Advertisement
Menu
/ uefa.com

Przed meczem w Rzymie

Wtorek, 20:45, Stadio Olimpico

Zaczynało już być nudne to czekanie. Nie da się zaprzeczyć, że od czasu ostatniego meczu Champions League – wygranego 3:1 z Lazio – wiele się wydarzyło w La Liga i Copa del Rey, ale jednak magia Ligi Mistrzów jest niepowtarzalna. Zwłaszcza dla kibiców Realu Madryt, mającego z tych rozgrywek tak piękne wspomnienia.

Jeśli jednak Królewscy mieliby żyć wspomnieniami i do tego samego przekonaliby Romę, jutrzejszy mecz mógłby się w ogólnie nie odbywać. W trzech ostatnich spotkaniach u siebie z dziewięciokrotnym zdobywcą Pucharu Mistrzów przegrali trzy razy: w fazie grupowej sezonu 2004/2005 po golu Ronaldo i dwóch Luísa Figo, również w grupie w sezonie 2002/2003 (dwa razy strzelił Guti, raz Raúl przeciwko drużynie Fabia Capella) i... jeszcze raz w fazie grupowej, rok wcześniej, kiedy to zwycięstwo dały nam gole Figo i Gutiego, a dla Romy strzelił Francesco Totti. Z ostatniego – czyli pierwszego w tym zestawieniu – meczu w składzie Romy uchowali się Philippe Mexès, Matteo Ferrari, Simone Perrotta, Mancini i Alberto Aquilani.

Ekipa 49-letniego Luciana Spallettiego jest jednak ekipą stosunkowo młodą, dojrzewającą i nabierającą doświadczenia. W zeszłym sezonie zaliczyli najbardziej udany występ na europejskiej arenie od 23 lat i nie zmieni tego fakt, że odpadając w ćwierćfinałowym dwumeczu z Manchesterem United, przegrali na Old Trafford aż 1:7.

W tym sezonie Ligi Mistrzów Giallorossi jeszcze nie przegrali u siebie, nie przegrali zresztą na Stadio Olimpico od ośmiu meczów. Awans z grupy zapewnili sobie, pokonując 2:0 Dynamo Kijów i 2:1 Sporting CP, a na dokładkę remisując 1:1 z Czerwonymi Diabłami, które ostatecznie wyprzedziły Romę w tabeli o pięć punktów (szesnaście do jedenastu).

Drużyna Bernda Schustera, jak chyba jeszcze wszyscy pamiętamy, również zdobyła jedenaście punktów, ale zajęła pierwsze miejsce, choć tylko dzięki lepszemu bilansowi meczów z drugim Olympiakosem. I choć z Romą potrafimy wygrywać na wyjeździe, to ani Greków, ani Werderu, ani Lazio – które przecież dzieli z Romą stadion – w wyjazdowych meczach nie pokonaliśmy. Co zresztą nie powinno dziwić, bo od dość dawna mamy poważne problemy z odnoszeniem wyjazdowych zwycięstw w Champions League. Podobnie jak Roma z hiszpańskimi rywalami – w ostatnich dziesięciu meczach odnieśli pięć zwycięstw, ale też pięć razy przegrali, a jeśli liczyć całe dwumecze, wygrali tylko cztery z dziesięciu.

Czego więc możemy się spodziewać po rzymianach? Przede wszystkim gry o zwycięstwo za wszelką cenę, bo jak właśnie się dowiedzieliśmy, odrabianie jakichkolwiek strat będzie dla nich niezwykle trudne, trudne będzie nawet pokonanie Realu Madryt już w pierwszym meczu, ale nie mają nic do stracenia. Plan minimum został zrealizowany – do czego nam jeszcze daleko – ale z drugiej strony, brak awansu będzie oznaczał, że AS Roma zatrzymała się w miejscu, z takiego czy innego powodu, podobnie jak niedawno Lyon. W każdym razie na pewno zatrzymała się w pogoni za Interem, choć na Stadio Olimpico nieśmiało przebąkiwano o zdetronizowaniu mediolańczyków; porażka 0:1 z Juventusem w Turynie już nawet nie tyle przypieczętowała porażkę Romy w walce o mistrzostwo, co raczej potwierdziła od dawna wiadomy fakt. Prowadzony na murawie przez Francesca Tottiego (który miesiąc temu strzelił swoją dwusetną bramkę w oficjalnych meczach Romy) zespół musi się teraz koncentrować na tym, by nie dać się wyprzedzić Starej Damie.

Zainteresowanych przewidywanym składem Romy zapraszamy do zapoznania się z prognozami “Marki", a także z drugim zestawem prognoz – odnośnie ustawienia Los Blancos. Mały jubileusz zaliczy Ludovic Giuly, dla którego będzie to 75. mecz w europejskich pucharach, a duży – Fabio Cannavaro, który rozegra mecz numer sto.

Przed meczem z Betisem, można by rzec, przehandlowałem zwycięstwo w Sewilli za wygraną w Rzymie, choć oczywiście miałem nadzieję na zgarnięcie całej puli. Nie udało się, trudno, ale śmiem twierdzić, że jeśli piłkarze Bernda Schustera przywiozą z Rzymu zwycięstwo, nikt o wpadkę w Andaluzji nie będzie miał pretensji. Chyba że do triumfu w Primera División zabraknie właśnie trzech punktów, ale wtedy równie dobrze będzie można wściekać się na mecz z Almeríą czy na którykolwiek inny przegrany. Champions League na tym etapie nie daje takiego luksusu. Tu jedna głupia porażka zazwyczaj oznacza koniec marzeń o wzniesieniu Pucharu Mistrzów.

Sędzia
Sędziował będzie pan Herbert Fandel, 44-letni Niemiec, z zawodu pianista oraz nauczyciel muzyki, prywatnie mieszkaniec Kyllburga w pobliżu granicy z Luksemburgiem i ojciec dwójki dzieci. Będzie to jego 49. mecz w europejskich pucharach, a 28. w meczach Ligi Mistrzów; w tej liczbie znalazły się między innymi finał Pucharu UEFA 2006 (Sevilla - Middlesbrough) i Ligi Mistrzów 2007 (Milan - Liverpool).

PS
Według pobandzie.pl pani poniżej, Sabrina Ferilli, jest kibicką AS Roma. Szkoda.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!