Real nie puści Kaki za darmo

Przyszłość Kaki znowu jest głównym tematem w Realu Madryt. Brazylijczyk szuka odejścia w zimowym okienku, a Mourinho się temu nie sprzeciwia - w teorii te dwa czynniki powinny pozwolić załatwić wszystko w szybki i prosty sposób. Sprawa atakującego zaczyna być jednak kolejną telenowelą, bo Królewscy żądają za transfer 25 milionów euro. Chociaż klub zapewniał, że zaakceptuje odejście piłkarza, a operacja z 2009 roku jest zamortyzowana, to w rzeczywistości działacze oczekują normalnego transferu.

W poprzednim tygodniu do Madrytu przyszła oferta LA Galaxy, ale nie zbliżyła się nawet do 25 milionów euro - Amerykanie dawali jedynie 6 milionów. Brazylijczyk chętnie przeniósłby się do MLS, ale Real Madryt zamknął mu drzwi dla tej operacji. W Stanach Zjednoczonych kluby i tak rzadko płacą za transfery, więc LA Galaxy musiało się wycofać. Działacze tego klubu ciągle mają jednak nadzieję, że Królewscy obniżą swoje oczekiwania.

Chociaż wielu kibiców może myśleć inaczej, to sam piłkarz nie jest zadowolony ze swojej sytuacji w klubie. Brazylijczyk nie może pogodzić się z siedzeniem na ławce czy trybunach, gdzie w tym sezonie spędził większość czasu. Na początku rozgrywek Kaká był pewny, że przekona do siebie Mourinho, ale rzeczywistość była brutalna. Nawet przy podwójnych treningach z Castillą i braku kontuzji Portugalczyk nie zaczął stawiać na atakującego.

Marca dodaje, że wczoraj agenci Brazylijczyka negocjowali w Mediolanie z Gallianim. Milan miał się nawet skontaktować z Realem Madryt, ale działacze Królewskich nie zgodzili się na wypożyczenie. Wszystko z powodów fiskalnych. Jeśli zawodnik odszedłby na pół roku do Włoch, to po powrocie do Hiszpanii klub musiałby zacząć płacić za niego 43% podatek zamiast obecnego 24%. Dlatego Real Madryt będzie rozważał tylko oferty transferu definitywnego.