Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Florentino: Mourinho zostanie na dłużej niż cztery lata

Wywiad z prezesem Realu Madryt

Dlaczego od tak dawna nie rozmawiał pan z prasą?
Ponieważ nigdy nie mówię w wywiadach niczego ciekawego.

Dzisiaj spożył pan kolację z dyrekcją Lyonu. Ma pan w tym klubie dobrych przyjaciół, prawda?
Tak jest. Prezesa Aulasa poznałem w 2000 roku w grupie G-14, którą stworzyliśmy. Zaprzyjaźniliśmy się i przyjaźń ta trwa do dziś.

O czym się rozmawia na takich spotkaniach? O futbolu, o polityce, o ekonomii?
O wszystkim. Jako że znamy się dobrze, rozmawiamy o wszystkim.

Musi mieć pan trochę dość Olympique'u Lyon.
Troszeczkę. (śmiech)

Ale teraz ma pan ze sobą Mourinho.
Musieliśmy sprowadzić Mourinho, aby ich pokonać. (śmiech) Myślę, że wygramy. Rozmawiamy o wszystkim, o sytuacji politycznej we Francji, w Hiszpanii...

O północnej Afryce?
Tego tematu nie poruszono.

Lepiej tego nie dotykać.
Lepiej nie.

12% ropy naftowej w Hiszpanii pochodzi z Libii.
Cóż, to prawda. Mamy nadzieję, że wszystko się uspokoi.

O futbolu też rozmawiacie?
Myślę, że Aulas wykonał tutaj świetną pracę. Stworzył markę Olympique'u Lyon.

Pan dobrze mówi po francusku?
Mówię po francusku. Mówię bardzo dobrze.

Jak to było z transferem Benzemy? Zjawił się pan w jego domu?
Nie, nie. Najpierw rozmawiałem z prezesem Aulasem, a po spotkaniu z nim znalazłem się w domu piłkarza.

Gdzie on mieszka?
Nie znam Lyonu zbyt dobrze. Mieszka w dzielnicy robotniczej, skromnej. Opowiedział mi wtedy bardzo sympatyczną anegdotę. Lata temu Real Madryt grał tutaj z Ronaldo w składzie. Prezes Aulas poprosił mnie o koszulkę podpisaną przez Ronaldo właśnie dla Benzemy, który miał wtedy 16 lat. Dałem mu ją wtedy. Przypomniał mi tę anegdotę. A teraz gra podobnie do Ronaldo.

Rozmawiał pan ostatnio z Ronaldo?
Komunikowałem się z nim przez sms-y. To był wielki piłkarz. Jeden z najlepszych, jaki grał w Realu Madryt.

To prawda, że bardzo go pan lubił i jednocześnie bardzo pana denerwował?
Cóż, odczuwam sympatię do wszystkich. To był piłkarz, który nie lubił zbyt dużo trenować, mówiąc szczerze. To był jego problem. On lubił grać i cieszył się grą, natomiast gorzej było z trenowaniem.

Powiedział mu pan to kiedyś?
Tak, oczywiście.

I co odpowiedział?
Że trenuje grając. Ale gra się tylko w weekendy. (śmiech)

Ronaldo mógłby grać u Mourinho?
Z pewnością. Mourinho potrafi motywować piłkarzy każdego typu i gabarytu. Tak samo byłoby z Ronaldo.

W 2006 roku odchodził pan z klubu niezadowolony.
Nie, spędziłem wtedy w klubie 5,5 roku. Myślę, że spełniłem cele, które sobie wyznaczyłem. Mam też inne zajęcia i sądziłem, że należy coś zmienić. Klub był w złej sytuacji. Sądziłem, że klub wymyka się z rąk socios. Przybyłem, aby poprawić sytuację ekonomiczną, aby przywrócić Realowi Madryt entuzjazm, aby wygrywał dając spektakl i aby polepszyć klubowe budynki, przede wszystkim Estadio Santiago Bernabéu, a także zbudować nowe miasteczko sportowe. Myślę, że spełniłem moje obietnice.

Jak pan ocenia tę rywalizację z Barçą?
Cóż, Real Madryt zawsze z kimś rywalizował. Teraz rywalizujemy z Barçą, w moim pierwszym etapie rywalizowaliśmy z Valencią, innym razem z Atlético Madryt. Ale Real Madryt zawsze walczy ze wszystkimi. Może nie wygraliśmy wszystkich lig w historii, ale wygraliśmy ich najwięcej. (śmiech)

Niech pan nie będzie bezczelny. (śmiech) Ale jak pan znosi tę rywalizację? Myśli pan sobie czasem: ile to jeszcze potrwa?
W ostatnim sezonie Barcelona pokonała Real Madryt w lidze dopiero w ostatniej kolejce. To się zdarza. W tym sezonie też walczymy, zobaczymy jak to będzie.

Źle pan to znosi?
Nie, bardzo dobrze.

No nie.
Ale co?

Barçę.
Nie, ja nie myślę o Barcelonie, myślę o Realu Madryt.

A co pan myśli o Mourinho?
Myślę, że to najlepszy trener na świecie. Dlatego go sprowadziliśmy. Real Madryt musi być najlepszy pod każdym względem. W biurach, na boisku i na ławce.

A Valdano to najlepszy dyrektor sportowy?
Valdano to nie dyrektor sportowy. To dyrektor generalny, doradca prezesa i rzecznik zarządu.

Jest najlepszy na świecie?
Myślę, że bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków.

A jak pan ocenia relacje między Mourinho i Valdano?
Cóż, myślę, że w mediach przywiązano do tego wielką wagę, która nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. To prawda, że Mourinho prosił o, nazwijmy to, autonomię w sprawach pierwszej drużyny i myślę, że ma do tego prawo. Bardzo nam się to podoba, zarówno mnie, jak i Valdano.

Z kim pan rozmawia, z Valdano czy z Mourinho?
Z oboma.

Mourinho prosił, żeby Valdano nie latał z drużyną?
Nie, nigdy.

Nie prosił o to, żeby Valdano nie schodził do szatni?
Również nie. Prosił tylko, co wydaje mi się rozsądne, o autonomię. Zarządzanie szatnią jest bardzo trudne. Tak samo trudno jest zarządzać redakcją, prawda? To administrowanie osobami, które są liderami w swojej działalności. Nie jest łatwo, dlatego Mourinho chce autonomii, a to bardzo dobrze, aby nie było żadnych nieprawidłowości. Bardzo mi się to podoba, Valdano także.

Ale czy Mourinho nie ma zbyt wielkiego ego?
Wszystkie osoby, które odnoszą sukcesy, mają duże ego. Pan pewnie też ma.

A pan?
Myślę, że w pierwszym etapie w Realu Madryt miałem bez wątpienia większe ego niż w drugim. Ale człowiek uczy się na błędach.

Radził pan Mourinho, aby poprawił to czy tamto?
Myślę, że Mourinho radzi sobie prawie we wszystkim dobrze. To człowiek, który identyfikuje się z wartościami Realu Madryt, posiada ducha poświęcenia, wygrywania, czynienia wysiłku. Myślę, że to człowiek, który dobrze zna Real Madryt i wie, że wygrywanie jest w naszym DNA. Dlatego identyfikujemy się ze sobą. Mamy dobrych piłkarzy, którzy poświęcają się na treningach i są zdyscyplinowani.

Czy związek Valdano z Mourinho ma datę ważności?
Nie, wszyscy musimy szanować swoją pracę. Myślę, że obaj są potrzebni i kompatybilni.

Trudno było powiedzieć Valdano, że lepiej byłoby, aby nie wchodził do szatni, lepiej byłoby, aby nie latał z drużyną...
Tak jak mówiłem, nic takiego nie miało miejsca. Powiedziałem mu tylko, że trener chce absolutną autonomię, ale nie w kwestii lotów czy kwestiach sportowych, ale w decyzjach. Porozmawialiśmy o tym i Valdano przyjął to do wiadomości fenomenalnie.

Gdy Mourinho mówi, że raportuje tylko José Ángelowi Sánchezowi oraz panu, nie umniejsza on roli Valdano?
Nie, po prostu w kwestiach ekonomicznych rozmawia z José Ángelem, a w kwestiach instytucjonalnych ze mną. Autonomii chce w sferze sportowej.

Bał się pan, że to może się zamienić w dyktaturę Mourinho?
Nie, ponieważ on jest bardzo świadomy swojej pracy i odpowiedzialności, która dotyczy pierwszej drużyny. Szanuje wszystkich innych i wie, że są inne tematy, które go nie dotyczą. Szanuje to. Jest bardzo inteligentny.

Mourinho przekonał pana, że brakuje napastników?
Cóż, jeśli chodzi o naszych napastników, to ponieśliśmy stratę w postaci Gonzalo Higuaína. Możliwością było zwrócenie się do cantery lub sprowadzenie nowego napastnika w zimowym okienku. To prawda, że Morata to wciąż młody zawodnik. Ostatecznie zdecydowaliśmy się sprowadzić nowego zawodnika, Adebayora, na postawionych przez nas warunkach.

Pana relacje z zawodnikami różnią się od tego, jak to wyglądało w pierwszej epoce?
Nie.

W pierwszej epoce był pan fanem lub przyjacielem, a obecnie bardziej patronem?
Nie, myślę, że trzeba dać autonomię... Świat futbolu to świat, który ma swoje zasady i dlatego na przykład w autobusie piłkarze powinni być sami, tak samo w szatni czy na treningu... Myślę, że każde mieszanie się jest negatywne. Przybyłem tu ponad rok temu i na przykład nie latam z drużyną i wolę zostawić jej autonomię. Mourinho o nią między innymi prosił i oceniam to bardzo dobrze.

Ale nie interweniuje pan w niektórych przypadkach? Na przykład gdy Sara Carbonero nazywa Cristiano Ronaldo egoistą?
Myślę, że tu miała miejsce błędna interpretacja i wszystko się wyjaśniło. Ronaldo źle zinterpretował te słowa, nie pamiętam jak one dokładnie brzmiały.

Nazwała go egoistą, mniej więcej.
Ale Sara Carbonero powiedziała to w pozytywnym sensie. Całe zamieszanie trwało tylko dziesięć sekund.

Nie no, dłużej. To było w dniu meczu z Espanyolem.
No może piętnaście. Moim zdaniem źle zinterpretowano jej słowa, tam było coś więcej niż tylko "egoista" w tamtym kontekście. Pomogłem w tej sprawie. Casillas i Ronaldo utrzymują wspaniałe relacje.

Za Zidane'a i Figo też były między tymi gwiazdami utarczki, a później stali się przyjaciółmi.
Cóż, to normalne, tak jak mówiłem, w pana redakcji też pewnie identycznie to wygląda. Pan musi administrować tutaj też w sposób, powiedzmy, poprawny. Tak to wygląda. Drużyna Realu Madryt jest bardzo zjednoczona, pełna nadziei, bardzo zmotywowana, z chęcią niesienia satysfakcji kibicom na boisku.

To prawda, że Zidane skarżył się, że Figo nie chce mu podawać?
Jakoś inaczej to brzmiało...

Jak inaczej mogło to brzmieć? Mnie więcej tak.
Do drużyny dołączył piłkarz o wielkiej osobowości, jakim był Zidane. Na początku każdemu trudno jest się zaadaptować, tak samo Zidane'owi, jak i Mourinho. To klub, który stawia na doskonałość, dlatego na każdej pozycji gra osobowość. Pamiętam, że wtedy na początku Zidane nie mógł grać w meczach Ligi Mistrzów, bo był zawieszony. Grał tylko w lidze. Mogło mieć miejsce jakieś zamieszanie, które w końcu wyjaśniono, w końcu Figo i Zidane to teraz wielcy przyjaciele.

Jak pan to załatwił, skonfrontował ich pan?
Ja pana nie pytam jak pan to załatwia w redakcji.

Ale pan jest z Realu Madryt, a ja jestem dziennikarzem. (śmiech)
Chciałbym takowym być.

Ale zebrał ich pan razem?
Nie, pogadałem z Figo, zapytałem o co chodzi i jakoś to wyjaśniliśmy.

Przyznał się?
Nie. (śmiech)

Teraz to przyjaciele.
Tak, teraz organizują razem różne imprezy. Takie sytuacje to małe anegdoty, które w dodatku wzmacniają jedność. Rozmawialiśmy o Casillasie i Cristiano. Ja jestem przekonany, że ta sytuacja wzmocniła ich relacje. Jestem przekonany, że między kapitanem, Ikerem Casillasem, i wspaniałym piłkarzem, jakim jest Cristiano Ronaldo, są dobre relacje.

Rozmawia pan z Raúlem?
Jakiś czas temu z nim rozmawiałem. Oglądam go każdego weekendu, ponieważ dzięki niemu stałem się fanem Schalke. Dla niego najlepszym rozwiązaniem był transfer do tego klubu, bo chciał on grać w każdym spotkaniu przez 90 minut. Ma wielką ambicję.

Komu pan ostatnio kibicował, Schalke czy Valencii?
Ja zawsze kibicuję Realowi. Cieszę się zwycięstwami, a nie czyimiś porażkami.

Chciałby pan odebrać Atleti Kuna Agüero?
Kun Agüero to bez wątpienia wielki piłkarz. Nikt nie rozmawia o takich tematach w Realu Madryt, szczególnie w tym momencie. To też niewątpliwe.

Podobno złożył pan za niego ofertę?
Nie, poruszaliśmy jedynie z José Ángelem Sánchezem temat Forlána, ale nic o Kunie. Ale w Realu Madryt nikt nie porusza takich tematów, z szacunku dla piłkarzy, którzy są w klubie oraz innych, o których jest mowa.

Ale Miguel Ángel Gil Marín powiedział nam, że złożył pan ofertę 45 milionów euro za Kuna, ale Atlético odmówiło.
Wiem, że nigdy nie prowadziliśmy żadnych działań przeciwko Atlético Madryt. Nie rozmawiamy na takie tematy. Gdy skończy się sezon, porozmawiamy z trenerem i zobaczymy, jakie są potrzeby. W tym momencie naprawdę uważam, że to byłby brak szacunku dla naszych piłkarzy oraz tych, którzy grają w innych drużynach. Zobaczymy w czerwcu. Ludzie myślą, że jesteśmy fabryką czeków, ale tak naprawdę nie stać nas na wydawanie wielkich pieniędzy zimą. Dlatego właśnie rozmawialiśmy o wypożyczeniu Forlána, a w końcu wypożyczyliśmy Adebayora.

W Anglii mówi się o 60 milionach za Rooneya albo 30 milionach z Benzemą.
To samo. Któregoś dnia, w naszym pierwszym etapie, umieściliśmy na naszej stronie internetowej nazwiska wszystkich piłkarzy, których łączono z transferem do Realu Madryt. Wyszło prawie stu zawodników. Dlatego to nie ma nic wspólnego z prawdą.

A sprawa Cesca?
To samo.

Spróbujecie go kupić?
Teraz nikt o tym nie rozmawia.

Adebayor powiedział, że Cesc byłby w Madrycie mile widziany.
Cóż, wszyscy piłkarze lubią rozmawiać i dobrze mówić o tych, którzy byli ich kolegami z drużyny. Czasami źle interpretuje się ich słowa, ponieważ piłkarze Realu Madryt chcą, aby dobrze grali przede wszystkim ich obecni koledzy. Dlatego też nie będziemy dywagować na tematy, które nie mają żadnych realnych podstaw.

Cięższy jest świat biznesu czy futbolu?
Świat futbolu jest bardziej skomplikowany. Zarządzam w swojej firmie grupą 150 tysięcy ludzi, z którą mam mniej problemów niż z grupą 25 piłkarzy Realu Madryt. (śmiech) Taka jest prawda. W świecie firmy wszystko wygląda normalnie, w futbolu zaś mówi się o uczuciach, sercu i czasami trudno jest wszystko racjonalizować. Jestem przekonany, że socios Realu Madryt wybrali mnie nie po to, abym był fanem, lecz abym administrował i wniósł do tego klubu moje zawodowe doświadczenie. Jestem z tego dumny, bo przybyłem tu w roku 2000, gdy Real Madryt wymykał się z rąk swoich socios, ponieważ sytuacja ekonomiczna była dramatyczna, a dzisiaj socios mogą być dumni z tego, że nasz klub zarabia najwięcej. Czasami, dla przykładu, nie można mieć w jednej drużynie Robbena i Cristiano Ronaldo. Zamieniliśmy Robbena na Cristiano Ronaldo i sądzę, że to była dobra decyzja. Może się wydawać, że możemy mieć i Robbena i Cristiano Ronaldo, ale to nie jest możliwe. Z tą racjonalnością budujemy Real solidny, stabilny, z wielką przyszłością. Czasami jednak trudno jest wytłumaczyć to ludziom, ponieważ ci, tak jak pan, sądzą, że możemy pozyskać Kuna Agüero za 45 milionów euro zimą...

A co pan sądzi o Vicente del Bosque?
Odczuwam wielką sympatię do Vicente del Bosque. To człowiek z naszego klubu, wielki piłkarz i wspaniały trener. Po wygraniu Mundialu przez Hiszpanię przesłałem Hiszpańskiej Federacji specjalny list gratulacyjny.

Dlaczego nie było pana na finale Mundialu?
Ponieważ pracowałem wtedy w Madrycie. Muszę ustalać pewne priorytety w mojej pracy.

Czy myślał pan o jakimś hołdzie dla trenera reprezentacji?
Pracujemy nad potraktowaniem go w taki sposób, na jaki zasługuje. To samo tyczy się innych zasłużonych madridistas.

Dlaczego w 2003 roku nie przedłużono kontraktu z Del Bosque?
W tamtym momencie pamiętam, że decyzja ta wydawała się poprawna. Z Realu Madryt odchodziło wielu trenerów i piłkarzy. Wszyscy oni cieszą się wielką sympatią z naszej strony. Wśród nich jest Vicente del Bosque, który jest w sercach całego madridismo. Nie ze względu na dokonania reprezentacji, ale na to, jakim był tutaj piłkarzem i trenerem.

Gdyby pan mógł, cofnąłby pan czas i przedłużył ten kontrakt?
Nie, nie. Szczerze uważam, że naznaczył on ważną epokę w roli trenera Realu Madryt, później w roli trenera reprezentacji. Wszyscy trenerzy i piłkarze przechodzą przez różne etapy i trudno jest przez wiele lat okupować stanowisko, które tak człowieka zużywa. W tamtym momencie podjęto decyzję, którą uważaliśmy za słuszną.

Pytania od gości w studiu oraz internautów:

Czy poprawna politycznie jest suma pieniędzy, jaką obraca się w świecie futbolu w czasach kryzysu?
Real Madryt to klub, który nie ma właścicieli. To klub, który nie rozdaje dywidend, to klub, który rozdaje satysfakcję, przede wszystkim dzieciom. Dlatego też to demagogia mówienie o bogatych i biednych. Ta instytucja poświęciła całe swoje życie tym, którzy tego najbardziej potrzebują. Są dzieci w Afryce, dla których jedyną nadzieją w życiu jest Real Madryt. Nie mają pieniędzy nawet na jedzenie. Poświęciliśmy się rozwojowi w tym kierunku przez ostatnie pięćdziesiąt lat. Real Madryt nie prosi nikogo o pieniądze. Real Madryt to marka, która dzięki naszym poprzednim prezesom i inwestorom podbiła serca wielu kibiców na całym świecie. Zadaniem tej uniwersalnej marki jest zarabianie dużo pieniędzy, ale nie po to, aby dzielić je między nami, lecz aby oddawać je społeczności, a szczególnie dzieciom. W zeszłym tygodniu byłem w Rijadzie oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na otwarciu szkół futbolu, podkreślając nasz prestiż, sławę, koszulkę, herb, aby te najsłabsze dzieci mogły edukować się wokół wartości madridismo. Są kluby skromniejsze, mające właścicieli i inne interesy, ale naszym zadaniem jest rozdawanie dywidendy w postaci satysfakcji tym, którzy tego najbardziej potrzebują.

W dzisiejszych czasach ludzie zarabiają mało. A jak pan się zapatruje na wysokie zarobki Cristiano Ronaldo?
Cristiano Ronaldo, tak jak Fernando Alonso, Rafael Nadal i inni, daje satysfakcję ludziom...

Ale nie można żyć tylko satysfakcją.
Nikt nikomu nie każe płacić jego pensji. To społeczność płaci mu pieniądze. Dzięki jego atrakcyjności i medialności możemy dalej tworzyć mit i legendę Realu Madryt, aby dawać satysfakcję, o której wcześniej mówiłem. Opowieści o biednych i bogatych są łatwe do opowiadania i efektowne. Ale Cristiano Ronaldo żyje tylko dla tego, poświęca swoje życie właśnie temu. Rano, po południu i wieczorem. Ponieważ chce być najlepszy. Z Nadalem jest to samo. Też zarabia najwięcej, ponieważ wszyscy najlepsi na świecie tyle zarabiają.

Od 2003 roku klub za pana rządów nic nie wygrał. Czy jeśli w tym roku Real Madryt nie wygra żadnego tytułu, będzie to klęska? Rok temu powiedział pan, że nie, a teraz?
Odświeżę panu trochę pamięć. W pierwszej dekadzie tego wieku Real Madryt wygrał dwa Puchary Europy i cztery ligi. Nie można o tym zapominać. To tyle samo co Barcelona, a wydaje się, że wygrała dziesięć razy więcej. Tyle że Real Madryt w całej swojej historii nie wygrał wszystkich lig i Pucharów Europy. Naszym obowiązkiem jest za to walka o wszystkie tytuły. I to robimy. Myślę, że mamy najlepszą drużynę, najlepszych piłkarzy, najlepszego trenera i będziemy pracować oraz walczyć o triumfy, co jest naszym celem. Przez 108 lat historii wygraliśmy 31 lig, nie wszystkie. Przez ponad 30 lat nie wygrywaliśmy Pucharu Europy, ale dalej walczyliśmy, a marka Realu Madryt wciąż jest mitem i legendą.

Czy planujecie uhonorować jakoś byłych piłkarzy Realu Madryt, takich jak Ronaldo czy Raúl?
Ronaldo, Raúl i wszyscy byli piłkarze Realu Madryt są w związkach piłkarskich i przez te związki się z nimi komunikujemy. Raúl jest wyjątkowy. To piłkarz, który jest częścią tej instytucji i będzie nią aż do śmierci, tak jak na przykład Di Stéfano. Raúl oczywiście wie, że tu jest jego dom. Teraz podjął takie same wyzwanie jak Di Stéfano, który, o czym wielu zapomina, ostatnie dwa lata kariery spędził w Espanyolu. Później wrócił i teraz jest honorowym prezesem. To najbardziej żywy obraz madridismo. Raúl wie, że tutaj jest jego dom, że wróci, gdy będzie chciał i kiedy uzna, iż zakończyło się jego życie w roli piłkarza. Będzie ważną częścią tej instytucji.

Jest pan w stanie zatrzymać w klubie Mourinho, jeśli ten nic nie wygra?
Mourinho ma podpisany kontrakt na cztery lata i jestem przekonany, że zostanie tutaj na dłużej niż cztery lata.

Ale w kontrakcie Mourinho jest zapis, że...
Kontrakty są poufne. To sprawa między dwiema stronami. Proszę mnie o to nie pytać. (śmiech) Jest podpisany kontrakt na cztery lata i tyle.

Ale jeśli Mourinho odejdzie albo jeśli Real go zwolni, to nie trzeba będzie płacić za...
W tym momencie nie będziemy zastanawiać się czy odejdzie czy go zwolnią. Ma kontrakt na cztery lata i jestem przekonany, że nie tylko go wypełni, ale zostanie tu dłużej.

Ten, kto go zerwie, płaci tylko za jeden rok?
Dzisiaj nie rozmawiamy o takiej możliwości.

Jakby wyglądał Real Madryt, gdyby Vicente del Bosque został?
Będę szczery. Myślę, że Del Bosque znalazł zajęcie, w którym spełnił się w roli trenera. Odniósł wielki sukces w reprezentacji.

Adebayor zostanie czy będziecie starać się o innego napastnika?
To są tematy na lato.

Dla Valdano.
Na lato! (dziennikarz nie dosłyszał; "para verano" - na lato, "para Valdano" - dla Valdano)

Czy Valdano zostanie na przyszły sezon?
Na pewno tak.

Na pewno?
Na pewno.

Kogo pan woli, Valdano czy Mourinho?
Na ten moment nie jest przewidziane, aby odszedł którykolwiek z nich. (śmiech)

Co z canterą?
Wszyscy wiedzą, że lubię canterę. Pamiętamy termin Zidanes y Pavones. W szkółce mamy najwięcej kategorii wiekowych w Hiszpanii - czternaście. Druga jest Sevilla z ośmioma. Ale poziom w Realu Madryt jest już tak wysoki, że trudno jest komukolwiek dostać się do pierwszej drużyny. W tym momencie mamy pięciu piłkarzy z cantery, którzy grają w pierwszym zespole i dalej nad tym pracujemy.

Jak pan ocenia stan klubowych finansów?
Jesteśmy samowystarczalni. Nikt nie wpłaca na ten klub. 1/3 przychodów stanowią bilety, 1/3 marketing, a 1/3 prawa telewizyjne. Przychody wynoszą 450 milionów euro. Musimy żyć z naszych pieniędzy. Istnieją kluby, takie jak Chelsea, Manchester City, Inter czy Milan, których właściciele wydają dużo pieniędzy. W 2000 roku najbardziej martwiło mnie to, że nasz stadion nie będzie należał do socios, a powinien.

Czy Real odzyska Parejo?
To jedna z możliwości. Jest jeszcze Callejón. To dwie opcje, nad którymi się zastanawiamy. To dwaj wielcy piłkarze, którzy uformowali się w canterze. Teraz grają w Getafe i Espanyolu. Mamy możliwość ich odzyskania.

Czy nie uważa pan, że Xabi Alonso potrzebuje lepszego partnera w środku pola?
Możemy mieć swoje opinie. Zostawmy to Mourinho.

Czy będzie pan kandydował w następnych wyborach?
To temat na za 2,5 roku. Jeśli transfery to temat na lato, to wybory to temat na rok 2013.

Kiedy na stadionach nie będzie się tak nienawidzić Realu Madryt?
To nie jest prawda. Chodzę na wszystkie mecze i spotykam się jako prezes klubu wyłącznie z ciepłym przyjęciem. Gdy Real Madryt przyjeżdża do jakiegoś miasta, to jest fiesta. To klub, który motywuje kibiców i piłkarzy, aby go pokonać. To też jest piękne. Mówi się, że każdego weekendu Real rozgrywa finał. Taka prawda. Nie można tego źle interpretować przez małe grupy ludzi, którzy najgłośniej krzyczą. Ja nigdy nie miałem problemów w żadnym miejscu na świecie.

Czy Mourinho reprezentuje wartości Realu Madryt?
Tak. Mourinho to bardzo szczera osoba. On mówi to, co myśli. Reprezentuje ducha poświęcenia, wygrywania, szanowania innych. Nie mam wątpliwości. To zwycięzca.

Kiedy doczekamy się ligi z zawodowymi arbitrami?
Cóż, myślę, że sędziowie są profesjonalistami i zarabiają wystarczająco dużo pieniędzy. Muszę powiedzieć, że oglądam mecze w Anglii i tam mylą się tak samo jak tutaj.

Co pan myśli o ostatniej aferze z informacją na oficjalnej stronie Federacji?
To była wina jednej osoby, a nie całej organizacji. Rozmawiałem o tym z prezesem Villarem, który przeprosił mnie za to.

Dziękuję bardzo. Życzę panu, aby częściej udzielał pan wywiadów.
Uważam, że ludzi bardziej interesuje to, co mówi Mourinho, Cristiano Ronaldo, Kaká, Sergio Ramos, piłkarze...

Co takiego mówi Kaká?
Cóż, ostatnio miał mało szczęścia i doznał kontuzji... Wszyscy mamy nadzieję, że wkrótce zobaczymy wielkiego Kakę, który wygrywał kiedyś Złotą Piłkę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!