Advertisement
Menu

Ostateczny krach polityki Pereza: Juve - Real 2:0

Juve - Real 2:0

Gdy dwa tygodnie temu Real Madryt podejmował na Santiago Bernabeu Juventus Turyn, jedna z hiszpańskich gazet pisała o gotowaniu makaronu. Pozostańmy przy tej kucharskiej metaforze. Królewskim nie udało się makaronu ugotować: "Stara Dama" wygrała z Blancos 2:0 i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Królewscy przystępowali do meczu z jednobramkową zaliczką. To Juve - z trójką w ataku: Del Piero, Zalayetą i Ibrahimovicem - musiało odrabiać straty i już w 6 minucie Zlatan Ibrahimovic (czy był spalony?) nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem. Real - z powracającymi do składu Zidanem i Raulem - "odpowiedział" nieudanymi zagraniami Ronaldo, jakby zdeprymowanego gwizdami, którymi częstowali go tifosi. A Juve wciąż atakowało. W 14 minucie groźną akcję przeprowadził Camoranesi, 5 minut później – Del Piero.

Obraz gry się nie zmieniał. Wciąż przeważał Juventus. W 22 minucie ekwilibrystycznie wybił piłkę Helguera, a dobitka Zalayety minęła bramkę. Chwilę później akcję zakończoną niecelnym strzałem przeprowadził rekonwalescent Zizou. Ze strony gospodarzy odpowiedział Zalayeta. W 38 minucie kompromitującą stratę zaliczył Ronaldo. Zrehabilitował się 2 minuty później: ograł Thurama i strzelił minimalnie niecelnie. Minutę przed końcem pierwszej połowy mieliśmy jeszcze zamieszanie w polu karnym Realu. Jednak do przerwy żadna z drużyn nie zdołała strzelić bramki. Więcej okazji miał Juventus, w którym wyróżniali się Ibrahimovic i Camoranesi. W Realu dobrze grał Gravesen.

Pierwsza groźna akcja w drugiej połowie była dziełem Ronaldo. Brazylijczyk przeprowadził kapitalny rajd, zakończony strzałem sparowanym przez Buffona na słupek. W odpowiedzi Zalayeta zatrudnił Ikera. W 57 minucie nastąpiła kluczowa zmiana. Bezbarwnego Del Piero (takiego włoskiego Raula) zastąpił Trezeguet. Zanim Francuz - że użyje wyświechtanego sformułowania - odmienił losy meczu jeszcze m.in. Camoranesi próbował wymusić rzut karny i swą szanse zmarnował Ibrahimovic.

W 75 minucie Juventus odrobił straty z pierwszego meczu. Dośrodkowywał rozgrywający świetny mecz Camoranesi, głową zgrał piłkę Ibrahimovic (piłkarz meczu?), a David Trezeguet pięknym strzałem nie dał szans Ikerowi. Zasłużone prowadzenie podopiecznych Fabia Capello. Chwilę przed tą bramką Luxemburgo zamienił Zidane'a na Gutiego. 5 minut po stracie bramki swą okazję miał Solari, wprowadzony za Beckhama. W 84 minucie fantastycznie huknął z rzutu wolnego Roberto Carlos. Choć odległość od bramki była duża, strzał sprawił kłopot Buffonowi, bowiem piłka nabrała silnej rotacji. Chwilę później nic nie wyszło z zamieszania pod bramką Juve. W 87 minucie wyrównał Ronnie – ze spalonego. Nim Markus Merk zagwizdał na dogrywkę, jeszcze Zlatan Ibrahimovic popisał się genialnymi zwodami, a Solari odrobinkę się skompromitował w polu karnym Juve.

Podczas dogrywki obie drużyny były już - co zrozumiałe - zmęczone, więc gra trochę siadła. W 95 minucie Luxe wprowadził Owena za Raula - zrobił to o 95 minut za późno. Najgroźniejsza akcją w pierwszej części dogrywki był minimalnie niecelny strzał Zalayety.

W drugiej części doliczonego czasu gry sędzia wyrzucił z boiska Tacchinardiego i Ronaldo. Finezyjny jak gra w piątej lidze polskiej Włoch zaatakował Roniego, a ten nie pozostał mu dłużny. Szkoda, że Brazylijczyk nie utrzymał nerwów na wodzy... Jeszcze Figo ładnie, aczkolwiek niecelnie strzelił z rzutu wolego i po chwili... było pozamiatane. Raul Bravo (tak na marginesie: czy lewonożny piłkarz powinien grać na prawej obronie?) wybił piłkę wprost pod nogi Zalayety i Urugwajczyk zza pola karnego ładnym strzałem pokonał Ikera Casillasa. 2:0. Chwilę przed końcem meczu swej okazji nie wykorzystał świetny, lecz nieskuteczny Szwed Ibrahimovic. W ostatnich sekundach Guti zamiast wrzucać piłkę "na aferę" w pole karne Juventusu, podał ja bodajże do Gravesena i Markus Merk zakończył mecz. Piłkarze z Turynu, podobnie jak przed dwoma laty, okazali sie lepsi od Merengues. W obu przypadkach przegrywali jedną bramką na Santiago Bernabeu, by potem u siebie strzelić o dwa gole więcej.


Mecz na Delle Alpi był ostatecznym krachem "galaktycznej" polityki Florentina Pereza. Na tle przeciętnego w pierwszej i dobrego, aczkolwiek nie rewelacyjnego w drugiej połowie Juventusu Królewscy wypadli jak drużyna oldbojów. Żeby było śmiesznie, najlepiej zaprezentowała się chyba obrona, która jednak na tle defensywy Juventusu wypadła i tak słabo. Pomoc – wolne żarty. Poza grą Gravesena w pierwszej odsłonie meczu, nie pokazała niczego. Beznadziejny (straty, straty, straty) Figo; mało widoczny Becks (czyżby brakowało ambicji, panie ładny?); będący cieniem samego siebie Zizou (jego po części usprawiedliwia kontuzja)...

Atak? Ronaldo 10 fatalnych zagrań przeplatał dwoma udanymi. Raul (tak, tak, był po kontuzji) jest karykaturą zawodnika, który swego czasu potrafił w pojedynkę (no dobra - z pomocą Redondo) rozklepać Manchester United. Niczego do gry nie wnieśli też rezerwowi: Guti, Solari i Owen (Anglik miał najmniej czasu, żeby cokolwiek zdziałać).

Zero pomysłu na grę, zero polotu, szybkości, siły – oto Real Madryt. Stan na marzec 2005 roku. Na tle Królewskich Juventus zaprezentował się - zwłaszcza w drugiej połowie - bardzo dobrze... bo też inaczej w takiej sytuacji zaprezentować się nie mógł! Świetnie zorganizowana obrona kierowana przez Buffona; bardzo dobra pomoc z mającym swój dzień Camoranesim. I skuteczny atak – ze wspaniałym Ibrahimovicem oraz Zalayetą i Trezeguetem, którzy zrobili to, czego wymaga się od napastników: trafili do siatki.

We wtorek na Stamford Bridge i w środę na Delle Alpi prysł też mit Primera Division, uważanej przez wielu za najsilniejszą ligę świata. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów nie zagra żaden klub z Hiszpanii. A Realowi pozostają iluzoryczne szanse na mistrzostwo kraju. Barcelona, która też odpadła z Champions League, raczej nie roztrwoni ośmiopunktowej przewagi...

fot.marca.com

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!