Advertisement
Menu
/ YouTube

Guardiola: Ludzie myślą, że robię sobie jaja, gdy chwalę Real

Pep Guardiola pojawił się na przedmeczowej konferencji prasowej przed rewanżowym ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Przedstawiamy zapis tego spotkania trenera Manchesteru City z dziennikarzami w klubowym ośrodku.

Foto: Guardiola: Ludzie myślą, że robię sobie jaja, gdy chwalę Real
Pep Guardiola na dzisiejszej konferencji prasowej. (fot. Getty Images)

Patrząc na twoją historię piłkarza i trenera, jak duży jest mecz z Realem Madryt?
Zawsze taki był i zawsze taki będzie. To Real Madryt i zawsze tak będzie w tych rozgrywkach.
Czy to sama gra w środku tego wszystkiego motywuje cię najbardziej?
To dla mnie coś wyjątkowego, oczywiście. To wiele starć jako piłkarz i trener, ale to się nie liczy. Liczy się to, co zrobisz jutro, by wygrać. Musimy dostosować pewne rzeczy, na Bernabéu nie graliśmy najlepiej. Wynik był dobry i patrząc na rywala oraz miejsce, jest bardziej niż w porządku, ale musisz grać trochę lepiej. Dzisiaj mamy ostatni trening, porozmawiamy o tym i ruszymy po to.

Rok temu pytanie brzmiało: czy wasza drużyna ma mentalność, by wygrać Ligę Mistrzów? Czy kiedy już tego dokonaliście, to zeszła z was presja?
Mam nadzieję, że nie. Potrzebujesz tej presji i poczucia tej presji, że nie chcesz przegrać meczu. Jeśli stwierdzisz, że już to zrobiliśmy, to nie będziemy mieć tego [gest przybliżenia pięści do klatki piersiowej]. Tego poczucia głodu, by rywalizować z takimi drużynami. To prawda, że po wygraniu czuliśmy się w tym sezonie lepiej, komfortowo, ale musisz też mieć odpowiednią energię. Myślę, że bardzo pomogą nam nasi fani w domu. Wszystko jest wyprzedane. Potrzebujemy od nich dużo hałasu, dużo obecności, szczególnie w złych momentach. Jak mówiłem w Madrycie, nie ma tego, że przez 90 minut jesteś lepszy. Są momenty, gdy musisz cierpieć i wynik może nie być dobry. Potrzebujemy ich i oni będą na miejscu. Jestem tego dosyć pewny, bo oni wiedzą, że my tam będziemy. W tego typu meczach... Nie mówię o zwycięstwie o porażce, a mówię o byciu obecnym. Byciu sobą. W ostatnich latach zawsze tak było i mam poczucie, że jesteśmy przygotowani. Przygotowani do pokazania maksimum i naszych najlepszych rzeczy, bo inaczej nie da się awansować do półfinałów kosztem takich ekip jak Real.

To najtrudniejszy tydzień w sezonie, patrząc na ten środowy mecz z Realem i potem sobotnie starcie z Chelsea. Rozmawiamy o tym, jak trudne jest to dla piłkarzy, ale jak wymagające to jest także dla ciebie?
Jestem do tego przyzwyczajony [uśmiech]. Lepiej być tutaj niż nie być. Lepiej grać w środę i w sobotę niż nie grać. Nie będę na to narzekać ani przez sekundę. Jest, jak jest. Czy chcielibyśmy mieć więcej dni na przygotowania? Tak, ale jest, jak jest. 24 godziny w jednym dniu to dużo, więc możesz znaleźć sposób, a masz też wiele osób do pomocy. Najważniejsze to podejmowanie odpowiednich decyzji i o tym myślisz najbardziej nawet ponad pracą, bo graliśmy z Realem już w poprzednim sezonie i w poprzednim tygodniu, więc się znamy. Oni znają nas, my znamy ich. Musisz być zmartwiony jakimiś niespodziankami, jak Carlo zrobił to w pierwszym meczu. Do tego odpowiednia mentalność, gotowość do cierpienia i świadomość, że to nie koniec, dopóki nie ma końca, w dobry czy zły sposób. Zawsze mieliśmy na Etihad nasze momentum i obyśmy mogli przedłużyć to jak najbardziej. W tym względzie zawsze możemy to robić.

Kyle Walker wrócił w weekend do kadry. Bernardo powiedział, że to dla was ważny zawodnik w starciach z takimi piłkarzami, jak Vinicius czy Mbappé. W jakim jest stanie pod względem dostępności? Może zagrać od początku?
Obejrzę na treningu. Na ostatnich dwóch treningach trenował dobrze. Czuł jakieś [odgłos mruknięcia], ale czuje się dobrze. Widać to po twarzy i nastroju. Nie wiem, czy od początku, czy z ławki, ale myślę, że jutro będzie z nami. Jak powiedział Bernardo, z wielu powodów to niesamowita informacja. Jednak ostatni trening mamy dzisiaj o 17 i wtedy zdecydujemy.
Jeśli Walker będzie dostępny, to jak ważny jest w tych starciach z elitarnymi graczami?
Oczywiście, że jest ważny. Wiecie, że jego fizyczność jest ogromnie ważna, gdy... Na końcu futbol to starcie z rywalem. W tym względzie wszyscy znają jakość Kyle'a. Jest wyjątkowy. Nie było go jednak na Bernabéu i wszyscy chłopacy byli nadzwyczajni, bo na Bernabéu mieliśmy wielki, wielki problem. Nie mieliśmy tam Aké, Gvardiol był niepewny do ostatniej chwili, nie było Kyle'a. Mieliśmy sytuację, że Stones mógł grać na lewej stronie, a Rodri na stoperze, więc problemy były ogromne. Dzisiaj jest z nami trochę lepiej, mamy trochę lepsze sytuacje, by móc zmieniać zawodników i dokonać jakichś poprawek, jeśli będzie tego potrzeba. To ważne, że Kyle i Nathan byli na ławce. Wczoraj trenowali i czują się dobrze. Na treningu pytam: jak się czujecie? Dobrze, dobrze. To dobra informacja. Po tym podejmiemy decyzję.

Jude Bellingham w tym sezonie jest najlepszym piłkarzem Realu. Jest też prawdopodobnie najlepszym piłkarzem Anglii. Chciały go wszystkie topowe kluby w Anglii. Co mówi o nim jako o człowieku to, że potrafił zdecydować się na wyjazd do Madrytu i bycie ich topowym graczem?
Myślę, że Bellingham pokazuje... Wejście do topowego klubu, jak Real czy Barcelona, przy szybkiej aklimatyzacji to nic łatwego. On zaaklimatyzował się jeszcze szybciej [śmiech]. Od początku jego wpływ był ogromny pod względem goli i obecności czy wielu innych rzeczy. To wszystko przy jego wieku. Myślę, że radzi sobie bez problemu z presją, ma dobrą mentalność i to nadzwyczajny zawodnik. Co mam mówić? Musisz go kontrolować i naprawdę przyjrzeć się temu, co robi.
Czy chciałby go pan zobaczyć w Anglii?
Nie wiem. To pytanie do niego. Myślę, że będzie grać z reprezentacją na Wembley, więc... To pytanie do niego. Ja nie wiem.

Bernardo powiedział, że ten Real Madryt jest silniejszy od tego z poprzedniego roku. Zgadza się pan? Co jest w nich lepszego? Co was martwi w tym Realu?
Ok, może... Nie powiem, że całkowicie zgadzam się z Bernardo, ale też nie jest tak, że się nie zgadzam. W poprzednim roku Real też miał bardzo dobrych graczy, ale innych, jak Benzema. Benzema, pff, on porusza się po wszystkich pozycjach. Luka Modrić grał wtedy więcej minut, ale teraz też rozegrał kilka i był wspaniały na Bernabéu. Myślę, że to była wyjątkowa drużyna w poprzednim sezonie, we wcześniejszym i w tym. Real zawsze ma wspaniałe zespoły, takie mam odczucie. Wiem, że ludzie w Madrycie nie wierzą mi, gdy mówię dobre rzeczy o Realu. Tworzy się z tego żarty i ludzie myślą, że robię sobie jaja. Nie o to chodzi! Gdy byłem piłkarzem i gdy jestem trenerem, zawsze miałem dobrą opinię o jakości i historii Realu Madryt. Zawsze tak było. A co ludzie myślą o moich komentarzach... To szczerze nie jest moja sprawa.

Bernardo opowiadał, jak zmotywowana jest drużyna, by obronić potrójną koronę, obronić Ligę Mistrzów i wygrać cztery Premier League z rzędu. Jak dużą motywacją może to być dla graczy? W serialu dokumentalnym o poprzednim sezonie widzieliśmy, że odwoływał się pan do tworzenia historii. Czy może pan znowu z tego skorzystać?
Nie będę mówić moim zawodnikom, by czegoś nie czuli, gdy to czują. Mam jednak inną opinię. Jesteśmy baaaaaaardzo daleko od tych hipotetycznych marzeń. Gdy będziemy w finale Pucharu Anglii, będziemy na dwa mecze przed końcem ligi z 3, 4 czy 5 punktami przewagi i będziemy w finale Ligi Mistrzów, to zacznę o tym myśleć. Ale teraz przed meczem z Realem... Przed sobotą, gdy wczoraj widzieliśmy, jak mocna jest Chelsea... I czym są 2 punkty w lidze przy 20 w grze? Gdy traciliśmy 2 punkty do Arsenalu i Liverpoolu, myślałem: trzeba wykonywać swoją pracę, to nie koniec. Teraz mamy 2 punkty przewagi i to nie jest koniec. To jest to samo odczucie z ostatnich tygodni. Gdy zremisowaliśmy z Arsenalem, ludzie mówili: bez szans według komputera. Nie wiem, jak gra komputer, lewego czy prawego obrońcę i nie wiem, jak to odkryć, ale komputer mówi, że najpierw nie masz szans, a teraz, że masz szansę. Dla mnie to niczego nie zmienia. Mamy sześć meczów. Trudnych meczów u siebie i na wyjeździe. Mamy to my i mają to oni. Trzeba iść do przodu po jednym meczu. To znaczy, że jutro mamy Real i to, co trzeba zrobić, by ich pokonać. Krok po kroku. Szczerze, o potrójnej koronie zacząłem myśleć rok temu, gdy pokonaliśmy United w finale Pucharu. Powiedziałem: ok, jesteśmy na drodze do czegoś wyjątkowego. Dla mnie sukcesem w tym sezonie jest to, że ciągle tu jesteśmy. Po potrójnej koronie bycie ciągle w takiej sytuacji na 4-6 tygodni przed końcem sezonu, bycie w tej walce, to chapeau bas. Czapki z głów, coś niesamowitego. Jednak jednocześnie jesteśmy tutaj, więc przedłużmy nasze szanse o jeden tydzień. Jeszcze jeden tydzień. To spróbujemy zrobić jutro, w sobotę i w kolejnych meczach.

Gdy grałeś przeciwko Realowi z Barceloną w Lidze Mistrzów, to w 2011 roku było szczególnie dużo hałasu poza boiskiem. To było toksyczne i ekstremalne. Czy to ulga, że teraz chodzi tylko o futbol? Czy to jest mniejsza presja?
Tak, ale jest, jak jest. Nie mogłem wtedy kontrolować tego, co się dzieje i nie kontroluję tego także teraz. Kontroluję ten występ przed wami i moją pracę, a reszta... Ja tego nie robię. Oczywiście Real kontra Barcelona to coś tak wyjątkowego z wielu powodów. Z powodu historii. Kiedy grasz w półfinale Ligi Mistrzów czy w tych fazach, to jest coś normalnego. Teraz to wygląda, jakby to było dawno temu... Przeżyliśmy to, doświadczyliśmy tego i teraz jest inaczej? Pewnie, że tak, ale jednocześnie to pozostaje meczem piłkarskim. Oni chcą pokonać nas, my chcemy pokonać ich. Wiem i mam poczucie, że zagramy dobrze. Jesteśmy podekscytowani i szczęśliwi, także trochę poddenerwowani, mamy tę mieszankę uczuć przed jutrem, ale to jest fajne. Jak powiedziałem waszemu koledze, lepiej tu być niż nie być. Mówią: macie mnóstwo meczów! Zapomnij o tym [uśmiech]. W październiku czy listopadzie mogę sobie narzekać na liczbę meczów, ale gdy mamy miesiąc do końca, jesteśmy znowu we wszystkich rozgrywkach, wygraliśmy już dwa trofea w tym sezonie, trzy w poprzednim... Zagramy do tego u siebie, gdzie wierzymy, że możemy zrobić wszystko, co jesteśmy w stanie zrobić przy tej niesamowitej energii. Przy naszych kibicach czujemy się bezpiecznie. Czujemy się chronieni, wspierani i wiemy, że możemy radzić sobie z momentami. Możemy robić wiele rzeczy w jednym czasie. Od początku po to ruszymy. Mamy plan na grę i wierzymy w niego. Tak, ruszamy. Wygramy czy przegramy? Pff... Przegrywasz z Realem, ściskasz rękę, gratulacje. Na pewno na to zasłużą. My spróbujemy i zagramy, by jeśli wejdziemy do półfinału, to zasłużenie. Chcę zagrać tak, by zasłużyć na bycie w półfinałach. Tego chcę. I dobrze wiesz, co masz zrobić, by tak się stało. Wiemy o tym.

Bernardo powiedział, że nie można porównywać tego meczu do zeszłorocznego rewanżu. W czym ten mecz będzie inny? I czy to najtrudniejszy tydzień dla twojej drużyny w tym sezonie?
Posłuchaj, gdybyśmy wczoraj grali ten zeszłoroczny mecz i zagrali z Realem znowu dzisiaj, te mecze byłyby inne. Żaden mecz nie jest taki sam jak ten z poprzedniego sezonu. Oczywiście, że będzie inaczej [śmiech]. Oni się z tego czegoś nauczyli, my się nauczyliśmy. To niemożliwe, by było tak samo. Znamy się lepiej. Wiemy o tym, ale jednocześnie spróbujemy zrobić co trzeba. A czy to najtrudniejszy tydzień? Jest, jak jest. Jak powiedziałem wcześniej, wolę grać. Jest trudno? Tak, ale dla tych, którzy nie mogą tu zagrać, nie jest trudno, bo po prostu nie grają. Miło jest znowu tutaj być. Mamy szansę na czwarty półfinał Ligi Mistrzów z rzędu. To coś wyjątkowego dla takiego klubu jak City. Wow, mamy szansę na cztery półfinały z dwoma finałami i to jest marzenie. To jest cel. To jest tym, co musimy spróbować zrobić.

Kilka miesięcy temu Francisco Seirul·lo powiedział, że City przypomina mu ekipę z piłki ręcznej. Z jakich przykładów z innych dyscyplin korzysta pan w budowaniu swojej drużyny?
Z kilku. Lubię wiele dyscyplin, ale nie mam tak wiele czasu, by je oglądać. Przez 11 lat mam mecze co 3 dni i to trudne. Gdy spotykam się z Jordim Riberą z piłki ręcznej czy innych dyscyplin, to zadaję im pytania o ich sporcie i coś z tego wyciągam. To na pewno.

Przyznał pan, że Real zaskoczył was w pierwszym meczu. Czy analizował pan już ten mecz? Czy wymyślił pan już coś na rewanż?
Musimy być przygotowani, ale do 5., do 10. czy do 15. minuty nie dowiemy się, jak chcą grać. Pewne rzeczy musimy zrobić lepiej. Nie chodzi jednak tylko o nasze błędy, bo trzeba też docenić ich zasługi. Real Madryt czy każdego innego. Oni coś zrobili, my musimy się dostosować i zrobić maksimum, by jak najdłużej narzucać nasz styl. To jest niemożliwe przez 90 minut, ale oni też nie będą w stanie robić tego przez 90 minut.

Wygrał pan wszystko i ma pan ogromne doświadczenie, ale gdy gra pan z Realem Madryt, widzimy, że jest pan zmartwiony ich jakością i wysyła im wiele pochwał. Czy możemy stwierdzić, że to rywal, którego najbardziej się pan obawia?
Nie, bardzo ich szanuję, ale nie boję się ich. Wiele razy z nimi grałem. Mówię o nich dobre rzeczy, bo to świetna drużyna. To jest moja opinia, gdy mnie o nią pytacie. Gdybym powiedział, że się boję, kłamałbym. W Madrycie wypowiedziałem się o murawie z najlepszymi intencjami i zrobiono z tego tyle szumu, ale to ich decyzja, co z tym zrobią. Możecie wierzyć w co chcecie, ale zawsze darzyłem Real ogromnym szacunkiem. Muszę mieć ten szacunek, ale to też rywalizacja, więc chcesz ich pokonać i chcesz zrobić to w dobry sposób. Czasami wygrasz, czasami przegrasz. Chcę, żebyśmy zagrali jak my, a jeśli się nie uda, niech tak będzie. Ale nie boję się, bardzo szanuję ich. Jeśli mnie pokonają, co robili już wiele razy, pogratuluję im i będę życzyć powodzenia.

Przed pierwszym meczem mocno chwalił pan Ancelottiego, który też wymyślił coś nowego na to spotkanie. Graliście ze sobą wiele razy w ostatnich latach i wydaje się, że te konferencje są wręcz bezużyteczne, bo każdy mecz to jak nowy odcinek serialu Netflixa. Jakie ma pan odczucie? Czy to znowu będzie taki magiczny mecz piłki nożnej?
Masz rację, zlikwidujmy konferencje prasowe, będzie wtedy lepiej [śmiech]. Myślę, że tak będzie. To starcie z Realem Madryt, chcą atakować i tworzyć okazje. Oni są bardzo niebezpieczni i zawsze tworzą problemy. Oni wiedzą, że my też ruszymy po mecz i spróbujemy wygrać. Myślę, że to coś świetnego. Te mecze były bardzo dobre w poprzednich latach i ten jutrzejszy też będzie dobry. A czy Carlo wymyśli coś nowego? Możliwe. Zobaczymy. Oni też obejrzeli, jak gramy my i też mogą się dostosować. Zobaczymy, co się wydarzy, ale coś się wydarzy. Musimy przygotowani na ich zmiany i zareagować jak najszybciej na ich zmiany.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!