Advertisement
Menu
/ realmadrid.pl

Wszystkiego najlepszego Pepe!

I zdrowia, dużo zdrowia

Gdy 10 lipca 2007 roku oficjalna strona Realu Madryt podała, że Képler Laveran Lima Ferreira, znany jako Pepe, został nowym zawodnikiem Realu Madryt, na piłkarskich forach internetowych zawrzało. Wielu kibiców nie mogło poskromić zaskoczenia - kim jest Pepe? Kto to ten Pepe? Obrońca, środkowy obrońca? Brazylijczyk, Portugalczyk, z paszportem? Dobry chociaż? I pytanie, na które odpowiedź była da wielu równie zaskakująca, co wzbudzająca wielkie kontrowersje; ile ten Pepe nas kosztował? 30 milionów euro? Przy Concha Espina potracili głowy, a działacze FC Porto ubili interes życia.

Taka właśnie atmosfera towarzyszyła przybyciu Pepego do Madrytu. Wprawdzie na charakterystycznym zdjęciu zrobionym podczas badań lekarskich w klubie zawodnik tryskał dobrym humorem, to byli tacy, którzy przypominali, że ma już za sobą jedną dość ciężką kontuzję. I wykrakali.

Wcześniej jednak Pepe zdążył zagrać w kilku meczach okresu przygotowawczego oraz w dwumeczu z Sevillą w ramach finału Superpucharu Hiszpanii. Dwumecz przegraliśmy tracąc sześć bramek, w tym pięć w rewanżu na Santiago Bernabeu. Nasz nowy obrońca spowodował karnego, zagrywając ręką w polu karnym, następnie minął się z piłką, przeszkodził Casillasowi i miał już dwa bramkowe błędy na koncie. Co więcej, za bezmyślny faul otrzymał drugi żółty kartonik i opuścił boisko. Dramat za 30 milionów, orzekli co bardziej niecierpliwi.

A młody Brazylijczyk z portugalskim paszportem nie podłamał się, mimo, że skore do żartów z niego było co najmniej pół futbolowej Europy. Z meczu na mecz prezentował się coraz lepiej, coraz pewniej, coraz solidniej. Sprawiał wrażenie, jakby limit błędów wyczerpał w nieszczęsnym meczu z Sevillą. Ba, zaczął imponować szybkością, zdecydowaniem, dobrą techniką. Szybko okrzepł przy boku Fabio Cannavaro na środku naszego bloku defensywnego i stał się pewnym punktem formacji obronnych. I to pomimo urazów, jakie wykluczały go z niejednego meczu.

I wreszcie przyszedł występ, po którym krytycy sprowadzenia Pepe do Madrytu nabrali wody w usta, najwięksi prześmiewcy pochowali się po kątach, a sam zawodnik urósł do miana wielkiej nadziei Realu na objęcie rządów absolutnych w formacji obronnej Królewskich na wiele lat. Świąteczna, zwycięska wiktoria nad FC Barcelona na Camp Nou była w dużej mierze zasługą Pepego właśnie. Jego występ był perfekcyjny, odbierał piłki, blokował strzały, wyprzedzał rywali, skutecznie zniechęcając napastników gospodarzy do gry. Nie popełnił ani jednego błędu! Pepe I Wielki chciało się krzyczeć.

Niestety rzczywistość szybko sprowadziła kibiców Realu na ziemię. A i samego Pepego, dosłownie. 20 stycznia tego roku, już po jedenastu minutach gry w derbach miasta Madryt, piłkarz upadł na na murawę sygnalizując kontuzję - efekt niezupełnie zaleczonego urazu. Minęło 37 dni i wiemy, że Képler Laveran Lima Ferreira powróci do składu meczowego na najbliższy mecz z Recreativo w Huelvie. Wracaj Pepe, wracaj zdrów i w pełni sił, jesteś nam bardzo potrzebny.

I to zdrowia, zdrowia i raz jeszcze zdrowia życzymy naszemu stoperowi, który kończy dziś 25 lat. I wielu takich występów jak na Camp Nou i wielu szczęśliwych, pełnych sukcesów lat na Estadio Santiago Bernabéu. Wszystkiego Najlepszego Pepe!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!