Advertisement
Menu

Jak duże długi ma Real Madryt?

Tydzień temu media w końcu zająknęły się o sytuacji finansowej Barcelony po tym, jak ten klub opublikował swoje sprawozdanie finansowe za sezon 2019/20. Jak w porównaniu do Katalończyków wygląda Real Madryt?

Foto: Jak duże długi ma Real Madryt?
Fot. Getty Images

Poniższy tekst powstał na podstawie sprawozdań finansowych Realu Madryt i Barcelony za sezon 2019/20, przy czym w przypadku Katalończyków nie zostało ono ciągle zatwierdzone przez socios, faktycznych właścicieli klubu. W tworzeniu tej analizy pomagał audytor z jednej z polskich firm zajmujących się profesjonalnymi audytami spółek, firm i różnego rodzaju działalności biznesowych.

Wyniki finansowe
Real Madryt osiągnął w sezonie 2019/2020 przychody ze sprzedaży, operacyjne i na działalności finansowej w wysokości 715 milionów euro i wypracował zysk netto w wysokości 313 tysięcy euro. W analogicznym okresie Barcelona osiągnęła przychody w wysokości 715 mln euro i zanotowała stratę w wysokości 97 milionów euro. Skąd taka różnica w wynikach finansowych osiągniętych przez kluby? Przede wszystkim, Barcelona ponosi dużo większe koszty wynagrodzeń i innych świadczeń wypłacanych zawodnikom i innym pracownikom klubu:

Przychody 2019/20
Pozycja\Klub REAL MADRYT FC Barcelona
Przychody* 714 900 000 715 100 000
Wydatki na pensje i premie 411 043 000 487 120 000
Stosunek płac do przychodów 57% 68%

* - według raportu Deloitte, kolejny rok z rzędu oba kluby są pod tym względem na czele zestawienia w Europie. To trzeci rok z rzędu, w którym Hiszpanie zajmują dwa pierwsza miejsca w tej klasyfikacji.

Dodatkowo, na stratę poniesioną przez Barcelonę wpływa posiadane zadłużenie (o czym szerzej w dalszej części artykułu). W sezonie 2019/2020 Barcelona poniosła stratę z działalności finansowej (przychody finansowe minus koszty finansowe wynikające na przykład z odsetek od zadłużenia) w wysokości prawie 28 milionów euro, gdy Real zaliczył z tego tytułu zysk w wysokości 1,4 miliona euro.

Zadłużenie
Barcelona oficjalnie przyznaje się, że do zamknięcia poprzedniego sezonu z długiem netto na poziomie 488,4 miliona euro. Dług netto kluby piłkarskie obliczają poprzez odjęcie od całego swojego długu należności i posiadanej gotówki w kasie. Media skupiły się jednak na liczbach brutto, które robią wrażenie: 1,173 miliarda euro wszystkich zobowiązań finansowych, w tym zadłużenie krótkoterminowe (do 30 czerwca 2021 roku) w wysokości 730 milionów euro. Należy podkreślić, że w tych obliczeniach nie są brane pod uwagę rozpoznane bierne rozliczenia międzyokresowe klubu, które wykazywane są po stronie pasywów bilansu na dzień 30 czerwca 2020 roku. W tej pozycji wykazuje się przychody rozliczane w czasie, czyli takie które wynikają z zawartych przez klub umów, z których korzyści (przychody) będą rozpoznawane w przyszłości. Przykładem takiego kontraktu są karnety na mecze. Klub sprzedając karnet np. w czerwcu 2020 roku zobowiązał się, że kibic będzie miał możliwość wejścia na mecze w drugiej połowie 2020 roku i w pierwszej połowie 2021 roku (do końca sezonu). W takim wypadku, klub musi rozpoznać część przychodów ze sprzedaży biletów dotyczących meczów po 30 czerwca 2020 roku w następnym roku finansowym, stopniowo redukując wartość rozliczenia międzyokresowego.

Sprawozdanie finansowe Barcelony na dzień 30 czerwca 2020 wykazuje „ Accruals” w łącznej kwocie 245 milionów euro, na którą składają się przyszłe przychody właśnie ze sprzedanych karnetów i „wieloletnich umów”. Pozycja ta nie jest brana pod uwagę przy kalkulacji zadłużenia netto, co wydaje się logicznym podejściem, jako że nie powinna wiązać się z koniecznością zapłaty przez klub zobowiązań w przyszłości. Niektórzy eksperci podkreślają jednak, że de facto Katalończycy muszą do 30 czerwca pokryć zadłużenie w wysokości aż 975 milionów euro.

Do tego wykazano, że klub posiada do spłacenia 126 milionów euro w krótkim okresie i 196 milionów euro w długim okresie z tytułu transferów piłkarzy. Dodano, że Liverpool czy Ajax w kontekście sprzedaży Coutinho i Frenkiego De Jonga skorzystały z faktoringu, czyli w praktyce przekazały te długi Barcelony organizacjom finansowym, które wypłaciły już tym klubom uzgodnione kwoty. Należy również zwrócić uwagę na wzrost zadłużenia Barcelony wobec instytucji finansowych, w krótkim okresie. Zobowiązania krótkoterminowe klubu wobec banków (czyli takie, które należy spłacić w okresie jednego roku) na koniec sezonu 2018/2019 wynosiły zaledwie 10,7 mln Euro, na koniec sezonu 2019/2020 kwota takiego zadłużenia osiągnęła wartość prawie 266 milionów euro.

W Realu Madryt dług netto na 30 czerwca 2020 roku wyniósł 241 milionów euro. W poprzednich czterech sezonach ten wskaźnik był ujemny. Klub w raporcie dla socios twierdzi, że bez wybuchu pandemii dług netto po sezonie 2019/20 był planowany na poziomie 87 milionów euro.

Jeśli chodzi o całe zobowiązania finansowe, sprawozdanie Realu Madryt mówi o 707 milionach euro. Krótkoterminowe zadłużenie wynosi 378 milionów euro, a długoterminowe 329 (w tym zawarto część kredytu na przebudowę stadionu, o czym niżej). Jeśli chodzi o zadłużenie dotyczące transferów piłkarzy do klubu, w długim okresie klub musi spłacić 62 miliony euro (wszystko do 30 czerwca 2022 roku), a w krótkim 93 miliony euro. Królewscy w przeciwieństwie do odwiecznego rywala nie precyzują, ile są winni jakim klubom za transfery jakich zawodników.

30 czerwca 2019 roku zobowiązania finansowe Realu wynosiły 381 milionów euro, a rok później wzrosły do 707 milionów euro. Skąd taki skok? Głównie przez wybuch pandemii i zaciągnięcie nowych pożyczek. Real Madryt potwierdził oficjalnie, że pozyskał 4 nowe kredyty na kwotę 155 milionów euro, co przy ruchach w poprzednich latach składa się w sumie na posiadanie 5 kredytów na kwotę 205 milionów euro. Spłata tych zobowiązań rozkłada się następująco: 52 miliony euro do 30 czerwca 2021 roku; 38 milionów do 2022; 39 do 2023; 39 do 2024; 37 do 2025. Dodatkowo klub ma dostępną 3-letnią linię kredytową na 50 milionów euro. Informuje się, że przy ruchach w poprzednich latach w sumie klub ma dostępne linie kredytowe na 328 milionów euro, ale na 30 czerwca nie skorzystał z żadnej z nich. (Czym jest linia kredytowa? Jest to uproszczona nazwa kredytu w rachunku bieżącym. Działa podobnie do karty kredytowej i oznacza, że klub ma możliwość bieżącego poboru z banku środków do kwoty wymienionej w umowie rachunku. Taki kredyt w rachunku bieżącym staje się zadłużeniem dopiero w momencie jego wykorzystania. Przykładowo, jeżeli Real pobierze 1 milion Euro z kredytu w rachunku bieżącym to wykaże zobowiązanie w takiej kwocie, a pozostała kwota będzie nadal dostępna do wykorzystania. Co do zasady, wszystkie środki pobrane z banku w ramach linii kredytowej wykazywane są jako zobowiązanie krótkoterminowe).

Zobowiązania finansowe na 30 czerwca 2020
Pozycja\Klub REAL MADRYT FC Barcelona
Zobowiązania finansowe 707 000 000 1 173 000 000
w tym: zobowiązania krótkoterminowe 378 000 000 730 000 000
w tym: zobowiązania długoterminowe 329 000 000 443 000 000

Co jednak wydaje się najważniejsze i klarujące temat najbardziej, w kwotach tych zobowiązań znajdują się jednak typowe dla działania klubu piłkarskiego rzeczy jak pensje dla personelu sportowego, personelu zarządzającego czy zapłaty za faktury wystawione przez dostawców różnych usług. Dlatego kluby piłkarskie informują o długu brutto jako sumie zadłużenia bankowego i zadłużenia wynikającego z transferów i inwestycji w infrastrukturę. Real Madryt na 30 czerwca przedstawia zadłużenie brutto w wysokości 409 milionów euro, na co składa się 205 milionów euro zadłużenia dla instytucji bankowych oraz 204 miliony euro z tytułu inwestycji w zawodników i infrastrukturę. Kwota ta wzrosła przez rok o 235 milionów euro (odpowiednio na 30 czerwca 2019 roku było to 174 miliony euro – 50 w przypadku banków i 124 w przypadku inwestycji). Z 409 milionów euro długu brutto krótkoterminowo, czyli do 30 czerwca 2021 roku, klub ma do spłaty 180 milionów euro (52 miliony z tytułu zadłużenia bankowego i 128 z tytułu inwestycji).

Jak te kwoty wyglądają w Barcelonie? Dług brutto rozumiany jako zadłużenie bankowe i inwestycyjne wynosi w sumie 787 milionów euro (464 miliony euro z tytułu zadłużenia bankowego i 323 miliony z tytułu inwestycji). Krótkoterminowo Katalończycy mają do spłaty 392 miliony euro (266 milionów euro zadłużenia bankowego i 126 milionów euro z tytułu inwestycji). Są to praktycznie liczby 2 razy większe od tych w Realu Madryt.

Dług brutto na 30 czerwca 2020
Pozycja\Klub REAL MADRYT FC Barcelona
Dług brutto 409 000 000 787 000 000
w tym: zadłużenie bankowe 205 000 000 464 000 000
w tym: w tym zadłużenie z transferów i inwestycji 204 000 000 323 000 000
 
Krótkoterminowy dług brutto (do 30 czerwca 2021) 180 000 000 392 000 000
w tym: zadłużenie bankowe 52 000 000 266 000 000
w tym: w tym zadłużenie z transferów i inwestycji 128 000 000 126 000 000

Dodatkowo, poniżej dodajemy porównanie poziomów wskaźników płynności obydwu klubów, czyli poziomu na jakim jednostka jest w stanie finansować swoją działalność posiadanymi przez siebie aktywami. Im niższa wartość wskaźnika, tym gorzej świadczy to o płynności finansowej podmiotu (wskaźnik płynności bieżącej = aktywa obrotowe / zobowiązania krótkoterminowe). Jak widać poniżej, Barcelona wykazuje prawie dwukrotnie gorszy wskaźnik bieżącej płynności finansowej (czy de facto zdolności regulowania swoich zobowiązań).

Wskaźnik płynności
Pozycja\Klub REAL MADRYT FC Barcelona
Aktywa obrotowe 367 091 000 368 522 000
Zobowiązania krótkoterminowe* 378 000 000 730 000 000
Wskaźnik 0,97 0,50

 * - w kalkulacji zobowiązań krótkoterminowych nie brano pod uwagę biernych rozliczeń krótkoterminowych, o których pisaliśmy wcześniej.

Do tego można przedstawić dodatkowe ważne pozycje ze sprawozdania, które pomagają w spojrzeniu na sytuacje obu klubów: w kasie Realu Madryt na 30 czerwca znajdowało się 125 milionów euro w gotówce, a w kasie Barcelony 162 miliony euro; kapitał własny Realu Madryt wynosił 533 miliony euro, a Barcelony zaledwie 35 milionów euro, co jest przynajmniej niepokojące (po zakończeniu tego sezonu istnieje spore prawdopodobieństwo, że kapitał własny Barcelony będzie ujemny); kapitał obrotowy w Realu Madryt wyniósł -98 milionów euro, a w Barcelonie -602 miliony euro (Królewscy podkreślili, że to normalne, żę charakter działalności na dzień 30 czerwca doprowadza do takiego wyniku i klub w rzeczywistości wykazuje ujemny kapitał obrotowy od 14 lat z rzędu – wyróżniono tu tematy z wypłatami pensji dla piłkarzy, przenoszeniem karnetów czy rozliczeniami z klientami między sezonami – ale jego poziom u Blaugrany jest już po prostu dramatyczny, co doprowadziło, że w jej sprawozdaniu czytamy, że ten wynik kapitału obrotowego stwarza wątpliwość co do zastosowania zasady o kontynuacji działalności klubu (!), czyli w praktyce poddaje się w wątpliwość to, że będzie on dalej funkcjonował).

Przebudowa Estadio Santiago Bernabéu
Wartość przebudowy Santiago Bernabéu to 575 milionów euro, które dzielą się na następujące inwestycje: 300 milionów euro na prace budowlane; 100 milionów euro na wyposażenie technologiczne obiektu; 175 milionów euro na poprawienie infrastruktury, która pozostanie na stadionie. Nowy obiekt ma mieć dobudowane 3 tysiące miejsc, ale jego pojemność pozostanie taka sama (oficjalnie 81044 widzów), bo dodatkowe siedziska pozwolą zwiększyć komfort i dostępną przestrzeń w innych sektorach. Klub wziął na tę przebudowę kredyt w amerykańskich i hiszpańskich bankach, który razem z odsetkami będzie kosztować go prawie 796,5 miliona euro i będzie spłacany przez 27 lat od 2023 roku. Spekulowano, że przychody z tytułu wykorzystania obiektu mają wzrosnąć o 150 milionów euro rocznie.

Podaje się, że w związku z wdrożeniem pomysłu chowanej murawy Florentino Pérez poprosił wspomniane instytucje finansowe o powiększenie kredytu o 160 milionów, by wykonać złożoną operację z wprowadzeniem na stadion chowanej murawy. Rata ma przez to wzrosnąć z 29,5 miliona euro rocznie do około 37-38 milionów euro rocznie. Jeśli te liczby są prawdziwe, bo klub nie poinformował o nich oficjalnie, to w sumie Real Madryt będzie mieć do spłaty w latach 2023-2049 prawie miliard euro, rozłożony oczywiście na 27 rocznych rat.

Te liczby są wliczone w powyższe zestawienia, ale tylko po części. Katalończycy upierają się, że powinno się je dodawać w całości i w trakcie tygodnia „wybielono” liczby Barcelony liczbami Realu Madryt powiększonymi o cały kredyt na stadion, chociaż nie do końca tak działa rachunkowość. Przede wszystkim, Barcelona sama planuje przebudowę Camp Nou i terenów wokół obiektu, co w całości może kosztować ją nawet 1,25 miliarda euro. Oba kluby, Real Madryt już oficjalnie, planują spłacać swoje raty – Królewscy 29,5 lub 37/38 milionów euro rocznie, a Barcelona 50 milionów euro rocznie – z dodatkowych przychodów generowanych przez ulepszone obiekty.

Real Madryt nie ukrywa tego, że wziął kredyt czy że prowadzi te prace. Pożyczona kwota będzie wypłacona klubowi w trzech transzach: w lipcu 2019 roku, w lipcu 2020 roku i w lipcu 2021 roku. Do sprawozdania za sezon 2019/20 łapie się tylko ta pierwsza w wysokości 100 milionów euro, którą możemy odnaleźć wśród zobowiązań finansowych długoterminowych pod punktem „Inne pasywa finansowe”. Wskazuje się tam, że spłata tego kredytu rozpocznie się w sezonie 2023/24.

Co więcej, w przypadku długu netto dopisano dodatkową wartość dotyczącą samego projektu przebudowy, która wynosi 114 milionów euro. Ta liczba to suma 100 milionów euro otrzymanej pierwszej transzy kredytu i 24 milionów euro oczekujących do spłacenia w ramach faktur dla firm budowlanych, od których odjęte są środki finansowe dostępne na przebudowę, które 30 czerwca wyniosły niecałe 10 milionów euro [kwota jest mała, ale warto przypomnieć, że klub w lipcu miał otrzymać drugą transzę kredytu].

Należy przy tym podkreślić dwie absolutnie podstawowe dla tego projektu rzeczy, na temat których usłyszeliśmy w tych latach mnóstwo kłamstw związanych z niepowodzeniami czy porażkami piłkarzy: ani pieniądze z kredytu, które wypłacane są w trzech transzach, nie są dostępne na przykład na transfery; ani przychody klubu z codziennej działalności nie są na dzisiaj używane do finansowania przebudowy.

W Barcelonie sytuacja z przebudową Camp Nou ma ruszyć dopiero po marcowym wyborze nowego prezesa, ale przed odejściem były prezes Bartomeu przedstawił propozycję współpracy z Goldman Sachs, która zakłada sfinansowanie przebudowy stadionu i okolic kwotą 1,25 miliarda euro i spłacanie tej pożyczki 50-milionowymi ratami przez 25 lat od 2025 roku. W teorii oba kluby skończyłyby spłacanie przebudowy obiektów praktycznie w tym samym czasie - w 2049 roku. Nic nie jest jednak pewne, gdy Real Madryt prowadzi faktyczne prace budowlane już od 1,5 roku. Wstępnie nowe Bernabéu miało zostać oddane przez budowlańców latem 2022 roku, ale media podają, że bez meczów na stadionie ten termin może zostać przyśpieszony nawet o kilka miesięcy. Klub jednak tego jeszcze nie potwierdził, a poza tym sytuacja z pandemią sprawia, że trudno prowadzić w tym temacie jakiekolwiek spekulacje. Dla przykładu, w kwietniu prace stanęły na 2 tygodnie z powodu pełnego lockdownu Hiszpanii. Jeśli chodzi o otoczenie obiektu, w tym stworzenie miejskiej strefy zieleni w miejscu starej galerii Esquina, wszystkie prace miały zostać pierwotnie ukończone w tym temacie jesienią 2022 roku.

Leo Messi
Madryckie El Mundo w niedzielę poinformowało, że Leo Messi w latach 2017-2021 podpisał z Barceloną kontrakt na 555 237 619 euro, z czego już zagwarantował sobie wypłatę 92% powyższej kwoty (511 540 545 euro) i może jeszcze powiększyć ten procent. Dziennik postawił tezę, że to ta umowa jest podstawą obecnych problemów Katalończyków i doprowadziła ich do ruiny. Obrońcy Messiego czy tego porozumienia wskazują, że atakujący miał pozwalać klubowi zarabiać w tym okresie nawet 200-300 milionów euro przychodów rocznie. Nie jest to oczywiście udokumentowane ani opisane, a jedynie jest informacją z ogólną liczbą. Jeden z takich raportów wylicza przychody generowane przez Messiego na podstawie... stosunku liczby goli Leo do goli całego zespołu w danym sezonie (XD).

Jak to ma się do umowy na przykład Cristiano z jego ostatniego sezonu w Realu Madryt (2017/18)? Messi w ramach podstawowej pensji zarabia 61 milionów euro brutto rocznie. Portugalczyk przed odejściem do Juventusu otrzymywał około 42 miliony euro brutto w Madrycie, a w Turynie dostaje właśnie około 60 milionów euro brutto. Szczegóły bonusów Cristiano za osiągnięcia zespołowe czy indywidualne nie są znane, więc trudno to porównywać. Różnicę tworzą jednak przede wszystkim dwie premie przyznane Messiemu: jedna za zaakceptowanie nowego kontraktu (115 225 000 euro) i druga w ramach tak zwanej „wierności” (77 929 955 euro). Portugalczyk nie mógł liczyć na takie bonusy, a przynajmniej do dzisiaj nie wyciekła żadna taka informacja.

Trudno dzisiaj wejść nawet w debatę czy ten kontrakt Argentyńczyka zaszkodził Barcelonie albo doprowadził ją do ruiny, ale nawet jeśli spojrzymy na sumę pensji samej drużyny piłkarzy Barcelony i odejmiemy od niej kontrakt Messiego, to Katalończycy ciągle byliby w tym względzie na czele przed resztą stawki w całej Europie. To pozwala już wyciągnąć pewne wnioski i spojrzeć na temat płac w Katalonii dosyć krytycznie.

Debata w temacie tej umowy jest niesamowicie złożona i trudna, a tym bardziej dla osób niezwiązanych z Barceloną. Jeśli przyjmiemy, że Messi jest najlepszym zawodnikiem w historii najważniejszego sportu na tej planecie, to bez wątpienia zasługuje na najwyższy kontrakt w historii jakiegokolwiek sportu. Czy jednak przeznaczanie na przykład prawie 21% przychodów w sezonie 2017/18 (690 milionów przychodów i ponad 143 miliony euro wypłacone Messiemu z pierwszą ratą premii za podpis) na jednego gracza jest poprawne czy logiczne? I nie wchodzimy nawet w temat sukcesów sportowych, bo w trakcie obowiązywania tej umowy Argentyńczyk nie wygrał z Blaugraną ani jednej Ligi Mistrzów.

W Realu Madryt według dziennikarzy powiązanych z klubem na szczycie drabinki płacowej znajdują się w tym momencie Sergio Ramos i Eden Hazard, którzy otrzymują około 24 milionów euro brutto z tytułu podstawowej rocznej pensji.

Co dalej?
To pytanie zadaje sobie cały świat odnośnie do swoich aktywności czy nawet życia osobistego. W przypadku Realu Madryt uchwalono budżet w wysokości 616,8 miliona euro i zapisano stratę w wysokości 90 milionów euro, która przy skorzystaniu z zabiegów księgowych związanych z podatkiem odroczonym zmniejsza się do 69 milionów euro. To wszystko przy założeniu, że kibice nie wrócą na trybuny do końca tego sezonu, a piłkarze i najlepiej opłacani pracownicy nie zgodzą się na obniżkę pensji. Klub twierdzi, że w normalnym świecie bez pandemii w rozgrywkach 2020/21 dysponowałby budżetem w wysokości ponad 900 milionów euro. Różnica może działać na wyobraźnię. Jest źle, sytuacja się pogłębia i jedynym ratunkiem jest powrót normalności. Potrzebna ona będzie zresztą także dla nowego stadionu, który ma przynosić 200 milionów euro przychodów rocznie więcej, ale do tego potrzeba oczywiście ludzi i normalnego życia.

Kluczowy w tym temacie jest komentarz prezesa Florentino Péreza z grudnia: „Dla nas im wcześniej wrócą kibice, tym lepiej. Przychody ze stadionu, biletów i karnetów w normalnym budżecie wyniosłyby 172 miliony euro, a w obecnej sytuacji zakładamy, że zarobimy z tego tytułu jedynie 9,5 miliona euro. To ruina. Im wcześniej ludzie wrócą, tym lepiej, ale to nie zależy od nas. To zależy od rządu i powiem więcej: musimy wierzyć w szczepionkę oraz leczenie. Jeśli ta obecna sytuacja się przedłuży, może to być dramatyczne dla wielkich klubów. Musimy być jednak optymistami”. Na dzisiaj mówi się, że klub będzie równoważyć finanse sprzedażą ważnych zawodników: najczęściej wymieniani są 20-letni Vinícius i 27-letni Varane.

Być może niektórych to zaskakuje, ale przy obecnym kryzysie i braku kibiców na trybunach im większy klub, tym większe problemy. Niektóre ekipy z pierwszych lig pokrywają swoje koszty samymi przychodami z praw telewizyjnych. Dla gigantów środki od telewizji to zaledwie około 25% przychodów. Pozostałe 75% to stadion czy marketing, które najbardziej ucierpiały przez pandemię.

Z kolei Barcelonę dusi szczególnie dług krótkoterminowy, który trzeba zrestrukturyzować. Na końcu jednak te pieniądze trzeba będzie kiedyś oddać, a miliardowe przychody były na końcu jedynie zabiegiem marketingowym, a nie realnie spełnionym celem.

Hiszpańscy eksperci twierdzą, że klub nie tyle stoi na skraju przepaści, co już można mówić o upadłości „technicznej”. Co może zrobić z tym Barcelona? Na dzisiaj mówi się o czterech rozwiązaniach:

  1. Zawiesić wszystkie wypłaty i spłaty faktur, a następnie wejść w postępowanie upadłościowe, sprzedając najlepsze aktywa i pokrywając długi.
  2. Powiększyć kapitał, który pozwoliłby zmierzyć się z tą sytuacją. Można to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy: zmiana statutu klubu i przekształcenie stowarzyszenia sportowego z socios w spółkę akcyjną, która pozwoliłaby na zastrzyk środków od nowych inwestorów-właścicieli. Drugi: poproszenie ponad 140 tysięcy socios o jakiegoś typu wsparcie finansowe, które pozwoli klubowi złapać oddech. O tego typu obligacjach mówi między innymi kandydat na prezesa Joan Laporta.
  3. Drastyczna restrukturyzacja biznesu, co oznacza w krótkim okresie maksymalne zredukowanie pensji, sprzedaż piłkarzy i majątku trwałego jak grunty czy części ośrodka, by utrzymać się na powierzchni w krótkim okresie. Podstawą jest tu renegocjacja długów i odłożenie spłat w czasie.
  4. Czekanie na cud w postaci niespodziewanej nowej linii przychodów, które pomogą załagodzić problem. Jedną z niejako realnych opcji jest powstanie Superligi, na którą zgodził się były prezes Josep María Bartomeu i która przyniosłaby w zamyśle nowe przychody, szczególnie z praw telewizyjnych. Pierwsze informacje mówią też o bonusie startowym dla uczestników w wysokości ponad 300 milionów euro, co działa na wyobraźnię szczególnie przy powyższych liczbach. Do tego dochodzą opcje komercyjnego wykorzystania nazw Espai Barça czy Camp Nou. Jednak jak podkreślono na początku, wyjście z tej sytuacji na tej podstawie przy utrzymaniu dotychczasowego „stylu życia” byłoby cudem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!