Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Cykl wywiadów RealCasillas

Kapitan w wywiadzie dla klubowej telewizji

Twoją ulubioną ścieżką dźwiękową jest ta z filmu Notting Hill. Jest bardzo romantyczna...
Myślę, że to ogólnie bardzo dobry film. Oglądałem go i bardzo mi się spodobał. Hugh Grant był w nim fenomenalny, a ścieżka dźwiękowa bezcenna.

Czy w XXI wieku można być romantykiem?
Oczywiście, że można być romantykiem. Każdy z nas ma w sobie jakąś cząstkę romantyzmu. Jednak aby to uzewnętrznić, musi być coś, co nas do tego popchnie. Jakiś szczegół, detal... Ale tak, myślę, że wielu ludzi jest romantykami.

Twoje życie można porównać do postaci granej przez Hugh Granta w Notting Hill. Po prostu pewnego dnia jako osiemnastolatek otworzyłeś drzwi, zobaczyłeś setki fleszów, zamknąłeś drzwi i sobie pomyślałeś: "Co się dzieje?".
Tak, wszystko zaczęło się bardzo wcześnie, bo gdy miałem osiemnaście lat. Grałem w Madrycie w Tercera División przed publicznością złożoną ze stu osób, by po czterech czy pięciu miesiącach zadebiutować w pierwszej drużynie na San Mamés przed 50 000 kibiców. Zacząłem w bardzo młodym wieku i faktem jest, że nie było łatwo.

Można powiedzieć, że życie Casillasa jest niczym scenariusz filmowy?
Bez wątpienia. Wiele razy sam się nad tym zastanawiałem. Zazwyczaj w życiu prywatnym, jak i zawodowym przeżyłem wiele ciekawych anegdot.

Pewien twój przyjaciel powiedział: "Gdy coś zwraca na siebie uwagę, to lepiej o tym nie rozpowiadać. Gdy jednak to coś staje się nieprawdopodobne, to możesz rozpowiadać, bo i tak nikt w to nie uwierzy". Właśnie tak wygląda twoja historia. Gdyby ktoś powiedział ci dwanaście lat temu, jak to się skończy, to nigdy byś nie uwierzył...
Już w wieku dwunastu czy trzynastu lat wiedziałem, że kiedyś zagram w pierwszym zespole. Gdy ojciec zabierał mnie na Bernabéu, wierzyłem, że sam kiedyś tam zagram.

I to właśnie mówiłeś ojcu: "Pewnego dnia zagram na Santiago Bernabéu"?
Nie. Gdy byłem młodszy, byłem większym introwertykiem. Teraz dojrzałem i nieco się zmieniłem.

Czy masz czas na to, aby rozkoszować się tym, przez co przechodzisz?
Nie. Myślę, że dopiero gdy zakończę karierę, będę miał czas, aby to wszystko przemyśleć i przeanalizować. Będzie ciężko, ponieważ już od dziewiątego roku życia kopałem piłkę, zdzierałem kolejne rękawice. Bez wątpienia karierę tę docenię dużo bardziej dopiero po jej zakończeniu. Wtedy będę mógł dokładnie przeanalizować całą moją drogę.

Jaka jest najlepsza wskazówka, jaką otrzymałeś od rodziców?
Nie było jakiejś szczególnej. Moi rodzice nie byli zmuszeni do tego, aby posadzić mnie przed sobą i mówić, co mam robić. Nigdy nie stwarzałem problemów. A jeśli już coś się działo, to zachowywali spokój, ponieważ wiedzieli, że jestem bardzo niezależny.

Jak się zmienił Casillas przez te ostatnie lata?
Zmieniłem się tak samo, jak każda osoba, która znajduje się w podobnej sytuacji. Niełatwo jest żyć z codzienną krytyką, oglądać siebie w telewizji. Ludzie mogli śledzić moją karierę już od samego początku. Niektórzy zatrzymują mnie na ulicy i mówią mi, że jestem dla nich niczym syn. To już trzynaście lat.

A w czym się zmieniła rodzina Casillasa?
Myślę, że zmian było niewiele. Największy spokój zachowuje chyba mama, a brat zawsze był kujonkiem. Ja związałem się z futbolem, a on pracuje głową i się uczy. Lubi podróżować, zna angielski, francuski... Gdy zakończę karierę, to cała rodzina będzie musiała liczyć na młodego.

Brat jest twoją słabością?
Unai jest moją wielką słabością. Dzieli nas osiem lat różnicy. Gdy będzie w moim wieku, będzie dużo dojrzalszy i wówczas nasze relacje będę wyglądać inaczej. Ponadto zawsze znosił to całe zamieszanie z wielkim spokojem. Wiele razy mówiłem, że podziwiam mojego brata za to, co musi znosić. Jestem mu za to wdzięczny.

Najlepsza porada od brata?
Nie musi mi udzielać żadnych porad, gdyż poprzez samo zachowanie mogę się od niego uczyć nowych rzeczy. To bardzo odpowiedzialny i poważny człowiek. Pod tym względem niewiele ma ze mną wspólnego. Ja jestem bardziej zwariowany.

Myślę, że niewielu zna cię z tej strony.
Zawsze byłem rozrywkowym człowiek. Bardzo często się śmieję. W klasie zawsze byłem uważany za tego najśmieszniejszego, a koledzy uważali, że jestem bardzo sympatyczny.

Co wolisz bardziej - sprawiać niespodzianki czy je otrzymywać?
Wolę sprawiać niespodzianki. Nie lubię, gdy to ja muszę być w centrum uwagi, gdy wszyscy się patrzą na moją reakcję. Wolę sprawiać radość innym, gdyż to się liczy dla mnie dużo bardziej.

Uważasz się za kogoś uprzywilejowanego?
Ja zawsze starałem się pokazywać to, jaki naprawdę jestem. Nie robię niczego na pokaz. Jestem, jaki jestem i myślę, że przez to nie mogę odnieść pełnego sukcesu jako znana osoba. Ludzie, którzy znają mnie od lat, wiedzą, że wciąż jestem taki sam. Ponadto miałem to szczęście, że od dziecka mieszkam w Madrycie, mam tutaj rodzinę i przyjaciół. Nie musiałem z niczego rezygnować, żeby móc grać w Realu Madryt, który jest klubem mojego życia. I wszystkie te przywileje staram się jak najbardziej wykorzystywać i czerpać z nich radość.

Jaki był ten chłopak, który dorastał w Móstoles?
Jak już mówiłem, byłem introwertykiem. Ciężko było mi dojeżdżać do Madrytu. Ojciec codziennie musiał pokonywać ze mną wiele kilometrów. Wiele godzin spędzonych w samochodzie. Ale ten dług wobec niego już spłaciłem.

O czym z nim rozmawiałeś podczas tych godzin spędzonych na dojazdach na treningi?
Mówił bardzo dużo o futbolu. Dawał mi wskazówki i był wobec mnie bardzo wymagający. Nie mówił nic tylko wtedy, gdy grałem dobrze.

Kiedy zdałeś sobie sprawę z tego, że marzenie o grze w pierwszym zespole staje się rzeczywistością?
Mój awans do pierwszego zespołu przebiegł bardzo szybko. Przez kontuzję kolegi z zespołu musiałem po prostu w konkretnym momencie wyjść na boisko i zadebiutować w Realu Madryt. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę? W wieku siedemnastu lat, gdy grałem w Realu Madryt C. Uczestniczyłem w treningach Toshacka, a także byłem bramkarzem Castilli. W tamtym sezonie bardzo ciężko pracowałem, aby wszystko poszło po mojej myśli i w następnym roku zdobyliśmy mistrzostwo z drużyną C. Wtedy awansowałem do pierwszego zespołu jako trzeci bramkarz i grałem w pierwszym składzie Castilli.

To dawne czasy.
Tak, ale czasami wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Pamiętam wszystkie mecze, jakie rozegrałem we wszystkich kategoriach wiekowych Realu Madryt.

Aby zajść tak daleko, trzeba mieć oczywiście umiejętności piłkarskie, ale także poukładane w głowie.
Nie jest łatwo. Real Madryt to bardzo wielki klub, a wszystko to, co go otacza, jest jeszcze większe. Ja miałem to szczęście, że od dziecka tutaj mieszkałem i po prostu wiedziałem, czym jest Real Madryt.

Ludzie kochają Ikera Casillasa jako bramkarza, ale jeszcze bardziej jako człowieka.
I to jest dla mnie bardzo ważne. Chciałbym zostać zapamiętany przede wszystkim jako dobry człowiek.

A co jest najważniejszą cechą tego człowieka?
Honor i szczerość.

Nienawidzisz kłamstwa?
Tak, a przede wszystkim tego, gdy ludzie wykorzystują innych, by odnieść korzyść dla siebie.

Sława jest dobra czy zła?
Sława do mnie przyszła tylko dlatego, że jestem sportowcem. Ja nie jestem sławny, ja jestem sportowcem.

Do czego w życiu dąży Casillas?
Do tego, aby ludzie zapamiętali mnie jako dobrego człowieka i sportowca. Ponadto po zakończeniu kariery chciałbym być kimś w świecie futbolu. Chciałbym pomagać młodszym i ich uczyć.

Co byś zmienił w swoim życiu?
Chciałbym chociaż jeden dzień spędzić tak, jak naprawdę bym tego chciał. Kocham spacerować. Chciałbym robić zwykłe rzeczy, które robią wszyscy, a jednocześnie nie być obiektem kamer i aparatów.

Czego w swoim życiu żałujesz najbardziej?
Pewnych rzeczy z mojego dzieciństwa. Potrafiłem zawodzić moją mamę, ale ogólnie byłem dobrym chłopakiem.

Czy futbol więcej ci zabrał czy dał?
Dał mi bardzo wiele i stał się po prostu częścią mojego życia.

Czego boi się Casillas?
Boję się cierpienia. Boję się chorób i tego, że mogą się one przytrafić komuś z moich bliskich.

Jakie wartości trzeba mieć, aby zostać prawdziwym kapitanem Realu Madryt?
Musisz być odpowiedzialny. Nie możesz się bać zarządzać grupą. Musisz się utożsamiać z klubem, umieć reprezentować jego wartości. Na szczęście od samego początku mogłem brać przykład z wielkich mistrzów i to mi bardzo pomogło. Sanchís, Hierro, Raúl czy Guti...

Jaka była największa bura, jaką zebrałeś w szatni?
Jej autorem był selekcjoner reprezentacji do lat piętnastu po meczu z Anglią na Wembley. To był mój pierwszy mecz w kadrze narodowej i na boisku pojawiłem się w drugiej połowie. Ponadto były dwie od Fernando Hierro. Wówczas często jeździłem metrem i uczestniczyłem w reportażu, który został zatytułowany: "Z Ferrari do metra". Gdy wszedłem do szatni, rzucił we mnie gazetą i krzyknął: "Co to jest? To nas zrujnuje". Też po zdobyciu mistrzostwa zrobiłem kilka zdjęć z celebracji, które zostały na drugi dzień opublikowane.

A ty kogo musiałeś postawić do pionu?
Czasami Marcelo. Ale tego typu sprawy zostają na boisku.

Marcelo powiedział, że po meczu z Espanyolem pogratulowałeś mu bramki i świetnego meczu.
Marcelo to chłopak, który bardzo się rozwinął. Za Capello przechodził przez ciężkie chwile, ponieważ często był odsyłany na trybuny. Minęły cztery lata, w ciągu których potrafił wykorzystywać nadarzające się okazje. Juande Ramos wyciągnął z niego to, co najlepsze, a teraz za Mourinho oglądamy jego najlepszą wersję. Trener obdarzył go zaufaniem, a my jesteśmy zadowoleni z jego postawy.

Czym dla Casillasa jest Real Madryt?
Moim życiem. W wieku ośmiu lat stawiłem się na pierwszych testach. Wszystko śledziłem od samego początku. Mogłem pracować w starym Miasteczku Sportowym. Widziałem, jak to wszystko się rozrasta. Minęło wiele lat. Myślę, że dzień po tym, jak przejdę na emeryturę, będzie dla mnie bardzo ciężki.

Jak się zachowujesz po porażkach?
Porażki bardzo mnie przybijają. Od dziecka byłem tutaj uczony, że zawsze trzeba wygrywać. Nawet gdy wygrywaliśmy 4:1, ta jedna stracona bramka bardzo mnie bolała.

Jakim człowiekiem jest José Mourinho?
Wesołym i rozrywkowym. Nie ma nic wspólnego z tym człowiekiem, jakiego widzimy w telewizji czy na konferencjach prasowych. Jest częścią naszej wielkiej rodziny. Praca u jego boku jest czymś fenomenalnym.

Dlaczego niektórzy postawili sobie za cel skonfrontowanie ciebie z Cristiano Ronaldo?
Ponieważ Real Madryt jest chodliwym tematem. Cristiano również. Ale nic się nie stało. Utrzymujemy ze sobą bardzo dobre relacje. Niech dziennikarze piszą sobie, co tylko chcą. My się świetnie rozumiemy.

Gdy widzisz Cibeles, co sobie przypominasz?
Wiele niezapomnianych chwil. Po raz pierwszym stawiłem się tam, jak wygraliśmy Puchar Interkontynentalny w 1998 roku. Widzisz się z tymi wszystkimi kibicami, którzy wspierali cię przez cały sezon... To, co się tam dzieje, to istne szaleństwo.

Masz coś z jasnowidza. Od początku byłeś pewny, że wygracie ten Mundial w RPA.
Tak, ale to było widać. To była po prostu nasza chwila. Spełniły się wszystkie niezbędne czynniki, aby tego dokonać - dobra atmosfera, talent, wspaniała grupa. Od samego początku byłem tego pewien. Hiszpania po prostu musiała wykorzystać ten moment. Teraz przed nami kolejne wyzwanie - obrona tytułu mistrzowskiego na Euro.

Przewidujesz jakieś tytuły dla Realu Madryt w tym sezonie?
Cóż. Jeden finał już mamy. Copa del Rey to piękny tytuł. W finale, w którym mierzysz się z Barceloną, myślisz tylko o zwycięstwie. W Lidze Mistrzów natomiast drużyna udowodniła, że jest na wysokim poziomie. Niełatwo jest pokonać Ajax i Milan. Mamy bardzo młody zespół, a teraz czeka nas ciężkie starcie z Olympique'em Lyon. W La Liga z kolei zostało jeszcze dużo kolejek i wszystko się może zdarzyć. Musimy wykorzystywać potknięcia Barcelony.

Mourinho powiedział, że ta drużyna jest gotowa sprostać jego oczekiwaniom i na pewno go nie zawiedzie.
Niełatwo jest osiągać tak dobre wyniki z tak młodą drużyną, dlatego trzeba umieć to wszystko docenić. Jestem trzecim najstarszym zawodnikiem w tym zespole, mając 29 lat. Mamy drużynę na cztery czy pięć lat. Ale najważniejsze jest to, aby Real Madryt wywalczył w tym sezonie jakiś tytuł. Ta drużyna na to zasługuje.

RealMourinho

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!