Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Cykl wywiadów RealCristiano

Wywiad z portugalskim <i>crackiem</i>

Co dla Cristiano Ronaldo znaczy muzyka?
Śpiewanie nie jest moją najlepszą stroną, ale oczywiście trochę śpiewam. Muzyka popycha całą szatnię, wszyscy ją lubimy, słuchamy jej przed treningami, meczami... Muzyka jest częścią rodziny Realu Madryt. Muzyka to część mojego życia. Zawsze dorastałem w bardzo muzycznym otoczeniu. Lubię ją, ponieważ pomaga mi się zrelaksować i świetnie czuję się słuchając jej przed meczami.

Jaki jest twój ulubiony gatunek muzyki?
Nie mam żadnego, lubię wiele gatunków. To zależy od momentu, od osób, z którymi jestem... Od wielu czynników.

Ci, którzy cię znają, zapewniają, że jesteś osobą, która tworzy świetny nastrój. Czy tak trudno jest poznać prawdziwego Cristiano Ronaldo?
Sądzę, że nie. Ci, którzy przebywają ze mną na co dzień, wiedzą jaki jestem. Ludzie z zewnątrz oceniają mnie inaczej, ponieważ mnie nie znają i nie rozumieją. Ci, którzy naprawdę mnie znają, wiedzą, co mi się podoba, co mnie wkurza...

Marcelo zawsze jest uśmiechnięty, sam mówi, że taki się urodził. Jakich ludzi lubisz widzieć obok siebie?
Pozytywnych. Marcelo jest pod tym względem wyjątkowy, cały czas się śmieje, żartuje. To bardzo pogodny chłopak i to ma dobry wpływ na wszystkich. Uważam siebie za szczęśliwca, ponieważ jestem w drużynie, w której bardzo łatwo współpracować z najbliższymi ludźmi, którzy dużo żartują. Cieszę się pobytem w tej szatni, jest fenomenalnie. Łatwiej jest dojrzewać i uczyć się w takim otoczeniu.

To jedna z najlepszych szatni w jakiej kiedykolwiek byłeś?
Tak. W Manchesterze było świetnie, to była bardzo radosna szatnia, ale było czterech czy pięciu weteranów, którzy byli trochę poważniejsi. Szatnia Realu Madryt ma jedną z najbardziej ekstrawertycznych atmosfer z tych, w których byłem.

Ile przyjaciół masz tak naprawdę?
Mam przyjaciół, z którymi dorastałem i tych z szatni. To moja druga rodzina, przebywamy ze sobą każdego dnia. Mam wielu przyjaciół w klubie, ale takich prawdziwych mam kilku, takich, którzy podali mi ręką, kiedy nie miałem nikogo. Jestem osobą, z którą łatwą żyć. Czuję się szczęśliwcem, ponieważ mam wielu przyjaciół.

Co w nich doceniasz?
Kiedy byłem młodszy, nie potrafiłem rozróżnić prawdziwej przyjaźni od interesów. Teraz mam więcej doświadczenia i wiem, którzy ludzie chcą dla mnie dobrze, a którzy źle.

Casillas zwierzył się nam, że nie może znieść fałszu. Czego nienawidzi Cristiano?
Kłamstwa, które jest częścią fałszu. To jedna z najgorszych rzeczy, które można wobec mnie zrobić. Mogę zaakceptować kłamstwo w dobrej wierze, ale naprawdę mnie to wkurza.

Jaki był Cristiano z Madery?
Bardzo prosty, chudziutki, trochę brzydki... (śmiech). Dorastałem w bardzo rodzinnym otoczeniu, wśród bliskich. Wychowałem się na dzielnicy i bliskość z innymi osobami była ogromna. Rodzice przekazali mi dobre cechy. Nie byłem fenomenem, ale byłem solidny w szkole. Dorastałem grając w piłkę ze starszymi, ponieważ moi rówieśnicy nie interesowali się za bardzo piłką. Poza tym wśród starszych więcej się uczysz.

Co wpajali ci rodzice?
Mój ojciec, który był hydraulikiem, mówił mi, że skończę w piłce. Moja mama bardziej stawiała na szkołę, ale wiedziałem jak dzielić czas na obie rzeczy. Wychowywałem się w otoczeniu, gdzie szkoła nie była niczym negatywnym, ale jednak piłka dała mi więcej.

Pierwsze kroki stawiałeś w Andorinhi.
Gra w klubie z dzielnicy zawsze jest jednym z marzeń. Mój kuzyn już wcześniej tam grał jako kapitan. Pewnego dnia zabrałem się z nim i bardzo mi się spodobało. Tak to się zaczęło.

Potem przeszedłeś do Nacionalu.
To jeden z najlepszych klubów na Maderze. Mój chrzestny była tam dyrektorem, grałem tam dwa lata i bardzo mi się podobało, to fenomenalny klub. Po nim przeszedłem do Sportingu.

I tam w końcu cię zauważono?
W wieku 11 opuściłem Maderę i wyjechałem do Lizbony bez rodziny. Do tego tam był inny język, chociaż mówi się po portugalsku, to trochę inaczej. Było bardzo ciężko, mocno cierpiałem, płakałem każdego dnia. To były ciężkie chwile, ale mogłem liczyć na wielką pomoc ze strony działaczy i kolegów, którzy coś we mnie zauważyli, wrażliwość inną od wszystkich. Rozwijałem się i w wieku 16 lat już trenowałem z pierwszą drużyną. Wszystko szło tak szybko.

To musiało być ciężkie dla dziecka.
Mieszkałem z innymi zawodnikami, ale byłem tam najmłodszy. To był najtrudniejszy moment w moim życiu w aspekcie sportowym. Płakałem praktycznie każdego dnia i codziennie rozmawiałem z rodziną. Kupowałem karty telefoniczne i rozmawiałem z rodzicami i rodzeństwem bardzo szybko, ponieważ pieniądze szybko uciekały. Było bardzo ciężko. Mówiłem matce, że chcę wrócić, ale ona zawsze jeszcze mocniej mnie wspierała. Oni wiedzieli, że mogę sobie z tym poradzić. Po pierwszym roku zacząłem zawiązywać przyjaźnie z ludźmi z klubu i od tego momentu aklimatyzacja była łatwiejsza.

W wieku 16 lat zdałeś sobie sprawę, że futbol będzie twoim życiem?
Tak, zacząłem to odczuwać. Trenowałem z pierwszą ekipą Sportingu i musiałem zacząć zmieniać godziny w szkole, coraz trudniej było to pogodzić. Musiałem uczyć się w nocy i nadeszła chwila, w której nie mogłem dzielić tych obu rzeczy. Wybrałem piłkę i sądzę, że to była najlepsza decyzja.

Pamiętasz jakie było twoje pierwsze wynagrodzenie za grę?
50 euro. Poza tym klub płacił za moje książki i zeszyty do szkoły.

W 2003 roku na twojej drodze w towarzyskim spotkaniu pojawił się Manchester United. Wtedy kilku piłkarzy powiedziało Fergusonowi: "Kup tego chłopaka, jest świetny".
Ludzie myślą, że do porozumienia doszło po meczu, ale stało się to przed spotkaniem. Miałem 18 lat i doszedłem do porozumienia z Manchesterem.

Którzy piłkarze z Manchesteru postawili na Cristiano?
Mówiono, że Gary Neville, Roy Keane, Ferdinand... To byli wtedy najlepsi gracze w drużynie, więc to była ogromna radość.

Kiedy wyjeżdża się ze swojej ojczyzny do Anglii, do nowego kraju i ligi, nie powoduje to małych zawrotów głowy?
W ogóle. Nie znałem nikogo, to był dla mnie nieznany kraj, ale to był też mój cel. Byłem bardzo pewny siebie i wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Czułem, że zatriumfuję w tym klubie.

Ta wiara w siebie nie ma ceny.
Wierzę w moje możliwości, zawsze tak było, nie robię tego teraz, bo jestem kim jestem, nigdy się nie zmieniłem. Kiedy robię coś źle, akceptuję to. Zawsze podobały mi się nowe cele.

Myślałeś kiedyś o tym, że dojdziesz aż tutaj?
Nie. Myślałem, że będę kolejnym piłkarzem, który zapisze się na kartach historii swojego klubu, ale nigdy nie myślałem, że mógłbym wygrać Ligę Mistrzów, Złotą Piłkę, nagrodę FIFA World Player... A już tym bardziej, że dołączę do Manchesteru w wieku 18 lat.

Czy kiedyś ktoś pociągnął cię za uszy, byłeś upominany?
Wielokrotnie. I cieszę się z tego, ponieważ jeśli by tak nie robiono, to pewnie nie byłbym tym, kim jestem, nie miałbym też tego samego charakteru. Ludzie, którzy ze mną żyli, mówili mi: "Ostrożnie, robisz to źle, rób tak". To było bardzo ważne dla mojego dorastania jako osoba i jako piłkarz. Od tego też byli moi przyjaciele. A jakaś historia? Kiedy byłem dzieckiem grałem w juniorskiej drużynie Sportingu, w finale turnieju mieliśmy grać z Marítimo, Nacionalem... Sporting wylosował Marítimo, które grało tam, gdzie się wychowywałem. Miałem zagrać praktycznie na swoim osiedlu, przed swoją rodziną i przyjaciółmi. Myślałem już o tym przyjęciu, ale ukarano mnie za słabsze wyniki w szkole. Czekałem na to, ponieważ tam dorastałem, a nie dostałem powołania. Czytałem listę czterokrotnie. Wkurzyłem się mocno i płakałem, ale to była ważne dla rozwoju mojej osobowości.

Na którym zawodniku wzorowałeś się najbardziej?
Nie miałem jednego wzoru. Kiedy byłem młodszy, patrzyłem na reprezentację Portugalii i marzyłem o grze z Rui Costą, Figo, Couto... Oni byli moim wzorem. Potem w Manchesterze miałem obok siebie takich graczy jak Giggs, Scholes, Keane... Nie chciałem ich naśladować, ale patrzyłem na nich i zawsze dobrze na tym wychodziłem.

Jaka była najlepsza rada, którą otrzymałeś w futbolu?
Otrzymałem wiele dobrych rad. Niesprawiedliwie byłoby wybrać jedną. Moi trenerzy, byli koledzy, ważni ludzi... Zawsze słucham ludzi, którzy mają do powiedzenia coś ciekawego na temat piłki.

Jaka jest twoja najlepsza rada dla młodego chłopaka? Mówi się, że zawsze martwisz się, kiedy widzisz, że komuś dzieje się krzywda.
Każdemu możemy dawać rady, młodym czy starszym, wiek nie jest ważny. Mogę im powiedzieć o rzeczach, które według mnie są dla nich najlepsze. Musimy dorastać z pokorą słuchając wszystkich.

W 2009 roku przeszedłeś do Realu Madryt. To było twoje marzenie od dziecka.
Moje i mojej rodziny. Real zawsze był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszy, oglądałem wiele spotkań. Zawsze marzyłem, żeby tutaj zagrać. W życiu wypełniamy cykle. Zdecydowałem, że to był moment na zmianę. W Manchesterze wygrałem już wiele i chciałem dokonać czegoś podobnego z innym klubem. Chciałem kontynuować wygrywanie w innej lidze z innym klubem. Do Realu Madryt czułem coś innego i chciałem zagrać tutaj. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Jak zmieniło się życie rodziny Cristiano?
Cały czas się zmienia, w ten czy inny sposób. Raz na dobre, raz na gorsze. Na przykład, mój brat chociaż jest ze mnie dumny, to czasami nie chce mówić, że jest moim bratem. Jednak cała moja rodzina jest ze mnie dumna.

Jak chcesz odwdzięczyć się swojej rodzinie za to wszystko, co zrobili dla ciebie w przeszłości, żebyś dotarł do tego miejsca?
Oni byli filarem mojego życia, dawali mi wsparcie, zawsze pomagali. Chcę dla nich robić to samo.

Jaki jest Cristiano jako ojciec?
Cristiano to dobry ojciec. Chociaż ciągle się uczę. To uczucie, którego nie mogę wytłumaczyć słowami. Wstawanie z rana i patrzenie na osobę z twoją krwią to coś niesamowitego. Przechodzę przez wyjątkowe chwile w moim życiu.

Zmieniasz pieluchy?
Tak, ale muszę wyznać, że niezbyt to lubię.

To unikalne odczucia.
Nie ma dla nich wytłumaczenia. Jestem ojcem od dziewięciu miesięcy i każdego dnia Cristiano zaskakuje mnie czymś nowym, uśmiechem, spojrzeniem, gestem... To coś spektakularnego i mam nadzieję, że jeszcze to powtórzę, ponieważ to najpiękniejsze, co może się wydarzyć, mieć dzieci i cieszyć się razem z nimi. Zabrałem już go do cyrku i na stadion. Ma w sobie to coś. Będzie na to przygotowany, przynajmniej bardziej ode mnie. Będzie tym, kim zechce, nigdy nie powiem mu, że musi zostać piłkarzem. Chciałbym, żeby został moim następcą, nie będę kłamał, mam nadzieję, że będzie lepszy ode mnie, ale zrobi to, co zechce Bóg.

Kiedy taki ktoś jak ty ma jeszcze sławną dziewczynę, to trudno o normalne życie.
Nawet gdybym miał normalną dziewczynę z prostym zawodem, to byłoby tak samo. Jeśli jesteś sławny, to zawsze dziennikarze będą szukać czegoś, co mogą sprzedać. Musimy nauczyć się żyć z tą sytuacją. Czasami nie możesz zrobić prostych rzeczy, ponieważ ludzie cię obserwują czy próbują robić zdjęcia do tabloidów, ale musimy się do tego przyzwyczaić i z tym żyć.

Jakie było twoje najdziwniejsze zachowanie, żeby pozostać niezauważonym?
Kiedyś w Nowym Jorku poprosiłem taksówkarza, żeby wysadził mnie blisko hotelu, ponieważ przed nim czaiło się wielu dziennikarzy. Razem z kolegą udawaliśmy pijanych i weszliśmy trzymając głowy nisko, zataczając się. Oni czekali na mnie z aparatami, a ja przeszedłem obok nich bez zbędnego zgiełku.

To ważny miesiąc dla Realu Madryt, gracie o wiele. Jak podchodzi do tego Cristiano i drużyna?
To bardzo ważny miesiąc dla madridistas. Musimy podchodzić do tego pozytywnie i wierzyć w siebie. Musimy patrzeć na to, jak na pozytywne życiowe sytuacje, z których ludzie się cieszą. Ja jestem szczęśliwy. Sądzę, że nigdy w piłce nie zdarzyło się, żeby Real grał tyle spotkań z jedną drużyną, z Barceloną... Musimy się tym cieszyć, to piękna i dobra rzecz dla futbolu.

Muszę przyznać, że wasze mecze ćwierćfinałowe były imponujące. To także musiało wam dodać wiary w siebie.
Drużyna jest coraz bardziej dojrzała. Jesteśmy zjednoczeni na ostatniej prostej, która da nam wszystko albo nic. Jesteśmy przygotowani na wszystko.

Drużyna jest w najlepszym momencie sezonu?
Musimy w nim być i jesteśmy, by dać sobie radę w końcówce sezonu, która musi nam wyjść. Czuję, że drużyna w siebie wierzy. Wielu piłkarzy odzyskało świeżość. Wszystko pójdzie po naszej myśli.

Najpierw mecz na Santiago Bernabéu w Lidze.
Na razie musimy myśleć jedynie o sobotnim spotkaniu. Musimy wygrać, gramy u siebie i musimy wywrzeć na nich presję. Jeśli wygramy, to wszystko będzie otwarte, nie możemy się poddać. Co będzie potem, to inna historia.

Bardzo ważna będzie publiczność.
Byłem bardzo zadowolony z postawy kibiców na meczu z Tottenhamem. Prosiliśmy fanów, by przyszli na stadion, by cieszyli się grą i by pomogli nam, chociaż czasami nie dawaliśmy sobie rady. To dało nam spokój, pewność siebie i koncentrację. Jeśli będziemy wszyscy razem, piłkarze i kibice, to będzie łatwiej. To opłaci się wszystkim.

Potem przyjdzie czas na finał Pucharu Króla. Mówi się, że finałów nie są do grania, ale do wygrywania.
To będzie świetny mecz, finał do wygrania, ale na razie myślimy tylko o sobocie. Potem przyjdzie czas na Puchar Króla i Ligę Mistrzów. Najważniejsze to wygrać i wywrzeć presję na Barcelonie. Jeśli wygramy w sobotę, to zyskamy pewność siebie na Puchar.

Czy wyobrażałeś już siebie świętującego na Cibeles?
Oczywiście, że chcę wygrać, Real Madryt nie może pozostawać bez tytułu przez dwa lata. Jestem przekonany, że wygramy coś w tym roku i będzie to coś ważnego.

Masz wielką wiarę w siebie, a jak jest z drużyną?
Widzę w kolegach pozytywne uczucia i to dobry sygnał, bardzo mi się to podoba. Ekipa podchodzi w idealnym nastroju do tej końcówki.

Krótszą, 8-minutową, angielską wersję wywiadu RealCristiano możecie obejrzeć poniżej:


RealMourinho
RealCasillas
RealRamos
RealHiguaín
RealAlonso
RealGranero
RealAdán
RealMarcelo

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!