Advertisement
Menu
/ as.com

Brazylia w rękach Realu

Eksplozja Endricka napędza brazylijskie tridente „made in Bernabéu”, czyli Rodrygo-Endrick-Vinícius. W Brazylii mówi się, że 17-latek będzie podstawowym napastnikiem Canarinhos na nadchodzącym Copa América. A dodatkowo do zdrowia wraca Éder Militão…

Foto: Brazylia w rękach Realu
Endrick i Vinícius cieszący się z bramki zdobytej przez 17-latka w towarzyskim meczu z Anglią na Wembley. (fot. Getty Images)

Rodrygo-Endrick-Vinícius. Tercet, który wymaga stworzenia specjalnego akronimu. Atak, który wymaga tempa. Przerwa na reprezentacje, która w ogólnym rozrachunku była mdła i jak zwykle posłużyła do potwierdzenia tego, co i tak wychodziło na światło dzienne – siła rażenia kadry Brazylii nosi pieczęć z Concha Espina 1. Dwóch z trzech członków tej grupy to podopieczni Carlo Ancelottiego, a trzeci z nich będzie nim od 21 lipca. Nigdy, w całej swojej historii, brazylijskie tridente ofensywne nie pochodziło w całości z Realu Madryt. Aż do teraz. Narodził się „Real Brasil”. Tuż przed Copa América i z mundialem w 2026 roku na horyzoncie.

Lider Vinícius
Przebicie się do pierwszego składu Brazylii zajęło mu trochę czasu. Do tego stopnia, że nie rozpoczął w wyjściowej jedenastce ani jednego meczu podczas Copa América w 2021 roku (Brazylia przegrała wówczas w finale z Argentyną). Ale dokładnie od tego momentu wszystko się zmieniło. W kolejnych eliminacjach rósł w siłę i przed Mistrzostwami Świata w Katarze był już niekwestionowanym członkiem podstawowego składu. Jeśli chodzi o to, co ma nadejść, jego rola będzie identyczna – będzie liderem drużyny narodowej, a opaska kapitańska w sparingu z Hiszpanią, poza symbolicznym wymiarem ze względu na okoliczności rozgrywania tego meczu, jest niezwykle znamienna. Viní nie zdobył jeszcze ani jednego tytułu z reprezentacją. I zamierza to zrobić.

Odrodzenie Rodrygo
W przypadku Rodrygo jego występ na Bernabéu był małym promieniem słońca pośród wielu burzowych chmur. W połowie odpowiedzialny jest za to Unai Simón, ponieważ nieumyślnie podarował mu prezent przy golu na 2:1 (bezbłędny wolej w wykonaniu Brazylijczyka). To sprawiło, że Rodrygo się rozluźnił, jakby ktoś zdjął ciężar z jego ramion. I nie będąc najlepszą wersją samego siebie, był jednym z najlepszych piłkarzy w brazylijskim zespole. Oddał najwięcej strzałów na bramkę (2), był drugi pod względem największej liczby celnych podań w ostatniej tercji boiska (5), miał najwięcej udanych dryblingów (3) i był atakującym, który interweniował najwięcej razy (30). Dla niego to mała dawka pewności siebie w środku jego kryzysu w Madrycie.

Endrick – wschodzące słońce brazylijskiego futbolu
I dochodzimy do trzeciego elementu tej układanki – Endricka. To był jego czas. Cztery dni, które wywróciły jego życie do góry nogami. Najpierw gol na Wembley w rywalizacji z Anglią, a później premierowe trafienie na Santiago Bernabéu cztery minuty po pojawieniu się na murawie. Uderzył lewą nogą z powietrza z obrębu pola karnego, a piłka po rykoszecie wpadła do siatki. Ten chłopak ma spektakularne cechy i naprawdę warto go obserwować. Przeciwko Hiszpanii to była tylko próbka jego możliwości. Siła, technika i strzał imponują u 17-latka. Pozostaje tylko jedno kluczowe pytanie – jak dobrze zaadaptuje się do europejskiego futbolu?

Odwieczne pytanie. Jedyna rzecz, która może przeszkodzić brazylijskiej perełce. Ten przeskok czasami bardzo dużo kosztuje. Żeby daleko nie szukać, wystarczy przytoczyć przykład Viníciusa. Natomiast nic nie zatrzyma narastającego oczekiwania na przybycie utalentowanego młodzieńca, a konkretnie na osiągnięcie przez niego pełnoletności i dołączenie do Realu Madryt. Do brazylijskiego Realu Madryt. A wiemy już, że w barwach Canarinhos jego nogi nie drżą. Dostał powołanie już na poprzednie zgrupowanie, zaliczył kilka minut w starciu z Argentyną, ale to teraz otrzymał prawdziwą szansę i było widać, że ma wszystko. W Brazylii już mówi się, że Endrick będzie podstawowym napastnikiem na nadchodzącym Copa América i rzecz jasna na Mistrzostwach Świata w 2026 roku.

Powrót Militão
Wśród trzech napastników, jest jeden obrońca. Éder Militão wprost nie może doczekać się Copa América. Jego odczucia w ostatniej fazie rehabilitacji są spektakularne i dostanie swoje minuty w bardzo niedługim czasie. Nie można wykluczyć jego udziału w pierwszej potyczce z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale najostrożniejszy scenariusz wskazuje na powrót w tygodniu, w którym zostanie rozegrany rewanż. W każdym razie jego obecność w kadrze reprezentacji Brazylii tego lata nie jest zagrożona.

Canarinhos marzą o zatriumfowaniu w Copa América, po które sięgnęli tylko raz od 2007 roku, a historycznie plasują się na trzecim miejscu, jeśli chodzi o liczbę wygranych (9 tytułów). Najwięcej mają ich Urugwaj oraz Argentyna (po 15). Kraj kawy oddaje się w ręce muru i nowego ofensywnego tercetu. W jednym i drugim przypadku z madryckim sznytem. Tak oto rodzi się „Real Brasil”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!