Advertisement
Menu
/ vozpopuli.com

Sanchís: Obaj bramkarze zasługują na równe wsparcie trenera

Wywiad z byłym zawodnikiem Realu Madryt

Co pan widział w Jesé sześć lat temu?
Chłopak w wieku 15 lat przyszedł zagrać na moim turnieju. Widziałem jak gra i powiedziałem jego trenerowi, Ramisowi, że trafi do pierwszej drużyny. Również prawdą jest to, że według Ramisa, który miał go na co dzień, Jesé musiał dojrzeć jako osoba, bo miał pewien problem. Jednak kiedy widzisz zawodnika w takim wieku grającego w piłkę z taką łatwością, z taką wielką łatwością, rozumiesz, że wiele musiałoby się wydarzyć, żeby mu się nie udało. Takie wywarł na mnie wrażenie – powiedział Manolo Sanchís, były piłkarz Blancos

Zawodnik, który w takim stopniu zależy od dyspozycji fizycznej, który polega przede wszystkim na szybkości, jaką ma przyszłość przed sobą?
To znaczy, że jeszcze nie widziałeś Jeségo. Teraz mogłeś zobaczyć, jak zdobywa bramki, co jest jedną z jego najlepszych zalet, ale ciągle ma szeroki wachlarz umiejętności piłkarskich, żeby zaskakiwać. Kiedy go widziałem po raz pierwszy, nie zdobył bramki, ale widziałem jakie rajdy robił na prawej i lewej stronie, jak wyprowadzał piłkę z głębi pola, grał jeden na jednego i uczestniczył w kombinacyjnych akcjach. Widziałem w nim tyle rzeczy, że nie musiał strzelać bramki, żebym uważał go za wyjątkowego zawodnika. Mając cały czas na uwadze to, że miał tylko 15 lat.

Można już założyć, że Jesé wszystko sobie poukładał w głowie? Chodzi o te problemy, o których przed chwilą pan mówił czy jego spokój wynika z nieśmiałości związanej z trafieniem do pierwszej drużyny?
Kiedy przychodzisz do Realu Madryt, to naturalnie, że jesteś nieśmiały. Spotykasz się z takimi zawodnikami w szatni, że musisz krok po kroku iść do przodu. Inną sprawą jest to, że te kroki zawsze muszą być do przodu, nigdy do tyłu. Poza tym dojrzałość 15-letniego chłopaka nie może być porównywana z dojrzałością prawie 21-letniego zawodnika. To sześć lat różnicy, przez które można zyskać więcej pewności siebie.

Jeśli ktoś sam mówi, że widzi siebie za cztery lata ze Złotą Piłką, że jego talent jest wystarczający, aby to osiągnąć, to jest wada czy zaleta?
Na dzisiaj uważam, że to działa bardziej niekorzyść niż jest zaletą. Jeśli Złota Piłka ma nadejść, nadejdzie. Jedyne, co teraz mógł stworzyć, to fałszywe oczekiwania. W najlepszym przypadku odrobinę niepokoju, żeby ustawić swoją karierę w miejscu, w którym jeszcze nie jest. Może zdobyć Złotą Piłkę, oczywiście, ale jeszcze nie teraz.

Jeśli to zdanie pochodzi od Jeségo, a nie z jego otoczenia.
Więc, jeśli to on powiedział… Dla mnie piłkarze dzielą się na dwie grupy, ci, którzy coś mówią i później to spełniają i pozostałych. On sam sobie ustanawia limit, do którego musi dojść. Zawodnicy, którzy mówią, a później tego nie spełniają, nie podobają mi się.

Kiedy wróci Cristiano, Jesé będzie musiał znów usiąść na ławce? Czy już wywalczył sobie miejsce w składzie?
Już jest jednym z zawodników w kadrze. Jasne jest, że Cristiano będzie grać, tak czy tak. Trener musi zdecydować, na podstawie jego, co widzi, czy jednym z pozostałych dziesięciu graczy jest Jesé. Czy już zrobił wystarczająco dużo, żeby mieć miejsce? Dla mnie tak. Co najmniej na to, żeby być branym pod uwagę. W drużynie są zawodnicy z niesamowitą jakością. Jednak ja nie łączyłbym obecności Jeségo z obecnością Cristiano, oni są zupełnie kompatybilni. Może grać na pozycji Bale’a, Benzemy czy na mediapunta, pozycji, której obecnie nikt nie zajmuje. Są trzy czy cztery pozycje, na których widziałem, że gra i robi to dobrze. Nie powinno być debaty Jesé czy Cristiano, ale raczej Jesé z Cristiano.

Uważa pan, że zasługuje na powołanie do reprezentacji? To madridismo czy sprawiedliwość? Jest za wcześnie czy nadszedł już ten czas?
Pytasz osobę, która awansowała do pierwszej drużyny w wieku 18 lat, zadebiutowała i zaczęła grać w podstawowym składzie. Mając 20 czy 21 lat byłem już w reprezentacji. Nie można patrzeć na datę urodzenia, trzeba obserwować zawodnika. Według mnie Jesé, za to co robi, zasługuje na powołanie do reprezentacji. Przynajmniej na to, żeby go wziąć pod uwagę. Jest wielu fantastycznych zawodników ze znakomitą historią. To Vicente musi zdecydować.

„Bardzo trudno wyciągnąć Di Stéfanów ze szkółki Realu Madryt, ale Raúlów, Casillasów, Gutich czy Piątkę Sępe, którzy odcisnęli piętno na madridismo już nie tak trudno”. Jesé potwierdza te słowa Florentino Péreza?
Nie o to chodzi, że trudno wyciągnąć Di Stéfano ze szkółki Realu Madryt. Trudno go wyciągnąć z jakiejkolwiek szkółki na świecie. To zawodnik wyjątkowy i niepowtarzalny. Od tamtej pory pojawili się tacy zawodnicy jak Raúl, Buitre czy Míchel, co również nie jest łatwe. Jeśli takie by było, każdego roku pojawiałoby się dwóch czy trzech takich zawodników. Jednak jeśli dbasz o szkółkę i stawiasz na nią, chłopak, który pokonuje drogę od samego dołu, może dojść do celu.

Ma pan oko do wyłapywania talentów. Dlaczego nie pracuje pan w futbolu?
Nie jestem całkowicie poza futbolem. Moje aktywności są bardzo połączone ze światem futbolu. Jeśli odnosisz się do posady skauta, dyrektora sportowego, trenera… to jest coś, do czego nie jestem powołany. Wolę robić inne rzeczy.

Ma pan na oku jakąś kolejną perełkę?
Nie, teraz nie. Jest kilku chłopaków wśród tych, których ostatnio oglądałem, którzy mi się podobają. Jednak spokojnie. Jest jeden, który moim zdaniem zacznie grać w tym roku w Castilli – Marcos. Środkowy pomocnik, bardzo utalentowany, podoba mi się. Dwa lata temu miałem José Rodrígueza na moim turnieju i dałem mu nagrodę dla najlepszego zawodnika. Miał 17 lat. Już grał w pierwszej drużynie, jest gdzieś tam między profesjonalnym futbolem a Castillą. To może się podobać, ale trzeba zachować spokój. Są chłopcy, których jeśli na tym etapie kariery przesuniesz o dwa stopnie do góry, możesz im wyrządzić krzywdę.

Cristiano Ronaldo ciągle nie jest przez wszystkich lubiany, dlaczego?
Nie, nie zgadzam się. Cristiano jest zawodnikiem, który miał swój sposób bycia i pracy, który nie otwierał drzwi dla nowych przyjaźni. Myślę, że w końcu zdał sobie sprawę, że może być dalej wielką postacią, liderem i jednocześnie być blisko swojej drużyny, rodziny, przyjaciół. Teraz wydaje mi się, że jest zawodnikiem bardzo, bardzo, bardzo docenianym i kochanym przez wszystkich ze swojego otoczenia. Jeśli chodzi o kibiców przeciwnych drużyn, oni są bardziej niechętni do niego, ponieważ jest bardzo dobry. Jednak sądzę, że Cristiano zmienił zachowanie na lepsze.

Co Cristiano ma w sobie z piłkarza, a co z marketingu?
Powiedziałbym, że 99 procent z tego, co robi Cristiano, to futbol. Pozostały jeden procent stanowi marketing.

Czy to, że w muzeum woskowych figur Cristiano jest w koszulce Portugalii, co było jego wyborem (ku uciesze Nike), nie jest pewnym ciosem dla Realu Madryt?
Nie, wiedział dlaczego podjął taką decyzję. Cristano był przez wiele lat w Manchesterze United, a teraz w Realu Madryt, który jest prawdopodobnie najlepszym etapem w jego karierze, jednak jutro może już być gdzieś indziej. I co wtedy zrobi? Będzie zmieniał koszulkę każdego roku? Jedyne, co się nie zmieni przez całą jego karierę, jest reprezentacja. Nie wydaje mi się, żeby to był zły wybór.

Zapomniał pan już czy dalej marzy o stanowisku prezesa Realu Madryt?
Obecnie poświęcam się innym rzeczom. Staram się śledzić drużynę z największą uwagą, ale teraz robię coś innego.

Bardziej podoba się panu ten Real Madryt czy ten Mourinho?
Bardziej mi się podoba drużyna Ancelottiego niż Mourinho. Mourinho lubił życie pełne walki w okopach, a to czasami było zbyt wyniszczające. Niezależnie od tego, jak sobie radzi zespół, docenia się ten spokój, którym emanuje Ancelotti. Zmiana środowiska była pozytywna.

W tym roku jednym z kolorów koszulek jest pomarańczowy… Przyzwyczaił się już pan do tych corocznych zmian kolorów koszulek?
Tak. Poza tym, kto nie przyzwyczaił się do tych rzeczy związanych z marketingiem, będzie cierpiał. Kolorem Realu Madryt jest biały, kolor drugiej koszulki nie jest ważny.

Barça się rozpada?
Nie, nie, nie. Jak może się rozpadać drużyna, która zajmuje pierwsze miejsce w Lidze, wygrała grupę w Lidze Mistrzów i dotarła do finału Pucharu Króla i odmładzająca swoją kadrę? Myślę, że dobrze zarządzają zespołem.

Pan był zawodnikiem, który był blisko grupy Ultras Sur i czasami popierał ich pan w wywiadach. Boli pana czy pochwala pan decyzję klubu?
To co się stało było spowodowane przez rzeczy, o których wiedzą klub i ultrasi. Z zewnątrz możemy zobaczyć, że wsparcie ultrasów na stadionie jest bardzo ważne dla drużyny i atmosfery na stadionie. Ja nie lubię tego wszystkiego, co się dzieje poza futbolem. Ani przemoc, ani wykorzystywanie futbolu do czegoś, co nie jest wspieraniem i cieszeniem się grą twojego zespołu. Wszystko, co jest związane z dopingiem, jest dla mnie fantastycznie.

W pańskiej epoce wspierał pan ultrasów, ponieważ poświęcali się tylko kibicowaniu?
W tamtej epoce otrzymywaliśmy ogromne wsparcie z trybun, wszystko funkcjonowało bardzo dobrze. Przemocy, powtarzam, nie popieram, tak samo jak nie popieram wykorzystywania futbolu jako wymówki do stosowania przemocy.

Pański Real Madryt nigdy nie narzekał na sędziów, bardziej wskazywało się na nich z zewnątrz jako współodpowiedzialnych za wasze zwycięstwa. Teraz nie przestaje się płakać z powodu arbitrów. Co pan o tym sądzi?
Słuchaj, nie wydaje mi się, że teraz nie przestaje się płakać z powodu sędziów. Również to, że my byliśmy jedynymi krytykowanymi za sędziowanie nie jest prawdą. To normalne, że temat sędziowania łączy się ze zwycięstwami. Ja mam na to teorię. Kiedy grasz daleko od własnej bramki, bliżej pola karnego rywali, łatwiej o pomyłkę w polu karnym przeciwników, niż we własnym. Z tego powodu można odnieść wrażenie, że sędziowie pomagają wielkim drużynom. Dlatego wydaje się, że pomagają Barcelonie, Atlético czy Realowi Madryt. Chodzi o to, że te zespoły spędzają dużo czasu w polu karnym rywali. Oczywiście, sędziowie się mylą, ale jeśli oddalisz piłkę od swojej bramki, mylą się daleko od niej.

To z jakiego powodu Real Madryt płacze?
Nie słyszałem lamentu większego niż zwykle.

Mówi pan na poważnie?
Ja patrzę teraz na postawę Realu Madryt, Barcelony i Atlético. Wszyscy są wysoko w tabeli. Kiedy coś nie wychodzi, patrzy się na siebie, a nie na zewnątrz, z szacunkiem dla sędziów.

Odnosi się pan do zawodników, nie do madridismo?
Mówię o Realu Madryt wewnątrz. Tak samo o Barcelonie i Atlético. Wszyscy wysyłają znakomitą wiadomość na zewnątrz. Dam ci dwa przykłady, które nie są z Realu Madryt, w którym również można je znaleźć. Zarówno Piqué, jak i Simeone powiedzieli niedawno, że trzeba patrzeć na siebie, a nie szukać wymówek. Według mnie to jest pozytywna wiadomość.

Ancelotti zaprasza dziennikarzy, żeby porozmawiać. Łatwiej w taki sposób mieć prasę po swojej stronie?
Ancelotti ma wystarczające doświadczenie w roli trenera, miał je też jako zawodnik, żeby wiedzieć, że nic się nie zmieni w odniesieniu do prasy, jeśli rzeczy nie będą się układać. Obojętnie czy zaprasza ich na obiad lub kolację, czy ma z nimi jakieś przyjaźnie. To świetna rzecz, że daje się poznawać także poza konferencjami prasowymi.

Real Madryt i sam Ancelotti, zaczął dyskusję o tym, który bramkarz powinien występować w meczach poprzedzających finał Ligi Mistrzów, kiedy jeszcze nie rozegrano nawet 1/8. Takie wyprzedzanie wydarzeń nie jest najgorszą drogą do zdobycia décimy?
Przede wszystkim uważam, że Ancelotti starał się wysłać wiadomość wsparcia dla Ikera. Jednak nie bezpośrednio jest to negatywna wiadomość dla Diego. Nie jest wsparciem dla niego. Nie możesz dać w żadnym momencie większego wsparcia jednemu z nich, ponieważ zabierasz je temu drugiemu. To złożona sytuacja. Nie jestem zwolennikiem tworzenia takich sytuacji. Zapowiedź Ancelottiego mająca być wsparciem dla Ikera, stała się deklaracją braku wsparcia dla Diego Lópeza. To nie jest dobre. Obaj wykonują swoją pracą wystarczająco dobrze, żeby otrzymywać takie same wsparcie od trenera.

Nie chodzi tylko o to, że Ancelotti powiedział, że Casillas może zagrać jakiś mecz w Lidze, żeby być w lepszej dyspozycji w finale Ligi Mistrzów, także o to, że Real Madryt jeszcze nie przeszedł 1/8, a już mówi o finale.
Nie, ponieważ nie powiedział „kiedy zagramy w finale”, ale „jeśli zagramy”. Inne zespoły robią to samo, to nie jest nielogiczne. Jesteśmy blisko.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!