Kaká i zarost za milion dolarów

Mimo 28 lat na karku Kaká w dalszym ciągu wyróżnia się twarzą grzecznego chłopczyka, który nie zabiłby nawet muchy. Zawsze ogolony i z nienaganną fryzurą jest wręcz wymarzonym kandydatem na zięcia dla każdej mamy. Jednak w ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Tottenhamem wielu kibiców zauważyło, że Brazylijczyk wybiegł na boisko z trzydniowym zarostem. Czy to efekt braku czasu, czy po prostu zmiana wizerunku? Ani to, ani to. Kaká po prostu walczy w ten sposób o nowy wielomilionowy kontrakt z Gillette. Do grudnia ubiegłego roku zawodnik należał do grupy sportowców, którzy są twarzami słynnej amerykańskiej firmy. Ostatnio jednak coś się zmieniło.

Tiger Woods, Thierry Henry, Rafa Márquez, Lionel Messi czy właśnie Kaká nie otrzymali bowiem propozycji przedłużenia kontraktu z Gillette. Firma zasłania się tym, że sportowcy mają za sobą bardzo słaby rok, a Messi ma zbyt wygórowane żądania finansowe. Obecnie Gillette ma aktualne umowy jedynie z tenisistą Rogerem Federerem, hokeistą Aleksandrem Owieczkinem i baseballistą Derkiem Jeterem. Wszystko jednak wskazuje na to, że amerykańska firma ostatnio znów zainteresowała się Kaką, który postanowił się "zaniedbać", by po podpisaniu ewentualnego kontraktu pokazać się przed kibicami z idealnie ogoloną twarzą.

Podobną taktykę stosowali swego czasu Iker Casillas, Xabi Alonso czy José Mourinho, którzy do niedawna regularnie mieli kilkudniowy zarost, a teraz są zawsze ogoleni. Największym zaskoczeniem jest to, że mimo iż Kaká ma za sobą naprawdę nieudany rok, to w dalszym ciągu cieszy się wielką sławą i popularnością na całym świecie, a zwłaszcza w Ameryce Południowej. Dlatego też Gillette zamierza na nowo "pozyskać" Brazylijczyka, którego kontrakt miałby oscylować wokół 800 000 dolarów.