Advertisement
Menu
/ własne

Zwycięstwo Królewskich, blas(s)k geniuszu

Real Saragossa - Real Madryt 1:3

Mecz przeciwko Realowi Saragossa, rozgrywany pomiędzy ligowymi potyczkami z Valencią i Sevillą, miał być tylko kolejnym punktem kontrolnym w samotnym wyścigu po mistrzostwo Hiszpanii, który toczą ze sobą Real Madryt i Barcelona. Mało kto dopuszczał do siebie myśl o stracie punktów z ostatnią drużyną tabeli, choć to w takich właśnie meczach nadmierna pewność siebie potrafi mieć bardzo bolesne konsekwencje. I rzeczywiście, momentami piłkarze z La Romaredy próbowali nawiązać równorzędną walkę, wlewając w serca swoich kibiców nadzieję na korzystny wynik, ostatecznie trzeba jednak przyznać, że porażka 1:3 jest dla Saragossy najmniejszym wymiarem kary.

Niespodziewanie mecz rozpoczął się od wyraźnej przewagi gospodarzy, w wyniku czego można było poważnie zastanawiać się, jakim cudem tak dobrze grający zespół ma na koncie zaledwie dziewięć punktów i coraz mniejsze perspektywy utrzymania się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ciągu pierwszych dziesięciu minut podopieczni Javiera Agirre trzykrotnie zagrozili bramce Casillsa, zdobywając dwa rzuty rożne oraz oddając groźny, choć niecelny strzał. To jednak nic w porównaniu z pracą, jaką wykonywali w obronie. Formacja defensywna Saragossy stanowiła od początku monolit, przez który piłkarze Królewskich nie mogli przedrzeć się ani środkiem, ani skrzydłami. Niesieni fantastycznym początkiem niżej notowani rywale Blancos zaczęli, niczym mityczny Ikar do słońca, coraz bardziej zbliżać się do pola karnego wicemistrzów Hiszpanii. Na ich nieszczęście i tym razem nierozwaga została w nieprzyjemny sposób ukarana.

W piętnastej minucie meczu podopieczni José Mourinho wykorzystali odsłonięcie się zawodników Saragossy i przeprowadzili wzorcową kontrę, zapoczątkowaną przez Ronaldo. Po widowiskowym odegraniu piętą w wykonaniu Portugalczyka piłkę otrzymał Marcelo, który niczym polujący sokół wypatrzył biegnącego drugą stroną boiska Mesuta Özila i z zegarmistrzowską precyzją posłał mu długie podanie. Niemiecki pomocnik bez trudu opanował futbolówkę, wbiegł w pole karne i płaskim strzałem po ziemi otworzył wynik spotkania.

Stracona bramka wyraźnie podłamała zawodników Realu Saragossa, którzy cofnęli się, tracąc ochotę do odważniejszych ataków. Królewscy natomiast starali się pójść za ciosem, dwie bardzo dobre sytuacje zmarnował jednak, być może nadal z rozrzewnieniem wspominający hat-trick przeciwko Auxerre, Karim Benzema. Słaba dyspozycja Francuza najbardziej zirytowała José Mourinho, który po jednym z kolejnych nieudanych zagrań zareagował tak żywiołowo, że aż uderzył się głową w niski daszek ławki rezerwowych. Karim nie zachwycał, magiczne rzeczy wyczyniali za to Marcelo i Lass. Młody Brazylijczyk popisywał się sztuczkami rodem z japońskich kreskówek, co i rusz wprawiając w zakłopotanie niemogących nic zrobić zawodników Saragossy, Diarra natomiast z każdą kolejną minutą wyrastał na czołowego gracza meczu, będąc nie tylko bezbłędnym w odbiorze, ale i szalenie niebezpiecznym w ataku. Do piłkarskiego ideału obu zabrakło jedynie bramki, na którą obaj zresztą w pełni zasłużyli.

Gdy wydawało się, że Blancos zejdą do szatni ze skromnym prowadzeniem, przypomniał o sobie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w 45 minucie podszedł do rzutu wolnego, by po chwili umieścić piłkę niemal w samym oknie bramki strzeżonej przez Leo Franco, który w tej sytuacji zareagował dopiero wówczas, gdy Cris tonął już w objęciach kolegów.

W drugiej połowie Królewscy nie zwolnili tempa i niespełna dwie minuty po rozpoczęciu gry wbili kolejny gwóźdź do trumny zmierzającej w kierunku Segunda División Saragossy. Po prostopadłym podaniu Xabiego Alonso obrońców wyprzedził Angel Di María i sprytnym lobem pokonał niepotrzebnie wychodzącego z bramki Leo Franco.

Pomimo niezwiastującego sukcesu wyniku zawodnicy Javiera Agirre nie poddali się, a ich starania nagrodzone zostały w 53 minucie, kiedy to po faulu Carvalho arbiter spotkania podyktował w pełni zasłużony rzut karny, zamieniony na bramkę przez Gabiego. Gol ten wyraźnie ożywił graczy Saragossy, co po raz kolejny mogło skończyć się dla nich w najgorszy z możliwych sposobów, tym razem jednak po kolejnej dobrej kontrze Özil nie wykorzystał podania Marcelo. Saragossa nie odpuściła jednak i wciąż szukała bramki kontaktowej, Królewscy natomiast cofnęli się, wypatrując kolejnej szansy na błyskawiczne uderzenie. Szanse się trafiły, ponownie jednak ze swoich zadań nie wywiązał się Benzema. Francuski napastnik dwukrotnie zmarnował dogodne sytuacje do wpisania się na listę strzelców, ostatecznie klasyfikując dzisiejsze spotkania do kategorii tych, o których lepiej jak najszybciej zapomnieć. Jedyny problem w tym, że Mourinho pewnie tak łatwo o nim nie zapomni… Dobrze dzisiejszy mecz wspominać natomiast będzie Álvaro Morata, który wreszcie doczekał się debiutu w barwach Realu Madryt. Młody wychowanek zagrał zaledwie pięć minut, zdążył jednak pokazać się z dobrej strony i choć nie powtórzył wyczynu Raúla, który debiutując szesnaście lat temu w meczu przeciwko Saragossie strzelił bramkę, z pewnością może być z siebie zadowolony.

Dwa gole w ciągu pierwszych dziesięciu minut drugiej połowy mogły zwiastować dalsze emocje i choć tych nie zabrakło, wynik nie uległ już jednak zmianie. Ostatecznie Królewscy pokonali Real Saragossa i na chwilę powrócili na fotel lidera Primera División.

Real Saragossa – Real Madryt 1:3
(Gabi 53’, Özil 15’, Ronaldo 45’, Di María 47’)

Real Saragossa: Leo Franco; Diogo, Maurizio Lanzaro, Jiří Jarosik, Paredes (Pinter, 85’); Edmilson (Ponzio, 52’), Gabi; Lafita, Ander, Berolo; Sinama Pongolle (Pérez, 53’)

Ławka rezerwowych: Doblas, Contini, Pinter (Paredes, 85’), López, Ponzio (Edmilson, 52’), Boutahar, Pérez (Sinama Pongolle, 53’)

Real Madryt: Casillas; Arbeloa, Pepe, Carvalho, Marcelo; Xabi Alonso, Lassana Diarra; Di María (Morata, 89’), Özil (Mahamadou Diarra, 85’), Cristiano Ronaldo; Benzema (Granero, 79’)

Ławka rezerwowych: Adán, Albiol, Garay, Diarra (Özil, 85), Granero (Benzema, 79’), Pedro León, Morata (Di María, 89’)

Kartki: Gabi 33’, Lanzaro 50’, Bertolo 79’ – Arbeloa 25’, Marcelo 36’, Carvalho 54’, Alonso 76’

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!