Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Pérez w SER#1: Nawet przy klauzuli 10 milionów, Asensio nie odszedłby z Realu

Wywiad z prezesem Królewskich

W nocnym programie El Larguero w radiu SER głównym gościem był Florentino Pérez. Przedstawiamy pierwszą część zapisu tej rozmowy z prezesem Królewskich. Wywiad poprowadził Manu Carreńo.

Prezesie Florentino Pérezie, dobry wieczór.
Bardzo dobry wieczór.

Mamy nadzieję, że się pan tutaj nie przeziębi [rozmowa zaczęła się w loży honorowej Santiago Bernabéu].
Nie, tu jest cieplutko.

Jesteśmy w loży honorowej Santiago Bernabéu. Nigdy tutaj nie byłem i muszę powiedzieć, że jest tu całkiem przyjemnie.
Tak, to ta słynna loża. Jak zawsze mówię, to miejsce spotkań każdego typu ludzi, idei i uwarunkowań, a ich punktem wspólnym jest madridismo.

Więc to tutaj zarządza się krajem?
Cóż, tutaj zarządza się wszystkim [uśmiech]. To wszystko jest publiczne i dobrze znane. Cieszymy się, że przychodzą tutaj ludzie każdej ideologii, profesji, ludzie kultury czy polityki, z każdego szczebla społecznego. Jak mówię, przychodzą tu cieszyć się meczem piłkarskim z tak pięknego miejsca.

Tutaj naprawdę cudownie ogląda się futbol.
Tak, ale trochę lepiej ogląda się go z loży prasowej, która jest ponad nami.

My siedzimy trochę wyżej. Ale boli pana to, gdy mówi się, że tu zarządza się krajem?
Nie, w ogóle, absolutnie.

Kto organizuje tę lożę, że tu siada ten, a tam tamten?
Zależy od meczu. Są spotkania, na które przychodzi wiele osób, a są takie, gdzie jest ich mniej. Chodzi o ważne osobistości. Zajmuje się tym Manolo, który jest tutaj, a ja to nadzoruję.

[macha] Witaj Manuel. Jest tu z nami Manuel Redondo, prawa ręka prezesa. Dzisiaj w tej loży przeprowadzimy nasz program, wypełnił pan swoją obietnicę. Ostatni raz widzieliśmy się w Cardiff.
Tak, zgadza się. To był dobry dzień.

To najlepszy moment, od kiedy jest pan prezesem?
Cóż, uważam, że Real zawsze, nie tylko teraz, miał wielkich piłkarzy. Historia Realu od lat 50. wykuwana była na podstawie wielkich zawodników. Moim obowiązkiem było kontynuowanie legendy, którą odziedziczyłem w 2000 roku i to właśnie robimy.

Ale z tych lat, w których pan rządzi…
Cóż, wygranie trzech Pucharów Europy w cztery lata to nic prostego.

Więc to najlepszy moment?
Cóż, to jest najlepszy moment.

Powtarzamy w mediach, że ławka męczy. Mówimy, że ławka Barcelony wykańcza, że ławka Realu wykańcza. A czy loża honorowa Realu Madryt męczy też prezesa?
Nie. Myślę, że to miejsce satysfakcji. Z tego miejsca widziałem wielkie mecze, szczególnie te ostatnie. Raczej spędzam tu wieczory wielkiej satysfakcji. W tych latach mieliśmy wiele radości i oczekuję, że będzie tak dalej.

Pańskie siedzenie to…
To, 6c.

Widzimy je tutaj, bo ten wywiad jest puszczany w radiu, ale może być też oglądany na Facebooku czy Twitterze. Dlaczego wybrał pan 6c?
Nie wiem, takie mi dali. Ja tu niczego nie zmieniałem… No, zmieniłem miejsce loży, bo jak dobrze wiecie, kiedyś była po drugiej stronie. Przenieśliśmy ją, bo sytuacja była tragiczna, loża nie była po stronie szatni. Trzeba było przejść całe boisko przez środek, żeby móc dojść do tej strefy mieszanej. Zmieniliśmy to i wydaje mi się, że teraz jest dużo lepiej.

A powstrzymuje się pan tu czasami? Jako prezes Realu nie chce pan czasami krzyknąć „co to do … jest?!”?
Nie. Jestem tu wiele lat i może raz czy dwa miałem wybuch z różnych powodów. Staram się jednak zawsze zachowywać odpowiednio. Reszta też zachowuje się dobrze, także goście, wszystko jest tu w porządku.

A przed zajmowaniem tego miejsca 6c, gdzie siadał pan na Bernabéu?
Cóż, siadałem dokładnie w tym samym miejscu. Gdy loża była jeszcze po drugiej stronie, miałem karnety właśnie na te miejsca tutaj. Tutaj przychodziłem z rodzicami i dziećmi, z całą rodziną, mamy nieskończenie wiele karnetów. W tamtych czasach ta część była stojąca. Po mundialu w 1982 stworzono tu krzesełka i my wzięliśmy karnety na te miejsca.

Już wtedy denerwowali pana sędziowie? Jako kibic krzyczał pan na arbitrów?
Nie, nie, byłem normalny.

A normalny to jaki?
Nigdy nie powiedziałem złego słowa na sędziów i na nikogo.

Larrea, pełniący obowiązki prezesa Federacji, powiedział, że na wspólnym przedmeczowym obiedzie skarżył się pan na to, że sędziowie nie traktują dobrze Realu.
Nie, ja tego nie powiedziałem i nie powiedział tego prezes Larrea. Powiedziałem, że przy tym szczęściu, jakie mamy w Hiszpanii przez posiadanie dwóch takich ekip jak Real i Barcelona, w czasie starcia których dosłownie staje świat, nie ma żadnego sensu to, że po spotkaniu, które oglądały setki milionów ludzi, na końcu nie rozmawia się o grze, a rozmawia się o arbitrze. Powiedziałem mu jedynie to.

Ale sądzi pan, że sędziowie szkodzą Realowi?
Cóż, mówię, co powiedziałem, nic innego. Nigdy nie skarżyłem się na sędziów, ale szczerze sądzę, że to ciało jest do poprawienia. Mówię to poważnie. Uważam, że wszyscy powinniśmy dążyć do poprawy i moim zdaniem czasami sędziowie nie stoją na wysokości starcia Realu z Barceloną.

Usiądziemy teraz, pan na swoim 6c, a ja, jeśli pan pozwoli, na 7c. Czyje jest 7c?
Prezes gości.

Krótka przerwa i wracamy do loży Bernabéu do prezesa Realu Madryt.

[…]

Jesteśmy w loży na Bernabéu i będziemy tu do 1:30. Trochę wcześniej opuści nas Florentino Pérez. Wtedy porozmawiamy o aktualnościach, czyli inauguracji metra przy nowym stadionie Atleti, tenisie czy koszykówce. Będziemy też w Barcelonie, gdzie doszło do spotkania Bartomeu z Iniestą. Zobaczymy, czy będą jakieś nowości. Ten program poświęcamy jednak prezesowi Realu Madryt. Siedzimy teraz w miejscu, gdzie Florentino ogląda mecze. Widzimy już murawę, bo wcześniej siedzieliśmy do niej plecami. Widzę, że macie ekrany do oglądania meczu.
Na górze i na dole.

Stąd perfekcyjnie widać poczynania drużyny i pewnie też jej błędy. Pan mówi sobie, że trzeba było wstawić tego czy zdjąć tamtego?
Ja nie. Wszyscy wiedzą, że pomimo opinii niektórych osób ja nigdy nie interweniowałem w sprawie składów, tym bardziej teraz z trenerem, który doskonale administruje swoją kadrą.

Nigdy nie powiedział pan trenerowi, że ma kogoś wstawić?
Nigdy.

Niektórzy tak sugerowali.
Nie. Trenerzy mogą nie odchodzić zadowoleni z Realu, ale żaden tak nie powiedział, bo to nie byłaby prawda. Nie pamiętam, żeby ktokolwiek tak mówił.

Nigdy nie dzwonił pan z sugestiami do Ancelottiego?
Nie, ani do niego, ani do nikogo. Oni muszą mieć swobodę pracy, żeby robić swoje.

Czy Zidane to najlepszy trener, jakiego pan miał?
Cóż, nie chcę oceniać wszystkich. Każdy był świetny i wykonał świetną pracę. Praca trenera oznacza też zmęczenie zawodnikami i po czasie to zmęczenie doprowadza do tego, że niektórzy musieli odejść. Teraz żyjemy w epoce, której nie mieliśmy od dawna. Myślę, że wielkie, żeby nie powiedzieć totalne, zasługi w tym ma nasz trener Zidane.

Niedługo dołączą do nas nasi reporterzy ze swoimi pytaniami.
Widzę, że cała banda jest w komplecie.

Ja chcę jednak jeszcze popytać o konkretne nazwiska. Cristiano Ronaldo. Co działo się z nim tego lata?
Nic, nie wiem. Wyszła informacja A Boli, nie wiadomo skąd, komu to powiedział, jakiemu koledze. Jako że tego lata nie mieliśmy tematów sportowych, wyolbrzymiono ten temat.

Ale był wkurzony.
Był zły. Wszyscy znają temat podatkowy, wezwanie na przesłuchanie. To dla nikogo nie jest miłe i musiał się tym denerwować, to normalne.

Do pana doszło to, że chciał odejść z Realu?
Nie. Nie mam więcej informacji ponad ten artykuł.

Wierzy pan, że on tego chciał?
Nie. On niedawno powiedział, że jest w najlepszej ekipie na świecie i się z tego cieszy. Nie ma lepszego od niego samego, by powiedział, co myśli i czuje.

A czy on latem wytłumaczył panu to wszystko?
Nie. Po sezonie poleciał na Puchar Konfederacji, a potem od razu na wakacje.

I mu przeszło.
Nie wiem, czy mu przeszło, ale jedyną okazję do wypowiedzi miał ostatnio w Monako i wszyscy wiedzą, co powiedział.

Że jest tutaj szczęśliwy.
Że cieszy się z gry dla najlepszej drużyny, że cieszy się, iż tutaj jest i że nigdzie nie będzie mu lepiej.

Poprosił o podwyżkę?
Ja nie rozmawiam o niczyich zarobkach.

Ale poprosił pana o podwyżkę?
Co za brak taktu! [śmiech prowadzącego] Mario [kieruje się do reportera], prosiłeś Manu o podwyżkę? Prosiłeś, prawda? Nie? A widzisz.

Ale pisano, że chce być najlepiej opłacany na świecie.
Cóż, jest wielkim zawodnikiem, największym, ale ja nie wiem, ile zarabiają inni. To wszystko jest absurdalną dyskusją. Nie wiem, ile zarabiają inni i nie wiem, ile zarabiacie wy.

My nie prosimy o podwyżki. Ale nie martwi pana, że to jest gra jego agentów na to, żeby Real zapłacił potencjalną karę za wykroczenia podatkowe?
Nie, nie martwimy się tym. Z moich informacji wynika, że nie ma tam niczego, co wskazywałoby na przestępstwo. Jak mi powiedzieli jego prawnicy, jedni z najlepszych w Hiszpanii… Wychodzę tu z podstawy, że wszyscy mają obowiązek płacenia podatków, bez żadnej wątpliwości. On przyjechał tu w 2009 roku z tą samą strukturą, jaką miał w Anglii. Że teraz tutaj mówią, że procent przychodów osiąganych w Hiszpanii jest inny? Być może, ale on nigdy niczego nie ukrywał. A jeśli nie ma ukrycia, nie ma przestępstwa. Tak mi powiedziano i dlatego myślę, że on też jest spokojny.

Więc te sprawy podatkowe to bardziej sprawa złego doradztwa?
Nie, nie, nie. Tu chodzi o to, że jak zmieniasz kraj, to fiskusy mogą mieć inne kryteria. Zobaczymy. To będzie długi temat. Nie wiem, kiedy wyrok będzie prawomocny, ale zobaczymy, co się dokładnie stało i jak to analizować.

Na przesłuchanie wezwany został Jorge Mendes, który ma zawodników w Realu Madryt. Jak patrzy na to prezes?
Nie wiem. Wiem tyle w sprawie Jorge Mendesa, że on na pewno nie tworzy zeznań podatkowych dla fiskusa. Opowiedzą, co i jak robili, tyle. Chodzi tu też o to, że Cristiano to najlepszy piłkarz na świecie i wszystko, co dzieje się wokół niego, ma ogromny wydźwięk. Takie osoby muszą sobie z tym radzić.

Więc Cristiano nigdy nie powiedział panu, że chce odejść?
Cóż, Cristiano zagra dla Realu Madryt w środę i ma wielkie chęci na powrót po meczu z Barceloną. Spokój.

A w sprawie Garetha Bale'a?
Również. Pełny spokój. To jeden z wielkich piłkarzy i cieszymy się, że jest w naszej kadrze.

Czy ktoś przyszedł z ofertą za niego tego lata?
Nie, nikt.

Ale Mourinho trochę mieszał. On to kocha.
Nie, Mourinho też trzeba znać [śmiech]. On mówił to z sympatii.

Więc jego ruchy i słowa nie były poważne?
Nie, na pewno nie.

Ale Bale jest teraz nie na sprzedaż?
Jak ma być na sprzedaż? Nie na sprzedaż są wszyscy, którzy są w Realu Madryt. Przez rok nie musimy o tym rozmawiać. Mamy spektakularną kadrę. Nie wiemy, co wydarzy się przez rok, ale mój zamysł znają wszyscy. Zawsze chcę, żeby w ekipie pozostawali ci sami gracze. Mówiłem to w Cardiff i myślę, że gdy idzie dobrze, lepiej tego nie ruszać.

Ale Bale jest intransferible?
Nie wiem, co to znaczy. Ty będziesz całe życie w SER?

Nie wiem.
No i ja też nie wiem, nigdy nie wiadomo.

Ale kiedyś mówiono, że jest absolutnie nie na sprzedaż.
Nie wiem, tutaj przeszliśmy przez 31 sierpnia i on ciągle jest z nami. Hmm?

Ale jak przyjdzie dobra oferta, to ją rozważycie?
Nie wiem, musi minąć rok.

Czy on grał na miarę pańskich oczekiwań?
Tak. Wydaje mi się, że wygrał z nami 11 tytułów przez te 4 lata. Z tego co pamiętam, miał wkład w Puchar Króla w Walencji w starciu z Barceloną, w 2-3 finałach Ligi Mistrzów. Wydaje mi się, że odgrywał ważną rolę. W poprzednim sezonie miał poważny uraz ścięgien w stopie, po którym potrzeba czasu na rehabilitację. Cóż, to było nieszczęście, ale mamy nadzieję, że będzie robić swoje w najbliższych meczach i znowu będziemy oglądać wielkiego Bale'a, którego widzieliśmy w pierwszych latach.

Teraz jednak nie oglądamy go przez te kontuzje.
Nie, przez tą jedną.

Ale tam była seria urazów.
Nie, po prostu przez tę kontuzję naruszona została też łydka, o czym wszyscy wiedzą. Tyle. Teraz mamy ten sport, że trzeba atakować Bale'a i nie wiem już, czy chce się atakować tego biedaka, czy chce się przez niego atakować mnie. Taka jest jednak moda.

[śmiech prowadzącego] Wielu antimadridistas chcą teraz atakować pana i Bale'a.
Nie wiem, ilu ich jest, ale kilku jest i robią dokładnie właśnie to. Jestem w tym ekspertem. Jestem tutaj od 2000 roku i mam CV każdego z nich.

Ale pan jest walczakiem.
Tak, każdego ranka jestem żołnierzem, który wstaje i udaje się na walkę.

Każdego ranka wstaje pan z przeświadczeniem, że ktoś pana zaatakuje?
Nie, nie, chodzi mi o to, że idę walczyć do biur czy mojej firmy. Jestem żołnierzem od momentu wstania z łóżka.

Gdzie cierpi się bardziej: w loży Realu Madryt czy w biurze ACS?
Tutaj miałem więcej radości niż cierpień, naprawdę. Można tutaj cierpieć mocno w niektórych meczach, zgadza się, w tych kluczowych, ale w ponad 90% meczów czerpie się radość.

Opuścimy na trochę lożę i udamy się w miejsce, które być może lubi pan najbardziej na całym stadionie?
Nie, najbardziej lubię stadion.

Ale sala zarządu nie jest zła?
No nie, bo tam mamy 12 Pucharów Europy piłkarskich i 9 koszykarskich.

Ten Real Madryt może wyrównać osiągnięcia pierwszego wielkiego etapu klubu z pięcioma Pucharami Europy z rzędu?
Posłuchaj, to jest bardzo trudne. Uważam, że cała historia Realu Madryt to historia sukcesu i na tym zbudowano tę legendę. Naszym obowiązkiem jest powiększanie i utrzymywanie tej legendy, jaką jest Real Madryt. Mamy teraz świetny okres z dobrym trenerem i cudownymi piłkarzami, z którymi w ostatnich 4 latach wygraliśmy 3 Puchary Europy. To dobrze wygląda, ale tu codziennie trzeba walczyć o pozycję numer 1.

A gdy porównuje się pana do etapu Santiago Bernabéu, jak pan to komentuje?
No cholera, to jest głupota. Bernabéu stworzył ten Real Madryt i ja godzę się z tym, że mam to utrzymywać [śmiech]. Ten wielki Real stworzył Bernabéu, ten wielki stadion stworzył Bernabéu w trudnych czasach, a ja idę dalej. Powtarzam, że on stworzył ten stadion, bo wtedy nie było innych przychodów niż te z biletów i stwierdził, że jak będzie miał największy stadion, to będzie mieć najwięcej pieniędzy na najlepszych piłkarzy. Zaczął od Di Stéfano, Puskása czy Kopy. Stworzył mityczny Real Madryt, a ja teraz robię to samo. Dzisiaj mamy więcej przychodów innego typu, ale gdy przyszedłem tutaj w 2000 roku i sprowadziłem Figo, Zidane'a, Beckhama i Ronaldo, to użyłem też takiego modelu, by powiększyć przychody. Tego brakowało Realu i dzięki temu osiągnęliśmy stabilizację finansową i sportową. Moim zdaniem stanęliśmy na wysokości tego zadania.

On stworzył ten Real, pan stworzył tę epokę tytułów. Tego chyba teraz wręcz nie można ruszać ani zmieniać?
Sądzę, że nie trzeba niczego wymyślać w pracy, jaką wykonujemy. Mamy odpowiedniego trenera, który był naszym piłkarzem, on zna szatnię, zna tę instytucję. Radzi sobie wyśmienicie, a do tego mamy najlepszych graczy z Hiszpanii i ze świata oraz tych ze szkółki. Jesteśmy w idealnej sytuacji, a drogę wyznaczył nam Santiago Bernabéu.

Czy kiedyś ten stadion będzie nosił pańskie imię? Chciałby pan tego?
Moje imię? Nie, co ty opowiadasz [śmiech]. Co ty gadasz? Nie.

Widzę, że aż poczuł pan dyskomfort.
No tak. Bernabéu jest tylko jedno i to on stworzył ten stadion. Reszta ma za zadanie stawać na wysokości tego zadania.

Opuścimy teraz lożę, w której rządzi się krajem. Zabolały pana te słowa Piqué?
Nie. Popatrzmy, jestem w tym wiele lat. Na początku miałem z tym wszystkim problem, bo przychodziłem ze świata przedsiębiorców. Tutaj w tym świecie jest element rozrywki, jest wiele mediów, wielu piłkarzy, wielu agentów, wielu ludzi i dni mijają na rozmowach o wszystkim. Dlatego ja wolę się nie wypowiadać.

Cóż, lepiej nie mówić ani o loży, ani o kontaktach. Bo pan nigdy niczego tu nie załatwił jako prezes Realu, prawda?
[śmiech] I czego w tym szukasz? Nie, ja tego nie robię. Tutaj przychodzą różni ludzie i to jest otwarte, wszyscy widzą, kto tu siada. Przychodzą tu ludzie ze wszystkich partii, ze wszystkimi statusami społecznymi. Cieszę się, że wszyscy przychodzą tutaj cieszyć się Realem Madryt.

Ale nikt nie oskarżył tu pana o zapraszanie polityków w celu zdobywania wpływów?
Jak zacznę wymieniać wszystko, co o mnie powiedziano, nie skończę. Jednak po tylu latach już chyba nikt w to nie wierzy.

Idziemy do sali zarządu, na spotkanie z tą bandą. Idziemy, presi. Mamy wiele tematów do obgadania.
Idziemy.

[…]

Przeszliśmy z loży do sali zarządu. Przeszliśmy z miejsca, o którym wiele się mówi do tego, gdzie wiele się robi. Czy to pańska ostatnia kadencja niezależnie od wszystkiego?
Człowieku, ale ja dopiero ją zacząłem!

Nie, nie, pytam! Nie chcemy, żeby pan odchodził.
Nie wiem. A jaki masz interes, żebym odszedł? Ja mogę też mieć jakiś, żebyś ty odszedł.

Pytam i niech pan pyta. Nie ma żadnego interesu. Czy to pańska ostatnia kadencja czy idzie pan mecz po meczu, kadencja po kadencji?
Tak, dokładnie.

Doskonale. Teraz ludzie wiedzą, że zostanie pan tu tak długo, jak tylko zechce. Siedzimy w otoczeniu 12 piłkarskich Pucharów Europy i 9 koszykarskich. Z którego trofeum jest pan najbardziej dumny?
Ze wszystkich? Nie wiem. Pewnie z trofeum dla najlepszego klubu XX wieku. Wszedłem do klubu w 2000 roku i zaraz po przyjściu wręczyli nam to trofeum. Ja pewnie dołożyłem się do tego jedynie przez bycie socios, więc to wyróżnienie odebrał Alfredo Di Stéfano, który tak naprawdę to wygrał. Do tego cóż, ostatnie Puchary Europy.

Pan zdobył cztery?
Cztery.

Porozmawiajmy o teraźniejszości.
Dobrze.

Szczególnie o tej kadrze. Średnia wieku, 23 lata. Wielu młodych graczy, co jest zmianą wobec początkowego modelu, jaki pan wprowadził w erze galaktycznych. Teraz poza gwiazdami przychodzili bardzo młodzi zawodnicy. Przykład, Isco.
Moment. Na początku Realowi brakowało przychodów, więc ten model z kupowaniem najlepszych pozwolił nam z przejścia z budżetu na poziomie 100 milionów euro na 300 milionów euro oraz ze strat finansowych na zarabianie pieniędzy. To było wtedy potrzebne.

Więc pan robił to świadomie, bo brakowało przychodów?
Absolutnie. Ruszyliśmy po najlepszych i to dało zmiany. Pamiętam, że na koszulce była wtedy Teka, płacąca 400 milionów peset rocznie, a wszedł Siemens, dający 4 miliardy rocznie.

Dobrze, zrobiliście te przychody, ale nie było tytułów. Teraz są.
Były tytuły.

Ale mniej niż teraz.
Zdobyliśmy wtedy wiele tytułów. W każdym razie, ten model sportowo-ekonomiczny był taki, że mając najlepszych, masz też większe przychody i to dało nam stabilizację do dalszej pracy nad ekipą z najlepszymi zawodnikami ze świata, Hiszpanii i szkółki.

Teraz macie wiele galaktycznych nazwisk, ale też młodych graczy, między innymi z kadry U-21, obiecujących Hiszpanów w wieku 21-22 lat. Do tego są gracze z takim statusem jak Isco. Całkiem niedawno wielu mówiło, że trzeba go sprzedać. Dzisiaj jest w spektakularnym okresie.
O każdym z naszych zawodników w pewnym momencie mówiono, że trzeba go sprzedać.

I niektórych sprzedaliście.
Cóż, niewielu i tych, którzy chcieli odejść.

Ale wobec Isco mieliście jasne stanowisko, że nie należy go sprzedawać.
Isco przyszedł tu jako młodzik, w wieku 21-22 lat i miał przed sobą całe życie. Nie zrobił nic innego jak stawał się coraz lepszy. Ostatecznie myśleliśmy, że zostanie wielkim zawodnikiem i takim graczem został.

Podstawowy w kadrze i klubie.
Zgadza się. Do tego ciągle ma zaledwie 25 lat i wszystko przed nim.

Odnowił już kontrakt?
[śmiech] On znajduje się wśród Hiszpanów, o których mówiłem. Mamy ich w zespole 11. Dziewięciu pochodzi ze szkółki. Kadra liczy 24 graczy i ta równowaga daje nam wspaniałe wyniki.

Niech pan powie madridistas, Isco przedłużył umowę?
Popatrzmy… Ogłosimy to niedługo, tak.

W najbliższych dniach?
Tak, wszyscy o tym wiedzą. W najbliższych dniach ogłosimy wszystkie nowe kontrakty, bo dotychczas nie było do tego okazji.

Więc ten Isco jest zamknięty?
Ten Isco jest zamknięty, zgadza się.

Więc Isco ma nowy kontrakt i zostanie to ogłoszone w najbliższych dniach.
Tak. Ale nie martwcie się, nie będzie nikogo, kto nie będzie miał nowego kontraktu.

[śmiech] Doskonale. O to będą pytać już inni. Wykorzystam tę chwilę, by ich zaprezentować. Siedzą przy tym wspaniałym okrągłym stole, przy którym siadają członkowie zarządu. Po lewej od Florentino siedzą Antonio Romero, Jesus Gallego, Mario Torrejón i Javier Herráez. Po prawej mamy Julio Pulido i Antóna Meanę. Mamy też pisarza, przyjaciela prezesa, który z nami współpracuje i który potem opowie o swoich przemyśleniach, Manuel Jabois, witaj, Manu! Prezesie, przed tymi pytaniami chcę zapytać o jeszcze jedno nazwisko. Asensio… Czy ktoś pytał o jego transfer tego lata?
Sądzę, że tak, ale wszyscy wiedzą, że Asensio jest zadowolony z bycia w tym klubie, a my jesteśmy zadowoleni z niego. To piłkarz z wielką przyszłością, który obdaruje nas wielkimi radościami.

To taki następca tych największych zawodników, jakich Real Madryt oferował Bernabéu? W sensie Raúla, Buitre… Nie chodzi mi o cechy piłkarskie, ale o znaczenie dla drużyny i kibiców. Asensio jest lub może zostać kimś takim w nadchodzących latach?
Asensio przyszedł tu w bardzo młodym wieku. Nie pochodzi ze szkółki, jak trochę możesz sugerować, ale przyszedł tak młodo, że uznaje się go za zawodnika z tego domu.

Zapisaliście mu klauzulę „antyszejk”?
Nie, tu po prostu wszystkie klauzule są ogromne, bo są środkiem odstraszającym. Ustawia się je w ten sposób, by nie było szansy na ich wpłacenie i żeby działało to tak, że jeśli ktoś chce naszego gracza, musi zadzwonić, a my mu odpowiemy, czy taka operacja jest możliwa.

Ile wynosi ta Asensio? Musi być wysoka.
Nie pamiętam.

700 milionów?
Nie pamiętam. Dużo.

Ale więcej niż 0,5 miliarda?
Poważnie, nie pamiętam.

Ale nie przyjedzie po niego żaden szejk?
Nie, ale nawet jeśli Asensio miałby klauzulę na poziomie 10 milionów euro, to by nie odszedł, bo jest tutaj szczęśliwy.

Niech pan mi powie szczerze, czy Barcelona próbowała tego lata podkupić jakiegoś waszego zawodnika?
Nie. Z tego co wiem, nie.

Na pewno pan nie kłamie?
Nie, nic nie wiem.

Ja nie mówię o telefonie od Bartomeu, że oferuje za kogoś jakieś pieniądze, ale czy wie pan o jakimś zainteresowaniu z ich strony?
Nie. Słuchaj, nic nie wiem, ale latem mówi się o tylu rzeczach, że na końcu nic nie wiadomo. Gdybyśmy doprowadzali do wszystkich transferów i sprzedaży, o jakich się mówi… Tu twój kolega chce sprzedać tego, ten chce kupić tamtego… Gdybyśmy 2 lata temu posłuchali tych, którzy chcieli sprzedać Isco, to dzisiaj mielibyśmy nieprzyjemności [śmiech]. Chodzi o to, że dla nas najważniejsza jest stabilizacja. Zidane to powiedział i ja to mówiłem w Cardiff: najlepiej nie robić niczego i zostać z tą samą ekipą.

Bo zmiany mogą tylko zaszkodzić.
Dokładnie.

Ale ten Asensio strzela gole, co?
Tak, ale on i na treningach trafia wiele takich strzałów.

Pan ogląda treningi?
Tak, niektóre. Nie jeżdżę tam codziennie, ale czasami jestem w Valdebebas.

Niektórzy twierdzą, że Asensio jest w takiej dyspozycji, że na 10 takich uderzeń trafia teraz po 8-9.
Powiedzmy, że 8 [śmiech].

Więc Asensio też jest zamknięty i nie ma żadnego tematu?
Jest zamknięty i przede wszystkim zadowolony z bycia w klubie, jak my z niego. To samo dotyczy reszty. Te kontrakty, których nie przedłużyliśmy w poprzednim sezonie, bo to nie był ich czas, są przedłużane teraz. Niedługo będziemy je wszystkie prezentować. Jednak w tym temacie nikt nie tworzył nam żadnych problemów, a było wręcz przeciwnie.

Socios głowią się obecnie nad tym, czy Real Madryt będzie w stanie rywalizować z tymi najnowszymi bogaczami w Europie. 222 miliony? Możemy dać 300. To martwi Real Madryt?
Cóż, to prawda, że futbol się zmienia. Przychodzi wielu ludzi z wielkimi pieniędzmi. W Anglii praktycznie wszystkie kluby należą do bogatych ludzi. Mają tam wielu Amerykanów, Rosjan… To prawda, że przeprowadza się transfery za ogromne stawki, a my musimy z tym rywalizować. W Realu jednak nikt nie wykłada pieniędzy. My musimy zarabiać je naszym zarządzaniem i wyobraźnią. Dotychczas szło nam dobrze i wierzymy, że będzie tak dalej.

Ale jeśli City czy PSG przychodzą i są gotowe płacić za gracza 180-200 milionów, to Real jest gotowy na takie szaleństwo?
Moglibyśmy kupić gracza za 180 milionów, nawet za 200, nie ma problemu. Jednak przede wszystkim w tym momencie takie coś bardziej by nam zaszkodziło niż pomogło. Mamy świetnych piłkarzy i trzeba o nich dbać tak, jak na to zasługują i patrzeć na ich rozwój. Jeśli zrobilibyśmy coś, co zaszkodziłoby atmosferze, byłaby to niedźwiedzia przysługa dla naszej instytucji.

Czy tego lata były kontakty w sprawie sprowadzenia Mbappé?
Były kontakty w sprawie rozmów.

Dlaczego go nie kupiono?
Właśnie dlatego, że w tym momencie… Przede wszystkim dlatego, że on wybrał Paris Saint-Germain, bo urodził się w Paryżu i tego chciał, co wydaje mi się świetne. Po drugie, nie wiem, czy to był moment na sprowadzenie wielkiego zawodnika, który mógłby naruszyć tych, których mamy u siebie i tę stabilizację.

Więc Real złożył ofertę i powiedział, że go chce, ale dodał, że tutaj niczego mu nie gwarantuje.
Nie, tak nie było.

Czy jego ojciec powiedział któremuś z was, że jego syn może przyjść, ale musi grać?
Nie, nie.

Powiedział, że ktoś z BBC musi odejść?
Nie. Moim zdaniem to wszystko było normalne. Mbappé urodził się w Paryżu, jego cała rodzina mieszka w Paryżu i dostał ofertę z PSG, która wydała im się doskonała, bo młody mógł grać w Paryżu i do tego doprowadzono.

Zapytamy Jaboisa, kto jest lepszy: Asensio czy Mbappé?

[Manuel Jabois] Obecnie? Jak pytasz, kto jest lepszy: gracz w białej koszulce czy gracz w niebieskim trykocie PSG, to co mam odpowiedzieć? Do tego za plecami masz całe to okno wystawowe z Pucharami Europy [śmiech wszystkich]. Ja kocham Mbappé, bo przypomina mi Ronaldo Nazario i jego gra wydaje się czymś cudownym. Ale co mam powiedzieć przy Asensio? Jak on zaczął sezon! Ma nad sobą tę gwiazdkę! Można być świetnym, ale może brakować gwiazdki. On ma tę gwiazdę.

[prowadzący Manu Carreńo] Mbappé będzie grać z Neymarem. Pan wiedział coś w temacie Neymara? Doszła do pana jakaś informacja?
Nie. Nie wiedzieliśmy niczego, ale dzisiaj 222 miliony euro są w zasięgu niektórych klubów i właśnie to zobaczyliśmy. Takie okoliczności mogą mieć teraz miejsce.

Gracze Barcelony dowiedzieli się o tym na ślubie Messiego. Do pana nic nie doszło z tego ślubu?
Nie, nie. Nie zaprosili mnie też na ten ślub [śmiech wszystkich].

Zaproszenie nie dotarło?
Nie.

Ale pan wyobraża sobie taki scenariusz, że gracz Realu odchodzi za klauzulę, a pan dowiaduje się o tym dosłownie dzień przed operacją?
Nie wiem. Ja myślę, że gracze Realu są zadowoleni z bycia w tym klubie i taki scenariusz nie ma szans na realizację.

To byłoby szaleństwo, gdyby jutro ktoś przyszedł z informacją, że odchodzi, a koledzy skomentowali, że o wszystkim od dawna wiedzieli, co?
Nie rozważam takiej hipotezy.

Ale to byłoby zaskoczenie, prawda?
Nie mogę odpowiedzieć. Nie jestem w stanie tego zrobić.

Neymar jest warty 222 miliony euro?
Tak. Jeśli płacą, to jest warty. To wielki zawodnik, to jest jasne, nie ma wątpliwości.

Liga nie zaakceptowała klauzuli. Prezes Tebas stwierdził, że najpierw trzeba zbadać, skąd pochodzą te pieniądze. Co pan o tym sądzi?
Nie mam w tym żadnego udziału. Wiem tyle, że PSG wpłaciło klauzulę, a Neymar gra w Paryżu.

Mbappé i Neymar… Czy pewnego dnia mogą jeszcze założyć białą koszulkę?
[chwila milczenia] Nie mogę przewidywać przyszłości, ale dzisiaj jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy. Naprawdę jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy mnóstwo młodych zawodników z wielkimi możliwościami i nadziejami. Przy tym muszę dodać, że wszyscy tworzą kolektyw, który trzyma się ze sobą po prostu wspaniale. Cóż, pozostaje nam praca pod wodzą trenera, który doskonale administruje tą kadrą, znając ten klub. Doskonale zna wymagania, szatnię, był tu piłkarzem. To wszystko podoba się kibicom. Mamy najlepszych na świecie i nie myślimy o innych rzeczach.

Zidane na całe życie?
Cóż, na razie Zidane na całe życie, ale nigdy nie znasz przyszłości w tych tematach. Jesteśmy z niego zadowoleni, ale nie wiadomo, co będzie dalej.

Mamy tu naszych reporterów, czas na ich pytania. Poza radiem jesteśmy na żywo z tym wywiadem na Facebooku, Twitterze czy Instagramie. Prezes jest wasz, panowie, słuchamy.

[Jesus Gallego] Prezesie, wszyscy zgadzamy się, że Real ma wspaniałą kadrę i najlepszą ekipę na świecie. Jednak nie pan przyzna: nie chciałby pan mieć tego lata tego wspólnego zdjęcia Mbappé i Neymara w białych koszulkach?
W tym roku nie.

Czy ta dwójka nie urodziła się, by grać w Realu?
W tym roku nie. Na początku mojego mandatu pewnie tak, bo jak mówiłem, wtedy model oparliśmy na pokazaniu światu, że wielcy przychodzą do Realu. W tym momencie nie ma jednak takiej potrzeby, a co zdarzy się w przyszłości, nie mam pojęcia.

[pMC] Więc Mbappé nie przyszedł tutaj, bo go nie chcieliście?
Tego nie powiedziałem. Nie, nie.

To jak było? Złożyliście mu ofertę, ale dodaliście, że teraz go nie potrzebujecie?
Nie złożyliśmy żadnej oferty, ani jemu, ani prezesowi Monaco. Nie będę tu też spowiadać się z tego, co robimy.

Ale rozmawialiście z Mbappé. Po co? Chcieliście wypić z nim kawę?
Rozmawiamy z każdym, kto naszym zdaniem może nam pomóc.

[Antonio Romero] Chcę zapytać o człowieka i o instytucję. Człowiek, Zidane. Może to jest mocne stwierdzenie, bo pan widział, ale czy Zidane jako piłkarz i trener nie jest najlepszą sportową inwestycją Realu Madryt w historii?
Popatrzmy, kiedy wszedłem w 2000 roku, jak mówiłem, musieliśmy wyznaczyć nową strategię dla modelu, jaki stworzył Santiago Bernabéu. Oczywiste jest, że strategicznym zawodnikiem został wtedy Zidane. To jest pewne, bardzo nam pomógł. To on dał nam jakościowy i liczbowy skok, jakiego potrzebowaliśmy w tamtym momencie, by w tamtym okresie przede wszystkim ustabilizować klub pod względem finansowym. Jak mówiłem, ze strat przeszliśmy na zyski. Przez te 5 lat jego gry tutaj byliśmy uczestnikami pięknego, eleganckiego i magicznego futbolu, który zna każdy kibic piłki. Muszę podkreślić, że teraz znaleźliśmy trenera, który tak bardzo współgra z tym, czego chcieliśmy. A nie jest tak łatwe. Jak mówiłem, Zidane zna szatnię, zna nasze oczekiwania, zna zawodników, zna tu wszystkich i znowu dał nam skok jakościowy, którego teraz potrzebowaliśmy. Muszę stwierdzić, że tak, że przychodząc jako piłkarz napędził nam rozwój i przychodząc jako trener zrobił to samo.

Co do instytucji, chodzi o Federację. Jak prezes Realu Madryt widzi wszystko, do czego doszło tego lata w Federacji?
Cóż, patrzyłem i patrzę na to z wielkim zmartwieniem, bo poza tymi wszystkimi problemami umniejszany jest wizerunek hiszpańskiego futbolu. Jednak ja w tych latach nie komentowałem niczego w sprawie Federacji i teraz powiem tyle, że trzeba zaczekać, zobaczyć, co tak naprawdę się działo i jak wyjdziemy z całej tej sytuacji.

[pMC] Uważa pan, że najlepszym wyjściem będzie dymisja Villara?
Szczerze, nie wiem. Nie mogę z tym nic zrobić. Nie wiem, czy dymisja Villara rozwiąże problemy. Co stanie się po jego dymisji? Nikt nic o tym nie powiedział. Ja też nie wiem. Nie jestem obecnie w stanie oceniać tego tematu.

Co pomyślał pan sobie, gdy oglądał obrazki z zatrzymania Villara i prowadzenia go do aresztu?
Bardzo zły obrazek, do tego wyszedł dopiero po kilku dniach. Trzeba jednak poczekać, by zobaczyć, czy te oskarżenia się sprawdzą i czy jego przewinienia są współmierne do tego, jaki zbudowano wokół niego wizerunek tym zatrzymaniem. Trzeba czekać.

A czy widzi pan kogoś, kto potrafiłby zjednoczyć dzisiaj hiszpańską piłkę?
Nie wiem. Nie mam takiego nazwiska.

Rubiales [prezes Związku Hiszpańskich Piłkarzy] byłby dobrym prezesem?
Nie wiem. Wszyscy będą dobrzy, jeśli wykorzystają ten moment do zmian i poprawienia tego, co trzeba poprawić.

A czy Javier Tebas [prezes La Ligi] powinien wejść w skład zarządu?
Nie lubię rozmawiać o nazwiskach [śmiech wszystkich].

[Julio Pulido] Witam, prezesie. Przede wszystkim gratuluję tego okresu, jaki macie. Druga sprawa, mam sąsiada, który jest fanatykiem Realu Madryt, ogromnym. Dzisiaj spotkałem go w drzwiach i mówię, że jadę na stadion, że Manu przeprowadza dzisiaj wywiad z Florentino, że będzie długa rozmowa. On mnie zatrzymuje i prosi, żebym zadał panu jedno pytanie: czy jeśli w jakimś momencie pańskich kadencji mógłby pan sprowadzić Messiego, to czy by pan to zrobił?
Mogłeś go przyprowadzić [śmiech].

Była na to szansa? Chciałby pan tego?
Popatrzmy, w pierwszym etapie prawdopodobnie tak, ale potem już nie, bo Messi był już tam całe życie, to gracz Barcelony, jest tam od małego. To byłoby ciężkie, bo ci zawodnicy są związani już z instytucją.

[pMC] Ale w pierwszym etapie byłoby to możliwe?
Tak jak ruszyłem po Zidane'a, tak mógłbym ruszyć po taki typ zawodnika, jakim dzisiaj jest Messi. Klub potrzebował tego typu gracza, żeby wysłać jasny komunikat, że ci piłkarze grają w Realu Madryt.

[JG] Pan wie, że Messi nie podpisał nowego kontraktu? Że jego klauzula to tylko 300 milionów?
Chcecie kolejnego zamieszania?

[JP] Ale dobrze mi się wydaje, że myślał pan o tym w czasie pierwszej kadencji?
Nie, w pierwszej kadencji nie, bo wtedy nie było tego Messiego. To było 17 lat temu, wtedy nie, wtedy rozmawiano o Figo, Zidanie, Ronaldo Nazario, Beckhamie, Owenie… To byli gracze, którzy byli topem, jak to powiedziałby Mourinho [śmiech wszystkich].

[pMC] Wielki Mourinho. Widział się pan z nim w czasie przygotowań w Stanach Zjednoczonych?
Tak, oczywiście.

Co mówił?
Nic wielkiego, był bardzo sympatyczny. Zawsze jest wobec nas miły.

[Mario Torrejón] Chce wrócić?
Nie sądzę. Dzisiaj ma duży spokój tam, gdzie jest.

[JG] Poradził sobie tutaj dobrze?
Ech, nie będziemy tu teraz rozmawiać o Mourinho. Mourinho dał nam skok konkurencyjności, ogromny, którego potrzebowaliśmy i którego brakowało nam przez wiele lat.

[pMC] Ale jeśli trener odchodzi z Realu, to ma jakieś szanse na powrót i drugi etap?
W tym momencie mamy najlepszego na świecie!

Mówię, że pan za nim tęskni i czy kiedykolwiek będzie to możliwe?
Nie powiedziałem, że za nim tęsknię [śmiech].

A Mourinho tęskni za panem?
Nie, nie. On jest w United, wielkim klubie, tyle. Rywalizujemy z nim…

[JG] Lejąc go dotkliwie.
… i tyle. My cieszymy się Zidane'em. Jak mówiłem, w tym momencie jest dla nas błogosławieństwem prosto z nieba posiadanie takiej ekipy i takiego trenera.

[MT] Prezesie, obiektywnie obecna kadra w porównaniu do tej z Cardiff jest lepsza? Poprawiliście jej skład? Jest taka sama?
Sądzę, że poprawiła się, bo wszyscy zawodnicy stali się lepsi. To bardzo młoda drużyna i wszyscy będą coraz lepszymi piłkarzami. Przykładem jest Isco. Od zakończenia sezonu do tego momentu oglądaliśmy spektakularnego Isco. Jedyne, co pozostaje, to poprawiać się dalej. Cóż, kilku graczy odeszło, kilku przyszło. Odeszło chyba 5, przyszło 6 i ta kadra wydaje się doskonale zestawiona.

Na koniec okienka mocno komentowano to, że powinniście ruszyć po stopera i napastnika.
Cóż, jeśli czytasz gazety i słuchasz tego wszystkiego, to mieliśmy do kupienia 25 piłkarzy. Jakieś rady, porady, wskazówki i takie tam, ale jak mówiłem, 2-3 lata temu główną radą była sprzedaż Isco [śmiech].

[pMC] To najlepsza kadra w czasie obu pańskich mandatów? Kadra, nie mówię o zespole.
Cóż, sądzę, że to najlepsza drużyna z najlepszym trenerem.

[Javier Herráez] Prezesie, ile warta jest ta kadra?
Nie mam pojęcia.

Dla klubu tego lata najważniejsze było utrzymanie tego, co posiadaliście w zwycięskim sezonie? Ponad jakimkolwiek wzmocnieniem?
Tak, na pewno. Mówiłem o tym, mówił o tym Zidane w Cardiff. On powtarzał, że będzie szczęśliwy, jak zostaniemy z dokładnie tymi samymi piłkarzami. Zrobiliśmy wszystko, co się dało, żeby zostali ci sami. Odeszła dwójka z powodów osobistych, Morata i James. Ich odejścia można było odczuć najbardziej, bo to dwaj wielcy piłkarze, ale mają prawo myśleć inaczej, myśleć, że chcą rozgrywać więcej minut czy być w innej sytuacji. Możemy tylko życzyć im szczęścia.

Wracając do Cristiano z początku rozmowy, czy przy całej otoczce tego, kim jest i jaki jest, jest możliwe, że do końca kariery będzie grać w Realu? On sam twierdzi, że zakończy ją po 40.
Uważam, że zostają nam chyba 4 lata kontraktu i mogę powiedzieć, że tyle mamy podpisane. Reszty nie znam. Ostatnio jednak powiedział przy odbiorze nagrody UEFA, że jest szczęśliwy w Realu i że to najlepszy klub na świecie. Ja też sądzę, że on ma więcej tytułów indywidualnych właśnie dlatego, że jest w Realu, gdzie jest otoczony tą wspaniałą kolejką piłkarzy. W tym momencie najlepiej nie tykać tej sytuacji, bo można tylko ją pogorszyć.

[AR] Na zewnątrz wydaje się, że wasze osobiste stosunki ochłodziły się. To tylko odczucie?
Ja mam takie same stosunki ze wszystkimi. Nie chodzę z żadnym graczem do kina. Ale cóż, są to relacje oparte na współpracy i szacunku, naszej drużynie. Nie wiem, dlaczego tak mówisz.

[Antón Meana] A czy można powiedzieć, że to jest Real Cristiano?
Słuchaj, jasne, bez żadnej wątpliwości Cristiano naznaczył tę epokę. Uważam, że dostanie teraz piątą Złotą Piłkę. Co o tym sądzisz? To Real Cristiano czy nie? [śmiech]

[…]

Drugą część tej rozmowy opublikujemy na portalu w najbliższym czasie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!