Advertisement
Menu

Emocjonujący i wygrany trening

Koszykarze pokonali Oklahoma City Thunder (142:137)

Towarzyskie starcie Realu Madryt z Oklahoma City Thunder, rozegrane w ramach cyklu NBA Global Games, zapewniło kibicom wieczór pełen wrażeń. Madrytczycy nawet w meczu bez stawki pokusili się o emocjonującą remontadę. Odrobili stratę dwudziestu dwóch punktów, doprowadzili do dogrywki rzutem w ostatniej sekundzie (odpowiedzialny za to był nie kto inny, tylko sam Sergio Llull), a następnie zapewnili sobie zwycięstwo (142:137). Real Madryt po raz drugi w historii pokonał klub występujący na co dzień w lidze NBA.

Amerykański zespół już na samym początku punktował dwukrotnie częściej od gospodarza i oddzielił się od niego solidną przewagą piętnastu punktów (15:30). Świetnie odczytywał jego ofensywne zamiary, przechwytywał piłki, a sam starał się atakować kombinacyjnie i szybko. Real Madryt był zagubiony i spóźniony w reakcjach na obu końca boiskach, nie potrafił odnaleźć w grze płynności i wyraźnie odstawał od przeciwnika we wszystkich aspektach gry.

Treningowy charakter starcia nie zmienił nastawienia Pabla Lasa, tradycyjnie wymagającego od podopiecznych najlepszej postawy i nieustannie wytykającego im popełnione błędy. Szkoleniowiec starał za to oszczędzić podstawowych graczy zespołu i stosował bardzo urozmaiconą rotację. Jak przystało na sparing, emocji było jak na lekarstwo, zwłaszcza gdy dystans dzielący oba kluby sięgał nawet dwudziestu dwóch punktów (28:50).

Wiele zmieniło się po przerwie. Madrytczycy wypychani byli spod kosza przez świetnie zorganizowaną defensywę Oklahoma City Thunder, na co odpowiedzieli szybkim i sprawnym rozegraniem piłki po obwodzie. Trey Thompkins zapoczątkował seryjne gromadzenie celnych rzutów trzypunktowych, do czego po czasie przyłączyli się jego koledzy. Wspólnymi siłami uzbierali tego wieczoru aż dwadzieścia trójek (przy jedenastu rywala). Akcja po akcji straty miejscowej drużyny topniały, czyniąc pojedynek zaciętym i ciekawym.

Jeszcze cztery sekundy przed końcem Real Madryt przegrywał różnicą pięciu punktów (121:126). Andrés Nocioni stanął na linii rzutów osobistych przed szansą na zdobycie trzech punktów. Wykorzystał tylko dwie próby, trzecią umyślnie pudłując. Piłka zawędrowała w ręce odpowiedniej osoby, Sergio Llulla, który celnym rzutem z dystansu doprowadził do dogrywki. Kontynuując passę z regulaminowego czasu gry, gospodarze wygrali ostatnią partię, jak i cały mecz, różnicą pięciu punktów.


142 – Real Madryt (22+28+37+39+16): Llull (22), Carroll (24), Fernández (11), Thompkins (16), Ayón (6) – Randolph (12), Draper (-), Nocioni (16), Dončić (3), Mačiulis (6), Reyes (2), Hunter (19), Suárez (-), Taylor (5).

137 – Oklahoma City Thunder (35+30+30+31+11): Westbrook (18), Oladipo (34), Roberson (6), Sabonis (7), Adams (7) – Morrow (8), İlyasova (11), Abrines (12), Kanter (29), Price (-), Singler (5), Huestis (-), Tarczewski (-).

Statystyki

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!