Advertisement
Menu
/ as.com

Schuster: Cristiano nie popsułby atmosfery

Obszerny wywiad z trenerem <i>Blancos</i>

Zacznijmy od samego początku. Przybył pan tutaj dziesięć miesięcy temu, obiecując: "Przychodzę, aby Real Madryt uzyskał doskonałość w grze". Uważa pan, że cel został wykonany?
Przyznam, że nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu, ale jesteśmy blisko. Jednak trzeba jasno powiedzieć, że wykonanie tego założenia było niemożliwe w ciągu tylko jednego roku, kiedy w drużynie był nowy trener, osiem transferów, a dwóch zawodników powróciło z wypożyczenia. Poważny projekt powinien trwać kilka lat, ale i tak dobrze się zaprezentowaliśmy...

Co było kluczowe w zdobyciu tego 31. mistrzostwa?
Kluczowe było bycie drużyną. Oczywiście indywidualne umiejętności również pomogły, ale najbardziej liczyła się tutaj grupa, wewnętrzny kodeks, głos kapitanów, duch zjednoczenia. Tutaj każdy jest tak samo ważny. Wszyscy w tej drużynie darzą się wzajemnym szacunkiem, razem pracują i sobie pomagają. Nikt się nie skarży.

Tak, ale ludzie chcą jeszcze wyższej jakości gry.
Nie zapominaj o tym, że były takie mecze w tym sezonie, w których prezentowaliśmy naprawdę ładną grę. Ta drużyna jest naprawdę zjednoczona i nikt nie może się w niej czuć dyskryminowany.

Właśnie dlatego Raúl i Heinze poprosili Calderóna, aby nie psuł tego zespołu?
To normalne. Teraz piłkarze tworzą prawdziwy zespół. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Rozmawiałem już z Mijatoviciem i prezesem i doszliśmy do wniosku, że trzeba zrobić wszystko, aby taki stan rzeczy utrzymać. Ale oczywiście rozumiem, że drużyna musi być wciąż ulepszana i musimy starać się o coraz ważniejsze cele. Real Madryt nigdy nie może zatrzymać się w miejscu, gdyż wymagania zawsze rosną.

Do tego właśnie zmierzam. Mówi się, że kluczem był sposób, w jaki postępował pan z piłkarzami. Przypadki Robinho, Diarry, Robbena.
Niezależnie od tego, czy dany piłkarz gra obecnie w podstawowym składzie czy siedzi na ławce, jest dla mnie w dalszym ciągu tak samo ważny. Nie zmienia się jego pozycja w hierarchii. On o tym wie, widząc jak go traktuję przez cały tydzień treningów. Dlatego bardzo dobrze jest mieć takich piłkarzy jak Gago i Diarra, których można wykorzystywać do różnych taktyk i kombinować w ustawieniu zespołu, czy Robben i Robinho. Staram się być sprawiedliwy i wydaje mi się, że nie było w tym sezonie takiego momentu, aby zawodnik nie dostał powołania na mecz tylko dlatego, że przydarzył mu się spadek formy. Dużo większe znaczenie miał odpoczynek, analiza rywala czy wzgląd na wcześniejsze kontuzje. Spójrz, kiedy Robben jest tylko rezerwowym, to chyba normalne, że jest z tego powodu zły, ale później wychodzi w pierwszym składzie w trzech kolejnych meczach, zajmując miejsce takiej gwieździe, jaką jest Robinho. Wtedy każdy docenia ten sukces, jakim jest wywalczenie sobie miejsca w pierwszej jedenastce.

A może ostatnia wzwyżka formy Diarry spowodowana była faktem, że w końcu przestał być jedynie zmiennikiem Gago?
Oczywiście. Rozmawiałem już z Diarrą i powiedziałem mu po zdobyciu mistrzostwa: „Słuchaj, będziesz dla mnie bardzo ważny i jestem naprawdę zadowolony z twoich występów. Ale prawda jest taka, że nie zawsze możesz grać w pierwszym składzie. Jeśli przyjmujesz taką propozycję, to perfekcyjnie. Tutaj czeka cię wiele lat radości z kolejnych tytułów”. Wydaje mi się, że to zrozumiał.

Pańskie dobre relacje z zespołem dało się zauważyć po ostatnim meczu z Levante, kiedy wszyscy zawodnicy zaczęli pana podrzucać.
Z piłkarzami rozmawiam dużo częściej niż się niektórym może wydawać. Lubię utrzymywać z nimi dobre relacje. Jeśli jest pora na żarty, to sobie żartujemy. Jednak kiedy trzeba porozmawiać na poważnie, to tak robimy. Oni dobrze o tym wiedzą. Jedynym problemem każdego trenera jest fakt, że ci zawodnicy, którzy po prostu nie mogą regularnie grać, są niezadowoleni, gdyż wyróżniają się młodością, ambicją i wolą walki. Dlatego moja praca zmierzała w zupełnie innym kierunku. Chciałem sprawić, aby wszyscy dobrze się rozumieli, a wtedy, kiedy ktoś zaczyna narzekać, to drużyna przywołuje go do porządku, mówiąc że kolektyw jest najważniejszy.

Kto najczęściej podnosi głos w szatni?
W składzie mamy zawodników, którzy wyróżniają się naprawdę wielkim charakterem, jak Raúl, Cannavaro, Guti, Casillas, Heinze czy Pepe. To oni ustalają hierarchię, dyscyplinę i zachowanie na boisku, jak i poza nim.

Który moment tego sezonu był najtrudniejszy?
Najciężej było po eliminacji z Romą. Po tym meczu było naprawdę ciężko się podnieść. Właśnie wtedy drużyna udowodniła, że jest zjednoczona i potrafi się wykazać wielką mentalnością. Wszyscy się nawzajem wspierali i zachęcali do walki o ligę. I w końcu przyszła nagroda.

Mając na uwadze dobrą atmosferę, jaka panuje w pańskim zespole, niektórzy kibice Realu Madryt obawiają się, że po przyjściu Cristiano Ronaldo powróci era galaktyczna.
Brałem to pod uwagę, dlatego bardzo często obserwowałem tego zawodnika pod kątem jego zachowania na boisku, sposobu wypowiadania się. Mam wystarczająco dużą wiedzę o nim, którą uzyskałem od ludzi, którzy byli lub w dalszym ciągu są blisko Cristiano Ronaldo i znają go nie tylko jako piłkarza, ale również jako człowieka. Pod względem piłkarskim nawet nie ma co tracić czasu na rozmowę o jego umiejętnościach. Najważniejsza w tym wszystkim jest oczywiście osobowość tego człowieka. I muszę przyznać, że Cristiano Ronaldo ma naprawdę poukładane w głowie. Sytuacja, przez jaką obecnie przechodzi, naprawdę nie jest łatwa dla chłopaka w jego wieku, jednak podchodzi do tego w sposób normalny, nie zmieniając sposobu swojej gry, co można było dostrzec w końcówce sezonu z Manchesterem. Swoim zachowaniem przypomina weterana.

Czy jego przybycie nie wywołałoby w szatni rywalizacji, urazu czy złości?
Oczywiście, że nie. Tutaj będzie obok mistrza świata, jakim jest Cannavaro, oraz wśród innych ważnych zawodników, jakimi są Raúl, Guti, van Nistelrooy, Pepe, Heinze. W tym Realu Madryt ten chłopak nie popsułby atmosfery i nie stwarzałby żadnych problemów. Boję się tylko o jedno.

O co?
O eksplozję medialną. Transfer ten będzie dla kibiców czymś nieprawdopodobnym. Sytuację tę można porównać do przyjścia Beckhama. To nie jest Anglia i ta zmiana z pewnością na niego wpłynie. Trzeba wykazać się wielką inteligencją, aby pomóc temu chłopakowi przejść przez tę sytuację.

Więc nie widzi pan w Cristiano kolejnego galaktycznego, który większą uwagę będzie skupiał na pozasportowych aspektach?
To piłkarz, który cieszy się zespołowym futbolem. Angielska szkoła była wręcz idealna dla zawodnika o tak wielkich umiejętnościach. Nauczył się tam cieszyć się futbolem jako prawdziwy profesjonalista. Ta szkoła jest dla niego naprawdę bardzo dobra. Dlatego jeśli Cristiano przyjdzie, to możemy uznać, że jest już wszystkiego nauczony. Ponadto oprócz indywidualnych umiejętności, jest również bardzo pracowity, a to bardzo ważne, jeśli mówimy o crackach.

Jeśli by tego było mało, zdobywa również naprawdę wiele bramek.
Oczywiście, chociaż liga hiszpańska jest trudniejsza niż się niektórym wydaje i zdobycie tutaj 40 bramek byłoby bardzo ciężkim zadaniem. Jednak jeśli tutaj przybędzie i zdobędzie 30 bramek, to przynajmniej jeden tytuł mamy już zapewniony.

Kiedy Cristiano przestrzelił karnego w Moskwie, to przeszło panu przez myśl, że zakontraktowanie go stanie się niemożliwe? Jeśli Manchester nie zdobyłby Ligi Mistrzów, to na pewno by go nie puścili!
Ale kolego, to jest prawo futbolu. Karnych nie wykorzystują tylko ci, którzy decydują się je wykonywać. Jeśli któryś z nas znalazłby się wtedy w Moskwie i miał wykonywać rzut karny, to wątpię, by sobie z tym poradził. Szkoda mi tylko Terry’ego, który jest wielkim człowiekiem i naprawdę uczciwym zawodnikiem. Ale zarówno Cristiano, jak i Terry mieli wystarczającą odwagę, aby podjąć się wykonywania rzutów karnych. I to się liczy najbardziej. Nie znam takiego piłkarza, który nigdy nie przestrzelił karnego.

Wyobraźmy sobie, że w ciągu tych dwóch tygodni kończy się cała nowela i Cristiano przywdziewa białe barwy.
Cristiano bez wątpienia bardzo by nam pomógł, ale nie możemy skupiać się tylko na nim. To będzie drogi transfer i trzeba będzie wydać na niego naprawdę dużo pieniędzy. Ale potrzebujemy więcej wzmocnień.

Huntelaar, Hleb, Diego, Quaresma...
Są pewne pozycje, większość z nich jest z przodu, które można by poprawić. Potrzebujemy wyrównanego i zbalansowanego zespołu. Już od dwóch miesięcy kierujemy się wcześniej zestawionym planem i wiemy, czego chcemy. Teraz tylko doszedł Hleb.

Tak, wszechmogący Wenger...
Nie wiedzieliśmy, że Hleb będzie mógł opuścić Arsenal. Teraz wydaje się to wielce prawdopodobne. Byliśmy naprawdę zaskoczeni, kiedy dowiedzieliśmy się, że może odejść. Jednak są też inni zawodnicy, którym przyglądamy się od miesięcy. Ale wydaje się, że wszystko się nieco zatrzymało przez przypadek Cristiano Ronaldo, który jest teraz priorytetem klubu. Co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu bacznie śledzimy rynek.

Co się dzieje z Ramosem?
Musi skupić się głównie na tym, aby być prawym obrońcą. To nieprawdopodobny zawodnik, ale nie powinien być wykorzystywany jako stoper. Nie powinno się ingerować w jego naturalną pozycję. Dzięki temu Sergio będzie mniej zmęczony, co przyniesie nam same korzyści.

A Marcelo?
Sprawił mi naprawdę wielką radość. Bardzo często występował na pozycji lewego obrońcy i rozegrał wielki sezon. Marcelo zasługuje na to, aby dać mu kolejny rok zaufania. Ta pozycja jest bardzo dobrze obsadzona - właśnie nim oraz Heinze. Nie musimy nikogo kupować.

Robinho zakończył sezon w dosyć słabym stylu. Niektórzy uważają, że powinno się na nim teraz tylko zarobić. Zgodziłby się pan na jego transfer?
Nie i nawet nie rozważaliśmy takiego rozwiązania. Robinho jest z nami szczęśliwy i jedynym problemem dla niego był powrót po bardzo bolesnej kontuzji.

Przeklęty brzuch.
Szkoda, ponieważ za mecz z Romą został skrytykowany, a tak naprawdę powrócił do gry zbyt wcześnie i nie czuł się dobrze. Pierwsza runda była w jego wykonaniu wspaniała i w znacznej mierze pomógł nam zdobyć to mistrzostwo. Robinho bardzo ciężko jest wrócić na swój poziom. Musiał grać z bólem, dlatego nie mogliśmy na niego liczyć. Mecz z Romą wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby mogli w nim zagrać Robben, Sneijder i w pełni formy Robinho.

Jednak wydaje się, że w końcówce sezonu Robben wygrał pojedynek z Robinho.
Robben wzniósł się na wyżyny w tym ostatnim miesiącu i wywalczył sobie miejsce. Ale jestem przekonany, że Robinho będzie dawał z siebie wszystko, aby odzyskać swoją pozycję.

Doświadczył pan zmiany cyklu. Real Madryt pobił rekordy Barcelony, którą w sumie pokonał 5:1 - 4:1 na Bernabéu i 0:1 na Camp Nou.
Poprzednie lato rozpoczęliśmy od budowy nowego projektu. Teraz mamy rok przewagi nad Barçą, gdyż oni muszą zacząć wszystko od początku, zmienić trenera, sprzedać kilku ważnych zawodników. Zrobią wszystko, aby sytuacja, w której tracą do nas 18 punktów, nigdy więcej się nie powtórzyła. Ale Real Madryt ma w swoich szeregach wielu młodych zawodników, co gwarantuje sukcesy w dwóch czy trzech najbliższych latach.

Kiedy poznaliśmy zwycięzcę tej ligi?
Myślę, że w meczu z Barceloną na Camp Nou. Oni po raz ostatni wystawili swoich największych zawodników, którzy mieli powrócić do walki o tytuł. Ale wtedy mogliśmy obejrzeć Real Madryt, jaki zawsze chciałbym oglądać. Kibice zrozumieli wtedy, że tę drużynę stać na wszystko. Dlatego właśnie wygraliśmy w Bilbao, na Calderón, w Villarrealu, Santander, Walencji czy Pampelunie. Nie zapomnę też nigdy szpaleru w wykonaniu Barçy. Ta noc była nieprawdopodobna! Widok fal meksykańskich na Bernabéu był wynagrodzeniem całego wysiłku.

Było zupełnie inaczej niż w 1990 roku, kiedy rozgrywał pan w Madrycie swój drugi sezon, prawda?
Tak. Po zremisowanym meczu z Valladolidem zapewniliśmy sobie piąty tytuł z rzędu na kilka kolejek przed końcem sezonu. Jednak wtedy kibice nie wyszli nawet na ulice. Nikogo nie było na Cibeles. Ale to zrozumiałe. Mieliśmy wspaniałą drużynę, która niszczyła każdego rywala w lidze, ale nie potrafiła niczego osiągnąć w Europie. Wystarczy przypomnieć sobie tamte pojedynki z Milanem.

W następnym sezonie może być podobnie. Chociaż zdobędziecie trzeci tytuł mistrzowski z rzędu, to ludzie będą domagać się dziesiątego Pucharu Europy.
Wiem i podejmuję się tego wyzwania. Real Madryt ma dziewięć Pucharów Europy, ale ludzie muszą zrozumieć, jak ciężko jest wygrać Ligę Mistrzów. Zobacz, co musiała przeżyć Chelsea, która znów została z niczym. Ponadto sześć pucharów z tych dziewięciu zdobytych zostało za czasów, kiedy Królewscy mieli taką drużynę, jaka już nigdy nie zostanie stworzona. Trzeba spojrzeć na to wszystko trzeźwym okiem. Chociaż oczywiście Liga Mistrzów będzie dla nas głównym celem, gdyż sukcesu tego chcą kibice i ciąży na nas historia klubu.

Przejdźmy do teraźniejszości. Schuster, jakiego obserwowaliśmy w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy, nie ma nic wspólnego z cierpkim, nieprzyjemnym i złośliwym człowiekiem, z jakim spotykaliśmy się w innych sezonach.
I tutaj trzeba coś wyjaśnić. Możesz trenować wiele drużyn w różnych krajach, ale kiedy przybywasz do Realu Madryt, to wszystko się zmienia. Tego klubu nie da się porównać do żadnego innego. Oczywiście byłem tutaj jako zawodnik, ale dopiero po dwudziestu latach, kiedy tutaj wróciłem, zdałem sobie sprawę, jak to wszystko naprawdę wygląda. Na pewno dużo się nauczyłem na błędach, jakie popełniałem, dlatego w przyszłym sezonie wszyscy zobaczą innego Schustera. Ponadto nie można zapomnieć o moim charakterze.

Ale wiele razy pańskie nieprzemyślane wypowiedzi w negatywny sposób wpływały na wizerunek Realu Madryt.
Zawsze chcę jak najlepiej dla klubu. Ten rok służył temu, aby przywyknąć do nowego miejsca i przyzwyczaić się do tego wszystkiego. Nauczyłem się unikać pewnych sytuacji. Oczywiście czasami znów będę tym starym Schusterem, ale dużo częściej będę spokojny.

Mówi się, że w dużym stopniu pomogła panu gra w hokeja na lodzie.
Właśnie. Życie wygląda tak, że jeśli masz słabszy okres, to dosłownie nic ci nie wychodzi. Jeśli natomiast masz dobrą passę, to wszystko kończy się cudownie. Doszło nawet do tego, że wygrałem tytuły w hokeju! W niedzielę byliśmy na turnieju Txuri Urdin. Oglądaliśmy Formułę 1, a w międzyczasie swój mecz rozgrywała Barça. Mistrzami zostalibyśmy tylko wtedy, gdyby oni by przegrali. I tak się stało... Moi koledzy zaczęli krzyczeć: "Campeones, campeones!". Rzucili się na mnie i zaczęli mnie obejmować. Powiedziałem sobie: "Niemożliwe. Kolejne mistrzostwo w ciągu dwóch tygodni". Zaczęliśmy skakać jak dzieci. Zapanowało wielkie szaleństwo.

Słyszałem, że znów będzie pan ojcem.
Tak. Jestem już dziadkiem, a teraz znów będę ojcem. Kiedy wszystko ci wychodzi, nie można się zatrzymywać. Jeśli jutro mielibyśmy zagrać w finale o dziesiąty Puchar Europy, to na pewno byśmy go wygrali.

Wykorzystam pański dobry humor. Pański kontrakt z Realem Madryt obowiązuje jeszcze przez dwa lata. Wypełni go pan?
W tym roku widziałem kibiców, którzy byli naprawdę zadowoleni. I fakt ten naprawdę mnie satysfakcjonuje. Jeśli ta atmosfera zostanie utrzymana, to pozostanę w Madrycie jeszcze na długo. Jeśli utrzymamy ten wspaniały zespół, to mogę zapewnić, że po każdym kolejnym sezonie będziemy świętować na Cibeles.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!