Advertisement
Menu

Odliczania do finału ciąg dalszy

Zapowiedź meczu Sevilla – Real Madryt

Ten faulował, tamten nie był na spalonym, jeszcze inny ciągle bezkarnie prowokował. Sto karnych nieodgwizdanych, sędziowanie, jak w lesie, modlitwy o VAR i, co za tym idzie, wzajemne przekrzykiwanie się, kto w meczu pozbawionym realnej stawki został pokrzywdzony bardziej. Jeszcze nie wszyscy zdążyli dać sobie po mordzie czy też – w mniej drastycznych przypadkach – podać sobie dłonie po gorących kłótniach dotyczących ostatniego Klasyku na Camp Nou, a już przychodzi nam rozgrywać kolejny mecz. Dziś rywalem Królewskich na Sánchez Pizjuán będzie Sevilla, czyli następny z zespołów które – przynajmniej w teorii – tanio skóry nie sprzedadzą.

Dlaczego użyliśmy zwrotu „przynajmniej w teorii”? Cóż, głównie dlatego, że w tym sezonie ekipa z południa Hiszpanii przeżywa prawdziwy armagedon. Dość powiedzieć, że sytuacja była na tyle dramatyczna, że włodarze na trzy kolejki przed końcem postanowili zwolnić Vincenzo Montellę i zatrudnić pozostającego przez rok bez pracy i szykującego się już raczej do spokojnej emerytury Joaquína Caparrósa. Hiszpan jest swoją drogą trzecim szkoleniowcem Sevilli w tym sezonie – pod koniec grudnia wyrzucono przecież jeszcze Eduardo Berizzo.

Z jednej strony można się zastanawiać, czy działacze nie mogli poczekać z szukaniem nowego trenera do końca rozgrywek, z drugiej – ostatnie wyniki Montelli były wręcz dramatyczne. Przed jego pożegnaniem w lidze Sevilla zaliczyła siedem meczów bez zwycięstwa, w międzyczasie przegrała dwumecz z Bayernem, a na sam koniec została przeciągnięta po ziemi przez Barcelonę w finale Pucharu Króla (porażka 0:5). Łącznie daje nam to dziesięć spotkań bez wygranej.

Jedynym pozytywnym akcentem w tej kampanii było wyeliminowanie z Ligi Mistrzów Manchesteru United i awans po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci do ćwierćfinału najbardziej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu. Tak czy owak, wydaje nam się, że kibice naszych dzisiejszych rywali z chęcią zamieniliby to osiągnięcie na uniknięcie niezliczonych kompromitacji w Primera División i finale Copa Del Rey.

Fatalny sezon Sevilli potwierdza poniekąd także nasza pierwsza potyczka z Andaluzyjczykami, jeszcze za kadencji Berizzo. Na Santiago Bernabéu rozegraliśmy wówczas chyba jeden z najlepszych ligowych meczów w tych rozgrywkach. W pierwszej połowie grudnia wygraliśmy 5:0, wszystkie bramki zdobywając jeszcze przed przerwą. Do siatki trafiali Nacho, dwukrotnie Cristiano Ronaldo, Toni Kroos, a gwóźdź do trumny wbił Achraf.


Real myślami w Kijowie, Sevilla – przy planowaniu nowego sezonu. Chyba tak w najbardziej dosadny sposób opisalibyśmy nastroje panujące przed dzisiejszą konfrontacją. Na pewno jednak nie napiszemy, że na Sánchez Pizjuán nie obejrzymy dziś kawałka dobrej piłki. Ani tym bardziej, że na jednym z najgorętszych stadionów w Hiszpanii czekać nas będzie spacerek.

W Polsce po zmianie trenera często mówi się o legendarnym efekcie nowej miotły. W debiucie Caparrós zdołał zwyciężyć z Realem Sociedad 1:0. Podejrzewamy, że Sevilla będzie chciała u siebie choć odrobinę zrehabilitować się za wybryki z minionych kilku(dziesięciu) tygodni i rzutem na taśmę wskoczyć do eliminacji Ligi Europy. A my? A my będziemy starali się podtrzymywać formę przed finałem Ligi Mistrzów. Miejmy nadzieję, że tym razem, w przeciwieństwie do Klasyku, wygra nie szczekanina i lamenty, lecz piłka nożna.

Początek meczu o 21:30. Można go obejrzeć na Eleven Sports 2 w player.pl

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!