Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Starcie dwóch światów

Zapowiedź meczu Real Madryt – Rayo Vallecano

Gdyby Rayo Vallecano było aktorem, byłoby Jamesem Deanem. Gdyby było filmem, byłoby „Buntownikiem bez powodu” Nicholasa Raya. Gdyby było książką, byłoby „Buszującym w zbożu” J.D. Salingera. Gdyby było matematykiem, byłoby Grigorijem Perelmanem. Gdyby zaś było polskim politykiem, prawdopodobnie byłoby Pawłem Kukizem. Tak w najbardziej obrazowy sposób można przedstawić naszych dzisiejszych rywali, którzy odbędą dziesięciokilometrową podróż z innego świata, Vallecas (sami wolą pisownię „Vallekas”), na Santiago Bernabéu, by po raz kolejny okazać pogardę względem wielkich firm, będących w ich odczuciu odzwierciedleniem niszczącego ludzkość i stanowiącego źródło wszelkiego zepsucia dzikiego kapitalizmu. Zanim jednak przejdziemy do futbolowej analizy naszego przeciwnika zajmijmy się tym, co z naszej perspektywy wydaje się bardziej istotne, czyli nastrojami panującymi w szeregach Królewskich oraz tym, co dzieje się wokół klubu.

Jest kryzys. Nie ma kryzysu. Znowu jest kryzys. A nie, jednak nie. Czeryszew nie wiedział. No ale przecież musiał wiedzieć. Błąd administracyjny. Jaki błąd? Barcelona zremisowała, liga nie jest jeszcze przegrana. Porażka z Villarrealem. Jednak już po mistrzostwie. Winny Benítez. Wyrzucić. To może Zidane? Niech wróci Ancelotti. Zwolnili Mourinho, niech zrobi tu porządek! Florentino też winny. I piłkarze. I klubowy ogrodnik.

Tak mniej więcej wygląda obecnie sytuacja w Realu Madryt. Głos w całej sprawie zabierają najważniejsze osobistości świata futbolu – dziennikarze, byli zawodnicy Królewskich i nie tylko, trenerzy, a także nasi redaktorzy (z ich poglądami zapoznacie się tutaj i tutaj). Ilu ludzi, tyle opinii. Nikt nie pozostaje obojętny. Najczęściej osądy pozostają zero-jedynkowe, co zresztą nie może za bardzo dziwić. Niezależnie jednak od tego, czy ktoś uważa sezon za spisany na straty czy też nie, jednemu nie da się zaprzeczyć – wokół klubu panuje chaos. Niesamowity chaos. Kumulacja akcji niczym w filmach z Jasonem Stathamem.

Rafa Benítez po raz kolejny (który to już?) musi wszystko odkręcać, udowadniać swoją wartość i starać się dowieść, że jego wybór na stanowisko szkoleniowca Realu Madryt nie był błędem. Hiszpan wydaje się osobą, która obecnie w największym stopniu wierzy w to, że na koniec sezonu pod Cibeles w fontannie nie będą jedynie mielić się łzy bogini płodności. Najpierw jednak Rafa musi poradzić sobie z masą problemów. Dekoncentracja, nieumiejętność równej gry przez 90 minut, Ramos z głową w chmurach, wciąż zawodzący mimo wszystko Ronaldo, wrzutki Danilo, z których do adresata dochodzi jedna na milion, i tak dalej, i tak dalej... W tym sezonie można już zapomnieć o „śmieciowych meczach”, w których Real goli kolejnych amatorów z wykorzystaniem trzydziestu procent możliwości. Zwycięstwa – najlepiej efektowne – potrzebne są od zaraz.

No dobrze, to teraz jeszcze trochę o Rayo. Los Franjirrojos pod względem piłkarskim idealnie wpasowują się w stereotyp romantycznego samobójcy. Jedziemy na Campo Nuevo? Staramy się na nich siedzieć od początku. Calderón? Pokażmy im, że mamy równie silne charaktery i zaprezentujmy im nasz futbol. Bernabéu? Niech nasi kibice najpierw zakrzyczą kilkadziesiąt tysięcy pożeraczy słonecznika, a my na murawie zagramy w otwarte karty. „Mamy wybrać się na Campo Nuevo, żeby murować się przez 90 minut? Gdzie tu radość z oglądania meczu?”, powie przeciętny kibic Rayo Vallecano. Szaleństwo czy wierność ideałom? Pewnie i jedno, i drugie. Tak czy inaczej, styl naszego rywala mimo wszystko potrafi solidnie zamydlić oczy, ponieważ co tak naprawdę daje to, że po porażce 2:5 z Barceloną podopieczni Paco Jémeza są chwaleni, skoro aktualnie zajmują 18. pozycję w tabeli? Ostatnie zwycięstwo? Prawie półtora miesiąca temu z Granadą. Ostatnia wygrana na wyjeździe? Równo trzy miesiące temu z Las Palmas. Aż strach pomyśleć, jak by to wyglądało, gdyby na Vallecas nie było dziś doświadczonego Javiego Guerry, czyli kolejnego z zawodników – przedtem byli to Alberto Bueno i Gaël Kakuta – który na Vallecas nagle wrócił do żywych.

Przed dzisiejszym spotkaniem Paco Jémez stwierdził, że stawia oba jaja, iż jego zespół zagra świetne spotkanie. Czy na pomeczowej konferencji będzie piszczał cienkim głosem? Cóż, tak po ludzku nie wypada mu tego życzyć. Ograniczmy się więc do życzenia Realowi Madryt zwycięstwa. W końcu ponad rok temu Królewscy wygrali z Rayo 5:1, a gości i tak chwalono za dzielną postawę i mimo wszystko ładną dla oka grę. I wilk syty, i owca cała. Chyba nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby było tak i tym razem.

A tak już na sam koniec, gdybyście chcieli na chwilę zostać po godzinach, tutaj znajdziecie obszerny materiał na temat Rayo Vallecano, który opublikowaliśmy jakiś czas temu na naszym portalu.

Początek meczu o godzinie 16:00. Transmisję zobaczyć można na STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!