Advertisement
Menu

Czy Real potrzebuje policjanta?

Felieton Tomasza Ćwiąkały

„Camp Nou. Klasyk zakończył się przed kilkoma minutami. Kibice Barcelony zaczynają skandować «Julen, quedate!». «Julen, zostań!». Celebrowanie jednego z największych zwycięstw w sezonie zaczyna zmieniać się w szyderkę z upokorzonego rywala. Bo tak też wyglądały ostatnie minuty meczu. Olé, olé, olé. Jawne pastwienie się każdym ruchem na boisku. Z każdym kolejnym podaniem zawodnicy Realu sprawiali takie wrażenie, jakby chcieli poprosić sędziego Sáncheza Martíneza o szybsze zakończenie spotkania. Żeby nie przegrać wyżej niż manitą.

Jeśli wierzyć lokalnym mediom, wyrok na Julena Lopeteguiego został ogłoszony po przegranej z Alavés. Następnie podtrzymany przez drugą instancję po porażce z Levante. Gilotyna miała ewentualnie spaść na Camp Nou. Ewentualnie, bo zwycięstwo lub remis przy pozostawieniu pozytywnego wrażenia mogły jakimś cudem utrzymać trenera na stanowisku. Jedyny pozytyw, jaki pozostał Lopeteguiemu z Katalonii, to kilkanaście minut drugiej połowy, gdy zmienił system, przeszedł na trójkę obrońców i – o ile w ogóle można użyć takiego twierdzenia – Królewscy przez chwilę zaczęli dominować. Strzelili nawet gola na 1:2. Na te niepowodzenia perfekcyjnie jednak zareagował Ernesto Valverde. Wprowadził Semedo i przesunął piętro wyżej Sergiego Roberto, który wraz ze zmiennikami Dembélé oraz Vidalem wrzucił Barcelonę na zupełnie inne tory. Jak mawiają Hiszpanie – Valverde załatwił Lopeteguiego przy tablicy. Zdeklasował go decyzjami personalnymi i taktycznymi.

Po meczu wbrew pozorom nie uświadczyliśmy jednak polowania na jego głowę. Przeciwnie – ruszyła wręcz kampania, by bronić szkoleniowca. MARCA wrzuciła nawet na okładkę wielki napis: «Wina nie leży tylko po stronie Julena». Temat Cristiano Ronaldo i tak będzie wracał przez cały sezon, ale przypominano, że Real osłabiano z roku na rok. Że przy kolejnych transferach tracono gole. Że – jak poinformował El País – Lopetegui poprosił o ściągnięcie obrońcy, środkowego pomocnika i Rodrigo Moreno, a Florentino Pérez postawił weto. I przede wszystkim – że rynek zmienił się na tyle, że sama magia, glamour towarzyszący marce Santiago Bernabeu przestał działać”, pisze na łamach Przeglądu Sportowego Tomasz Ćwiąkała, który na co dzień komentuje spotkania ligi hiszpańskiej w kanałach Eleven Sports.

Cały artykuł można przeczytać tutaj.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!