Advertisement
Menu

Wraca Champions League - przed meczem z Bayernem

20 lutego 2007, 20:35, Madryt. Pierwszy mecz 1/8 finału Champions League.

20 lutego 2007, 20:35, Madryt. Pierwszy mecz 1/8 finału Champions League.

Delikatnie mówiąc, mecz z Betisem na pewno nie może napawać optymizmem. Piłkarze Fabio Capello zagrali w nim fatalnie i stracili dwa punkty, które wobec przegranej Barcelony z Valencią mogłyby się okazać bezcenne. Niestety, skończyło się, jak się skończyło, mecz wyglądał jak wyglądał (czyli jak starcie dwóch drużyn z dna tabeli a nie jednej z dna i jednej z czuba), a tymczasem już za kilkanaście godzin czeka nas mecz z Bayernem, bo na europejskie stadiony wraca Champions League.

Garstka statystyk

Mecze Realu Madryt z Bawarczykami to swoiste Gran Derbi Ligi Mistrzów. Od sezonu 1999/2000 drużyny te trafiały na siebie sześć razy i zawsze, nawet gdy obie prezentowały się kiepsko, tworzyły wielkie widowiska. A i rezultaty zazwyczaj bywały ciekawe – z jednej strony dwa ostatnie pojedynki, w sezonach 2001/02 i 2003/04 to triumfy Realu Madryt, z drugiej zaś to właśnie Bayern sprawił nam najcięższe chyba manto w Champions League, kiedy to w sezonie 99/00 w drugiej fazie grupowej na Santiago Bernabéu przegraliśmy 2:4, a w rewanżu w Monachium wynik był jeszcze gorszy, bo 4:1. Z grających wciąż w zainteresowanych klubach piłkarzy na listę strzelców wpisało się wówczas trzech: Helguera w Monachium, Raúl w Madrycie i Scholl w obu meczach. Kiedy jednak przyszła okazja do rewanżu, szybko, bo już w półfinale tej samej edycji, górą byli Los Blancos. 2:0 i 1:2 i finał był nasz, a tam Valencia nie stawiła żadnego oporu.

Nasz bilans z niemieckimi drużynami również nie jest zły – w dwudziestu meczach z ekipami spomiędzy Odry i Renu rozegranych w Madrycie przegraną Królewskich zakończyły się zaledwie dwa, choć akurat w obu naszym rywalem był właśnie Bayern, który jednak nie wygrał swoich trzech ostatnich meczów w Hiszpanii. Historia nie wskazuje więc jednoznacznego faworyta zbliżającego się meczu.

Nie wskazuje go także bieżący sezon. W Lidze Mistrzów Real Madryt zakończył fazę grupową z 13 punktami, jednym więcej od Bayernu, ale przecież jeden punkcik to żaden argument wskazujący na przewagę Los Blancos; tym bardziej, że wiele się przez ostatnie tygodnie zmieniło. Królewscy, jak doskonale wiemy, w lidze radzą sobie całkiem znośnie na wyjazdach, ale tragicznie u siebie. Mimo tego wciąż mamy spore szanse na dogonienie Barcelony, podczas gdy Bayern z mistrzostwem już dawno mógł się pożegnać, a ostatni mecz – z Alemannią, w którym piłkarze Ottmara Hitzfleda zagrali chyba gorzej niż Real Madryt w jakimkolwiek meczu tego sezonu – tylko potwierdził, że dwudziestokrotny mistrz Niemiec nie dopisze do imponującej listy trofeów kolejnego zwycięstwa na krajowym podwórku. Tym bardziej więc starać się będą o sukces w Europie.

Polując na cud

Fabio Capello wierzy w swoich piłkarzy, a także – o dziwo – w kibiców. „W Lidze Mistrzów w tym sezonie wspaniale nas wspierali", mówi, jakby zupełnie nie zważając na to, że od jakiegoś czasu madrycka publiczność głośno domaga się jego dymisji. Oby jednak miał rację, bo w obecnej sytuacji wsparcie kibiców jest naszym piłkarzom bardzo potrzebne.

Według przewidywań mediów wyjściowa jedenastka Królewskich nie będzie się prawie wcale różnić od składu na Betis. Z pewnością zabraknie kontuzjowanego Ramosa, możliwe też, że na ławce usiądzie Torres. Poza tym jednak „stara bieda" czyli Cannavaro z Helguerą jako para stoperów, a w pomocy (podkreślam raz jeszcze: według przewidywań mediów) Emerson, Gago, Guti i Beckham.

Takie ustawienie środka pola – o ile oczywiście Capello nie wymyśli czegoś innego – to chyba nie jest najlepszy pomysł. Patrząc na to, jak druga linia Bayernu grała z Alemannią oraz kiepską formę Makaaya (na fot. po prawej z Mehmetem Schollem), może lepiej byłoby ją ustawić wybitnie ofensywnie, bez Emersona, za to z dwójką „prawie napastników" – Raúlem i Higuaínem.

A problemem Bayernu jest nie tylko ospała pomoc, ale też problem trenera, który cierpi chyba na tę samą chorobę, co Fabio Capello – mimo wielkiego doświadczenia, sukcesów i ogólnie pojmowanej wybitności brak mu pomysłu na grę albo umiejętności wyegzekwowania od piłkarzy tego, czego oczekuje.

Presja

Według Hitzfleda zwycięstwo na Bernabéu odniesie ta drużyna, która lepiej poradzi sobie ze swoją ciężką sytuacją i ciążącą na niej presją. Trudno się z tym nie zgodzić. Trzeba tylko mieć nadzieję, że odporność psychiczna naszych piłkarzy jeszcze jakoś wygląda i dadzą radę zmobilizować się do walki od początku do końca, a do tego skutecznej. Jeśli nie, nasza przyszłość malować się będzie w bardzo, ale to bardzo ciemnych barwach.

Przewidywane składy

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!