Advertisement
Menu
/ rafalstec.blox.pl

Barça pod Realem, czyli kwadratura piłki

Felieton Rafała Steca

- Nigdy nie pojmę, dlaczego tylu znawców - także znawców Realowi przychylnych, o prowieniencji madryckiej, jak mityczny Alfredo Di Stéfano - wyrzuca José Mourinho, że pod jego przywództwem królewscy piłkarze depczą własne, szlacheckie tradycje, zniżając się na murawie do walki o przetrwanie.

- Nie pojmuję postękiwań z przyczyn estetycznych - pochłaniam futbol w całym jego nieskończonym bogactwie i choć jestem admiratorem poematów barcelońskich, to usechłbym, gdyby wszyscy postanowili je kopiować, nawet jeśli kopiowaliby po mistrzowsku. Patrzyłem wczoraj zafascynowany, jak w finale Copa del Rey mianowany dowódcą środka pola Pepe zmienia się w bestię grasującą po całym boisku, jak jego kompani wydają bezwzględną wojnę totalną, jak strzał w słupek poprzedza na prawym skrzydle subtelne podanie Özila do Ronaldo i odpowiedź tego ostatniego barkiem. Lubiłem też czytać, że również na Mestalla, podobnie jak na Santiago Bernabéu, intrygowano przyziemnie, bo jedni pragnęliby grać na ściernisku, a drudzy na stole bilardowym - trawę ostatecznie skoszono na wysokość 25 mm (choć Barcelona chciała 22 mm) i znów jej nie zroszono (potrzeba zgody obu przeciwników, Real zaprotestował).

- Przede wszystkim jednak nie pojmuję postękiwań z przyczyn merytoryczno-logicznych. Oto portugalski trener miał rzucić wyzwanie superdrużynie, za którą stoi wieloletnia strategia, wrastająca w klub głęboko, aż po poziom szkolenia kilkuletnich brzdąców, i realizowana przez pokolenie absolutnie fenomenalne, obwieszone wszelkimi odlanymi medalami, być może skazane na dekady wypatrywania następców. Mourinho natomiast wylądował w Madrycie wczoraj; w szatni zastał nałogowych przegrywaczy, zaciągnął do niej tłumek nowych (wyjęci z obcych ligowych światów Carvalho, Khedira, Özil, Di María), natychmiast jął instalować ich w podstawowej jedenastce; żąda się od niego, by zwyciężał już. Wiedział też, że w arcyważnych meczach istnieje tylko jeden sposób na Katalończyków, który czasem przynosi powodzenie - oparty na świadomie podjętej decyzji, by oddać im inicjatywę. Kiedy kilkakrotnie obezwładnił ich Rubin Kazań (2:1 na Camp Nou, 0:0 i 1:1 u siebie), za każdym razem godził się, by faworyt trzymał piłkę jeszcze częściej niż ma to w zwyczaju (przez 81, 75 i 76 proc. czasu gry). Tylko Arsenal próbował dokazywać trochę śmielej, ale, po pierwsze, tradycyjnie przegrał, a po drugie, on też posługuje się w grze schematami rzeźbionymi przez trenera Wengera od kilkunastu lat. Zmieniają się tylko artyści trzymający dłuta. (...)

Dokończenie felietonu przeczytać można tutaj.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!