Advertisement
Menu
/ uefa.com, własne

Podsumowanie 1. kolejki Ligi Mistrzów – wtorek

Remisy w hitach kolejki

Chelsea – Bayer Leverkusen 2:0 (Luiz 67’, Mata 90’)
Miejsce: Stamford Bridge

Już po pierwszych pięciu minutach mogło być 1:1. Najpierw piłkę w bramce Petra Čecha umieścił Simon Rolfes, potem golem odpowiedzieli gospodarze. Sędzia nie uznał jednak żadnego z trafień, odgwizdując w obu przypadkach spalone. Co do anulowania bramki londyńczyków można mieć wątpliwości, bo wydaje się, że Raul Meireles nie dotknął piłki, więc i ofsajdu nie było. Po piorunującym początku ani jedni, ani drudzy nie zamierzali spuszczać z tonu, choć coraz bardziej odznaczała się dominacja The Blues. Na gola polował Fernando Torres, bardzo aktywny był Daniel Sturridge. Gdy wydawało się, że pierwsza bramka dla Anglików jest kwestią czasu, w sytuacji sam na sam z Čechem znalazł się były piłkarz Chelsea, Michael Ballack. Zachował się jednak fatalnie, trafiając wprost w czeskiego golkipera. W końcu piłkarze Villasa-Boasa znaleźli sposób na Niemców. W swojej eskapadzie pod bramkę Bayeru niczym rasowy napastnik pokonał Bernda Leno stoper David Luiz. W ostatniej minucie gola dołożył Juan Mata, bodaj najlepszy piłkarz meczu.

Racing Genk – Valencia 0:0
Miejsce: Fenix Stadion

Bardzo rozczarowujące spotkanie – tak mogłoby się wydawać, gdyby spojrzeć na sam wynik. Mecz obfitował jednak w sytuacje podbramkowe, których więcej mieli Nietoperze. Świetnym refleksem popisywał się jednak Laszlo Köteles, węgierski bramkarz Genku, szczególnie kiedy intuicyjnie obronił silny strzał Pablo Piattiego. Ozdobą meczu mógłby być gol Adila Ramiego, który próbował pokonać bramkarz Belgów nożycami. Uderzył jednak o kilka centymetrów za wysoko i piłka odbiła się od poprzeczki w niewłaściwą stronę. Gospodarze rzadziej byli przy piłce, ale zdążyli dać się we znaki Hiszpanom. Niemniej im też nie udało się zdobyć bramki.

Olympiakos Pireus – Olympique Marsylia 0:1 (Lucho González 51’)
Miejsce: Stadion Karaiskákis

W lidze francuskiej marsylczykom się nie wiedzie. Po pięciu kolejkach jedna lokata dzieli ich od strefy spadkowej. Francuzi postanowili jednak udowodnić, że rozgrywki krajowe i europejskie puchary to zupełnie inna bajka. Podopieczni Didiera Deschampsa pokazali kawałek dobrej piłki, często stwarzając zagrożenie pod bramką Olympiakosu. Dopięli swego w 51. minucie, kiedy lewą flanką popędził Jérémy Morel, po czym dośrodkował na nogę Lucho Gonzáleza. Ten z najbliższej odległości pokonał Franco Costanzo. Z trudnego terenu wicemistrzowie wywożą trzy punkty, zachowując nadzieję na dobry wynik w Europie wobec mizernej gry na krajowym podwórku.

Borussia Dortmund – Arsenal 1:1 (Perišić 88’ – Van Persie 42’)
Miejsce: Signal Iduna Park

Po losowaniu grup Ligi Mistrzów starcie Borussii z Arsenalem zapowiadano jako jeden ze szlagierów fazy grupowej. Dwie nastawione ofensywnie ekipy miały stworzyć dwa niezwykłe spektakle – pierwszy wczoraj, następny 23 listopada. Jednak rozkręcające się rozgrywki ligowe w Anglii i w Niemczech nakazywały ostudzić nieco zapędy, bowiem ani jedni, ani drudzy na początku sezonu nie zachwycają. Najlepszą okazję dla gospodarzy zmarnował Robert Lewandowski, któremu na drodze stanął Bacary Sagna, wybijając piłkę niemalże z linii bramkowej. Potem niefrasobliwość Sebastiana Kehla wykorzystał Robin van Persie, stając oko w oko z Romanem Weidenfellerem. Górą w tym pojedynku był Holender i na tablicy wyświetlił się wynik 0:1. Kiedy wydawało się, że Kanonierzy utrzymają korzystny wynik, w końcówce pięknym wolejem pajęczynę z bramki Szczęsnego zdjął Ivan Perišić, ratując remis dla Niemców. Piłkarzy Arsène’a Wengera powinien taki wynik zadowolić, bo w gruncie rzeczy punkt wywieziony z Dortmundu zawdzięczają źle nastawionym celownikom piłkarzy Borussii i tradycyjnie już Wojciechowi Szczęsnemu.

FC Porto – Szachtar Donieck 2:1 (Hulk 28’, Kleber 51’ – Adriano 12’)
Miejsce: Estádio do Dragão

Bój zwycięzców Ligi Europy z drużyną aspirującą od kilku lat do europejskiej czołówki zapowiadał się naprawdę ciekawie. Faworytami byli oczywiście Portugalczycy, ale to przybysze z Doniecka otworzyli wynik, kiedy Luiz Adriano wykorzystał koszmarny błąd Heltona, choć wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby wcześniej rzut karny wykorzystał Hulk. Wkrótce masywnie zbudowany Brazylijczyk odkupił swoje winy. W 28. minucie podszedł do stojącej piłki i huknął jak z armaty w kierunku ukraińskiej bramki, przełamując ręce Oleksandra Rybki. Druga połowa to już frontalny atak Smoków, którzy już sześć minut po przerwie wyszli na prowadzenie. Na pochwałę zasłużył 20-letni James Rodríguez, na naganę Ukraińcy Dmytro Czyhrynski i Jarosław Rakycki, którzy mecz kończyli z czerwonymi kartkami.

APOEL FC – Zenit St. Petersburg 2:1 (Manduca 73’, Ailton 75’ – Żyrianow 63’)
Miejsce: Stadion GSP

Pogromcy Wisły Kraków nadspodziewanie dobrze zaczynają kolejne podejście do Ligi Mistrzów. Przed meczem zgotowano ciepłe pożegnanie Christosowi Kontisowi, który niedawno przeszedł zawał serca i musiał skończyć karierę. Piłkarze z Nikozji postarali się, żeby ich kolega oglądający mecz z trybun dobrze zapamiętał to spotkanie. W 63. to przyjezdni znaleźli się w lepszej sytuacji po golu Konstantina Żyrianowa. Później jednak nadeszły dwie minuty, które wstrząsnęły Zenitem. Gole Manduki i Aíltona zapewniły Cypryjczykom – o ile można tak nazwać mieszankę brazylijsko-portugalską – zwycięstwo dające nadzieję na nawiązanie walki z faworytami grupy, Porto i Szachtarem.

Viktoria Pilzno – BATE Borysów 1:1 (Bakoš 45’ – Renan 68’)
Miejsce: Eden

Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć też o meczu w Pilznie, chociaż wydaje się, że i Viktoria, i BATE będą odgrywać w swojej grupie marginalną rolę. Wszak mają za rywali Barcelonę i Milan. Prawdopodobnie jedynym na boisku piłkarzem znanym przeciętnemu kibicowi był Mateja Kežman, niegdyś trzykrotny król strzelców holenderskiej Eredivisie, obecnie grający dla BATE. Serbski snajper tym razem zakończył mecz z zerowym dorobkiem bramkowym. Po bramce zdobyli natomiast Marek Bakoš i Renan Bressan, a spotkanie outsiderów grupy H zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów.

FC Barcelona – AC Milan 2:2 (Pedro 36’, Villa 50’ – Pato 1’, Thiago Silva 90’)
Miejsce: Camp Nou

Hit kolejki na Camp Nou zaczął się niewiarygodnie. Już w pierwszej minucie defensywie Barcelony urwał się Alexandre Pato i pokonał bezradnego Victora Valdesa. Oficjalnie uznano, że bramka padła w 23. sekundzie spotkania, co jest piątym wynikiem w historii (ciężko będzie pobić wyczyn Roya Makaaya, który strzelił bramkę Realowi Madryt już 10 sekund po pierwszym gwizdku). Podrażnieni Katalończycy ruszyli do ataku. Przez długi czas bili jednak głową w mur. Rossoneri z kolei, licząc na szybki kontry, przenieśli się całą drużyną na swoją połowę. Wynik utrzymywał się aż do 36. minuty, kiedy obrońcy Milanu nie upilnowali Leo Messiego. Ten dograł do wbiegającego Pedro, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Wszystko wskazywało na to, że należy się spodziewać kolejnych bramek Barcelony. I rzeczywiście w 50. minucie piłka zatrzepotała w siatce po uderzeniu David Villi z rzutu wolnego. Duma Katalonii najwyraźniej spoczęła na laurach, bo Włosi znów doszli do głosu i w końcu wypełnili misję. W doliczonym czasie gry do dośrodkowania Clarence’a Seedorfa najwyżej wyskoczył Thiago Silva i uciszył szykujące się do fety ze zwycięstwa trybuny Camp Nou.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!