Advertisement
Menu
/ antena3.com

Ramos: Z reprezentacją zapisaliśmy się w historii

Pierwsza część wywiadu z Hiszpanem

Sergio Ramos był gościem programu El Hormiguero w stacji Antena3. Hiszpan pokazał, że jest w dobrym humorze, kiedy już na początku podniósł prowadzącego, Pablo Matosa, i zaniósł go na jego miejsce.

No i jesteśmy. Pewnie dla ciebie nic nie ważę, prawda?
(Śmiech) Jesteśmy przyzwyczajeni do takich ciężarów.
Do takich ciężarów, nieźle.
Ale też jesteś silny.
Tak, ale nie tak silny jak ty oczywiście. Ćwiczysz na siłowni czy co? Uprawiasz dużo sportu?
Jesteśmy… (śmiech) zobowiązani do tego, ale…
Ale poza boiskiem, poza treningami, kiedy już nikt ci nie mówi, żebyś biegał.
Słuchaj, myślę, że to jest część życia sportowców z elity. Ćwiczenia, dbanie o dietę. Bardzo lubię sport.
Czyli bekon i te sprawy odpadają?
No tak, ale czasem coś się dorzuci do jedzenia (śmiech).

Chciałbym najpierw podziękować ci za przyjście do programu. Jesteś pierwszym aktywnym piłkarzem Realu Madryt, który usiadł na tym miejscu. Brawa! W tym programie byli już gracze Barcelony, Sevilli, Málagi, Athletiku Bilbao, Valencii, dawni piłkarze Realu Madryt, ale na tym miejscu jesteś pierwszy. Chcę podziękować tobie i Realowi Madryt. Do mojej kamery: Real Madryt, dziękuję.
Ja za to chciałem podziękować za zaproszenie i to przyjęcie. Śledzę ten program, lubię oglądać tych wszystkich ludzi, którzy tu występują. Prawdę mówiąc, kiedy mi zaoferowano, nie mogłem odmówić, to wielka przyjemność być tutaj z tą publicznością.

Już mamy wszystko zaplanowane, spodoba ci się. Zacznę od jednego pytania, które interesuje chyba wszystkich. Jak tam?
(Śmiech) Dziękuję, dobrze (śmiech). Świetnie, myślę, że przede wszystkim każdy powinien być szczęśliwy i cieszyć się nie tylko na poziomie profesjonalnym. Wstawać z myślą, żeby iść cały czas do przodu, poprawiać się, zdobywać wyznaczone cele. Uważam, że osobiste wyzwania również są ważne. To wielki moment w moim życiu osobistym i cieszę się, że mogę go dzielić z wami.

Mówili mi, że lubisz się bawić, że w reprezentacji jesteś animatorem i jeszcze… (Sergio ściąga bluzę – przyp. red.) widzę, że już się rozbierasz (śmiech). Mówili mi, że ty puszczasz muzykę. Zawsze mnie zastanawiało, jaką muzykę wybierasz?
Człowieku, teraz już więcej ode mnie wymagają. Kiedy już przyjąłeś na siebie rolę DJ-a, więc za każdym razem wymagają nieco więcej. Chcą, żeby muzyka była na czasie, żeby nie leciało ciągle flamenco… Prawdę mówiąc, staram się, żeby było po trochę z wszystkiego, bo tam są ludzie z różnymi upodobaniami, więc puszczam trochę tego, trochę czegoś innego, żeby każdy był zadowolony. Zamysłem było to, aby stworzyć dobrą atmosferę, a myślę, że to jest kluczowe. W moim życiu muzyka jest bardzo ważna.

Tak, muzyka i radość. Raúl Albiol mi powiedział, trochę plotkowałem… (śmiech) Raúl Albiol mi powiedział, że czasem nie da się spać, bo organizujesz turnieje w chińczyka.
Tak, tak to prawda (śmiech). Mamy tam grupkę, która spotyka się w hotelu i trzeba przyznać, że ta gra jest bardzo modna teraz.
Mamy modę na chińczyka, co?
Tak, to stara gra, ale zawsze bardzo mi się podobała. Zawsze na zgrupowaniach gramy z Arbeloą, Albiolem i innymi, którzy chcą.

Gracie w pokojach?
Tak, tak, w pokojach.
W pokoju Albiola, bo jak czasem zamawiacie jedzenie, robi się bałagan.
(Śmiech) Tak, to prawda. U Choriego, bo tak go nazywamy (chorizo – rodzaj kiełbasy – przyp. red.). On jest trochę bałaganiarzem, jemu jest wszystko obojętne. Jak jesteśmy w moim pokoju… ja mam wszystko dobrze poukładane, walizka tutaj, wiem, gdzie wszystko ma być. Kiedy coś zaczyna mi przeszkadzać, puszczam im oko i mówię, żebyśmy poszli do Choriego. I nie ma problemu (śmiech).

Mówiłeś o bałaganie. Ty zawsze, jak jesteś w hotelu, musisz mieć walizkę w określonym miejscu, ubrania powieszone, tak?
Tak, jestem bardzo tradycjonalny i przywiązuję wagę do pewnych rzeczy. Walizkę zawsze kładę w tym samym miejscu. Zawsze najpierw podchodzę do stolika nocnego, kładę na nim telefon i tą kartę, na której zapisane są numery, na które mam dzwonić, gdy czegoś potrzebuję. Zawsze te rzeczy kładę na sobie. Kartka, a na niej telefon. Później zawsze zapalam światło.

Jesteś trochę próżny? Pepe Reina powiedział mi, że jesteś ostatnim, który wychodzi z szatni.
Człowieku, próżny, uroczy trochę… (śmiech)
No i nie masz już długich włosów.
Tak, przez to kończę nieco szybciej. Prawda jest taka, że lubię dbać o siebie, to jest ważne, chociaż nie chcę powiedzieć, że wychodzę ostatni, bo cały czas używam kremów czy układam włosy.

Pepe Reina uważa cię niemal za brata.
Tak, to mój dobry przyjaciel. Dzięki piłce nożnej można poznać wielu ludzi, jednych bardziej się lubi, innych mniej. Ja i Pepe mamy szczęście, bo jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, znamy się już wiele lat, tak samo jego rodzina zna się z moją. To przyjaciel, który mimo że jest daleko, dla mnie jest bliski. Tęsknię za nim, to prawda.

Ja i ty poznaliśmy się na urodzinach Pepego.
Tak, Pepe zawsze dobrze o tobie mówi.

Jak byłem na tych urodzinach, chciałem się przekonać o tej dobrej atmosferze w szatni. Byli tam wszyscy, zawodnicy Realu Madryt i Barcelony wymieszani.
Myślę, że to bardzo ważne, gdy trzeba rywalizować. My na szczęście w reprezentacji tworzymy grupę. Mimo że dużo się mówiło o meczach Realu Madryt z Barceloną, w reprezentacji jesteśmy zjednoczeni i to jest ważne, dzięki temu mogliśmy zapisać się w historii tego kraju. Mam nadzieję, że to potrwa jeszcze długo.

Jak Barcelona przegrywa, cieszysz się i tyle czy cieszysz się i zaraz wysyłasz sms’y do kolegów?
Ważniejsze od wiadomości jest to, że złe wyniki mogą na ciebie wpłynąć, ale prawda jest taka, że rywalizujemy z Barceloną. Jednak jak gra drużyna z Hiszpanii z jakimś zagranicznym zespołem, zawsze kibicuję naszym, czy jest to Barcelona, czy jakiś inny zespół.

To dobrze świadczy o tobie. Słuchaj, powiedz mi, jak przeżyłeś ten moment, kiedy upuściłeś puchar z autobusu?
To było skomplikowane, ale ja zawsze podchodziłem do tego z wielkim poczuciem humoru. Żartowałem z tego od pierwszego dnia. Już to kilka razy opowiadałem. Poprosiłem o puchar, a autobusem zakołysało, stałem na podwyższeniu i musiałem utrzymać równowagę. Autobus zahamował, przechyliłem się do przodu i upuściłem puchar. Nie mogłem rzucić go do tyłu. Ale nic się nie stało, udało nam się wygrać, mogliśmy się cieszyć z wszystkimi madridistas. Mam nadzieję, że będę mógł rozbić kolejne (śmiech).

Kazali ci za to zapłacić?
Nie, póki co nie dostałem faktury. Ale jak już mówiłem, jak już wygrywamy, to mógłbym rozbijać każdy puchar.

Ale ten rozbity puchar jest teraz…
W muzeum Realu Madryt (śmiech). Świetne wspomnienie.

Nie wiedziałem tego. O tobie mówi się sporo, nawet o małych rzeczach. Na przykład, gdy ściąłeś włosy. Nic wielkiego, a jednak dużo się o tym mówiło w mediach.
Tak, każdy etap na poziomie profesjonalnym, zarówno w Sevilli, jak i w Realu Madryt kojarzył się z moimi włosami. Cały czas miałem długie włosy i wszyscy mnie z tym kojarzyli. Pewnego dnia powiedziałem mojemu bratu, że zetnę włosy. On się zapytał czy mam gorączkę (śmiech). Ale ja odpowiedziałem, że zetnę włosy i zrobiłem to. Nie byłem za to zbytnio krytykowany.
A co powiedział fryzjer?
Fryzjer? Człowieku, on był przyzwyczajony do tego, że trochę mi podcinał włosy, więc zbladł, ale powiedział, że przyda mi się zmiana wyglądu.

[W programie pokazano Ramosowi kilka jego starych zdjęć z długimi włosami, między innymi na prezentacji na Santiago Bernabéu – przyp. red.]

Moment największego napięcia dla piłkarza – rzuty karne (śmiech publiczności).
Tak, zależy od tego z kim grasz, ale to prawda karne są zawsze wartością dodaną. Jeśli danego dnia nie czuję się na siłach, żeby strzelać, nie robię tego. No i ten sławy karny z Bayernem…
Opowiedz mi o tym…
Człowieku, w karnych mylą się tylko ci, którzy je wykonują. Może nie dotknęła mnie ta krytyka, przeszkadza mi to, że się kłamie. Jeśli posłałbym piłkę tam, gdzie posłałem przez nerwy, byłbym pierwszym, który powiedziałby o tym. Jestem bardzo szczery. Nie przez nerwy strzeliłem tam, gdzie strzeliłem... (śmiech publiczności)
Powiedziano mi, że piłka spadła w zeszłym tygodniu w Rosji.
(Śmiech) Moi koledzy też się wówczas mylili, nie strzelali też inni znani piłkarze, ale nie mówi się o tym tyle. Położyłem piłkę na jedenastym metrze, a to miejsce już nie było w dobrym stanie, chociaż to nie jest wymówka. Dotknąłem piłkę drugą nogą, więc nie uderzyłem futbolówki w środek, tylko w dół i przez to poleciała tak wysoko. Wystarczy, że uderzyłem o centymetr niżej i to wystarczyło. Przez to oberwało mi się w komentarzach, a najbardziej cierpiały moja mama i siostra.
O tym się niewiele mówi.
Tak, o tym się mało mówi. Ja, przez doświadczenie, tyle lat pracy uczyniło mnie silniejszym, łatwiej znoszę krytykę. W innym wypadku nie mógłbym być profesjonalistą i osiągnąć tego, co osiągnąłem do dzisiaj. Muszę być optymistą. Żyć z myślą, że jestem osobą publiczną, zawsze staram się poprawiać i czasem przychodzi moment, że trzeba zrobić krok do przodu, kiedy popełniasz błędy.

Słuchaj, interesuje mnie to, co zrobiłeś zaraz później. Kolejny decydujący rzut karny, z reprezentacją w półfinale mistrzostw Europy z Portugalią.
Tego samego dnia, w którym zmarnowałem ten rzut karny, byłem z moją rodziną. Mama mnie pocieszała, a ja jej obiecałem, że następnego karnego zadedykuję im. Mój tata zaśmiał się w swoim stylu i powiedział, że już to kiedyś słyszał (śmiech). Wiedziałem, ile oni wycierpieli przez to, dlatego chciałem, żeby zadedykować ten moment mojej rodzinie. Strzeliłem w ten sposób, żeby udowodnić, że w momentach takiego napięcia, nie tracę nerwów. Prawdę mówiąc w takich momentach czuję się spokojniejszy. Można się pomylić, każdy może się pomylić. To część naszej pracy.

To sprawiło, że stałeś się silniejszy.
Tak, to był najlepszy moment, żeby uderzyć w taki sposób. Nikt nie myślał, ani nie przypuszczał, że uderzę właśnie tak, że Sergio Ramos strzeli karnego jak Panenka. Prawda jest taka, że tuż przed uderzeniem bramkarz sygnalizuje ci miejsce, w które się rzuci. Dla mnie takie uderzenie było najłatwiejsze. Jednak jeśli bramkarz zostałby na środku i złapał mój strzał, musiałbym wracać na piechotę do Hiszpanii (śmiech).

[Pokazano filmik ze strzałem Sergio Ramosa i przez chwilę można było na nim zobaczyć twarz Del Bosque po uderzeniu obrońcy – przyp. red.]

Mogliśmy zobaczyć minę Del Bosque po twoim strzale. Jakby chciał powiedzieć „zabiję go”. Co ci powiedział trener?
W takich momentach w trakcie serii rzutów karnych piłkarze czują się źle, jest mało czasu na reakcję. W trakcie meczu, gdy już się zaczyna, trzeba się skupić, można trochę się zapomnieć i zostawić presję na boku. Sądzę, że trenerzy przeżywają to najbardziej przez konsekwencje i przez to, co może się zdarzyć.
A co trener powiedział Tobie? Skończyło się, świętowaliście, a on podszedł do ciebie i powiedział: „Chodź na chwilę Sergio…”.
Słuchaj, kiedy już wyszliśmy z grupy, wiedzieliśmy, że jeden zły mecz może wysłać nas do domu, wiedzieliśmy, że może być dogrywka, rzuty karne. My, zawodnicy, którzy graliśmy w podstawowym składzie, wykonywaliśmy na treningach nieco inną pracę i kończyliśmy nieco wcześniej, ale i tak zostawaliśmy. Piqué, Xabi Alonso i inni zawodnicy ćwiczyliśmy rzuty karne. Kiedy nie było żadnych kamer ćwiczyłem uderzenie w stylu Panenki. Powiedziałem trenerowi, że tak strzelę, ale on mi odpowiedział, że się nie ośmielę. Kiedy przyszedł czas rzutów karnych, zebraliśmy się i trener zapytał czy chcę strzelać. Odpowiedziałem, że tak. Mieliśmy szczęście, że awansowaliśmy, to było ważniejsze niż to czy Sergio Ramos strzelił. To zapisało się w historii, będę mógł to pokazać moim dzieciom.

Lubisz dzieci, prawda?
Tak jest. To doświadczenie, z którego jeszcze nie mogę się cieszyć ale mam siostrzenicę Danielę, traktuje ją jak swoje dziecko.
Bawisz się z nią lalkami?
Oczywiście. Nie widzę jej zbyt często, ona jest w Sewilli, ja w Madrycie, dlatego jeśli tylko się widzimy robię to, czego ona chce, jest wtedy najważniejsza. Bardzo ją kocham i chciałbym jej teraz posłać buziaka.

Drugą część wywiadu będziecie mogli przeczytać jutro.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!