Advertisement
Menu

ĄBienvenido, Capitán! Real Madryt – Alavés 3:0!

Zwycięstwo!

Mecz z Alavés był szczególny z kilku powodów. Po pierwsze, wszyscy zastanawiali się, czy zespół „Królewskich” jest w stanie po raz kolejny zagrać wielkie spotkanie, tak jak miało to miejsce we wtorek w meczu z Saragossą. Po drugie, był to ostatni sprawdzian przed arcyważną potyczką z Arsenalem w Lidze Mistrzów. I wreszcie po trzecie, kibice przybyli na Santiago Bernabéu głównie po to, aby zobaczyć w końcu w akcji kapitana zespołu Raula, który wrócił do składu po trzech miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją. Oczywiście, mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, ale, uprzedzając już nieco fakty, po godzinie gry madridistas zobaczyli już swojego idola w akcji. Nim jednak to się stało, „11” desygnowana do gry przez Lopeza Caro rozpoczęła mecz. Hiszpański szkoleniowiec nieco przemeblował wyjściowe ustawienie i tak w miejsce Zidane’a pojawił się Baptista, Woodgate’a zastąpił Mejía, a lukę po Cicinho na prawej obroni wypełnił Salgado. Za kartki pauzował także Gravesen i w tej sytuacji miejsce na środku zajął Beckham, co z kolei spowodowało, że do podstawowej „11” wskoczył Carlos Diogo. Jak pokazał przebieg spotkania, zmiany te nie wpłynęły negatywnie na grę „Blancos” i nasi ulubieńcy odnieśli pewne zwycięstwo.

Pierwsze minuty to zdecydowane ataki gospodarzy. Już po kilkudziesięciu sekundach szansę miał Robinho, ale Brazylijczyk przestrzelił. Kibice jednak nie musieli długo czekać na pierwszą bramkę Realu. W 5. minucie gry Robinho świetnie odegrał przed pole karne do Gutiego, a ten z 16. metrów wspaniale przymierzył i piłka zatrzepotała w siatce – 1:0! „Galacticos” nie zamierzali poprzestawać na jednej bramce i wciąż atakowali bramkę przyjezdnych. Nie minęło kolejne pięć minut i futbolówka znów znalazła się w bramce strzeżonej przez Costanzo – piękne podanie od Gutiego otrzymuje Baptista, strzela, ale piłka trafia w słupek! Jednak tam gdzie trzeba znalazł się Robinho i wpakował piłkę do siatki – 2:0! Tak więc spotkanie rozpoczęło się w iście galaktycznym stylu i wszyscy z niecierpliwością czekali na kolejne gole. Dobrze w pierwszych kilkunastu minutach prezentował się Beckham, który, jak już wspominałem, zagrał na środku pomocy. Anglik starał się rozgrywać, zagrywać długie piłki. Chociaż dawał z siebie wszystko, to i tak był w cieniu Gutiego, który pięknie dyrygował linią pomocy i raz po raz stwarzał zagrożenie idealnie obsługując partnerów dokładnymi podaniami. Po pół godzinie gry tempo meczu nieco opadło. Po chwili letargu „Królewskich”, kiedy to Deportivo Alavés stworzyło sobie parę dobrych sytuacji, nasi piłkarze znów przycisnęli i atakowali, głównie skrzydłami. Niestety, brakowało celności, bo gdyby wrzutki Beckhama i strzały Robinho były nieco celniejsze, to być może padłyby kolejne gole. Tak się nie stało, choć to Real przeważał na boisku i spokojnie kontrolował grę. Goście wystąpili w dość nietypowym dla siebie ustawieniu, co sprawiło, że często gubili się na boisku, a ich gra pozostawiała wiele do życzenia, co skrzętnie wykorzystali podopieczni Lopeza Caro.

Po pierwszej połowie Real prowadził 2:0 i zaprezentował niezłą grę. Trzeba przyznać, że Guti i spółka nie grali jakoś porywająco, ale wobec słabej gry przeciwnika nie było to konieczne, a i dwa gole już w pierwszych dziesięciu minutach wpłynęły na obraz gry w dalszej części meczu. W ekipie gospodarzy zdecydowanie najlepiej zagrał wspomniany już Guti, a kroku dotrzymywał mu Robinho. Dość dobrze zaprezentował się Baptista, który chyba powoli wraca do formy, aczkolwiek ta, którą aktualnie prezentuje jest nieporównywalnie słabsza do tej za czasów gry w Sevilli, choć trzeba zauważyć poprawę w grze Brazylijczyka w ostatnich kilku meczach. W pierwszych 45. minutach bezbarwnie grał Ronaldo, który ostatnio ma problemy ze stabilną formą i dobre mecze przeplata z zupełnie nieudanymi.

Drugą odsłonę „Królewscy” rozpoczęli w niezmienionym składzie, podobnie ekipa Alavés. Pierwsze kilka minut nie przyniosło żadnych spektakularnych akcji, natomiast wrzawę na trybunach wywołał inny fakt – mianowicie w 50. minucie intensywną rozgrzewkę rozpoczął Raúl i kibice tak intensywnie klaskali, że ktoś słuchając radiowej relacji z tego meczu mógłby pomyśleć, że padła bramka dla Realu. Nim jednak kapitan Realu pojawił się na murawie, szansę na zdobycie gola mieli goście, a konkretnie Nené, który strzałem z rzutu wolnego omal nie pokonał Casillasa. W 58. minucie zmianę przeprowadził López Caro, ale na boisku nie pojawił się, jak wszyscy się spodziewali, Raúl, a inny delantero - Antonio Cassano, który zmienił Ronaldo. Wejście Włocha wprowadziło trochę ożywienia w grze „Blancos”, jednak bramki wciąż nie padały. Piłkarze Realu dlugo rozgrywali piłkę, ale nie przynosiło to już takiego skutku, jak choćby w pierwszej połowie. Widząc lekką nieporadność swoich graczy, trener gospodarzy postanowił przeprowadzić zmianę, na którą wszyscy czekali. W 66. minucie na placu gry pojawił się Raúl (w miejsce Baptisty) otrzymując przy tym niesamowitą burzę braw! Kilka sekund potem El Capitano po raz pierwszy dotknął piłki, zaś po kilku minutach próbował zaskoczyć Costanzo strzałem, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Nie przeszkodziło to jednak kibicom nagrodzić go brawami po raz kolejny. Raúl nie był jedynym zawodnikiem, którego tak oklaskiwano. Równie gorąco został pożegnany David Beckham schodząc do szatni w 74 minucie. Jego miejsce zajął Cicinho i był to prawdziwe wejście smoka! Dosłownie minutę później Brazylijczyk zdobył bramkę! Cassano dobrze zagrał piłkę w pole karne do Brazylijczyka, a ten nie miał problemów z pokonaniem bramkarza – 3:0! Warto podkreślić, że bramka ta padła po naprawdę ładnej, kombinacyjnej akcji z prawej strony boiska. Gracze Alavés wykorzystali następnie fakt, że Real był nieco uśpiony wysokim prowadzeniem i niemal zdobyli bramkę. Najpierw strzelał Nené, na szczęście niecelnie. Potem próbował jeszcze Astudillo, ale bezskutecznie. Odpowiedzią „Królewskich” był strzał Robinho, ale piłka poszybowała ponad bramką. Ostatnie minuty to dość senna gra, ale w końcówce nie zabrakło emocji. W 90. minucie Cassano wyszedł na pozycję sam-na-sam z bramkarzem gości i zamiast strzelać podał do Raula, a ten strzelił gola! Niestety, sędzia dopatrzył się spalonego i bramka nie została uznana. Szkoda, bo byłby to piękny powrót hiszpańskiego napastnika. Po tej akcji sędzia odgwizdał koniec spotkania i mogliśmy cieszyć się z kolejnej wygranej Realu Madryt w tym roku.

Podsumowując, odnieśliśmy kolejne, dość gładkie zwycięstwo. Wprawdzie przeciwnikiem nie była drużyna zbyt wymagająca, ale mimo to pochwały dla naszych piłkarzy się należą. Po raz kolejny nieźle zagrał Robinho, który zdobył bramkę, zaliczył asystę i, jak zwykle, dużo biegał i dryblował. Inny zdobywca bramki z tego meczu – Guti, także zagrał na miarę swoich możliwości i pokazał, że podczas nieobecności Zidane’a jest w stanie pokierować umiejętnie grą drużyny. Z dobrej strony pokazali się również Beckham, Mejía i, oczywiście wprowadzony w trakcie spotkania, Cicinho. W pewnym sensie zwycięstwo nad Alavés zepchnęło w cień inne wydarzenie. Chodzi oczywiście o powrót na boisko Raula po trzymiesięcznej absencji. Miejmy nadzieję, że Raulito, jak i reszta ekipy, poprowadzi Real do kolejnych zwycięstw, zarówno w lidze, jak i w Champions League, gdzie już czeka na nas Arsenal. Spotkanie z „Kanonierami” już we wtorek i oby zakończyło się ono równie efektowną wygraną, co ta dzisiejsza z Deportivo Alavés!

Składy:

Real Madryt: Casillas; Salgado, Mejía, Sergio Ramos, Raúl Bravo; Diogo, Beckham (Cicinho 74’), Guti, Baptista (Raúl 66’); Robinho y Ronaldo (Cassano 58’).

Deportivo Alavés: Costanzo; Edu Alonso, Juanito, Sarriegui, Coromina; Astudillo, De Lucas (Blago 74’), Lacen; Bodipo (Jandro 71’), Nené, Aloisi.

Gole:
1:0 – Guti 5’

2:0 - Robinho 10’

3:0 - Cicinho 75'


Statystyki:

Strzały (celne): 12 - 12 (6 - 3)
Interwencje bramkarzy: 7 - 6
Faule: 23 - 29
Rzuty rożne: 3 - 0
Rzeczywisty czas gry: 52 minuty, 16 sekund
Posiadanie piłki: 60% - 40%

Kartki:
: Salgado, Guti oraz Sarriegui, Coromina i De Lucas.

Sędzia: Undiano Mallenco

Bramki - przygotowane tradycyjnie przez Maylo - są już dostępne do pobierania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!