Hiszpańskie skrzydła znowu działają

Nie młodzi Brazylijczycy, nie najdroższy w historii klubu Belg, lecz starzy (stażem) i dobrzy hiszpańscy skrzydłowi pomogli dziś Realowi Madryt dość łatwo ograć Celtę Vigo. Jeden podał do drugiego na początku meczu, drugi odwdzięczył się tym samym tuż po powrocie z szatni i właściwie na tym można by skończyć. Bo to właśnie dwie akcje bramkowe naznaczyły to spotkanie.

Zinédine Zidane jeszcze w pierwszym etapie swojej pracy w Realu Madryt niejednokrotnie pokazywał, że nie boi się stawiać na niezbyt przebojowych Lucasa Vázqueza i Marco Asensio, którzy – grając na bokach – gwarantują pewną stabilizację. Nawet gdy trzeba było kontrolować (to słowo ZZ uwielbia równie mocno co ten duet) mecz, nie zagęszczał środka pola typowymi zawodnikami drugiej linii, lecz właśnie wpuszczał tę dwójkę.

Lata mijają, napastnicy odchodzą, napastnicy przychodzą, a to nadal ta dwójka, krytykowana praktycznie w każdym sezonie i za niemal każde złe zagranie, robi różnicę. Dziś Królewscy nie rozegrali wybitnego meczu. W pierwszej połowie momentami pozwalali na zbyt wiele Celcie, która na szczęście nie miała swojego dnia. Świetnie zagrali za to Nacho, Modrić czy właśnie dwójka skrzydłowych. 

Czy przypominacie sobie poprzedni mecz, gdy dwóch skrzydłowych miało na koncie łącznie 2 gole i 2 asysty? My też nie. Lucas i Asensio byli dziś naszymi crackami. 

Real Madryt – Celta Vigo 2:0 (1:0)
1:0 Lucas 6' (asysta: Asensio)
2:0 Asensio 53' (asysta: Lucas)

Real Madryt: Courtois; Carvajal (85' Vinícius) ,Varane, Nacho, Mendy; Modrić (85' Ødegaard), Casemiro, Kroos (85' Valverde); Lucas, Benzema (90' Mariano), Asensio (74' Hazard).
Celta Vigo: Blanco; Hugo Mallo, Murillo, Araújo, Olaza; Brais Méndez, Denis Suárez, Tapia, Nolito (64' Baeza); Aspas (51' Beltrán), Santi Mina.