Advertisement
Menu
/ swiatpilki.com

Podsumowanie 23. kolejki La Liga

Atlético spada na trzecie miejsce

Jeden z naszych użytkowników i redaktor serwisu swiatpilki.com, kluchman, podsumowuje 23. kolejkę ligi hiszpańskiej. Zapraszamy do lektury.

Przedwczoraj późnym wieczorem zakończyła się dwudziesta trzecia kolejka Primera División. W dalszej części tekstu jak zawsze skrótowo przedstawiamy wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich dziesięciu meczach na hiszpańskich boiskach pierwszoligowych.

RCD Espanyol 1-0 Granada CF
1-0 Héctor Moreno 79'

Sędziował: Ignacio Iglesias Villanueva

Znajdująca się w wyraźnym kryzysie Granada przegrała trzeci mecz rzędu i to pomimo faktu, że po zaledwie trzydziestu minutach gry obrońca Espanyolu, Víctor Álvarez, został ukarany czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję El-Arabim. Na Cornellá-El Prat wyraźnie przeważający w posiadaniu piłki goście mieli wiele trudności z kreowaniem sobie dogodnych sytuacji strzeleckich przeciwko osłabionej ekipie Javiera Aguirre. To często stosujący kontrataki piłkarze Espanyolu byli znacznie groźniejsi w ofensywie, lecz długo brakowało im skuteczności, a świetne okazje do zdobycia bramki marnowali między innymi Jhon Córdoba i Christian Stuani. Jednak zniecierpliwionych kibiców gospodarzy w końcu strzałem głową ucieszył Héctor Moreno, czym zapewnił swojej drużynie zasłużone zwycięstwo. Różnice punktowe pomiędzy drużynami środka tabeli wciąż są niewielkie, ale jeśli zespół Luisa Alcaraza nie poprawi swoich wyników, wkrótce znajdzie się bardzo blisko strefy spadkowej. Przez następne trzy tygodnie, podobnie jak w spotkaniu z ostatniego piątku, Granada będzie musiała radzić sobie bez 31-letniego stopera, Diego Mainza, który zmaga się z kontuzją uda.

SKRÓT MECZU


Valencia CF 5-0 Real Betis
1-0 Mathieu 41'
2-0 Paco Alcácer 44'
3-0 Feghouli 62'
4-0 Paco Alcácer 68'
5-0 Vargas 79'

Sędziował: Javier Estrada Fernández

Valencia nie zraziła się faktem, że podczas zimowego okienka transferowego nie zdążyła pozyskać Nicolása Otamendiego i Argentyńczyk będzie piłkarzem Nietoperzy od następnego sezonu. Zakup niespełna 26-letniego środkowego obrońcy FC Porto kosztował hiszpański klub 12 mln euro, a kwota ta może zostać zwiększona o kolejne trzy miliony w zależności od poczynań piłkarza w nowych barwach. W meczu z Betisem w podstawowym składzie gospodarzy po raz pierwszy wyszli Philippe Senderos i Eduardo Vargas. W końcówce spotkania szansę debiutu otrzymał także Rúben Vezo. Z drugiej strony w Valencii nie mogli zagrać zawieszony za kartki Ricardo Costa oraz Oriol Romeu, który nabawił się kontuzji podczas treningu.

Blanquinegros męczyli się z nieźle broniącym i niegroźnym tego dnia w ofensywie Betisem do około czterdziestej minuty. To właśnie wtedy po raz pierwszy w sobotnim meczu gospodarzom udało się wyraźną przewagę przełożyć na stworzenie dogodnej sytuacji do oddania strzału z gry. Co prawda wynikało to głównie z łatwej straty gości przed własnym polem karnym, a strzał Vargasa obronił Antonio Adán, ale były bramkarz Realu Madryt wybił piłkę na rzut rożny, po którym zupełnie niepilnowany Jérémy Mathieu znalazł już drogę do siatki. Po stracie bramki Betis musiał bardziej się otworzyć i w tych okolicznościach piłkarze Juana Antonio Pizziego nie mieli już większych problemów z efektywną grą w ataku. Ostatecznie Valencia strzeliła Verdiblancos pięć bramek i odniosła bardzo efektowne zwycięstwo, przynajmniej na jeden dzień doganiając w tabeli Sevillę, z którą Los Ches zmierzą się w następnej kolejce. Tymczasem Betis pozostaje bez wyjazdowego zwycięstwa w La Liga od kwietniowego meczu z Granadą. Być może ta seria zostanie przerwana już w tym tygodniu właśnie na Estadio Nuevo Los Cármenes, gdyż jak wspominaliśmy wyżej, zespół Granady również jest daleki od dobrej dyspozycji.

SKRÓT MECZU


Rayo Vallecano 4-1 Málaga CF
1-0 Iago Falqué 25'
2-0 Arbilla 27'
3-0 Larrivey (k.) 45'
4-0 Iago Falqué 62'
4-1 Yakovenko 72'

Sędziował: Antonio Miguel Mateu Lahoz

Bez zawieszonego bohatera z ostatniej kolejki, Dudy, Málaga zaliczyła bardzo nieudany wyjazd do Vallecas. Piłkarze Bernda Schustera grali zupełnie bezproduktywnie przeciwko zespołowi Rayo, a w dodatku pozwalali sobie na zadziwiająco wiele błędów w defensywie. Słabą dyspozycję rywala znakomicie wykorzystali gospodarze i objęli prowadzenie po świetnej indywidualnej akcji Iago Falqué. Chwilę później było już 2-0, a tuż przed przerwą bezmyślnego faulu na Larriveyu dopuścił się Sergio Sánchez, co skończyło się dla środkowego obrońcy Málagi czerwoną kartką oraz rzutem karnym, który pewnie wykorzystał sam poszkodowany. Już po pierwszej połowie mecz był praktycznie rozstrzygnięty, a po przerwie kontrolujący przebieg wydarzeń zawodnicy Rayo Vallecano jeszcze podwyższyli prowadzenie ponownie za sprawą znakomitego wejścia w pole karne Iago Falqué. Honorowe trafienie dla Málagi zaliczył debiutujący w barwach zespołu Oleksandr Yakovenko, ale dla kibiców andaluzyjskiego klubu z pewnością było to marnym pocieszeniem. Sobotnie zwycięstwo pozwoliło ekipie Paco Jémeza na poprawienie swojej sytuacji w walce o byt w Primera División, aczkolwiek pozycja Franjirrojos wciąż pozostaje bardzo skomplikowana, a w następnej kolejce Rayo czeka wyjazdowy mecz na Camp Nou.

SKRÓT MECZU


Real Madryt 4-2 Villarreal CF
1-0 Bale 6'
2-0 Benzema 24'
2-1 Mario 42'
3-1 Jesé 64'
3-2 Giovani 69'
4-2 Benzema 75'

Sędziował: José Luis González González

Po znakomitej grze Real Madryt pokonał Atlético w Copa del Rey aż 3-0. Wysokie tempo meczu pucharowego wyraźnie wpłynęło na postawę Królewskich w sobotnim starciu ligowym. Piłkarze Carlo Ancelottiego zdecydowanie nie prezentowali tej samej intensywności w grze oraz solidności w defensywie, co w środę. Jednak pomimo pewnego zmęczenia i braku zawieszonego na trzy kolejki Cristiano Ronaldo, Los Blanos dość pewnie poradzili sobie z zespołem Villarreal. Do gry w barwach madryckiego klubu powrócił Gareth Bale i to on już w pierwszych minutach wykorzystał błąd Chechu Dorado i otworzył wynik spotkania. Walijczyk zwłaszcza w pierwszej połowie prezentował się co najmniej dobrze i zdołał zaliczyć jeszcze asystę przy trafieniu Karima Benzemy.

Również znacznie osłabiony nieobecnością na boisku przede wszystkim Ikechukwu Uche Villarreal szukał swoich szans, aczkolwiek nie przynosiło to pożądanego efektu aż do końcówki pierwszej części spotkania, gdy kapitalnym uderzeniem popisał się prawy obrońca gości, Mario Gaspar. Tym samym zemściła się zachowawcza gra zadowolonych z wyniku gospodarzy, którzy zostali zmuszeni, by w kolejnych minutach pokazać jeszcze kilka ciekawych akcji. Real Madryt nie zawiódł swoich fanów i po ponad godzinie gry szybką akcję swojego zespołu efektownie wykończył Jesé Rodríguez, który wpisał się na listę strzelców w czwartym kolejnym meczu swojego zespołu. Co prawda drużyna Marcelino Garcii Torala zdołała ponownie zbliżyć się na zaledwie jedno trafienie za sprawą bardzo precyzyjnego strzału z rzutu wolnego Giovaniego dos Santosa, ale kolejna kontra Królewskich wybiła gościom z głowy jakiekolwiek marzenia o zdobyciu na Estadio Santiago Bernabéu choćby punktu. Jedynym zmartwieniem dla trenera Ancelottiego pozostawał fakt, że w sobotnim meczu kontuzji doznali zarówno Marcelo, jak i Fábio Coentrão, lecz na szczęście obaj lewi obrońcy szybko wrócili do pełnej sprawności i mogą zagrać w rewanżowym meczu z Atlético.

SKRÓT MECZU


UD Almería 2-0 Atlético Madryt
1-0 Verza 80'
2-0 Verza (k.) 86'

Sędziował: Fernando Teixeira Vitienes

Atlético niedługo cieszyło się z pozycji lidera Primera División. Po porażce w derbach Madytu w Copa del Rey przyszedł bardzo słaby mecz w lidze i Rojiblancos sensacyjnie przegrali z Almeríą. Poza piłkarzami niegrającymi już w poprzednich meczach, Diego Simeone musiał dać przymusowy odpoczynek zawieszonemu za żółte kartki Koke oraz Thaibautowi Courtoisowi, który w sobotę nie mógł wystąpić z powodu drobnej kontuzji. Efekt na boisku był bardzo rozczarowujący dla kibiców Los Colchoneros. Zmęczone i przybite psychicznie Atlético grało wolno, przewidywalnie i bez pomysłu. Goście słabo radzili sobie z defensywą Almeríi, a co gorsza dla nich, swojego najlepszego dnia nie miał również sędzia Fernando Teixeira Vitienes. Arbiter główny spotkania dopuścił się kilku poważnych błędów, gdy nie podyktował w pierwszej połowie rzutu karnego dla Atlético, przy wyniku remisowym nie "nagrodził" nawet żółtą kartką brzydkiego faulu Héldera Barbosy na Tiago, który skończył się dla jego rodaka kontuzją kolana i pęknięciem kości w nadgarstku, w końcu w końcówce spotkania niesłusznie podyktował rzut karny dla gospodarzy i wyrzucił z boiska Daniela Aranzubíę.

Nie zmienia to jednak faktu, że Atlético swoją postawą całkowicie zawiodło i zrobiło niewiele, by osiągnąć w starciu z beniaminkiem korzystniejszy rezultat. Almería w drugiej połowie miała swoje szanse po kontratakach i choć Aleixovi Vidalowi w dogodnych sytuacjach zabrakło nieco precyzji, to Verza zdobył bramkę wykorzystując złe zachowanie Aranzubii. Zespół Diego Simeone nie potrafił zareagować na niekorzystny przebieg wydarzeń, a gdy Verza z jedenastu metrów pokonał stojącego w bramce gości Gabiego, który zastąpił wyrzuconego z boiska Aranzubię, nic nie mogło już gospodarzom odebrać cennych trzech punktów pozwalających na oddalenie się od strefy spadkowej.

SKRÓT MECZU


CA Osasuna 2-0 Getafe CF
1-0 Oriol Riera 6'
2-0 Roberto Torres 88'

Sędziował: César Muńiz Fernández

Mecz rozgrywany w niedzielne południe na El Sadar znakomicie ułożył się dla gospodarzy. Już w szóstej minucie precyzyjne podanie Francisco Silvy z głębi pola z dużym spokojem wykończył Oriol Riera i Osasuna mogła już grać to, co lubi najbardziej. Znów słabe i bezproduktywne Getafe oddawało raczej strzały rozpaczy, niż stwarzało zagrożenie pod bramką Andrésa Fernándeza. Podopieczni Luisa Garcii Plazy wciąż prezentują się fatalnie i nic nie zapowiada tego, by mogło się to zmienić w kolejnej serii spotkań, gdy na Coliseum Alfonso Pérez z zamiarem zdobycia kompletu punktów przyjedzie Real Madryt. Wracając do wydarzeń z ostatniej kolejki, należy stwierdzić, że kontrataki Osasuny wyglądały znacznie lepiej i choć kilka razy zabrakło dobrego strzału lub nieco dokładniejszego ostatniego podania, w końcu gospodarze za sprawą Roberto Torresa zdobyli drugiego gola i przypieczętowali swoje zasłużone zwycięstwo. Los Rojillos nie wypadali ostatnio najlepiej w starciach z ekipami z ligowej czołówki, ale z całą resztą rywali nadal regularnie punktują. Spotkanie pomiędzy Osasuną a Getafe najbardziej wyróżniło się tym, że w ciągu zaledwie pięciu minut, a więc pomiędzy czterdziestą a czterdziestą piątą minutą, kontuzji doznało aż czterech piłkarzy. Boisko musieli opuścić Ciprian, Rafa, Puńal i De las Cuevas. Tym samym obaj trenerzy w drugiej połowie mogli przeprowadzić zaledwie po jednej zmianie.

SKRÓT MECZU


Real Valladolid 2-2 Elche CF
0-1 Coro 34'
0-2 Manu del Moral 66'
1-2 Osorio 71'
2-2 Osorio 78'

Sędziował: Carlos Delgado Ferreiro

Tydzień temu pisaliśmy o tym, że Patrick Ebert spowodował napiętą atmosferę w szatni Realu Valladolid tym, że odmówił gry w meczu z Villarrealem. Dziś już znane są powody takiego zachowania. Niemiecki skrzydłowy był już po słowie ze Spartakiem Moskwa i w ostatnich dniach doprowadził do rozwiązania swojej umowy z hiszpańskim klubem, z zamiarem kontynuowania swojej kariery w Rosji. Eberta w Valladolid już nie ma, co nie zmienia sytuacji zespołu Juana Ignacio Martíneza, który musi zdobywać punkty, by utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Podobne cele ma także drużyna Elche, więc choćby z tego powodu, mecz na Municipal José Zorrilla zapowiadał się dość ciekawie. Błotniste boisko było przyczyną dwóch kolejnych urazów doznanych przez piłkarzy w trakcie tej kolejki. Z grymasem bólu musieli zejść do szatni Carles Gil oraz Jeffrén Suárez. Pierwsza połowa tego spotkania na pewno zawiodła pod względem widowiskowości, co nie przeszkodziło gościom w objęciu prowadzenia. Później było już znacznie ciekawiej i Real Valladolid bardzo zdecydowanie ruszył do odrabiania strat. Niestety dla gospodarzy bez zawieszonego Javiego Guerry w składzie nie potrafili oni umieścić piłki w siatce zgodnie z przepisami gry w piłkę nożną, a Elche po stałym fragmencie gry zdobyło swojego drugiego gola i wydawało się, że Fran Escribá będzie mógł wraz ze swoimi podopiecznymi świętować drugą wygraną z rzędu. Jednak tego dnia prawdziwym jokerem okazał się Kolumbijczyk Humberto Osorio, który krótko po wejściu na boisko z ławki rezerwowych dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i doprowadził swoją drużynę do już dziewiątego remisu w tym sezonie.

SKRÓT MECZU


Real Sociedad 0-0 Levante UD

Sędziował: Carlos Clos Gómez

Pomimo słabej postawy swoich kolegów, Keylor Navas zdołał wybronić Levante remis na Estadio Anoeta. Kostarykański bramkarz znów był bohaterem spotkania i powodował frustrację u atakujących przez niemal pełne dziewięćdziesiąt minut piłkarzy Realu Sociedad, którym nie pomogły nawet bardzo ofensywne zmiany, w tym wejście na boisko niedawno pozyskanego Sergio Canalesa. Na listę strzelców nie potrafili wpisać się ani Antoine Griezmann, ani Imanol Agirretxe, ani Chory Castro, Xabi Prieto, czy też Haris Seferović. Pokonać Keylora Navasa zdołał jedynie Carlos Vela, lecz w momencie podania Griezmanna Meksykanin był na pozycji spalonej. Wcześniej Baskowie nie bez kontrowersji sędziowskich przegrali pierwszy mecz półfinałowy Copa del Rey z Barceloną i jeśli nie wydarzy się nic niezwykłego, w kwietniowym finale tych rozgrywek dojdzie do El Clásico. Zakładając, że podopieczni Jagoby Arrasate wciąż marzą o kolejnej szansie w Lidze Mistrzów, zdecydowanie nie ułatwiają sobie ostatnio zadania. W niedzielę nie udało im się strzelić prawidłowej bramki skupionemu wyłącznie na defensywie Levante, które nie oddało ani jednego celnego strzału na bramkę Claudio Bravo, lecz trzeba podkreślić, że Txuri-Urdin wygrali zaledwie jeden spośród ostatnich pięciu meczów ligowych, czego nie można uznać za przypadek. Tymczasem Levante przedłużyło do pięciu swoją serię spotkań bez porażki w La Liga i systematycznie umacnia się na miejscu w środku tabeli. Również w tym meczu nie obyło się ofiar i już w pierwszej połowie z kontuzją opuścił boisko Nikos Karabelas.

SKRÓT MECZU


Sevilla FC 1-4 FC Barcelona
1-0 Alberto Moreno 15'
1-1 Alexis 34'
1-2 Messi 44'
1-3 Messi 56'
1-4 Fàbregas 88'

Sędziował: José Antonio Teixeira Vitienes

Barcelonie w rozgrywanym przy deszczowej aurze meczu z Sevillą bynajmniej nie przeszkodził brak w kadrze meczowej Neymara, Puyola, Mascherano i Jordiego Alby oraz obecność tylko na ławce rezerwowych Fàbregasa, Busquetsa czy Daniego Alvesa. Niemała w tym zasługa graczy Sevilli, którzy, choć prezentowali się naprawdę dobrze i już w pierwszych piętnastu minutach meczu zdołali objąć prowadzenie, później razili koszmarnym brakiem skuteczności. Gospodarze mieli dość okazji, by strzelić dwie, a może nawet trzy bramki w samej pierwszej połowie. Podobnych problemów nie mieli za to piłkarze Gerardo Martino, a zwłaszcza Lionel Messi. Przy golu wyrównującym zdobytym przez Alexisa Sáncheza, Barçy wyraźnie pomógł sędzia liniowy, lecz później podobnych kontrowersji już nie było. Na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán Barcelona zaprezentowała kapitalną grę z kontrataku, dowodząc nie po raz pierwszy, że ten element piłkarskiego rzemiosła wcale nie jest jej obcy, a w nadarzających się okazjach bezbłędni okazali się Messi oraz wprowadzony na boisko na ostatnie dwadzieścia minut meczu Cesc Fàbregas. Sevilla również w drugiej połowie mogła zapewnić sobie dobry wynik. Niestety akcjom piłkarzy Unaia Emery'ego nadal brakowało wykończenia na poziomie pozwalającym pokonać dobrze dysponowanego Víctora Valdésa.

Trzecia z rzędu porażka Sevilli najbardziej musi cieszyć zawodników Valencii, którzy już zrównali się liczbą punktów z Andaluzyjczykami. Tymczasem Barcelona błyskawicznie powróciła na fotel lidera, który utraciła kolejkę wcześniej. Mimo to walka o tytuł mistrzowski coraz bardziej nabiera rumieńców, ponieważ trzy drużyny znajdujące się na szczycie tabeli mają taką samą liczbę punktów, a o kolejności na ten moment decyduje jedynie bilans bramkowy.

SKRÓT MECZU


Celta Vigo 0-0 Athletic Bilbao
Sędziował: Carlos del Cerro Grande

Dwudziesta trzecia kolejka La Liga zakończyła się w poniedziałek na Estadio Balaídos. Choć bramki w tym spotkaniu nie padły, to kibice Celty, którzy zdecydowali się przyjść tego wieczoru na stadion, na pewno nie żałowali pieniędzy wydanych na bilet. Było to bowiem wyjątkowo ciekawe zero do zera, a sam mecz stał na naprawdę wysokim poziomie. Gospodarze ani trochę nie przestraszyli się silnego rywala i od samego początku narzucili swoje warunki gry. Im dłużej trwał ten mecz, tym wyraźniejsza była przewaga ofensywnie nastawionej i świetnie radzącej sobie w pressingu Celty. Athletic poza utrudnianiem dostępu do własnej bramki, swoje poczynania ograniczał głównie do kontrataków, z których zazwyczaj nie wynikało zbyt wiele zagrożenia. Mimo to Baskowie nieźle radzili sobie w obronie i potrafili utrzymywać się w posiadaniu piłki, a nawet gdy podopieczni Luisa Enrique zdołali wypracować dobrą sytuację, na przeszkodzie do zdobycia gola stawał sędzia liniowy, Gorka Iraizoz, słupek lub po prostu słabej jakości uderzenia. Momentem, w którym Athletic w końcu uzyskał wyraźną przewagę był okres pomiędzy siedemdziesiątą a osiemdziesiątą piątą minutą meczu, jednak ten kwadrans to było za mało, aby coś mogło się zmienić w ogólnym odbiorze spotkania. Końcówka znów należała do Celty, lecz pomimo kilku niezłych okazji, gospodarzom nie udało się dobrej gry przypieczętować zdobyciem kompletu punktów.

Tak czy inaczej, Celta wyraźnie się rozkręca, z meczu na mecz pozostawiając po sobie coraz lepsze wrażenie i warto przyglądać się dalszym poczynaniom tej drużyny. Athletic nie wykorzystał szansy wynikającej z potknięć rywali w walce o czwarte miejsce w lidze i nie powiększył swojej przewagi nad Villarrealem do aż sześciu punktów, ale Ernesto Valverde i tak może być usatysfakcjonowany wynikiem, jaki jego drużyna zdołała osiągnąć przeciwko tak dobrze dysponowanemu i zmotywowanemu przeciwnikowi.

SKRÓT MECZU

Wszystkie bramki z minionej kolejki Primera División możecie obejrzeć na oficjalnym kanale La Liga w serwisie YouTube.

Tekst ukazał się także na swiatpilki.com.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!