Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Remis w Lyonie

Pierwsze starcie z Lyonem skończyło się wynikiem 1:1

Pierwszy pojedynek między Realem Madryt a Olympique'em Lyon nie zbliżył żadnej z drużyn do gry w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów. Bramkowy remis jest wprawdzie korzystniejszy dla podopiecznych Mourinho, ale - jak przed meczem wywróżył mi kapsel z Tymbarka - wszystko jest możliwe.

Początek i właściwie większość spotkania były niemrawe, pełne zagrań bez adresata i niezbyt udanej współpracy między zawodnikami. Zarówno w szeregach gospodarzy, jak i gości. Na pierwsze groźniejsze sytuacje bramkowe trzeba było czekać niemal pół godziny. Kaskadę rozpoczął Cristiano Ronaldo, niewygodnym strzałem z rzutu wolnego sprawiając Llorisowi sporo problemów. Choć golkiper Lyonu odbił piłkę wzdłuż linii końcowej, Sergio Ramosowi nie udało się wykorzystać tej niedokładności.

Naprawdę gorąco zrobiło się jednak dopiero chwilę później i to po drugiej stronie boiska - po szybkiej kontrze Bastos wrzucił piłkę w szesnastkę Królewskich, a interweniujący Casillas wybił ją wprost pod nogi Gomisa. W ułamku sekundy zdążył jeszcze utrudnić snajperowi oddanie strzału na tyle, że reprezentant Francji przeniósł futbolówkę wysoko nad poprzeczką.

Drugą odsłonę udało się rozpocząć o wiele efektowniej. Rzut wolny w pobliżu pola karnego Lyonu wywalczył Di Maria, a do piłki po raz drugi tego wieczoru podszedł Cristiano. Uderzył jeszcze lepiej niż poprzednio i tylko słupek powstrzymał go od wpisania się na listę strzelców. Nie minęła minuta, a po główce Sergio Ramosa Francuzów uratowała poprzeczka! Ależ to były emocjonujące minuty.

Gdy spotkanie wróciło do normalnego tempa, przerywanego średniej jakości centrami graczy OL, na pierwszą zmianę zdecydował się Mourinho. Portugalczyk sięgnął po Benzemę, którego kibice ze Stade Girland przywitali ciepłymi brawami. Czego kilkadziesiąt sekund później mogli pożałować. W pierwszej akcji Karim wykorzystał bierną postawę defensorów i z bliskiej odległości zdobył gola. Takiego trafienia łatwo się nie zapomina!

Zamiast wykorzystać gorszy moment w szeregach gospodarzy, Królewscy pozwolili im się pozbierać i ruszyć do lepiej zorganizowanych ataków. Po serii niecelnych strzałów Källströma, Pjanicia i Gomisa, ten ostatni zdołał doprowadzić do remisu. Niekryty w polu karnym napastnik umieścił piłkę w siatce obok sygnalizującego pozycję spaloną Casillasa. Jak pokazały powtórki, bramka była zdobyta prawidłowo, nic zatem nie zakłóciło euforii kibiców. Do ostatniego gwizdka niesieni dopingiem Francuzi starali się wyjść na prowadzenie, ale Wolfgang Stark zakończył pojedynek przy wyniku 1:1.

Przed rewanżem sprawa awansu pozostaje otwarta, ale jeśli możemy na coś narzekać to raczej na dyspozycję Blancos niż na wynik. Poprzeczka i słupek rozbudziły nadzieje madridistas, jednak trudno się oszukiwać i twierdzić, że zasługiwaliśmy na lepszy rezultat. Ten naprawdę nie jest zły.

Olympique Lyon: Lloris; Réveillère, Lovren, Cris, Cissokho; Toulalan, Källström (Pjanić, min. 78.); Delgado (Pied, min. 71.), Gourcuff, Bastos (Briand, min. 71.); Gomis.

Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Pepe, Carvalho, Arbeloa; Khedira (Lass, min. 69.), Xabi Alonso; Di María, Özil (Marcelo, min. 76.), Cristiano Ronaldo; Adebayor (Benzema, min. 65.).

Bramki:
0:1, min. 66.: Benzema,
1:1, min. 73.: Gomis.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!