Advertisement
Menu
/ ABC

Mourinho: Nikt nie jest perfekcyjny

Wywiad dla <i>ABC</i>

Obok swojego fotela, po prawej, ma taktyczną tablicę do szybkiej analizy jakiegokolwiek elementu taktycznego swojej drużyny. W tym jest wyjątkowy. Może wykorzystać w jednym meczu cztery różne systemy, żeby odrobić negatywny wynik. Obrazek z podpisania umowy z Realem w otoczeniu Florentino Péreza i Alfredo Di Stéfano wisi na drzwiach do jego biura. Karanka i Faria urzędują w pokoju obok. Ma u siebie różne pary butów i zdjęcia ze swoich sukcesów. José Mourinho został mistrzem Hiszpanii. Zatrzymał cykl Barcelony. Taką misję zlecił mu prezes, który powiedział, że jego kariera będzie niepełna, jeśli nie poprowadzi Realu Madryt. Jest spokojny. Emanuje bezpieczeństwem. Ten tytuł to impuls do wygrania za rok Ligi Mistrzów. W szatni piłkarze mogą codziennie oglądać zdjęcia z wygranych w poprzednich finałach Ligi Mistrzów. Dziewiąty Puchar Europy wisi koło drzwi. Dziesiąty musi stanąć w szatni. Takie przesłanie mówi wszystko.

Siedem wygranych mistrzostw w Hiszpanii, Anglii, Włoszech i Portugalii. Mistrz w trzech największych rozgrywkach. Taki był pana cel?
Tak. Żadnemu trenerowi nie udało się wygrać mistrzostw w trzech największych ligach. Taki był cel. To doświadczenie profesjonalne, ale także spektakularne doświadczenie życiowe. Nie oczekuję, że będę jedynym, który tego dokona. Mam nadzieję, że za 10 lat pojawią się trener i piłkarze, którzy dokonają tego samego. Teraz moim celem jest wygranie więcej mistrzostw z Realem. A po moim etapie w tym domu zawsze będę miał pracę w którymś z wielkich zespołów w Anglii, Włoszech czy Hiszpanii. Na razie mam dwa lata kontraktu tutaj, a moja rodzina i ja jesteśmy zadowoleni, że mamy stabilność, którą do tej pory się nie cieszyliśmy, ponieważ zmienialiśmy dom co 2-3 lata. Więc jestem zadowolony, że będę kontynuować pracę w Realu Madryt.

Prezes zatrudnił pana, żeby skończyć cykl Barcelony. Udało się w dwa lata.
Florentino zrobił ze mną bardzo trudną rzecz. Jestem zakochany w Interze i piłkarzach, z którymi tam pracowałem. A Moratti był dla mnie wyjątkowym człowiekiem. Jednak Florentino udało się zachwycić mnie swoim projektem. Florentino powiedział mi, że Real mnie potrzebuje. Ja także, w tamtym momencie kariery, po wygraniu Ligi Mistrzów z Interem, potrzebowałem Realu Madryt, żeby moja kariera była pełna. Jeśli dzisiaj powiedziałbym, że jestem zmęczony i porzucam na zawsze trenowanie, moja kariera byłaby perfekcyjna. Wygrałem wszystko, co miałem wygrać w najważniejszych krajach. Dałem Ligę Mistrzów także swojemu krajowi. Osiągnęliśmy też pierwszą Złotą Piłkę dla trenera. Jeśli jednak nie poprowadziłbym Realu, nie byłaby to kompletna kariera. Najważniejsze nie jest trenowanie czy granie w Realu Madryt, ale wygrywanie z Realem. Dziękuję prezesowi, ponieważ przekonał mnie do tego kroku. Dziękuję też za jego wsparcie. Trenowanie Realu Madryt było i będzie najtrudniejszą pracą w mojej karierze. I odpowiem na pytanie: moim życiowym celem nie jest wygrywanie z Barceloną. Z Barçą też już przegrywałem. Ale porażki z Barceloną nie bolą mnie bardziej niż przegrana z Bayernem. A wygrana z Barçą nie daje mi większej przyjemności niż wygranie z Bayernem finału Ligi Mistrzów, który wygrałem. W ostatnich trzech latach wygraliśmy Ligę Mistrzów (z Interem), a z Realem zdobyliśmy Puchar, którego nie zdobyto tutaj od dłuższego czasu, a teraz wygraliśmy Ligę. To prawda, że oni też wygrywali z nami przez te dwa lata. Jednak wygranie Ligi było bardzo ważne, żeby złamać ich cykl. To było dla Realu Madryt potrzebne, jako dla największego klubu w historii, Real nie mógł pozwolić na przedłużenie tej krajowej dominacji.

Zaczyna się więc cykl pańskiej drużyny?
Ciężko jest mówić o cyklach. Nawet Barcelona, przez wszystkich uważana za drużynę z największym talentem w ostatnich czasach, nie potrafiła wygrywać kolejnych edycji Ligi Mistrzów. Wygrała jedną, przegrała z Interem, wygrała drugą, poległa z Chelsea. Trzy Ligi z rzędu były fantastyczne. Inter dominował ze mną przez dwa lata, a potem to się skończyło. Wyraźne wydaje mi się jednak to, że ten Real jest dużo lepszy niż ten sprzed dwóch lat. I nic już nie będzie takie samo. Teraz nie udało się wygrać Ligi Mistrzów, ale kilka lat temu drużyna nie dochodziła nawet do ćwierćfinału, a teraz zagraliśmy w dwóch półfinałach i jeden przegraliśmy w karnych. Real nie może zawsze wygrywać, ale kiedy nie udaje mu się zwyciężyć, to musi być i tak tego bliski.

Pana krytycy twierdzą, że jest pan defensywnym trenerem, ale Real pobił rekord bramek. Co im pan odpowie?
Żeby obejrzeli moje wyniki. Ile goli strzelała Chelsea. Ile miała wygranych. Bogactwem mojej kariery jest praca w różnych krajach. Jeśli jedziesz do Włoch i grasz angielską piłkę, to nie wygrasz. Jeśli jedziesz do Anglii i grasz jak w Hiszpanii, nie wygrywasz. Jeśli przyjeżdżasz do Hiszpanii i grasz włoski futbol, nie wygrywasz. Przychodzisz do kraju, w którym nie masz pojęcia o niczym, i musisz wygrywać. Musisz analizować rywali, kulturę, idiosynkrazję, kulturę swojego klubu, charakterystykę graczy. A ja, mam nadzieję na długie życie, mogę oglądać te wszystkie fenomeny, trenując w innych krajach, kulturach i klubach. Nie sądzę, że reprezentacja Arabii Saudyjskiej, którą trenuje Rijkaard, gra, jak grała Barcelona Rijkaarda. Eh! Sekret wygrywania w różnych krajach jest taki, że możesz mieć swoje futbolowe gusta, ale trener musi wygrywać w danym kraju i grać tak, żeby w nim wygrywać.

Zmienił pan tę drużynę pod względem fizycznym i taktycznym. Jednak słyszy się, że powinien pań stawiać na grę jugónes. [chodzi o to, że eksperci w Hiszpanii płaczą, że obok Xabiego zawsze powinien grać np. techniczny Granero, a nie Khedira, żeby więcej klepać]
Trudno jest oddzielić pewne sprawy. Trudno jest też określić piłkarza jugónem, ponieważ jeśli jesteś dobry technicznie, ale nie masz czegoś innego, to u mnie jest ci trudno grać. Udało mi się zmienić mentalność zawodników, którzy myśleli, że samo bycie jugónem wystarcza. Ze mną nie wystarcza. Talent jest fundamentalny, ale emocje, ambicja i serce nie są mniej ważne. Mamy świetny staff z Farią, Silvino, Moraisem i Karanką. Chcemy dawać piłkarzom najlepsze warunki pracy. Nie chodzi tutaj o pokaz władzy, jak twierdzą niektórzy, którzy mnie obrażali. Nazywano mnie nawet portugalskim dyktatorem, co jest jedną z największych obelg, które mi wymierzono. Jeśli chcę okresu przygotowawczego z trzema dniami przerwy między meczami kontrolnymi, to nie dlatego, że chcę komuś zadać ból. Jeśli mówię, że dzisiaj nie ma kontaktów ze sponsorami, a innego dnia pracujemy za zamkniętymi drzwiami, to na celu mam rozwój. Większość moich zawodników - są przykłady zupełnie odwrotne - stało się zupełnie lepszymi graczami nie przed było przed pracą ze mną.

Mourinho woli piękną grę czy efektywność?
Mnie cieszy piękna gra Realu Madryt. Nie podoba mi się zmęczenie rywala przez długie posiadanie piłki. Lubię futbol bezpośredni, dynamiczny, szybki, intensywny, z silnymi przejściami z obrony do ataku. Podoba mi się futbol o specyficznej technice, kondycji fizycznej i psychologii dostosowanej do tego stylu. Cieszę się piłką, którą stworzył Real. Ma wspólne punkty z Porto, które wygrywało ze mną Ligę Mistrzów i Puchar UEFA.

Chroni pan swoich graczy. Ale jest też Mourinho o ciężkim wizerunku. Dwóch Mourinhów ze sobą współżyje?
Tak, z zawodnikami żyje dwóch Mourinhów. Bycie liderem jest trudne. Trzeba stymulować zawodników. I trzeba mieć dwie twarze. Casillas powiedział mi: "Cholera, w sezonie były chwile, kiedy nakładałeś na nas dużą presję, zachowywałeś się trochę jak drań wobec drużyny". Śmiejemy się razem z tego, ale on wie, o co chodziło, co chciałem sprowokować. Chciałem w określonych momentach podnieść poziom koncentracji czy motywacji. Potem przychodziły też momenty odwrotne. Po porażce z Bayernem piłkarze ujrzeli trenera najmilszego. Mówiłem im: "Spokojnie, wygraliśmy mistrzostwo". Musisz wyciągać ze wszystkich ich najlepsze wersje. Jeśli jakiemuś trenerowi się to nie podoba, to nie będzie trenerem przez długi czas.

Guardiola stwierdził, że działy się dziwne rzeczy z sędziowaniem. Teraz, kiedy przegrywa, poznajemy prawdziwego Pepa?
Znam Guardiolę odkąd był piłkarzem, a ja pomagałem trenerowi. Zachowałem o nim świetne wspomnienia. Jednak zmienia się życie i zmieniają się ludzie. Bycie trenerem jest zupełnie inne od bycia piłkarzem. Popełniamy błędy, mamy mniej szczęśliwe chwile przez to, co mówimy. Jednak nie jest normalne sprzedawanie wizerunku perfekcji, bo na końcu nikt nie jest perfekcyjny. Ja nigdy nie sprzedawałem perfekcyjnego wizerunku. Nigdy nie próbowałem ukrywać wad. Oczywiście są ludzie, którzy mają inną osobowość, którzy ukrywają to wszystko, ale ostatecznie czas wszystko pokazuje. Ani w piłce, ani w życiu, nikt nie jest perfekcyjny.

Życzył pan Pepowi, żeby był szczęśliwy w nowym etapie życia. Skrytykowano pana. Nie wierzono w pana intencje. Jeśli nie powiedziałby pan niczego, to nazwano by pana antypatycznym, nieczułym. Zawsze szuka się u pana tej najgorszej strony?
Tak, ale mnie nie martwią ataki osobiste. Może trochę mnie martwi, kiedy syn czy córka mówią: "Tato, zobacz, co o tobie mówią!". Boli mnie, bo to boli ich. I myślą, że to boli mnie. Mówię im wtedy, żeby się nie martwili, że nic się nie dzieje. Być może to moja wina, ponieważ jestem zakochany w piłce, ale nie jestem zakochany w otoczce piłki. Jem w domu, nie chodzę na posiłki do określonych lokali, gdzie kultywuje się fałszywe przyjaźnie, gdzie przygotowuje się falę dla opinii publicznej. Nie. Zawsze żyłem niezależnie. Nie porzucę tego. Tak doszedłem do tego, do czego doszedłem. W wieku 49 lat się nie zmienię. Nie jestem człowiekiem, który chce pielęgnować aspekty wokół mojej kariery osoby publicznej, którą jestem.

Co pokazał Real Mourinho i co pokazał Mourinho tak określonej kulturze, jak ta Realu Madryt?
Trzeba mieć wyjątkową osobowość, żeby być piłkarzem lub trenerem Realu Madryt. Jednak jeśli masz tę osobowość, to ona bardzo pomaga ci się rozwijać. Kiedy Florentino rozmawiał ze mną po raz pierwszy, powiedział mi: "Jeśli chcesz być jednym z najlepszych trenerów w historii, musisz poprowadzić Real Madryt". Zgadzam się. Mam maksymę: kto pracuje w futbolu, musi kochać piłkę i Real Madryt czy klub, który prowadzi. Kiedy rodzisz się nie kochając klubu, w którym pracujesz, ponieważ urodziłeś się w innym kraju, musisz dostosować się do jego kultury, historii, sposobu, w którym staniesz się jednym z zakochanych w tym klubie. Nie rozumiem pomocnika, który pracuje codziennie przy drużynie, który nie jest fanem piłki czy madridistą, nie rozumiem też fizjoterapeuty, który nie chce jak szaleniec przywrócić zawodnika do gry na niedzielę, bo jest madridistą. Trzeba być jak Oscar (Ribot, szef prasowy pierwszej drużyny), który po swojej rodzinie najbardziej kocha Real Madryt. Tacy muszą być ludzie, którzy ze mną pracują. A jeśli ktoś taki nie jest, to trzeba mu to wpoić. Jeśli nie wprowadzasz atmosfery, która jest przesiąknięta ambicją, to trudno jest osiągnąć jakiekolwiek cele. Tutaj wszyscy ludzie przyczynili się do tytułu. Z powodu czucia tej zwycięskiej ambicji, już kilka miesięcy temu powiedziałem prezesowi i José Ángelowi (Sánchezowi), że zostanę, że nie mam nic wspólnego z klubami, które podobno mnie chcą.

Liczy pan na Higuaína? Boli pana głowa od tej sprawy?
Higuaín zostanie. Zostanie, bo ja nie chcę go puszczać. Real też nie chce go puścić. Ma optymalny kontrakt na wiele lat. To nie jest zawodnik, który przyszedł rok temu i niewiele zdobył. Wygrywał na poziomie innych. Może przyjść do nas oferta za 40, 50 czy 60 milionów euro, nieważne, ale Real Madryt nie będzie chciał go sprzedać. Dlatego jedynym problemem, który powinien mieć, jest wytłumaczenie ludziom, co chce tutaj osiągnąć, że nie chce stąd odchodzić! Ja nie mam problemu: moimi dwoma środkowymi napastnikami na następny sezon będą Higuaín i Benzema. Tutaj nie ma żadnej historii. Jeśli byłaby jakaś historia, to wtedy nie grałbym o tytuł z graczem, którego nie chcę lub który nie chce zostać. Historia jest za to z Adánem.

Mieliśmy o to pytać.
Jeśli Real szuka na rynku bramkarzy, to dlatego, że Adán nie chce tutaj dalej grać. Moją pracą jest przekonanie Antonio do pozostania. Prosiłem nawet o pomoc Ikera! "Pomóż mi go przekonać...".

Mówi się, że Mourinho szuka bramkarzy, żeby wywalić Casillasa...
Tak, żeby pogrzebać Casillasa! I dlatego prosiłem Ikera w tej sprawie o pomoc!

Z Ikerem nie ma żadnego problemu?
Nie ma żadnego problemu. Nie ma historii. Za Adánem mamy Tomása i Jesúsa, ale oni ciągle nie mogą dostać pozycji drugiego bramkarza Realu Madryt. Grają w Castilli i dobrze się rozwijają. Mamy także Pacheco z drużyny C, który bardzo mi się podoba. Jednak Adán jest drugim golkiperem i jeśli nie uda się go przekonać do pozostania, to trzeba będzie znaleźć rozwiązanie. Musimy dać mu więcej meczów, obiecać Puchar Króla. Podziwiam jego ambicję i odwagę, dzięki którym powiedział mi: "Cieszę się z pobytu w Realu, ale chcę grać co niedzielę". A ta cała historia stała się akcją "chcemy pogrzebać Casillasa".

Pepe rozgrywa fantastyczny sezon, ale jest napiętnowany. On sam czuje się prześladowany?
Pepe rozgrywa bestialski sezon. Ludzie muszą poddać się ewidentnym dowodom. Jego postawa ma podwójną wartość. Wielu na jego miejscu poszłoby grać do Włoch lub Anglii. Było wiele dyskusji przy przedłużeniu jego umowy, a on zawsze mówił: "Madryt". Nie ma najlepszego kontraktu, jaki mógł podpisać, bo rok później byłby bez kontraktu i mógłby dostać o wiele większe pieniądze. Ludzie muszą być pod wrażeniem jego pracy.

Jak udało się panu przekształcić "kota" w "psa"?
Benzema jest bardzo dobry. Największy udział w przemianie miał on sam. Wielu ludzi przyczyniło się do jego rozwoju. Oscar Ribot pomógł mu w jego życiu społecznym. Zidane był przy nim najczęściej, żeby być blisko niego. A ja byłem bezkompromisowy wobec jego gry: "Nie akceptuję tego, musi ci się udać, musisz się zmienić", mówiłem. Jednak największa odpowiedzialność leży po jego stronie. Udało mu się wygrać z małymi duchami z dwóch pierwszych sezonów i teraz rozegrał wielki sezon.

Şahin będzie wypożyczony czy zostanie?
Zostaje. Nie odbył z nami kompletnego okresu przygotowawczego. Teraz to zrobi.

Recesja w Portugalii i Hiszpanii
Portugalia, pańska ojczyzna, ma problemy. Hiszpania przeżywa kryzys, jakiego nie było od dawna. Martwi to pana, niepokoi?
Oczywiście, że mnie to niepokoi. Wiele razy czuję się źle, żyjąc w świecie ekonomicznie innym od normalnego. A nie muszę się tak czuć. Jednak się czuję. Czuję się dumny, że mam rodzinę, która szanuje innych. Chociaż boli w środku, że my, ludzie piłki, żyjemy w innym świecie, bez problemów rodzinnych, bez problemów z umieszczeniem dzieci w szkole, bez większości problemów, które dotykają teraz normalnych ludzi. Kilka lat temu ludzie martwili się przygotowaniem do przyszłości. Teraz ludzie martwią się kolejnym dniem, myślą tylko o przeżyciu danego dnia, o jutrze. A my jesteśmy w innym wymiarze. Chcemy pomóc ludziom, którzy tego potrzebują, ale moja osobowość i osobowość mojej żony sprawiają, że zawsze milczymy. Nie ogłaszam się z fundacjami czy donacjami publicznymi. Nie. Cisza.

Któregoś dnia poprowadzi pan reprezentację Portugalii?
Tak. Chcę tego. Jednak to życie nie jest teraz dla mnie, nie chcę meczu co miesiąc i czekania dwa lata na poważne rozgrywki. Byłem już blisko trenowania reprezentacji Anglii w 2007 roku... Blisko! Jednak przemyślałem to dobrze i powiedziałem "nie", ponieważ po dwóch miesiącach od podpisania kontraktu czułbym się nieszczęśliwy.

"Hiszpania to talent, najlepsza reprezentacja na świecie"
Co myśli pan o reprezentacji Hiszpanii? Faworyt EURO?
To najlepsza reprezentacja na świecie. Ma najwięcej talentu, udało im się złączyć generację o niesamowitym talencie. Ludzie Barcelony i ludzie Realu, dwie ekipy razem. Rozmawiamy o posiadaniu aż przesadnego talentu. A nie zapominam też o czterech czy pięciu pozostałych, którzy grają w City, Chelsea czy Máladze. Jednak te dwie pierwsze drużyny tworzą razem skład o wielkiej jakości. Mają inną wielką przewagę: tylko Niemcy mają taką podstawę, tę z Bayernu. Reszta reprezentacji już nie. Anglia czy Portugalia mają wielu dobrych zawodników, ale rozrzuconych po wielu ekipach. Hiszpania ma dwie grupy, które znają się świetnie. A prowadzi je perfekcyjny trener - Del Bosque - który zna się na piłce, umie zarządzać ludźmi, jest bardzo wyważony, bardzo spokojny. Pytacie mnie czy wygrają drugie EURO z rzędu i osiągną trzy najważniejsze tytuły z rzędu? Nie wiem. Ale są najlepsi.

Na poziomie indywidualnym, Cristiano i Messi utrzymują rywalizację, jak na najlepszych na świecie przystało.
Cristiano i Messi są najlepsi daleko przed resztą. Jeśli byliby w różnych generacjach, to wygraliby po 10 Złotych Piłek. Kto teraz ją otrzyma? Dostaje ją ten, który rozgrywa najlepszy sezon kolektywnie. W poprzednim roku Cristiano pobił rekord bramek w Pichichi, ale to Messi dostał Złotą Piłkę, bo wygrał Ligę i Ligę Mistrzów. W tym sezonie, kto wygrał najważniejszą ligę na świecie? Cristiano. Kto wygrał Ligę Mistrzów? Żaden z nich. Kto zasługuje na Złotą Piłkę? Cristiano.

Marzy pan pewnie, żeby Real był jeszcze większy. W następnym sezonie Real znowu powalczy o Puchar Europy i Ligę.
Takie są nasze cele. Dokonamy dwóch zmian (transferów), żeby jeszcze wzmocnić drużynę. Piłkarze, którzy przyszli przed tym sezonem i cierpieli przy aklimatyzacji, będą czuć się lepiej. Poprawiamy infrastrukturę. W tym sensie chapeau bas przed prezesem i José Ángelem (Sánchezem), ponieważ poziom stabilizacji ekonomicznej i instytucjonalnej klubu można tylko chwalić. W tej europejskiej społeczności, która ma ogromne problemy, Real Madryt, jako firma i jako biznes, to wyjątkowy przypadek.

Dlaczego tak bardzo podoba się panu gra młodych ludzi?
Wiecie dlaczego? Bo sam jestem młody. Jestem młodym 49-latkiem. Chłopcy czują moją siłę, charakter, ambicję. Jestem człowiekiem, który przekazuje chęć życia, który nie jest politycznie poprawna. Jestem niezgodny. Walczę o wolności. Dla mnie nie ma znaczenia czy dadzą mi cztery mecze za powiedzenie jakiegoś zdania. Rui Faria któregoś dnia powiedział mi: "Cholera, zawsze wymagasz najwyższego poziomu, nie zadowalasz się niczym, zawsze krytykujesz nawet kogoś ze 'staffu'". Mija kilka sekund, Rui to bardzo inteligentny facet, więc dodaje: "Jednak jeśli nie byłbyś taki, to nie bylibyśmy sobą". Ludzie odkrywają we mnie starca ze swoimi charakterystykami.

"Jestem gorliwym katolikiem"
Jest pan bardzo religijny.
Tak, jestem gorliwym katolikiem.

Jak to jest być katolikiem w takiej pracy, prowadząc drużynę z najwyższego poziomu przy takiej krytyce i tak wielu atakach? W futbolu można nadstawiać drugi policzek?
Jak się pracuje? [śmiech] Zawsze masz w swoim życiu przeciwności. Nadstawienie drugiego policzka? Bycie wielkim wierzącym katolikiem nie oznacza, że musisz iść po wyznaczonej linii, prostej w każdym momencie. Najważniejsze, że On [Mourinho wskazuje palcem w górę] wie, kim jestem. Że On wie, co czuję. Że mnie słucha, kiedy z Nim rozmawiam. Że mnie słucha, kiedy przepraszam za niektóre swoje czyny. W końcu to On wie, że są dla mnie rzeczy święte. I ja się z Nim dobrze czuję. Myślę, że On też jest ze mną.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!