Advertisement
Menu

Przeżyjmy to jeszcze raz - luty

Tym razem nietypowe, bo optymistyczne podsumowanie miesiąca

Podsumowania ostatnich miesięcy były sarkastyczne, zgorzkniałe i pełne ironii. I nawet nie dziwię się samemu sobie. Bo co miałem chwalić? Kompromitację w meczu z Recreativo? Żenujące okoliczności transferu Beckhama? Kolejne skandale w klubie? A może błogosławione obietnice Calderona, który nadal nie zrozumiał, że przegrał Kakę? Wbrew pozorom luty nie przyniósł gwałtownej poprawy, ale mimo wszystko zdecydowałem się na ryzyko i przed napisaniem poniższego tekstu postanowiłem założyć różowe klapki na oczy (firmy ,,San Glasys"). Czyli będę udawał, że w minionym miesiącu wszystko było ok. Niech będzie to wyrazem jednorazowego hołdu i krótkotrwałej przemiany, wywołanej faktem, że dane mi było spędzić cztery dni w Ziemi Świętej każdego kibica Królewskich - w Madrycie...

Ten fantastyczny miesiąc zaczął się od uroczej, drobniusiej sprzeczuni pomiędzy Gutim, idolem kibiców i mniejszości seksualnych, a Capello - patronem murarzy i budowlańców. Poszło o to, że Jose Maria Rokita Gutierrez doznał śmiertelnego urazu (stłuczona kostka). Kuśtykając ku szatni, wychowanek Królewskich wytłumaczył trenerowi powody swojego zachowania słowami:
- Fabio, boli!
- Mało goli! - odpowiedział Capello, dając błyskotliwemu kapitanowi do zrozumienia, że ma wracać na boisko. Guti poprawił swą szczerozłotą grzywę, zacisnął śnieżnobiałe mleczaki i wznowił ćwiczenia, bo cóż mu pozostało?

Ten miesiąc należał do jednego piłkarza - do genialnego wirtuoza futbolu i boga finezji, Emersona. Rozlegające się za każdym razem, gdy dotknie piłki, gwizdy publiczności, niejednokrotnie odczytywane błędnie jako wyraz dezaprobaty dla formy prezentowanej przez Brazylijczyka, są tak naprawdę wyrazem pretensji do działaczy Realu. Wyrazem pretensji o to, że tak późno sprowadzili go do Madrytu, nie pozwalając nam rozkoszować się widokiem jego gry przez tyle lat... Emerson ma kilka swoich firmowych, niepowtarzalnych zagrań. Na przykład przyjęcie piłki piszczelem, które polega na tym, że piłka odbija się od nogi Brazylijczyka i odskakuje na kilka metrów. Pozornie mogłoby się wydawać, że to braki w wyszkoleniu technicznym, ale tak naprawdę jest to starannie przemyślana taktyka - a nuż piłka wyląduje pod nogami któregoś z partnerów? Doskonała zmyłka! Albo inny trik - przepuszczenie piłki pomiedzy własnymi nogami po zagraniu rywala. Sprytne! Gorzej, że Brazylijczyk jeszcze nie do końca opanował tę sztuczkę i przeważnie nie zdąża obrócić się i dogonić futbolówkę. Wygląda to wtedy zupełnie tak, jakby ktoś mu po prostu siate założył. Ale gdzie tam! To tylko pozory. Poza tym były piłkarz Juventusu jest światowym autorytetem w dziedzinie kopania się w czoło oraz wybijania piłki na out, zwłaszcza gdy nikt go nie atakuje. Taak, potrafi to jak mało kto. Ale i tak Brazylijczyk najbardziej przydaje się klubowi, gdy trzyma się linii bocznej boiska. Z zewnętrznej strony.

Zambrotta pochwalił się dziennikarzom, że jest zadowolony z faktu, iż odrzucił ofertę Królewskich. Kibiców Realu Madryt bardzo zabolały te słowa, gdyż każdy fan chętnie widziałby kolejną włoską cegłówkę w murze Capello. Tym bardziej, że na bokach obrony mamy takich drewniaków jak Torres, Marcelo, Salgado, Roberto Carlos czy Sergio Ramos.Taak, bez wątpienia to właśnie brak Zambrotty jest przyczyną kryzysu w drużynie. Pora na mecz z Levante. Obiecałem, że nie będę narzekać, tak? Hmm... W piękny, lutowy wieczór, na zapierającym dech w piersiach stadionie Santiago Bernabeu, Królewscy po heroicznej walce minimalnie ulegli rywalom. Podopieczni Fabio Capello grali fenomenalnie, bezbłędnie realizując założenia taktyczne trenera. Grali fenomenalnie, ale przegrali. Przegrali, bo sędzia się uwziął. Sędzia się uwziął, bo kibicuje Barcy. Kibicuje Barcy, bo jest fanem talentu Gudjohnsena. Proste!

Jeszcze tej samej nocy w trybie pilnym doszło do zebrania członków zarządu. Prasa już odliczała minuty do dymisji Capello, a zarząd przechytrzył wszystkich i zdementował te doniesienia. Zapewne na tym nocnym posiedzeniu omówiono kwestię wymiany zlewów w klubowej szatni, czy coś takiego. W międzyczasie Królewscy sprzedali znajdującego się w wysokiej formie Woodgate'a do Middlesbrough. Sam piłkarz nic o tym nie wie, widocznie zadecydowano za niego. No ale Jonathan nigdy nie należał do szczęściarzy. AC Milan jest podobno skłonny ukrócić Calderonowi poczucie upokorzenia i oddać Kakę do Madrytu, ale w zamian za Robinho, Cannavaro, Diarrę i gotówkę. Bogu dzięki, że Emersona nie zażądali! W kolejnym meczu Real Madryt wygrał na wyjeździe z Realem Sociedad 2:1, po golach: przywróconego do składu Becksa i van Nistelrooya. Gole te najprawdopodobniej uratowały posadę Capello. Od tego dnia nie lubię Beckhama i van Nistelrooya ;-)

O wydarzeniach, które miały miejsce w dniach 14-18.02.2007, wiem - nie licząc meczu z Betisem - jedynie z archiwum newsów na RM.pl, ponieważ wtedy właśnie przebywałem w Madrycie. I właśnie na ten temat poświęcę najbliższy akapit (pełna relacja z wycieczki pojawi się już wkrótce). Madryt okazał się mało ciekawym miastem - było zimno, szaro, brzydko i brudno, a ludzie byli nieuprzejmi i aroganccy. A nieee, przepraszam, to są już wrażenia z powrotu do kraju... Bo w Madrycie czułem się jak w niebie - i nie ma w tym stwierdzeniu odrobiny przesady. Piękna, słoneczna pogoda, bardzo wysoka chwilami temperatura (w połowie lutego przechadzałem się po stolicy Hiszpanii w krótkich spodenkach) i przede wszystkim - niesamowici ludzie! Otwarci, uprzejmi, rozmowni, niewiarygodnie pomocni, słowem - fantastyczni! A redaktorzy RealMadrid.pl równie sympatyczni. Mimo, że duża część z nas spotkała się ze sobą po raz pierwszy, wszyscy czuliśmy się jak starzy znajomi. Aż trzy razy ganialiśmy za piłką na madryckich boiskach, okolice stadionu Santiago Bernabeu (jak i sam stadion) mamy już w małym palcu, a i resztę miasta zdążyliśmy przynajmniej powierzchownie poznać. Mnóstwo wrażeń, spełnionych marzeń i tylko jeden minus - wydżebałem się na ruchomych schodach na stacji metra ;-) Tak, to były najpiękniejsze dni w moim życiu...

W Madrycie podobało mi się wszystko, oprócz incydentu na schodach i... gry Królewskich w meczu z Betisem. Dnia, w którym zająłem miejsce na trybunach wśród tysięcy kibiców Realu, nie zapomnę nigdy. Ale o stylu gry drużyny wolałbym prędko zapomnieć. Nasi zawodnicy grali tak, jakby spotkali się ze sobą tego dnia po raz pierwszy. Chaos, brak jakiegokolwiek pomysłu na grę w ataku i zapierające dech w piersiach (w negatywnym tego określenia znaczeniu) interwencje w defensywie - momentami żenada. Po jednym ze strzałów piłka uderzyła w słupek bramki strzeżonej przez Casillasa, a w innym przypadku byłem już tak pewny, że piłka po strzale piłkarza Betisu zmierza do bramki, że zamknąłem oczy. Na szczęście piłka minimalnie minęła słupek. Muszę częściej zamykać oczy. Następne wydarzenia musiałem już niestety obserwować z perspektywy mojego komputera w Szczecinie.

Arcyważny mecz z Bayernem - zwycięstwo! Ciężko powiedzieć, czy to Real zagrał dobrze, czy pogrążony w kryzysie Bayern zawiódł jeszcze bardziej niż ostatnio. Królewscy prowadzili już 3:1, ale pozwolili sobie na kosztowny błąd. Po strzelonym golu na 2:3, van Bommel zademonstrował kibicom Realu jak go w domu na obiad wołano. W następnym spotkaniu - wielkie derby Madrytu, remis 1:1 i premierowy gol wielkiej nadziei Blancos - Gonzalo Higuaina. Ostatni dzień miesiąca przyniósł sensacyjne doniesienia: podobno jeden z najbardziej utalentowanych defensorów młodego pokolenia - Alexis - uzyskał zgodę włodarzy Getafe na transfer do Realu Madryt. Transakcja ma zostać sfinalizowana latem. A Cristiano Ronaldo coraz bliżej...

fot.1: Calderon: ,,Nie znam słów, co mają jakiś większy sens..."
fot.2: Emerson. El crack total.
fot.3: Ruchome schody w madryckim metrze :(
fot.4: Mark van Bommel - czy tylko tego nauczono go w Barcelonie?

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!