Advertisement
Menu

Konflikt Lewandowskiego z Bayernem może zwiastować transfer do Realu?

Jakie wyglądają szanse na przenosiny Polaka do Madrytu?

Jeszcze w letnim okienku transferowym wydawało się, że przyszłość Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium nie podlega najmniejszej wątpliwości, a Polak będzie filarem bawarskiego klubu przez najbliższe lata. Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie w ostatnich dniach. Napastnik udzielił głośnego wywiadu dla gazety Der Spiegel, w którym publicznie skrytykował politykę i działania klubu, co oczywiście nie przypadło do gustu włodarzom niemieckiej drużyny i spotkało się z ich natychmiastowym odzewem. Z kolei kibice szybko zaczęli zastanawiać się, czy 29-latek może opuścić Bawarię i przenieść się do Madrytu.

Na początku sezonu krytycy zarzucali panu, że sprawia pan wrażenie zdemotywowanego i sfrustrowanego.
To odnosiło się przede wszystkim do meczów w czasie naszego tournée po Azji. Możliwe, że ta krytyka była nawet uzasadniona. Muszę przyznać, że tego lata motywacja przychodziła mi naprawdę z wielkim trudem.
Dlaczego?
Od lat gram właściwie co trzy dni, bez wielkich przerw. To ogromne obciążenie, przede wszystkim dla głowy. Dlatego dobrze przepracowany okres przygotowawczy jest dla mnie bardzo istotny. Tam kładę fundamenty pod moją dobrą grę w sezonie. Pracuję nad moim ciałem, by funkcjonowało w trakcie sezonu także wtedy, gdy głowa jest zmęczona.
W Azji nie dało się tego zrobić?
Graliśmy tam wiele meczów. Jako profesjonalista musisz zdecydować – chcesz dać z siebie wszystko w takich spotkaniach, czy wolisz skupić się na tych niewielu treningach, aby przygotować się właściwie do wiosny, kiedy będzie się rozstrzygać walka o tytuły. Siły i wytrzymałości w trakcie trwania sezonu praktycznie nie można wypracować. Jest na to za mało czasu między meczami.
I co pan zdecydował?
My, gracze z topu, jesteśmy permanentnie przeciążani. Wynika to nie tylko z coraz większej liczby meczów, ale także z tego, że sama gra jest coraz szybsza. Jedyna szansa, by zapobiegać kontuzjom – obok odpowiedniego odżywiania się i regeneracji – to właściwy trening w czasie przerwy letniej i zimowej. Dlatego w Azji skupiłem się w pełni tylko na nim. Tak duża liczba meczów sparingowych nic mi nie da, kiedy w grudniu, trzy dni po meczu z Realem w Lidze Mistrzów, trzeba się będzie przestawić na granie na śniegu z Freiburgiem.

(…)

No to jak Bundesliga ma sobie radzić na tym rynku?
Osoby odpowiedzialne za to czeka nawał pracy. W końcowym rozrachunku chodzi o sukcesy na arenie międzynarodowej i o przyciąganie gwiazd. Ludzie chcą oglądać to, co najlepsze. Na to wydają swoje pieniądze.
Póki co, największe gwiazdy przenoszą się do Anglii i Hiszpanii.
Bayern nie zrobił jak dotąd większego transferu niż 40 milionów euro. W światowym futbolu to już od dawna przeciętna kwota. Bayern nie urósł w ostatnich latach na rynku tak, jak Real czy United. Teraz różnica w porównaniu do tych najwyższych stawek jest już ogromna.
Uli Hoeneß powiedział, że nie chce brać udziału w tym transferowym szaleństwie.
Jeśli chcesz ściągnąć gwiazdę, to musisz wydać pieniądze. To jeden z najważniejszych, o ile nawet nie jedyny czynnik. Sportowa perspektywa, drużyna, miasto, otoczenie – to wszystko jest oczywiście ważne, ale Bayern musi wymyślić coś kreatywnego, jeśli nadal chce pozyskiwać graczy klasy światowej. I jeśli chce się grać o najwyższe trofea, to potrzeba graczy dających odpowiednią jakość. Także dlatego, że tacy zawodnicy poprawiają jakość pozostałych piłkarzy w zespole. Duża konkurencja pomaga w wyciśnięciu tych dodatkowych kilku procent z zespołu.
Bayernowi nie chodzi o sumy transferowe, a o strukturę płacową. Co by się stało, gdyby przyszedł do klubu Alexis Sánchez i dostał na rok 25 milionów euro, o których była mowa w prasie?
Prawdopodobnie kilku z nas poszłoby do zarządu z prośbą o podwyżkę. Bo kominy płacowe mogą być zagrożeniem dla zespołu. Mogą prowadzić do zazdrości i nieufności.
Wysokość kwot płaconych za transfery podlega ogromnej krytyce. Co pan sądzi na ten temat?
Podchodzę do tego zbyt realistycznie, by się na to oburzać. Skoro jest klub, który stać na płacenie takich sum, to reszta musi się z tym pogodzić i szukać rozwiązań. W piłce jest coraz więcej pieniędzy, więc takich transakcji będzie w przyszłości tylko więcej.
Dembélé, Mbappé, Coutinho – letnie okno transferowe pokazało, ze lojalność wobec własnego klubu nie znaczy już zupełnie nic. Czy kontrakty podpisywane z klubem mają dziś jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
Przestańmy w końcu zasypywać piłkę takimi emocjonalnymi hasłami. Lojalność to piękne słowo, zwłaszcza w życiu codziennym. Ale w sporcie na najwyższym poziomie liczą się inne rzeczy – pieniądze i sukces. I to one decydują o transferze. Nic innego.

Robert Lewandowski jasno dał do zrozumienia, że strategia, którą Bayern obrał na wielu płaszczyznach, nie przypadła mu do gustu. Polak narzekał przede wszystkim na okres przygotowawczy, który odbył się w Azji, a także brak odważnych ruchów na rynku transferowym. Zasugerował również, że nie czuje się związany emocjonalnie z niemieckim klubem. Na tak odważne deklaracje postanowił zareagować Karl-Heinz Rummenigge, który z kolei udzielił wywiadu gazecie Bild i nie szczędził słów krytyki wobec postawy 29-latka.

Panie Rummenigge, Robert Lewandowski w wywiadzie dla Spiegla martwi się o konkurencyjność Bayernu na europejskiej scenie czy może prowokuje transfer?
Robert prawdopodobnie dał się omamić transferami PSG. Tymczasem on jest zatrudniony przez nas i zarabia bardzo dobre pieniądze. Żałuję, że udzielił takich wypowiedzi. Już w rundzie wiosennej, po meczu z Freiburgiem, wystosował chybione zarzuty pod adresem swoich kolegów, jakoby go nie wystarczająco wspierali.
Po co on to robi?
Niestety, często stoi za tym jego agent, Maik Barthel. Tak było i w tym przypadku. Ta rozmowa była świadomie skierowana przeciwko Bayernowi. On w ten sposób szkodzi Robertowi.
Lewandowski powiedział, że rośnie władza piłkarzy i jeśli oni chcą odejść z klubu, to taki transfer jest właściwie nie do zablokowania. Czy w jego przypadku jest podobnie?
Ja oceniam inaczej niż Robert i uważam, że ta władza piłkarzy wcale nie jest taka wielka. Lewandowski może zerknąć w swój kontrakt. Ma umowę do 2021 roku bez żadnych klauzul.
Czy Lewandowski ma rację twierdząc, że Bayern działa zbyt defensywnie na rynku transferowym?
Niech się Robert o to nie martwi. Także i w tym sezonie mamy bardzo silną kadrę. Kierujemy się od dawna poważną i co najważniejsze skuteczną filozofią. Bądź co bądź w ciągu ostatnich 5 lat sięgnęliśmy po każde trofeum, czy to w Niemczech czy w Europie. Poczekajmy, czy ten Paryż rzeczywiście wygra Ligę Mistrzów. No bo teraz przecież powinni to zrobić. Było już wiele drużyn, które próbowały sobie „kupić” tytuł. W tym względzie stoję po stronie kanclerz Merkel, a nie po stronie Lewandowskiego i twierdzę, że sumy transferowe trzeba uregulować i zmniejszyć. A jeśli Lewandowski uskarża się na wyprawę do Azji, to powinien wiedzieć, że jego rzekomo wymarzony Real Madryt latem przez 24 dni podróżował w upale. Czyli dwa razy tyle, co my.
Lewandowski twierdzi, że to pieniądze i sukces rządzą dzisiejszą piłką. Lojalność straciła na wartości.
Byłoby bardzo źle, gdyby tak to wyglądało. Lojalność jest zapisana w DNA Bayernu i jest bardzo ważna dla naszych fanów.
Czy Lewandowski zostanie ukarany za swoją krytykę?
Salihamidžić już z nim rozmawiał. Jeśli ktoś publicznie atakuje trenera, klub albo kolegów z zespołu, to będzie miał osobiście ze mną do czynienia.
Czyżby piłkarz miał wylądować na trybunach?
O tym decyduje w Bayernie trener. Ale ja wiem, jak ustawiać graczy do pionu.

Rummenigge, jak ma to w zwyczaju, nie gryzł się w język i ostro odpowiedział na krytykę z ust polskiego napastnika. Największe poruszenie wśród kibiców wywołało oczywiście zdanie o „rzekomo wymarzonym Realu Madryt”. Prezes rady nadzorczej Bayernu był wyraźnie rozczarowany deklaracjami Polaka i stwierdzeniem, że ten nie przykłada większej wagi do klubowej lojalności. Dziennikarze oraz eksperci nie mają wątpliwości, że otwarty konflikt na linii piłkarz – klub może doprowadzić do jednego z dwóch możliwych scenariuszy.

Lewandowski swoimi deklaracjami wyraźnie chciał wywrzeć presję na klubie i zmotywować go do zintensyfikowania działań na rynku oraz zmiany polityki, ale wypowiedzenie takich słów publicznie mogło w dalszej perspektywie oznaczać walkę o nowy kontrakt i lepsze zarobki. Ostra odpowiedź Rummenigge może jednak doprowadzić do tego, że Polak podkuli ogon lub latem będzie próbował opuścić Bawarię i przenieść się do innego klubu.

Oczywistym kierunkiem dla Polaka wydaje się być Real Madryt. Dla Lewandowskiego może być to ostatnia szansa w karierze, by trafić na Santiago Bernabéu i bronić barw swojej ulubionej drużyn. Napastnik mógł wylądować w stolicy Hiszpanii już w 2013 roku, ale wybrał wówczas Bayern, któremu dał wcześniej słowo i postanowił go dotrzymać. Królewscy nie zapominali jednak o snajperze i jeszcze w 2016 roku próbowali go pozyskać, co swego czasu osobiście potwierdził nam dyrektor generalny klubu, José Ángel Sánchez, który w listopadzie planował spotkać się z agentem zawodnika w Warszawie. Ostatecznie do spotkania z Cezarym Kucharskim nie doszło, a kilkanaście dni później Lewy przedłużył kontrakt z Bayernem do 2021 roku.

Teraz Lewandowski ponownie może mieć szansę na transfer do Realu, tym bardziej że podczas zgrupowań reprezentacji Polski i w jej kuluarach słychać głosy mówiące o tym, że Robert nadal chce przenieść się na Bernabéu, a gra dla Królewskich wciąż pozostaje jego niezrealizowanym marzeniem z młodości. Same chęci piłkarza mogą okazać się być jednak niewystarczające, a na przeszkodzie transferu może stanąć kilka czynników.

Największym problemem wydaje się być cena, jaką trzeba byłoby zapłacić latem 2018 roku za snajpera. Lewy wciąż będzie związany kontraktem z Bayernem, a bawarski klub bez wątpienia nie odda go za bezcen i przy obecnych kwotach na rynku pozyskanie Polaka mogłoby się nawet wiązać z ewentualnym pobiciem rekordu transferowego, który w tym roku ustanowiło PSG, płacąc za Neymara 222 milionów euro. Florentino Pérez zapewniał kilka dni temu, że Los Blancos mogliby bez problemu wyłożyć podobne pieniądze na stół, ale jego zdaniem taki ruch bardziej zaszkodziłby, niż pomógł drużynie, a szatnia zespołu mogłaby nie przyjąć najlepiej takiego posunięcia. Lewandowski na pewno nie zdecydowałby się też na pójście śladami Dembélé i wywoływania strajku, ponieważ sam uważa to za zdradę kolegów z zespołu i narażanie się na poszarganie własnej opinii.

Prezes może też nie być skłonny do kupna Lewandowskiego z powodu jego zaawansowanego wieku. Latem 2018 roku Polak będzie obchodził już 30. urodziny. Florentino tylko dwukrotnie zdecydował się na zakup graczy, którzy przekroczyli już tę barierę wieku – w 2013 roku sprowadził 31-letniego Diego Lópeza, a trzy lata wcześniej 32-letniego Ricardo Carvalho. Żaden z nich nie miał być jednak filarem zespołu czy jedną z jego gwiazd. Pérez nigdy nie kupił też napastnika, który miałby więcej niż 26 lat.

Od kilku lat Królewscy podążają w zupełnie innym kierunku i przestali sprowadzać wielkie gwiazdy za ogromne pieniądze. Ostatni raz większą sumę wydano za Jamesa Rodrígueza, gdy zapłacono za niego Monaco 75 milionów euro. Miało to jednak miejsce w 2014 roku, a jego przyjście było spowodowane przede wszystkim zachowaniem Ángela Di Maríi, który początkowo domagał się lepszego kontraktu, a później chciał odejść z klubu. Od tamtego czasu włodarze Realu diametralnie zmienili podejście i stawiają przede wszystkim na młodzież, inwestując przy tym mniejsze środki w graczy, którzy dopiero w przyszłości będą stanowić o sile zespołu. Najlepszymi przykładami takich działań są transfery Marco Asensio, Viniciusa Júniora, Jesúsa Vallejo, Mateo Kovačicia, Theo Hernándeza czy Daniego Ceballosa, a także transferowy bilans klubu – w ostatnich czterech letnich okienkach zarobiono więcej na sprzedaży zawodników, niż wydano na pozyskanie nowych graczy.

W świecie futbolu byliśmy jednak już świadkami przeróżnych sytuacji, które dla wielu wydawały się nierealne, od transferu Luísa Figo do Realu, przez zapłacenie za Garetha Bale'a ponad 100 milionów euro, do wyrwania Neymara z Barcelony. Już niebawem możemy się więc spodziewać kolejnej transferowej telenoweli, która potrwa przez kilka miesięcy. Nie można przy tym z całą pewnością wykluczać, że w przyszłości przyjdzie nam oglądać Roberta Lewandowskiego w koszulce Królewskich, ale na dziś wydaje się być to mało prawdopodobny scenariusz. Na razie pozostaje nam jedynie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!