Advertisement
Menu
/ marthen / as.com, realmadrid.com

Porażka w Atenach. Olympiacos - Real 2:1

Spotkanie z Olympiacosem Pireus w ramach ostatniej kolejki rundy grupowej...

Spotkanie z Olympiacosem Pireus w ramach ostatniej kolejki rundy grupowej Ligi Mistrzów miało być meczem o przysłowiową pietruszkę. Real Madryt zapewnił już sobie udział w 1/8 finału więc wyjazd do Aten stał się okazją do zdobycia pieniężnej premii za zwycięstwo (a jest to suma opiewająca na kwotę 324 tys. euro), rehabilitacji po ostatnich słabych występach Królewskich i zmazania złego wrażenia. Ponadto wraz z nowym trenerem Lopezem Caro wyprawa do Grecji stała się szansą dla wielu młodych, utalentowanych i głodnych sukcesów piłkarzy Castilli, którzy pod wodzą swojego opiekuna mieli zdobywać cenne doświadczenie, a być może pokusić się o spektakularne zwycięstwo. Spektakularne, gdyż Real Madryt w tym meczu występował w roli faworyta, przynajmniej na papierze, i chyba niewielu wierzyło w to, że hiszpański gigant może przegrać z greckim klubem, który przecież do piłkasrkich potentatów nie należy. I to nawet pomimo słabej formy Blancos w ostatnich meczach oraz gorącego terenu przeciwnika znanego z fanatycznych kibiców.

I chyba nikt by nie przykładał dużej wagi do tego meczu, gdyby nie wydarzenia z ostatnich dni, a jak wiadomo w Madrycie działo się wiele. Fatalna postawa Galacticos sprawiła, że brazylijski szkoleniowiec Vanderlei Luxemburgo stracił pracę, a zastąpił go dotychczasowy szkoleniowiec Realu Madryt Castilli Lopez Caro. Jakby tego było mało, klub ogłosił, że Arrigo Sacchi z powodów osobistych jest zmuszony pod koniec grudnia zrezygnować ze stanowiska dyrektora ds. sportowych Realu Madryt. Oficjalnie nie ma to żadnego związku z dymisją Luxe, ale jak jest naprawdę to prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Zamieszanie w Madrycie spowodowało, że występ w Atenach był pierwszym testem dla nowego szkoleniowca, bacznie obserwowanym w nadziei ujrzenia chociażby cienia szansy na lepszą przyszłość Królewskich. Ale po kolei.

Real do Grecji przyleciał bez wielu podstawowych piłkarzy (m.in. Zidane, Ronaldo, Helguera, Beckham, Roberto Carlos, Guti) natomiast powołanych jeszcze przez Luxemburgo zostało wielu piłkarzy Castilli. Królewscy zaczęli od mocnego uderzenia, gdyż już w 7 minucie meczu było 0:1. Strzał Sergio Ramosa znalazł drogę do bramki przeciwnika po szybko wykonanym rzucie wolnym przez Raula Bravo. Lopez Caro wykazał się trenerskim nosem i ustawił piłkarzy tam, gdzie mogli spisywać się jak najlepiej. Robinho grał na lewej flance, natomiast Baptista akompaniował Soldado w ataku. Po kwadransie gry faulowany w okolicach pola karnego był Baaptista W obliczu absencji Davida Beckhama i Roberto Carlosa sam poszkodowany postanowił wymierzyć sprawiedliwość i niewiele brakowało, aby podwyższył prowadzenie Królewskich, ponieważ tylko poprzeczka strzeżonej przez Nikopolidisa bramki uratowała Greków przed utratą gola. Z drugiej strony barykady starał się inny Brazylijczyk – Rivaldo, którego wszyscy tak dobrze znamy jeszcze z występów w Barcelonie, jednak nie był w stanie chociażby doprowadzić do remisu.

A tymczasem Real raz po raz stwarzał zagrożenie grą skrzydłami – koncepcją gry całkowicie odrzuconą przez Vanderleia Luxemburgo. Robinho na lewej i Balboa na prawej flance. Młody crack prawie strzelił gola, kiedy to w 32 minucie po jego pięknym strzale piłkę z linii bramkowej wybił Schürrer. Z kolei młody wychowanek miał swoją chwilę chwały w 42 minucie. Nietuzinkowym zagraniem obsłużył Baptistę, który podał do Soldado i tylko dobra postawa Nikipolidisa sprawiła, że wynik nie uległ zmianie. W pierwszej połowie piłkarze Castilli zagrali bez kompleksów i prezentowali się poprawnie, a momentami wręcz dobrze. Mimo iż obie drużyny miały swoje okazje, to jednak Real Madryt miał bardziej klarowne sytuacje do zdobycia gola i prowadził całkowicie zasłużenie, chociaż przy odrobinie szczęścia prowadzenie mogło być wyższe.

W drugiej połowie Real nie naciskał szczególnie na przeciwnika, a Pavon, Sergio Ramos i Raul Bravo radzili sobie doskonale w obronie. Do czasu. W 50 minucie Bulut dopadł do piłki wybitej przez Raula Bravo po dośrodkowaniu Djordjevica i przepięknym strzałem doprowadza do remisu 1:1! Diego Lopez nie miał nic do powiedzenia, nawet sam Iker Casillas nie obroniłby tego strzału. Remis wymusił na Realu zmianę postawy. W 58 minucie Lopez Caro przeprowadza pierwszą zmianę: Adrian Martin za Balboę. Nie była to zmiana rewelacyjna, ponieważ 23-letni pomocnik w Castilli gra na lewej pomocy. Real nie rezygnuje z walki o zwycięstwo, co zaowocowało okazją Robinho, który zachowuje się egoistycznie i nie podając do Soldado marnuje wyśmienitą szansę na zdobycie bramki.

W Olympiacosie podobnie jak w pierwszej połowie bardzo aktywny był Rivaldo, jednakże w 69 minucie po doskonałym podaniu Okkasa z 4 metrów nie trafia w bramkę. Kilka minut później podobną akcję przeprowadzają Baptista na spółkę z Soldado, lecz również z podobnym skutkiem. Nastąpiły kolejne zmiany w zespole Królewskich. Jurado zmienił Robinho, a za De la reda wszedł Javi Garcia. Mecz jakby się uspokoił i obie drużyny zdawały się czekać na końcowy gwizdek sędziego. Po sennych momentach w 87 minucie zrobiło się już 2:1. Toure podaje do Rivaldo i Brazylijczyk tym razem nie ma problemów w umieszczeniu z najbliższej odległości piłki w bramce. Real nie rezygnował z doprowadzenia przynajmniej do remisu, starał się Soldado, ale tego dnia już nie było nam dane ujrzeć bramki dla Blancos. I w ten oto sposób Rivaldo jak za starych dobrych czasów znów napsuł krwi Królewskim i zepsuł debiut Lopezowi Caro.

Olympiacos dopiął swego i pokonał u siebie Real Madryt. Z wyniku możemy nie być zadowoleni, jednak z gry jak najbardziej tak. Królewscy grali nieźle, zważając na skład w jakim wystąpili w tym meczu. Piłkarze Castilli grali co najmniej poprawnie i co najważniejsze zdobywali bardzo cenne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w niedalekiej przyszłości. Jeden mecz to za mało, żeby powiedzieć coś więcej o Lopezie Caro, ale na pewno cieszy fakt, że potrafił ciekawie ustawić drużynę. Miejmy nadzieję, że dzisiejszy mecz dobrze rokuje na przyszłość i mimo iż został przegrany to jest zapowiedzią zmian na lepsze.

SKŁADY:
Olympiacos: Nikopolidis - Mavrogenidis, Kapsis (Kostoulas 64'), Shürrer, Bulut - Stoltidis, Touré, Kafes (Babangida 80'), Djordjevic - Rivaldo, Dani (Okkas')
Real Madryt: Diego López - Diogo, Pavón, Sergio Ramos, Raúl Bravo - Gravesen, De la Red (Javi García 80'), Balboa (Adrián Martín 57'), Baptista - Robinho (Jurado 80'), Soldado

STATYSTYKI:
Strzały (celne): 18 - 12 (5 - 4)
Interwencje bramkarzy: 9 - 7
Faule: 11 - 24
Rzuty rożne: 7 - 5
Rzeczywisty czas gry: 56 minut, 9 sekund
Posiadanie piłki: 49% - 51%

GOLE:
0:1 Sergio Ramos 7'
1:1 Bulut 50'
2:1 Rivaldo 87'

: Toure, De la Red, Baptista, Diogo

Sędziował pan Kim Milton Nielsen.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!