Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Baby Madrid jak dzieci we mgle

Olímpic Xàtiva – Real Madryt 0:0

Po bezbarwnym i po prostu nudnym meczu Real Madryt zremisował na wyjeździe z Xàtivą 0:0. W 1/16 finału Pucharu Króla Królewscy wyszli dość osłabionym składem, ale trudno usprawiedliwić tym naprawdę słabą postawę przez 90 minut. Ofensywni zawodnicy nie potrafili znaleźć sposobu na obrońców gospodarzy i przez cały mecz stworzyli bardzo mało co najmniej dobrych okazji pod bramką Francisa.

Pierwsze minuty to tradycyjne badanie przeciwnika. Pewnie gdyby Królewscy od początku grali w najsilniejszym zestawieniu, z Cristiano Ronaldo, Garethem Bale'em, Xabim Alonso czy Luką Modriciem, Real Madryt znacznie szybciej ruszyłby do ataku. Grając jednak młodzieżą z przodu trzeba było sprawdzić, na jakim poziomie stoi defensywa Xàtivy. Między innymi dlatego w kilku pierwszych akcjach nie było za bardzo widać, która ekipa walczy o triumf w Primera División i pragnie dziesiątego Pucharu Europy, a która nigdy nie wyszła ponad Segunda División B.

Baby Madrid nie powalało jakością i kulturą gry, dlatego dla widzów i komentatora ciekawsze było wspomnienie na temat rodzinnego interesu jednego z zawodników Xàtivy, który sprzedawał owoce. Trudno się dziwić. Aż 24 minuty musieliśmy czekać na pierwszy strzał. Warto jednak zaznaczyć, że pojęcie strzału zostało odnotowane tylko w kajetach statystyków – w rzeczywistości Casemiro był w trudnej pozycji i zdołał zaledwie podać głową do bramkarza gospodarzy. Chwilę później próbował też Di María, ale jego uderzenie… cóż, pozostawmy to bez komentarza. Olímpic nie zamierzał rezygnować z atakowania, a wręcz przeciwnie – kilka razy odważnie przedostał się pod pole karne Casillasa, ale na szczęście dobrze spisywała się para stoperów Ramos-Nacho.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Real Madryt wreszcie przejął pałeczkę i dominował nad głęboko ustawionymi defensorami Xàtivy. To jednak nie miało odzwierciedlenia w stwarzanych sytuacjach, nie wspominając o bramkach. W pierwszej połowie zarówno Iker Casillas, jak i Francis byli bezrobotni i mogli co najwyżej przyglądać się nieudolności zawodników obu drużyn.

Druga połowa nie przyniosła wielkich zmian. Carlo Ancelotti zdecydował się na wprowadzenie ofensywnie usposobionego Marcelo, a po niecałym kwadransie na murawę wbiegł też Karim Benzema, który ostatnio imponował formą strzelecką. Francuz zmienił jednego z najgorszych na boisku, Ángela Di Maríę. Warto dodać, że schodząc z boiska Fideo nie przybił „piątki” z Paulem Clementem i Carlo Ancelottim, natychmiast schodząc do szatni. Dwie kolejne minuty to dwie dobre sytuacje Realu Madryt. Najpierw po strzale Isco bramkarz sparował piłkę na rzut rożny, a chwilę później w świetnej sytuacji znalazł się Morata, z niewiadomych przyczyn podając jednak… do nikogo.

Do gry swoje wnieśli Marcelo czy Benzema, ale to wciąż było za mało, nawet na rywala z trzeciej klasy rozgrywkowej. Im dłużej trwał mecz, tym częściej można było wspominać wstydliwe porażki z Alcorcónem czy Realem Unión. W 74. minucie Carlo Ancelotti zdecydował się na zdjęcie z boiska Isco, który chociaż był jednym z najlepszych piłkarzy Realu Madryt, to wciąż grał słabo jak na swój potencjał i klasę przeciwnika. Na murawie zameldował się Luka Modrić, który nie bał się gry i wreszcie w zespole Królewskich mieliśmy rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Już 60 sekund po wejściu dograł do Moraty, ale napastnik źle trafił w piłkę. Trzeba przyznać, że przez pryzmat całego meczu nie była to żadna nowość.

Im bliżej było końca meczu, tym gorzej grali wszyscy piłkarze Realu Madryt, chociaż jeszcze wcześniej to wydawało się być czymś niemożliwym. Luka Modrić po niezłym początku zaczął podawać do przeciwników i podejmował wiele nietrafionych decyzji. Przeciwnicy cofnęli się na dwudziesty-trzydziesty metr, a przez dość szczelną podwójną linię obrony trudno było się przedostać.

Drugi raz w sezonie Real Madryt kończy mecz bez strzelonej bramki. O ile za pierwszym razem można było to wytłumaczyć – wszak Atleti to bardzo mocna ekipa – o tyle teraz trudno o optymizm. Dziś poznaliśmy odpowiedź na frapujące wiele osób pytanie – dlaczego Casemiro i Morata otrzymują tak mało szans. Trudno zrozumieć, że Real Madryt potrzebuje takich zawodników jak Gareth Bale czy Cristiano Ronaldo, by pokonać trzecioligowy zespół. Prawie 30 tysięcy mieszkańców Xàtivy nie zapomni tego spotkania do końca życia, ale my – kibice Realu Madryt – jak najszybciej będziemy chcieli wymazać go z pamięci.

Olímpic Xàtiva – Real Madryt (0:0)

Real Madryt: Iker Casillas; Dani Carvajal, Nacho, Sergio Ramos, Álvaro Arbeloa (46' Marcelo); Asier Illarramendi, Casemiro; Jesé, Isco (74' Luka Modrić), Ángel Di María (57' Karim Benzema) i Álvaro Morata.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!