Advertisement
Menu

Pierwszy Memoriał Jesusa Gila dla Realu!

Na dzisiaj zaplanowano charytatywny mecz, pomiędzy stołecznymi rywalami – Atlético...

Na dzisiaj zaplanowano charytatywny mecz, pomiędzy stołecznymi rywalami – Atlético i Realem. Został on rozegrany w ramach pierwszego Memoriału Jesusa Gila. Jesús Gil był wieloletnim prezesem naszego dzisiejszego przeciwnika. Zmarł ponad półtora roku temu. Dzięki temu meczowi nie tylko uczczono pamięć zmarłego prezesa Atlético, ale także wsparto Madryckie Stowarzyszenie Chorych na Mukowiscydozę.

Mecz miał charakter towarzystki, tak więc oba zespoły wystąpiły w nieco rezerwowych składach. Po co narażać kluczowych piłkarzy na kontuzje (jak wiemy Real miał w ostatnim czasie z tym problemy). Trener López Caro oparł wyjściową jedenastkę o graczy z pierwszego składu, przy okazji dając szansę młodszym zawodnikom, takim jak Diego López, Balboa czy Soldado. Wreszcie od pierwszej minuty wystąpił Gravesen, tworzący parę pivotów z Gutim.

Atlético także nie wystąpiło w najsilniejszym składzie, lecz atak Gabi – Torres – Petrow mógł dzisiaj nie raz testować umiejętności naszego bramkarza (tym razem nie Casillasa). I to właśnie gospodarze rozpoczęli to spotkanie lepiej, co pokazały pierwsze akcje. Najpierw centrę Petrowa pewnie wyłapał Diego López. Następnie dobre podanie od Gabiego wykorzystał Torres i znalazł się sam na sam z naszym golkiperem. I tym razem górą był zastępca Casillasa. Wszak młody portero ma się od kogo uczyć ;) Akcje ofensywne Królewskich nie stwarzały większego zagrożenia. Warto wspomnieć, że rolę skrzydłowych pełnili dziś Robinho i Balboa. Gracze Atlético nadal atakowali. Petrow z łatwością ograł naszych obrońców i mało brakowało, a Pavón umieściłby piłkę we własnej bramce. Na szczęście piłka trafiła w boczną siatkę. Kolejna akcja mogła zakończyć się jeszcze dramatyczniej, lecz podanie Ibagazy do Torresa świetnie przeciął Diego López i zażegnał wszelkie niebezpieczeństwo. Przewaga gospodarzy widocznie zdenerwowała Roberto Carlosa. Brazylijczyk w swoim stylu uderzył na bramkę Falcona, ale bramkarz Atlético spokojnie poradził sobie z jego strzałem.

Po pół godzinie nieciekawej gry, kibice zgromadzeni na Estadio Vicente Calderon obejrzeli gola dla Realu! Na listę strzelców wpisał się Soldado, jakby chciał tym golem powiedzieć „Zasługuję na grę w pierwszym składzie”. Ogromny wkład przy tej bramce miał inny zawodnik Castilli, Balboa, który po świetnej akcji skrzydłem ładnie dośrodkował wprost na głowę Soldado.

Młody Hiszpan wykazywał niezwykłą chęć do gry. Kilka minut po strzeleniu bramki miał okazję na następną. Przejął piłkę w środkowej części boiska, pobiegł z nią aż pod pole karne przeciwnika i oddał strzał, który niestety nie znalazł drogi do bramki. Kolejną indywidualną akcję przeprowadził, także dziś aktywny, Balboa. Jego dośrodkowanie tym razem wyłapał Falcón. Po pierwszych 45 minutach Real Madryt prowadził 1:0 i trudno powiedzieć, czy było to prowadzenie zasłużone. Tempo meczu i przebieg pierwszej połowy nie zachęcały do oglądania tego widowiska, jednak kibice dzielnie wyczekiwali drugiej odsłony i kolejnych goli.

Druga połowa przyniosła ze sobą kilka zmian. Mianowicie bramkę Realu odpuścił Diego López, a zastąpił go nie kto inny, tylko Iker Casillas. Ponad to trener wydelegowało do gry Raula Bravo, De la Reda, Beckhama i Pablo Garcię. Mimo tak licznych zmian w naszym zespole gra Realu, jak i gra Atlético, nie uległa zmianie. Nadal widać było, że jest to spotkanie bez stawki. Drugie 45 minut lepiej zaczęli gospodarze. Im celem było strzelenie wyrównującej bramki. To nie było takie trudne. Piłkarze Atlético z łatwością ogrywali naszych obrońców. Potwierdzeniem tego były kolejne akcje dla Rojiblancos. Dobrze dziś grający Ibagaza udanie dośrodkował do Petrowa. Ten trochę nieczysto uderzył w piłkę i cała akcja zakończyła się pewną interwencją Casillasa. Kolejnym, który sprawdził naszego bramkarza był Molinero. I tym razem lepszy okazał się Iker. López Caro zdecydował się zdjąć z boisk jedynego jak dotychczas strzelca bramki, Soldado, oraz Brazylijczyka Robinho. Zastąpili ich kolejno Javi García i Jurado. Ten drugi miał wyśmienitą okazję na podwyższenie wyniku, jednak brak doświadczenia sprawił, że nie wykorzystał on sytuacji sam na sam z Falconem.

Kwadrans przed końcem spotkania Atlético zdobyło upragnioną bramkę. Po ładnym kontrataku, zapoczątkowanym przez Petrowa, piłkę w siatce Casillasa umieścił Ibagaza. Swoje szanse mieli jeszcze Jurado i De la Red, lecz obaj oddali niecelne strzały. Gwizdek pana Esquinasa Torresa, oznajmiający koniec drugiej połowy, wcale nie oznaczał koniec meczu. Ostatecznego zwycięzcę miał wyłonić konkurs rzutów karnych.

Jako pierwszy do piłki podszedł zawodnik Atlético, Fernando Torres. Nie pomylił się. Jedenastkę wykorzystali takżę Baptista, Petrow, Beckham, Braulio, Sergio Ramos, Manu del Moral, De la Red, Mario Suárez i Jurado. Nikt nie dawał za wygraną i wynik nadal utrzymywał się remisowy, 5:5 w karnych. Jako jedenasty strzelał García Calvo. Tym razem lepszy okazał się Iker Casillas, który wybronił strzał rodaka. Do szczęścia brakowało tylko celnego uderzenia z naszej strony. Piłkę na 11 metrze ustawił Raúl Bravo i pewnie pokonał bramkarza gospodarzy. 6:5 dla Realu!

Real Madryt, po mało porywającym meczu wygrał pierwszy Memoriał Jesúsa Gila, który przeszedł już do historii. Mecz miał charakter towarzyski, co było widać na boisku. Piłkarze nie kwapili się zbytnio do ataków, tempo meczu było bardzo wolne, wręcz senne. Z zespołu Królewskich wyróżnić można młodzież, która jako jedyna próbowała konstruować ataki. Jeden z nich znalazł drogę do bramki. Zdecydowanie więcej akcji przeprowadzili gospodarze spotkania. Przez cały mecz piłkarze Atlético pracowali na bramkę i w końcu ją zdobyli. Mecz rozstrzygnęly rzuty karne, w których lepsi okazali się zawodnicy Blanos. Ale przecież nie wynik był tu najważniejszy. Mimo wszystko Real Madryt kończy rok 2005 zwycięstwem. Przed nami nowy rok, oby obfitszy w sukcesy Królewskich.

SKŁADY:
Atlético Madryt: Falcón - Velasco (Valera 53'), Pablo (García Calvo 46'), Perea, Molinero - Colsa (Braulio 78'), Zahínos, Gabi (Mario Suárez 62') - Ibagaza (Manu del Moral, m.78) - Fernando Torres, Petrow
Real Madryt: Diego López (Iker Casillas 46') - Diogo (Sergio Ramos 74'), Pavón (Arbeloa 46'), Mejía, Roberto Carlos (Raúl Bravo 46') - Guti (Pablo García 46'), Gravesen (De la Red 46') - Balboa (Beckham 46'), Robinho (Jurado 62'), Baptista - Soldado (Javi García 70')

GOLE:
0:1 Soldado 29'
1:1 Ibagaza 75'
Rzuty karne:
Atlético Madryt - 5: Torres, Petrow, Braulio, Del Moral, Molin
Real Madryt - 6: Baptista, Beckham, Sergio Ramos, De la Red, Jurado, Raúl Bravo

Sędziował pan Esquinas Torres.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!