Advertisement
Menu
/ ondacero.es

Casillas: Czasami chodzę na obiady z dziennikarzami

Wywiad Ikera dla radia <i>Onda Cero</i>

Iker Casillas udzielił wywiadu w radiu Onda Cero. Pytania zadawał Fernando Burgos, dziennikarz i przyjaciel golkipera Realu Madryt.

Nie ma nic lepszego na 24 godziny przed finałem Pucharu Konfederacji niż rozmowa z kapitanem reprezentacji, Ikerem Casillasem, człowiekiem rekordów, najlepszym bramkarzem na świecie i prawdopodobnie w całej historii. Wszyscy stawiają go w roli lidera reprezentacji. Prawdą jest, że Iker przyjechał na zgrupowanie 4 czerwca bez tego blasku co zawsze, bez tego uśmiechu co zawsze, bez tej radości, która go charakteryzowała. Ten sezon nie był dla niego łatwy. Pierwszy raz doznał dosyć poważnej kontuzji, rehabilitacja trwała o miesiąc krócej w porównaniu do przewidywań, a później Iker musiał znosić to, o czym wszyscy wiemy – nienawiść, hipokryzję, bierność trenera, który nie pozwolił mu rywalizować przez ostatnie 2,5 miesiąca sezonu. Jednak przyjechał tutaj, wypoczęty, a Vicente del Bosque i jego koledzy przywrócili mu uśmiech na twarzy, przywrócili tego Ikera, do którego się przyzwyczailiśmy. Jest tutaj z nami w programie Al Primer Toque, po roku przerwy, Iker Casillas. Witaj Iker, dobry wieczór.
Dobry wieczór.

Jak się masz?
Dobrze, dobrze, bardzo dobrze. Szczęśliwy i zadowolony, ponieważ mamy kolejny finał do rozegrania. Mamy ochotę robić wszystko tak, jak do tej pory.

Jak was przyjęła Brazylia? Jaki jest ten kraj na rok przed organizacją mistrzostw świata?
Ogólnie dobrze. Zawsze są rzeczy, które można poprawić. Jednak myślę, że rok w zupełności wystarczy, żeby Brazylia zorganizowała bardzo oczekiwany turniej. Sądzę, że wiele ludzi cieszy się z powodu tego, że ten turniej zostanie rozegrany tutaj. To kraj pięciokrotnych mistrzów świata, kraj, który zawsze żył piłką nożną.

Mistrzostwa świata są rozgrywane w zupełnie różnych krajach, ostatnio była Republika Południowej Afryki, a teraz będzie Brazylia. Zupełny kontrast. Jesteście w hotelu, ale dwie ulice dalej jest fawela, gdzie życie wygląda inaczej. Wy to również widzicie, co o tym myślisz?
Tak, kontrast jest duży. Jednak ja myślę, że taki turniej, najbardziej prestiżowy na świecie, porównywalny tylko z igrzyskami olimpijskimi, pobudzi cały kraj. W RPA musieliśmy przeżyć sytuacje dalekie od ideału, ale wspomnienia mamy znakomite, a turniej udał się nawet bardziej niż dobrze. Wszystko co osiągnęliśmy w te 52 dni pozwoliło nam zapomnieć o tym, przez co musieliśmy przejść rok wcześniej na Pucharze Konfederacji czy na samym mundialu. Jednak ogólnie było fantastycznie, w Brazylii będzie tak samo. Myślę, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.

W 2008 roku podniosłeś pierwszy puchar za mistrzostwo Europy. Od tego dnia, niezapomnianego 29 czerwca wszystko się zaczęło, chociaż niektórzy mówią, że nawet wcześniej, w rzutach karnych z Włochami. To był moment, w którym przyszło ci reprezentować 45 milionów Hiszpanów. W zeszłym roku znów się udało. Dla ciebie to musi być bardziej emocjonujące niż dla nas.
To niesamowita chwila. Czas upływa, ale zawsze oglądając to dostaję gęsiej skórki. Oczywiście dla nas to były niezapomniane momenty. Chcemy znów przeżyć takie chwile, jak w ciągu ostatnich pięciu lat, ale czas płynie bardzo szybko. Już minęło pięć lat od tamtego finału w Wiedniu. Jestem zadowolony z drogi, którą przebyliśmy.

Jesteś elementem wielkiej generacji piłkarzy. Wcześniej, przed 2008 rokiem, kiedy przychodziły mecze z Włochami, Francją czy Portugalią, zawsze mieliśmy negatywne wspomnienia. Teraz jest zupełnie inaczej, są dzieci, które nie widziały porażki Hiszpanii.
Tak, to dosyć ciekawe, ale tak właśnie jest. Wcześniej mieliśmy gorzkie wspomnienia związane z futbolem, jednak na szczęście to się zmieniło. W końcu hiszpańscy piłkarze stali się ważni, stworzyli własny styl gry. Myślę, że pomogło nam w tym wiele czynników. Ważnym krokiem było opuszczenie przez naszych piłkarzy kraju i poznanie innego futbolu, to na pewno nam pomogło. Oczywiście ważny jest też talent zawodników, którzy grają w reprezentacji. Liczy się także doświadczenie, a ta drużyna ma to wszystko.

Teraz zmierzycie się z Brazylią na Maracanie. Zazwyczaj Puchar Konfederacji ma mniejsze znaczenie niż mistrzostwa Europy i świata, ale tym razem przez rywala, stadion i okoliczności, wydaje się, że czeka nas pojedynek między historią i obecną hegemonią.
Tak, cztery lata temu źle znieśliśmy porażkę w półfinale ze Stanami Zjednoczonymi w RPA. Wszyscy tego oczekiwali, finału Brazylia – Hiszpania już wówczas w Afryce. Jednak musieliśmy na to poczekać jeszcze cztery lata. Myślę, że czeka nas piękny mecz, na murawie pojawią się najlepsi piłkarze, młodzi, utalentowani. My musimy dać z siebie wszystko.

Części mnie podoba się to, że na nas gwiżdżą.
To nie są złe gwizdy. Myślę, że kibice gwiżdżą, bo uważają Hiszpanie za najlepszą reprezentację na świecie. Uważam, że mecz Brazylii z Hiszpanią będzie wielkim świętem futbolu.

Jestem wielkim fanem twojego konta na Instagramie.
Tak? Podoba ci się?
Tak, podoba mi się. Szczególnie zdjęcie z chwili, gdy Navas strzela karnego.
Tak, są takie zdjęcia, które dodaję tam, bo mi się podobają. Lubię dzielić się tym z ludźmi. W końcu to ludzie dają ci wsparcie, co jest bardzo pozytywne. Dzielą z tobą te chwile, to bardzo miłe.

Relacje z ludźmi, kibicami są dobre, prawda?
Tak, podoba mi się to. Jestem w jakimś stopniu zależny od portali społecznościowych. Nie poświęcam się im w stu procentach, ale podobają mi się, ponieważ ludzie dają ci dużo wsparcia i to się docenia.

Masz już 11 milionów fanów na Facebooku. Trzeba trochę dbać o te konta, a nie zawsze ma się czas, aby codziennie tam zaglądać. Poza tym ty dodajesz zdjęcie i to ma światowy wydźwięk. Na przykład dodajesz zdjęcie z dwoma lodami i cały świat je ogląda.
(śmiech) Od tego jest Instagram, żeby pokazywać to, co robisz w każdej chwili.

Trudno jest wygrywać cały czas wszystko, ale to coś wielkiego, że gramy w kraju żyjącym futbolem i nie jesteśmy stawiani w roli ofiary. Przyjeżdżamy w roli mistrzów świata i jesteśmy bardzo szanowani.
Tak, czujemy szacunek, przede wszystkim przez to, co możemy zobaczyć i przeczytać. Brazylia szanuje Hiszpanię i Hiszpania szanuje Brazylię. Gramy na Maracanie, gramy w Brazylii przed ich publicznością. Scolari stworzył już bardzo dobrą drużynę, młodą, z zawodnikami grającymi w Europie i odrywającymi ważne role w swoich klubach. A oni nas szanują, ponieważ jesteśmy zespołem, który zdobywa tytuły, ma znakomitych zawodników. Chcemy iść krok po kroku, mecz po meczu do przodu. Szanujemy się trochę w innej formie, ale z obu stron czujemy do siebie pewien dystans.

[pytanie od Santiego Seguroli z Marki] Gratulacje z okazji twojego powrotu do gry. My, dziennikarze, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy Iker. Czasem przywiązujemy dużą wagę do rzeczy, które dla was są tylko anegdotami. Wydaje nam się, że nie jesteś na ekspresyjny jak w poprzednich sezonach, a mecz z Włochami był wyjątkowy. Ciąży dalej na tobie to, co się stało?
Może bardziej dotknęło mnie to wewnętrznie. Ogólnie byłem bardzo zadowolony, ponieważ wygraliśmy, a drużyna pokazała się z dobrej strony w defensywie. Jednak ja mogę pokazać pełną radość dopiero na koniec, a koniec będzie dopiero jutro, po finale. My, zawodnicy najbardziej doświadczeni, czujemy, że możemy być coraz bliżej momentu, w którym ten sen się skończy. Jednak trzeba wykorzystać to, że ciągle ten sen trwa. Jutro gramy o kolejny tytuł, o Puchar Konfederacji, który nigdy nie dorówna mistrzostwom Europy czy świata. Jednak to zostałoby zapisane w historii i osiągnięciach Hiszpanii. Myślę, że można pokazywać radość na różne sposoby. Ja czuje się dobrze, jestem zadowolony, nie było łatwo, ale jak już mówiłem kilka razy, jestem bardzo wdzięczny Vicente za wsparcie, jakiego mi udzielił, gdy byłem kontuzjowany, martwił się o mnie. Jestem mu za to bardzo wdzięczny i staram się odpłacić trenując i pomagając drużynie.

Planowałeś w tym sezonie zmianę klubu?
Nie, w tym sezonie nie. Jednak zawsze planowałem to, że jeśli będę problemem dla klubu, który jest dla mnie domem, ja będę pierwszym, który to zaakceptuje i nie będę robił żadnego problemu, ponieważ chcę wszystkiego, co najlepsze dla mojego klubu. Jestem człowiekiem tego klubu i ponad wszystko chcę, żeby Real Madryt był jak najwyżej. To jedyne, czego chcę. Jeśli kiedyś pojawi się trener, okoliczność, sytuacja, przez którą trzeba będzie opuścić klub, zrobię to. Jestem pewien, że płakałbym w takiej chwili, ponieważ jestem w tym klubie od kiedy miałem dziewięć lat. Mam nadzieję, że to się stanie jak najpóźniej.

Powiedziałeś niedawno, że w tym sezonie płakałeś, nie mogłeś spać, musiałeś sobie radzić z wieloma rzeczami. To nie dzieje się bez powodu.
Rozmawiałem wtedy z waszym kolegą i powiedziałem, że płakałem, źle znosiłem noce, nie mogłem spać, ale chodziło mi o mnie w roli kibica Realu Madryt. Chodzi o porażki Realu Madryt, przez które przegrywa także kibic. Gdy klub przegrywa, źle to znosisz, cierpisz, płaczesz, jesteś smutny. Kiedy przegraliśmy w finale Pucharu Króla, w półfinale Ligi Mistrzów, byliśmy smutni, ja również.

Jednak w tym sezonie wszystko się skupiło na tobie, grałeś czy nie grałeś, przede wszystkim od stycznia. Niezależnie od tego czy drużyna wygrywała, czy przegrywała ty okupowałeś wszystkie okładki, a jedyne co mogłeś robić, to trenować i przechodzić rehabilitację. Musiałeś znosić wiele rzeczy. Czy to nie doprowadzało cię także to płaczu i nieprzespanych nocy?
Nie. To były dni, w których martwiłem się przede wszystkim moją ręką. To się dla ciebie ważne, móc wrócić do zdrowia. To nie jest łatwa kontuzja, w ręce jest dużo kości, mnóstwo rzeczy może pójść nie tak. W końcu to moje narzędzie pracy. Jednak jeśli jesteś każdego dnia albo prawie każdego dnia na pierwszych stronach, wszyscy o tobie mówią, a ty nie możesz grać… Na koniec chcesz, żeby klub miał się dobrze, żeby ludzie byli z niego zadowoleni. Wiem, że moja sytuacja była inna niż w poprzednich latach. Kiedyś byłem szóstym, czwartym czy trzecim kapitanem, więc nie byłem w takim centrum uwagi, jak teraz, kiedy jestem pierwszym kapitanem.

Była w tym czasie taka chwila, w której pomyślałeś, że już więcej nie dasz rady znieść, poczułeś, że dotknąłeś dna w Realu Madryt?
Nie. Dotknąć dna? Nie. Ja byłem pierwszym, który wierzył w moje możliwości. Wiem, jaki jestem. Nie było łatwo, pięć miesięcy nie grałem. Była kontuzja ręki, powrót do zdrowia. Pracowałem z taką samą chęcią jak zawsze i chciałem pomagać drużynie. Jednak okoliczności były takie, jakie były, trzeba było stawić temu czoła. Nie zawsze może być tak, jak było kiedyś. Nie mogę narzekać. Jednak teraz, dzięki tej sytuacji, bardziej cieszą mnie dobre rzeczy, które mi się przytrafiają. Na przykład to, że mogę tutaj być. Dla mnie to niesamowita radość. Dużo bardziej cieszą mnie mecze, treningi, czas spędzany z kolegami. Byłem pięć miesięcy poza grą. Dwa miesiące nie otrzymywałem powołania, a kolejne dwa i pół nie mogłem grać.

W tym sezonie tutaj w tym programie bardzo dużo rozmawialiśmy o twojej sytuacji w Realu Madryt. Najbardziej bolało mnie to, że kamuflowało się prośbę wielu ludzi, w tym mnie, żeby okazywano ci większy szacunek. Kamuflowano to interesownie tym, że ty powinieneś grać tak czy tak. Nam o to nie chodziło, chcieliśmy szacunku dla ciebie.
Zawsze miałem szacunek od osób, które kocham. I muszę być im za to wdzięczny. Chciałem też powiedzieć, że transfer Diego Lópeza okazał się bardzo trafiony dla Realu Madryt, ponieważ zyskaliśmy kogoś, kto stworzy dodatkową rywalizację. Diego rozegrał wyjątkowy sezon, spektakularny i zasłużył na grę w ciągu tych czterech miesięcy w Realu Madryt. W inne rzeczy nie będę wchodzić i wydawał opinii. Przez ostanie cztery miesiące również nie wydawałem żadnych opinii, mimo że wszędzie o mnie mówiono. Musiałem z tym żyć i zaakceptować to. Jednak chcę jasno zaznaczyć, że najważniejsze jest dla mnie dobro grupy i klubu, tego zawsze chcę.

[pytanie od Santiego Seguroli] Słyszałem w wielu programach sportowych wiele opinii. Między innymi takie, że jesteś tchórzem, bo opuściłeś mecz z Valencią ze złamaną ręką. W innych programach słyszałem, że wynosisz z szatni informacje. Słyszałem też trenera, który publicznie, nie prywatnie, mówił, że masz poważne braki techniczne w niektórych aspektach. Czułeś się w tym czasie chroniony przez klubu i przez prezesa?
Czułem się chroniony. Czułem się chroniony i otrzymywałem pomoc. Są takie chwile, w których musisz policzyć do dziesięciu, a czasem nawet do dwudziestu czy trzydziestu... Jednak nade mną jest klub. Ja jestem częścią tego klubu. Klub jest wysoko ponad mną, ale ja bronię tego herbu i go reprezentuje, dlatego nie chciałem w żadnej chwili, żeby ludzie przede wszystkim z zewnątrz drwili z rzeczy, które dzieją się w klubie. Rozumiem, że każdy może mieć własną opinię. Mam za sobą już czternaście lat profesjonalnej kariery. Zawsze staram się być taki sam. Spędziłem wiele lat w reprezentacji z różnymi trenerami. Myślę, że wszyscy wiedzą, jak jest zbudowany świat prasy, piłkarzy i tak dalej. To nic nowego. Wy również znacie mnie od dłuższego czasu. To normalne, że mogę znać ludzi z waszego zawodu. Inni ludzie ze świata piłki, nie tylko piłkarze, również mają znajomych wśród dziennikarzy.

[pytanie od Santiego Seguroli] Czy „chroniony” i „broniony” to to samo?
To zależy od chwili. Jednak ze strony ludzi, których kocham czułem się chroniony i broniony i ogólnie dobrze traktowany pod tym względem. W tym sensie nie mogę narzekać, ponieważ wiele osób, również z klubu, pomagało mi w ważnych momentach.

Ja cierpiałem bardzo przez twoją sytuację, szczerze, jako kibic. I powiem ci jedną rzecz, ja mam dobre wspomnienia z pierwszego spotkania z tobą. Takie drobne rzeczy tworzą wielką osobowość.
Każdy ma swój sposób bycia, sposób myślenia. Postaram się przekonać do siebie ludzi, którzy nie czują do mnie sympatii. Chcę grać i wygrywać, tak w reprezentacji, jak i w klubie. Jeśli trafia ci się taki sezon, w którym nie spełniłeś swoich celów, chcesz, żeby kolejny sezon jak najszybciej się rozpoczął. Real Madryt ma obowiązek wygrywania tytułów w każdym sezonie. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie poprawimy się i zapomnimy o tym sezonie, nie tylko o kontuzji, ale także o tym, że nie zdobyliśmy żadnego tytułu.

Nowym trenerem został Ancelotti. Co o nim sądzisz?
Mam bardzo pozytywne odczucia. Spotykałem się z wieloma zawodnikami, jak chociażby z Pirlo. Rozmawiałem z nim chwilę i powiedział mi, że Ancelotti jest fantastycznym trenerem i niesamowitą osobą. Z niecierpliwością czekamy na to, co przyniesie przyszłość. Mam nadzieję, że wszystko co najlepsze dla trenera, piłkarzy i kibiców. Tego chcemy.

Jak to jest możliwe, że po czternastu latach w Realu Madryt i 147 meczach w reprezentacji, źle trenowałeś?
(śmiech) Myślę, że przechodzę przez pewne etapy i miałem też takie okresy, w których nie prezentowałem się najlepiej. To jest część życia piłkarza, jesteśmy ludźmi. Trzeba pamiętać o tym, że mamy także swoje sprawy, te najbardziej osobiste. Nie jesteśmy maszynami. Ja nie mogę narzekać. Zawsze starałem się dawać z siebie wszystko. Każdego dnia walczę o to, żeby było jak najlepiej.

Zamkniesz rozdział reprezentacji po mistrzostwach świata w Brazylii czy nie stawiasz sobie żadnej daty?
Nie, nie stawiam sobie żadnej daty, żeby zostawić futbol czy reprezentacje. Myślę, że to pewnego dnia po prostu przyjdzie do głowy, nie licząc oczywiście sytuacji jakiejś poważnej kontuzji. Trzeba ciągle cieszyć się grą i starać się dostarczać ludziom radość.

Większość bramkarzy wielkich reprezentacji jest starszych od ciebie?
Myślę, że bramkarz przechodzi przez swoje najlepsze chwile w wieku 30-35 lat, jeśli dbasz o siebie. My, w tym wieku, ciągle wiemy, co mamy robić. Bramkarzem można być spokojnie do 38. roku życia.

[pytanie od Saniego Seguroli] Często jadasz obiady z dziennikarzami?
Nie, nie dużo. Czasami, ale nie dużo.
Ze mną przez czternaście lat nie zjadłeś ani jednego obiadu. Może się kiedyś spotkamy? (śmiech)
Po czternastu latach wy znacie mnie lepiej niż ja was, ponieważ widzieliście jak dorastam.

Dziękuję za rozmowę, życzę szczęścia.
Dziękuję.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!