili wypełnić 50-tysięczny stadion. Sama nazwa przyciągała też inwestorów. Swego czasu nad sponsorowaniem Rangersów zastanawiał się nawet Donald Trump, którego matka jest z pochodzenia Szkotką. Były prezydent USA koniec końców uznał jednak tego typu posunięcie za obarczone zbyt dużym ryzykiem. Nie zmienia to faktu, że pieniędzy zdołało uzbierać się tyle, by nawet w najniższej lidze płacić zawodnikom absurdalne jak na ten poziom pieniądze. W przeciwieństwie do poprzednich lat Rangersi mogli sobie jednak na to pozwolić bez narażania klubowych finansów. 

Wrócić do elity udało się w 2016 roku. Tym razem cel siłą rzeczy nie był już tak mocarstwowy, jak wówczas, gdy The Gers weszli na ścieżkę do bankructwa. Priorytetem było jak najszybsze dogonienie nie Europy, lecz Celticu, który absolutnie zdominował krajowe rozgrywki pod nieobecność odwiecznego rywala. Paradoksalnie szybciej niż zdetronizować Celtic Rangersom udało się z dobrej strony pokazać w Europie. Już w pierwszym sezonie po awansie do Premier League trafili do międzynarodowych rozgrywek, choć przy pierwszym podejściu skompromitowali się z luksemburskim Niedercorn. 

Potem było już lepiej. W sezonie 2018/19 awans do fazy grupowej Ligi Europy, a w kolejnych dwóch latach 1/8 finału tychże rozgrywek. Po odebraniu tytułu Celticowi nadszedł zaś czas na spróbowanie się w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Kto wie, czy wszystko poszłoby aż tak sprawnie, gdyby nie nieco ryzykowny ruch z zatrudnieniem w czerwcu 2018 roku w roli trenera Stevena Gerrarda. Okazało się jednak, że połączenie klubu budującego na nowo swoją potęgę z trenerem, który chce budować renomę po drugiej stronie barykady, było dobrym wyborem. 

Ciekawe, jak dalej potoczy się ta historia. Wydaje się, że Rangersi wracają powoli sportowo do sytuacji, w której znajdowali się przed bankructwem. Z tą różnicą, że tym razem nie jest to efekt szastania na lewo i prawo pieniędzmi, których faktycznie się nie ma. Sen o staniu się europejską potęgą ma raczej niewielkie szanse, by się ziścić. Lepiej już jednak chyba prowadzić sobie na co dzień wojnę z Celtikiem i od czasu do czasu pokazać się z fajnej strony na arenie międzynarodowej niż marzenia zamieniać w koszmary. Przypuszczamy, że mistrzostwo w sezonie 2020/21 było jednym z najlepiej smakujących wśród 55. 

Zawiedzionych brakiem słowa o Realu przepraszamy. Tak czy inaczej, zdążymy jeszcze napisać o Królewskich wystarczająco dużo na przestrzeni kolejnych miesięcy. O Rangersach już niekoniecznie. 

* * *

Mecz rozpocznie się o godzinie 19:00. Jego transmisję przeprowadzi Real Madrid TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!