Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Bernabéu nadal niezdobyte

Kolejne pewne zwycięstwo Królewskich

Jedna passa zostaje przerwana, inna trwa w najlepsze. Zadanie wykonane, trzy punkty zainkasowane, przełamana niemoc strzelecka Cristiano Ronaldo i kolejna, druga już w tym sezonie, czerwona kartka na jego koncie. Tak można podsumować to spotkanie, które do najciekawszych nie należało. Stali bywalcy na Santiago Bernabéu nie mogli się jednak dziwić, bo nie był to pierwszy mecz z takim scenariuszem.

Real Madryt od pierwszych minut przejął inicjatywę, chcąc oczywiście jak najszybciej objąć prowadzenie, lecz skonstruowanie ataku stwarzało dziś piłkarzom Manuela Pellegriniego niemało problemów. Nadmierne kombinowanie przed polem karnym rywala, brak nagłych decyzji, niepotrzebne holowanie i wymiana piłki powodowały narastającą frustrację wśród piłkarzy i kibiców.

Goście w skutek nieporozumień i braku koncepcji gospodarzy coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu i od dwudziestej minuty starali się odpowiadać na ataki Królewskich i swoje szanse mieli, najbliżej celu byli około trzydziestej minuty, kiedy to niefortunnie wybita przez Casillasa głową piłka wylądowała pod nogami zawodnika Málagi, ten bez namysłu od razu oddał strzał, lecz na drodze po raz kolejny stanął bramkarz Realu Madryt, interweniując przed szesnastką... głową. To był znak dla gości, że osiągnięcie korzystnego rezultatu będzie bardzo, bardzo trudne.

I przyszła minuta trzydziesta szósta, a wraz z nią koronkowa akcja Gutiego, Benzemy i Kaki, którą sfinalizował trafieniem - pierwszym w roku 2010 - Cristiano Ronaldo. Trzy minuty później po fantastycznym podaniu Gutiego, Portugalczyk przepięknym strzałem podwyższył wynik na 2:0. CR9 miał szansę na klasycznego hat-tricka - w 43. groźnie uderzał na bramkę Málagi, ale jego strzał wybronił Munúa.

Drugie czterdzieści pięć minut to jeszcze większa przewaga gospodarzy. Real Madryt mógł, ale nie musiał podwyższać wyniku. Jednak 2:0, to widocznie wydało się zawodnikom gospodarzy za mało, bo na bramkę przyjezdnych parli z jeszcze większą częstotliwością. W 53. minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Sergio Ramos i trafił do siatki, ale sędzia uznał, że Hiszpan, oddając strzał, był na pozycji spalonej. Bardzo swojego trzeciego gola chciał strzelić Cristiano Ronaldo. Portugalczyk był w ten mecz tak zaangażowany, iż po raz kolejny puściły mu nerwy.

CR9 wychodzący z kontrą, a przy okazji przytrzymywany przez Mtiligę, chcąc się uwolnić, wymierzył piłkarzowi Málagi cios z łokcia, za który od razu ujrzał czerwoną kartkę. Anioł i demon w jednym, Cristiano Ronaldo ponownie stał się bohaterem w dwóch wymiarach. Portugalski crack - zachowując się umyślnie czy nie - osłabił zespół, przed którym bardzo trudny wyjazd do A Coruńii, na El Riazor.

Bramki:
1:0 Ronaldo 36' - UploadMirrors
2:0 Ronaldo 39' - UploadMirrors

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!